Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agzos

Historia pewnego związku. Proszę o opinie.

Polecane posty

Uciekaj :) wykończysz się psychicznie. Nieważne czyja wina, nieważne jego marzenia i plany. Najważniejsza jesteś Ty i Twoje zdrowie psychiczne, zadbaj o swój komfort i bądź egoistką. Oboje macie jeszcze szansę na szczęśliwe związki. Osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrred
Autorko, czy ty nie widzisz ze on probuje to Toba manipulowac?! Jak widac robi to skutecznie.... Pomysl o tym inaczej - Ty jestes juz na etapie gdzie widzisz swoje bledy, a on swoich nie widzi i probuje wybielic sie Twoim kosztem, tak jest mu zwyczajnie latwiej, lżej na duszy itp. Zapewne sluchasz jego wypocin i widzisz w tym jakas czesc prawdy i to dobrze dla Ciebie - w sensie zrozumienia co sie stalo i nie powtorzenia bledow z kolejnym partnerem. Ale uznanie czesci win nie jest powodem zeby wracac znow do toksycznego zwiazku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agzos
Tak. Niedługo będę miała sprawę rozwodową. Ja po prostu chciałam poznać opinię, każdą opinię, na temat tego co zaszło. Chodzi tutaj też o szczerą krytykę mojej własnej osoby. Pewnie też chciałam upewnić się czy dobrze robię, no bo jeśli wina leży przede wszystkim po mojej stronie, to ja naprawdę chcę się zmienić i nie niszczyć dalej kogoś, kto na to nie zasługuje. Wiem, że to co piszę brzmi mało logicznie, ale musiałam w końcu to z siebie wyrzucić. Cięgi od osób obcych czasami bardziej mobilizują do zmian...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko ja mam nadzieję, że się zmobilizujesz i odejdziesz już na stałe. I nawet Ci w głowie nie będą powroty. On się nie zmieni. Każdy z Was popełnił dużo błędów i nie warto już do tego wracać, wina lezała po dwóch stronach, więc przestań się tak obwiniać i brać wszystko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie chce rzucać w Ciebie kamieniami. Generalnie za dużą teraz część winy bierzesz na siebie. To, że zrozumiałaś, że nie do końca postępowałaś dobrze świadczy tylko o Twojej wewnętrznej zmianie. Natomiast on jest emocjonalnym tyranem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Niedługo będę miała sprawę rozwodową. to ja ci bardzo gratuluję:) powiem ci tak wiadomo, że nie ma ludzi idealnych wiadomo, że w emocjach ludzie popełniają błędy więc możesz spokojnie przyjąć, że tak- owszem- ty też je popełniłaś pogódź się z tym, przyjmij do wiadomości i naprawdę żyj dalej zdecydowanie nie daj się wciągnąć w chore myśli typu- powrót do męża z poczucia winy ja też miałam poczucie winy , mało brakowało, żebym popełniła największy błąd w swoim życiu i wróciła przetrwałam czas leczy rany jeśli będziesz miała wątpliwości pisz- osoby postronne szybko ci je z głowy wybiją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie chce rzucać w Ciebie kamieniami no eggs, no fun

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
Nie no szczerze Ci powiem, że jesteś niestety chora. Zdrowy człowiek potrafi zapanować nad agresją a nie szarpać, kłócić się i wyzywać. I tu się dziwię bo to był Twój mąż przecież...jak można się szarpać w małżeństwie i to jeszcze przy rodzicach? Rozumiem, że obcy by Cię wyprowadził z równowagi to jeszcze można mięchem rzucić ale wyzywać się a potem spać ze sobą to lekka przesada. Chodzisz do psychologa i co Ci mówi, jak Cię leczy bo o tym ani słowa tylko narzekasz na męża a to nie on się leczy. Oczywiście go nie bronię bo to kawał sku... ale Ty no nie wierze, jeszcze dziecko nie wiem co pisać poważnie rozwiedź się i zapomnij o nim jak najszybciej a że ma pretensje chyba słuszne jak go szarpałaś, poniżałaś a teraz pewnie jeszcze nie ma takiego kontaktu z dzieckiem jak by chciał. Myślałaś o tym, bo często jest tak, że u kogoś widzi się pod lasem a u siebie nie widzi pod nosem. Wina jest przeważnie po oby stronach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no szczerze Ci powiem, że jesteś niestety chora. Zdrowy człowiek potrafi zapanować nad agresją a nie szarpać, kłócić się i wyzywać. I tu się dziwię bo to był Twój mąż przecież...jak można się szarpać w małżeństwie i myślisz, że człowiek tak postępuje tylko dlatego, że jest chory?:) słyszałaś o czymś takim jak zbrodnia w afekcie? większość postępowania autorki to właśnie czyny w afekcie z ludzkiej niemocy rzadko kiedy człowiek jest tak mądry i opanowany, że potrafi wszystko przemyśleć i wie co ma robić- na zimno zazwyczaj działa emocjonalnie, bardzo emocjonalnie te szarpania, odwracanie na siłę jego twarzy -to właśnie krzyk rozpaczy i tak na trzeźwo uznamy to za błąd i za chore działanie tylko ciężko pozostać zdrowym w tak chorym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agzos
