Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kamsi

Jak poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby?!

Polecane posty

Gość Kamsi
Jestem z dużego miasta...ale niestety z pracą jest ciężko. Nikt nie chce samotnych matek.... Jestem po jego pogrzebie....czuję pustkę....lęk....nie mogę się z tym pogodzić....Sama nie wiem jak przeżyłam jego pogrzeb....wszystko we mnie krzyczy...moje myśli są niepoukładane...Zamykam oczy i widzę go....do końca miesiąca mam się wyprowadzić z mieszkania....jego matka nie odpuści....a tak się cieszyła z dziecka a teraz go nie akceptuje... Rodzice jak rodzice..niby mnie wspierają a tak na prawdę nie potrafią....składam jego rzeczy do kartonów....jak opętana przytulam jego ubrania by choć przez chwilę poczuć zapach jego perfum.....Siedzę zapłakana przed monitorem nie mając nawet z kim porozmawiać....Rodzice wyjechali po pogrzebie jak zwykle praca najważniejsza...Niedoszła teściowa nawet na pogrzebie zrobiła mi awanturę....bo to oczywiście moja wina....Czy ona nie widzi jak ja cierpię?!Rozumiem,ze może być w szoku, ale wcale mi nie pomaga....Nawet nie pomogła mi w opłaceniu pogrzebu....wszystko musiałam pokryć sama...Nie wyobrażam sobie teraz urodzić tego dziecka....Rodzice twierdzą,że kiedyś kogoś sobie znajdę kto zajmnie się mną i dzieckiem a ja już w to nie wierzę....nikogo innego juz nie bede w stanie pokochać. Dlaczego to nie może być zły sen...dlaczego nie mogę się obudzić obok niego....Niedoszły teść próbuje mnie wspierać,ale jest pod wpływem żony.....chciał mi oddać jego mieszkanie, pomóc finansowo,ale jej to si.ę nie spodobalo, a jako niedoszła żona nie mam do niczego prawa... Nie umiem go wymazać z pamięci......nie umiem!!! Na pogrzebie uświadomiłam sobie jak wiele starciłam.....straciłam człowieka którego kochałam najbardziej na świecie.... zaczęłam sobie przypominać wspólne chwile ...jak się zaręczyliśmy, jak na teście pojawiły sie 2 kreski, planowanie ślubu, wspólnego życia.....Nie mogę spać po nocach....nie umiem się nie martwić...wiem,że moje dziecko cierpi na tym....ale nie umiem....wszystko mi jego przypomina.....Czuję pustkę,żal...nie wiem jak mógł mnie zosatwaić samą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamsis
Mija prawie rok od jego śmierci. Tak jak przypuszczałam zostałam sama... nie mam w nikim oparcia. Jestem samotną matką która nie ma na nic czasu, na nic pieniędzy i w nikim oparcia. Studia na czas dzisiejszy poszły w odstawkę.Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dziecko tak bardzo mi o nim przypomina,że do dnia dzisiejszego nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Popadłam w depresję....leczę się ale nie radzę sobie z nową sytuacją. Rodzice mi pomagają, ale za każdym razem wypominają mi jak wielki błąd popełniłam... A ja kocham to dziecko i dostrzegam w nim największy cud świata. W sumie tylko ono trzyma mnie przy życiu i daje motywację by coś zrobić ze swoim życiem. Jego rodzice zabrali mi właściwie wszystko co było zapisane na niego. Zostałam bez mieszkania, bez samochodu...nie zaakceptowali swojego wnuka. Nie chcą go nawet widzieć....stwierdzili,że to nie jest dziecko ich syna a ja jestem dziwką i pewnie gdzieś się puściłam i wróciłam już z dzieckiem a ich syn był tak naiwny,że chciał zaakceptować to dziecko.. Jak bardzo chciałabym cofnąć czas...tak bardzo chciałabym by żył i był razem ze mną. Razem byłoby łatwiej pokonywać trudności życia, Tak bardzo mi Ciebie brakuje...Tak bardzo zazdroszczę kobietą które mają oparcie w swoim mężczyźnie, rodzinie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko????
jak ty se radzisz? Jak zyjesz?za co utrzymujesz to maleństwo? Gdzie mieszkasz skoro piszesz ze tesciowa sie wyrzuciła??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamsis
Dziecko do tej pory utrzymywałam z zaoszczędzonych pieniędzy ze stypendiów. Obecnie mieszkam w drugim mieszkaniu moich rodziców i niestety to oni nas na dzień dzisiejszy utrzymują. Staram się łapać dorywcze prace by nie otrzymywać od nich kasy i pomocy bo jak wcześniej napisałam potrafią mi bardzo dosadnie przypomnieć o "moim życiowym błędzie". Początkowo niedoszły teść przelewał mi co jakiś czas pieniądze na dziecko w tajemnicy przed żoną,ale obecnie nasze stosunki całkowicie się skończyły. Nawet nie zdawałam sobie sprawy,że tak bardzo będzie mi brakowało mojego ukochanego. Zdałam sobie sprawę,że tylko on mnie wspierał....rodzicom jestem wdzięczna za okazaną pomoc ale oprócz pieniędzy potrzebuję też wsparcia....mam dosc słuchania ich gadania o tym jak wielki błąd zyciowy popełniłam....oni nigdy nie byli w takiej sytuacji jak ja....nigdy mnie nie zrozumieją.... chociaż fakt faktem dobrze,że ich mam inaczej musiałabym oddać dziecko do adopcji. Bardzo je kocham pomimo tego,ze nie ułożyło mi się w życiu i że przypomina mi swojego ojca... Boli mnie to,że niedoszli teściowie nie interesują się wnukiem....zachowali się podle...Tak bardzo mi Ciebie brakuje.....Już nigdy nie będę taka szczęśliwa jak wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamsis
