Proszę o wsparcie tak bardzo jest mi źle

Nie będę pisać od początku, napiszę w szybkim skrócie. Jesteśmy ze sobą kilka lat, mieszkamy razem z 1,5 roku. Przez ostatnie miesiące jestem ciągle sama w domu, ponieważ mój partner zamiast ze mną spędzić choć jeden dzień woli go spędzać z kolegami i nie widzi nic w tym złego, bo przecież w tygodniu siedzi ze mną przed telewizorem wiec nie mam się co czepiać. tylko że ja mam 25 lat i jestem za młoda żeby siedzieć caly czas w domu, próbowałam gdzieś wyciągać go razem to zawsze się jakiś pretekst znajdzie. Nie rozmawiamy ze sobą prawie od dwóch tygodnie, nie przebywamy nawet w tych samych pomieszczeniach. Nie ma żadnych uczuć z jego strony, ale za to obrażać potrafi się w ekspresowym tempie. Wczoraj już nie wytrzymałam bo oczywiście szedł na kolejną imprezę. więc powiedziałam mu że mnie ignoruje.. no po prostu chciałam jak człowiek porozmawiać. Jedyną rozmową z jego strony były krzyki i teksty w stylu że wymyślam itp.Więc powiedziałam że ja tak nie chce żyć i zaczęłam go pakować. Zaczął wyzywać mnie od szmat, wyzywać moją matkę, używać siły przeciwko mnie i poszedł sobie na imprezę. Potem przyjechała do mnie mama, i siedziała ze mną. Nie szukam tu porady jak ratować związek bo tu już nie ma co ratować. Ja mu oddam część pieniędzy za mieszkanie a on ma się wyprowadzić. Jest mi strasznie ciężko bo zostanę z tym sama. Boję się tego co będzie, czy sobie poradzę.. jak to będzie. Wiem że chyba dobrze robię.. ale pomimo wszystko się boje. Bo takie życie jak dotychczas nie ma sensu... razem ale osobno. Najgorsze jest to ze on nie potrafi w cywilizowany sposób rozwiązywać problemów.. i wiem że jeszcze z jego strony doświadczę niemiłych słów :(