Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość świetlik 2

Jak rozmawiac z taka osobą

Polecane posty

Gość świetlik 2

Witam, mam problem w takiej postaci, ze nie mogę w żaden sposob porozumieć się ze swoja mamą, która w tej chwili jest chora i zdana na mnie, a ja na nią. Pisze tak dlatego, ze w tym naszym teraz towarzystwie tylko jedna osoba czyli ja stoi ponad podziałami, urazami etc, a mama wrecz odwrotnie. Najczesciej wyglada to tak, ze ja rozmawiam i traktuje mamę z najwiekszą delikatnościa, troską na jaka mnie stac, a mama na to uprawia jakas wolna slowna amerykankę. To jest tak, ze im wiecej okazuje swojego zainteresowania, to tym bardziej mi wbija szpile, jest dla mnie nieprzyjemna, wrecz zla. Natomiast w tym samym czasie mówi, a wlasciwie narzeka, ze potrzebuje to to, to tamto, ze trzeba zalatwic rozne rzeczy, wiec kiedy proponuje, ze zalatwie, odrazu stawia taki dziwny opór z jakas taka pogarda. Mowi np. tak -" nie potrzebuje zebys mi zalatwiała", "nie chce zebys mi dawala pieniadze", "nie trzeba mi", "absolutnie" i tego typu slowa, a za chwile jęczy, że jak ona ma zrobic to czy tamto, jak nie ma przystosowanego mieszkania do jej stanu zdrowia (jest po ciezkiej operacji i nie moze sie samodzielnie poruszac). Z jednej strony chce, a kiedy ja proponuje to nie chce, ale nadal mówi, ze potrzebuje, ze jest bez pomocy itp. Posluchajcie ja juz sie staralam w przerozny sposob do mamy podejsc, ignorowalam to i robilam swoje, ale za to obrywalam takie slowne baty, ze mi w piety wchodzily. Potem to nie bylo trudne obrazalam sie, bo nie dosc, ze robie co w mojej mocy, zeby jej pomoc i z nia byc, to jeszcze za to mnie gnebi, ale to tez nie pomaga, wiec co? Prosze Was jesli macie jakiekolwiek sugestie, to prosze piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, to nie jest fajne być tak zależnym od kogoś; to trzeba być prawie świętym człowiekiem, żeby umieć się przyzwoicie zachować w takiej sytuacji, okazać wdzięczność, itd; spory procent ludzi reaguje na taką sytuację właśnie tak, jak Twoja mama; na pewno jest mocno sfrustrowana w tej sytuacji... no i na Tobie tę frustrację wyładowuje, bo Ciebie ma pod ręką; druga strona jest taka, że Ty nie masz obowiązku tego znosić i jej się "podkładać", bo to nic dobrego nie daje; może na początek zacznij od tego, żeby na każdy problem, skargę nie lecieć od razu i nie wymyślać sama rozwiązań - tylko, jak się czymś martwi, to pytaj: czy mogę Ci jakoś pomóc? czy chcesz, żebym coś zrobiła? jak powie, że nie (nawet w takim klimacie: nie, nie, mi już nic nie trzeba, itd) to Ty na to spokojnie, bez urażonej dumy: ok, to nie; jakbyś jednak się zdecydowała, to powiedz w ten sposób oddajesz jej trochę kontroli nad sytuacją (że przynajmniej określić ma się sama, a nie z miejsca od razu jest wyręczana); no i też musi wziąć na siebie trochę odpowiedzialności - jak sama Cię o coś poprosi, to przyznaje, że tego chce, potrzebuje no i, jak jest dla Ciebie niemiła, to mów jej po prostu: przykro mi, kiedy tak do mnie mówisz, smutno mi - bez wdawania się w osądy: jak ty tak możesz, jak ja dla ciebie tyle robię, zajmuje się tobą - bo jak słyszy tę dalszą część, to pewnie jeszcze bardziej się wkurza; po prostu na bieżąco ją "informuj", że jest Ci źle no i od czasu do czasu jej przypomnij, że ją kochasz, itd to tyle mi do głowy przychodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetlik 2
Bardzo Ci dziekuję. Zastosuje te rady, o których napisałaś zwlaszcza, ze faktycznie ja nigdy nie zapytalam czy chciałaby zebym cos dla niej zrobila, tylko jakby odpowiadalam konkretnym dzialaniem czy decyzją. Gorzej natomiast bedzie z tym otwartym mówieniem, bo ja nie potrafie byc asertywna w stosunku do mamy, do innych owszem, ale tutaj wole sie nawet poplakac zeby sama zobaczyla, ze mi zrobila przykrosc niz wyrazic to w jakims jasnym komunikacie. To samo z "kocham Cie" :( Ja bardzo mame kocham i teraz chce jej to okazac, zwlaszcza teraz kiedy jest chora mam okazje, ale mama taka forme moich uczuc odrzuca. Jeszcze wracajac do tego obrazania, czy poprostu łez, bo ja naprawde czuje sie dotknieta do zywego, jesli ktos wyciaga serce na dloni i dostaje za to w pysk, a mama kiedy zauwazy, ze ja np. placze, to pyta sie tak jakby nie pamietala co przed jakims tam momentem powiedziala - co sie stalo? Tutaj mialabym dobra okazje do jakiegos asertywnego zachowania, ale boje sie cokolwiek powiedziec mamie nie takiego, zeby nie wzbudzic w niej jeszcze wiekszej zlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powolutku :) to, że jest Ci teraz trudno być asertywną dla mamy nie znaczy, że zawsze tak będzie; możesz powolutku zacząć próbować - tak, jak jest jest Ci źle, jak nic nie zmienisz, to będzie tak dalej; lepiej powoluśku, nawet po grudach, nawet narażając się na nieprzyjemności itd zacząć sobie wprowadzać zmiany... wiele jest osób, które mają trudności w takiej jasnej, asertywnej komunikacji, ale wielu osobom udaje się to zmienić powodzenia trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×