nigdy go nie uderzyłam przy kimś, to raczej on on przy innych i do innych mówił różne rzeczy. Jeśli chodzi o leczenie, to chciałam z nim chodzić na psychoterapię, ale się nie zgodził, więc sama poszłam. Jeśli chodzi o jego kontakt z córeczką to nie bronię mu jej widywać. Ale o tym, że moje reakcje nie są normalne, to mówić mi nie trzeba. Nie wiem dlaczego tak się zachowywałam, zwłaszcza, że w moich poprzednich związkach takie sytuacje nie miały miejsca. A jeśli chodzi o psychologa, no to cóż... twierdzi, że moje zachowania były spowodowane naciskami, manipulacją i przemocą psychiczną. Tylko, że mi nie chce się w to wierzyć.. Dlatego założyłam ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
Przecież to dorosła kobieta matka powinna nad sobą panować a nie szał i furia. To znaczy, że nie umie zapanować nad złością. Ja też się kłócę w związku ale bez przesady jak ona tam napisała, że to bójki były co Ty myślisz, że to zdrowe? Jakby każdy tak w afekcie się zachowywał i z rękami skakał wszyscy by się pozabijali. Może na nerwicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twierdzi, że moje zachowania były spowodowane naciskami, manipulacją i przemocą psychiczną. Tylko, że mi nie chce się w to wierzyć.. ma rację:) tylko ty potrzebujesz czasu, żeby to zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
I jeszcze jedno dlaczego Cię nie chciał wysłuchiwać? Czy to były wyrzuty wykrzykiwane w złości popierane wyzwiskami? Jak tam to się nie dziwię, że Cię nie słuchał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
winajestzawszepoobustronach a ciebie mąż też nazywa śmieciem, że taka mądra jesteś ?:) i ma pretensję o to, że nie chodzisz na rzęsach? inaczej wygląda zwykła kłótnia małżeńska a inaczej w związku patologicznym autorka popełniła podstawowy błąd na samym początku zamiast szarpać i się awanturować od razu powinna była odejść no ale łatwo się mówi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
ike Ty oczywiście wiesz z autopsji i jesteś przy terapii i wiesz co jej lekarz mówi :) jak masz wyrzuty sumienia to jednak coś nie jest ok...a szkoda, że Twój mąż nie poszedł z Tobą ciekawe co by powiedział i jak przedstawił tą sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko ty potrzebujesz czasu, żeby to zrozumieć a dlugo jeszcze? bo to juz prawie dwie strony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
no ale o coś musiało się zacząć przecież nie wyzywał jej ot tak a Ty ike wchodzisz po pracy do domu i krzyczysz od progu na bliskie Ci osoby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no szczerze mówiąc coś mi jej opowieść przypomina czizas stawiam na miesiące jak nie lata:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelotem z boku
winajestzawszepoobustronach *** Bardzo latwo jest powiedziec autorce, ze jest chora, ale tak naprawde nikt kto nie byl w takim zwiazku nie zrozumie. Nikt na swiecie nie jest idelany, kazdy popelnia bledy, ale tylko zyjac z takim tyranem czlowiek staje sie koszmarny, diableski i nieopanowany. Zaloze sie, ze kazda kobieta zyjaca w takim zwiazku z czasem nie potrafila panowac nad wlasna agresja. Notoryczne poniewieranie partnerka/zona wyzwala u niej agresje, szarpanie, placz. To wszystko na przemian z objawami apatii, bezsilnosci, marazmu w ogromnym poczuciu winy. Zgoda, co do faktu, ze zwiazek toksyczny, ze trzeba przerwac jak najszybciej, ze decyzja rozwodu jest sluszna. Nie zgadzam sie, ze autorka jest chora. Albo inaczej - nie byla chora, chora stala