Znowu pokłóciłam się z rodzicami....żeby tego było mało wpadła niedoszła teściowa.... mam tego dość najgorsze jest to,że jestem z tym zupełnie sama....nie mam z kim porozmawiać;/ Z każdym dniem tęsknię za nim coraz bardziej.....Tak bardzo Cię kocham.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamsis
Czas mija...mi w końcu udało się ukończyć studia. o dziwo wszystko dzięki mojemu niedoszłemu teściowi, który ostatecznie postawił się teściowej. To on pomógł mi finansowo i dał wsparcie, gdy wpadłam w depresje nie radząc sobie ze studiami, z dzieckiem i z opłatami. Bardzo pomaga mi w wychowaniu dziecka, pilnuje je, gdy ja jestem w pracy. Nawet przekonał swoją żonę by przepisac na mnie mieszkanie po synu.Dzięki czemu wróciliśmy do naszego starego nowego domu. Jestem m bardzo wdzięczna, ze okazał mi więcej pomocy i wsparcia niż moi rodzice. Zawsze mogę na niego liczyć...wiem,że nawet gdy zadzwonię o północy on wsiądzie w samochód i przyjedzie. Teściowa nie utrzymuje kontaktu ze mną. To przykre, ale może sama nie pogodziła się ze śmiercią swojego dziecka. Nie wiem...najważniejsze, zaakceptowała wnuka. Nawet przeprosła za swoje zachowanie, zaproponowała zwrot pieniędzy za pogrzeb, ale powiedziała, ze nie chce sie ze mną spotykac. Rodzice chyba w końcu pogodzili się z "moim życiowym błędem". Nie odwiedzaja mnie...oczywiscie brak czasu.To przykre, ze obcy człowiek jest w stanie bardziej się dla mnie poświęcić niż moi rodzice. Brakuje mi ich. Znalazłam prace, nawet dość dobrą jak na samotną matkę. Wszystko dzięki mojej kruszynce która dodaje mi sił, gdy ja sama zaczynam już wątpić. Nadal nie pogodziłam się z jego śmiercią. Brakuje mi go... Dziecko jest bardzo podobne do niego....cały on. Nie wiem czy kiedykolwiek zwiążę się z jakimś mężczyzną.... teść bardzo mnie do tego namawia, ale ja nie jestem na to gotowa, nie chce. Bo nadal go kocham.....codziennie odwiedzam jego grób.... Brakuje mi jego, jego pocałunków, wsparcia. Przez jego śmierć stałam się silniejsza. Wiem, ze mam dla kogo żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z jakiego miasta jestes?
Może jeśli mieszkasz niedaleko mogłabym Ci jakoś pomóc? Chociaż jakie woj.? Ja lubuskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamsis
Teraz już przeszłam to co najgorsze. Odbijam się od długów dzięki pracy. Dużo pomaga mi teść. Nie chce pomocy materialnej, jakoś sobie radzę....czasami znajome podrzucą mi jakieś ubranka po swoich pociechach. Wiem, że inni mają gorzej :) Ja jestm z dolnośląskiego. Ewentualnie mozemy popisać....jedyne czego potrzebuje to wsparcie emocjonalne. Chociaż i bez niego już nauczyłam się żyć. Ale dziękuję za zaoferowanie pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stonka1111
Hej :) jestem z Ciebie dumna ze dajesz rade :* Szukalam czegos na internecie wlasnie w tym temacie Mnie spotkalo prawie to samo jestem w ciazy w 7 miesiacu moj chlopak nie zyje od 2 miesiecy jest mi bardzo ciezko sie z tym pogodzic:( najgorsze jest to ze sam odebral sobie zycie... nie pomyslal wtedy o mnie ani o dziecku Planowalismy slub mielismy byc szczesliwa rodzina :( mam 22 lata tyle samo mial moj chlopak byl chory leczyl ciagle wyjezdzal do pracy za granice Teraz zostalam sama jego mama bardzo mnie wspiera bardziej niz moja wlasna ktora ciagle mi mowi tak samo jak Twoja Tobie ze popelnilam najwiekszy blad w zyciu jak moglam byc z takim czlowiekiem i z nim miec dziecko ze takie decyzje podejmuje sie po slubie Mieszkam u swojej mamy ale ona mnie tylko denerwuje wypomina mi wszystko. :( Pisze bo chcialabym sie dowiedziec jak Ty sobie z tym wszystkim poradzilas? ja mam juz dosc brakuje mi juz sil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej jezeli nie mozna samemu to pojsc do psychologa specjalisty np www.psychologguglas.pl . kiedys mialam do czynienia z terapeuta z tego gabinetu - Pani Natalia Guglas, naprawde świetna babka i pomaga jak nikt..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×