sie zyjac z tyranem. Jest wykonczona psychicznie, potrzebuje wsparcia, potrzebuje na nowo odbudowac poczucie wlasnej wartosci. Kazda z nas zyjac latami z takim czlowiekiem stalaby sie osoba "chora". Nie jest z nia dobrze, bo zastanawia sie, czy dobrze robi rozstajac sie z mezem. A robi dobrze. Wreszcie robic cos dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo ładnie wybielasz jej męża jak ona szarpie to jest chora jak on wyzywa to przecież miał powód:D dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest z nia dobrze, bo zastanawia sie, czy dobrze robi rozstajac sie z mezem. A robi dobrze. Wreszcie robic cos dobrze. hahahhahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winajestzawszepoobustronach
Nie o to mi chodzi ike :( ja staram się ocenić zachowanie każdego z osobna. To, że ją niszczył psychicznie jest dla mnie oczywiste i dobrze, że go zostawiła bardzo dobrze. Nie wybielam go zastanawiam się po prostu co skłania dwóch kochających się ludzi do takich zachowań. Od czego się zaczyna bo koniec już znam. Nie potrafię sobie tego wyobrazić więc pytam historię żony już znam więc pytam o męża co i jak z nim co go aż tak wyprowadzało z równowagi itp proszę nie czepiaj się bo ja tu nikomu dowalić nie chcę a jeśli chodzi o zachowanie autorki to nadal uważam je za niewłaściwe bo przemoc rodzi przemoc ot po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam nic nie chce mówić ale czasem w takim związku ma się wyrzuty sumienia, że się w ogóle oddycha więc jeśli chodzi o wyrzuty sumienia- nie są one wyznacznikiem winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość netykieta
A jeśli chodzi o psychologa, no to cóż... twierdzi, że moje zachowania były spowodowane naciskami, manipulacją i przemocą psychiczną. Tylko, że mi nie chce się w to wierzyć.. Dlatego założyłam ten temat. Ile osób musi potwierdzić tę opinie, żebyś przyjęła ją za prawdę i przestała się zadręczać? Trzy, dziesięć, sto? Rozumiem, że nie możesz to uwierzyć z bardzo prostej przyczyny - trafiłaś w życiu na bardzo złego czlowieka, jest mężem ( na szczęście już niedlugo) i pozostanie już na zawsze ojcem waszego dziecka. Nie jest łatwo przyjąć do wiadomości,że na świecie istnieją tacy ludzie. Rozumiem, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - istnieją i miałaś pecha, że na takiego trafiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość netykieta
Na tym etapie powinnaś zadbać przede wszystkim o swoje zdrowie i własną córkę. Nie kochasz go, niczego mu nie jesteś winna, teraz rozwód i czas rozpocząć nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agzos
Jeśli chodzi o to dlaczego mój mąż zachowywał się tak a nie inaczej, to mogę powiedzieć tylko to co mi mówił. A mówił ogólnie. Za mało się uśmiechałam, za dużo czepiałam, za głośno mówiłam, za mało byłam cierpliwa, nie byłam dobra, zajmowałam się wszystkimi tylko nie nim, byłam wredna, nie umiałam zorganizować czasu,itp. Robiłam dużo, żeby go zadowolić. A jak to się zaczęło. Pewnego dnia poznałam cudownego faceta. Czuły, z poczuciem humoru, wyrozumiały, z podobnym spojrzeniem na życie. Ale z czasem zaczęło coś się zmieniać. Wydaje mi się, że zaczęło się liczyć dla niego tylko jego zdanie na pewne tematy. Jeśli coś wg niego było ok, to znaczy, że było, a ja jestem chora, skoro uważam, że jest inaczej. Starałam się zmienić dla niego, bo myślałam, że może rzeczywiście ma rację. Ale im więcej ja się starałam, tym było gorzej. Stale coś nie tak A już najgorzej było przed świętami, uroczystościami rodzinnymi, czy w trudnych momentach życiowych. Odchodzę ze względu na dziecko. Ono nie zasługuje na pewne widoki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agzos
Aha i nigdy nie witałam go krzykiem, ani nie zaczynałam rozmowy krzykiem. A gdy źle się czułam i wiedziałam, że mogę być drażliwa to też mu o tym mówiłam, żeby się nie gniewał, jak nie będę się uśmiechać i rozmawiać. Wiem, to trudno pojąć. A wyrzuty sumienia mam, bo Wiem, że też go krzywdziłam i dlatego, że cały czs mi powtarza, że odchodząc rujnuje mu życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×