Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ćwikła *

mam pytania takie do was

Polecane posty

Gość podpisuję się
i nie ma co patrzeć na rodziców i dziadków, że dadzą coś w spadku tylko wziąć się za siebie i od siebie coś wyciągnąć a nie patrzeć na innych. Ja jestem w wieku autorki nie mam łatwo nikt mnie w życiu nie rozpieszczał pieniędzmi więc jestem nauczona sama na swoje potrzeby zarabiać. Wiem co będziecie chcieli napisać "zazdrościsz" nie, nie zazdroszczę ja po prostu uczę się samodzielności. Niedobrze mi się robi jak rówieśnicy dawno po ślubie traktują swoich rodziców jak sponsorów i darmowych opiekunów do dziecka. Ciągle coś od nich biorą dają a potem gadanie "ich na wszystko stać"pfff gdyby nie pomoc rodziców w 90 % do tej pory nie mieliby nawet gdzie mieszkać i za co. Ale tak to już jest. Nie wiem kiedy weźmiemy ślub mimo, że dawno o nim mówimy. Szczerze bardziej marzy mi się jakiś domek niż wydanie 30 tys na wesele jak za tą cenę można już jakieś materiały na budowę domu zakupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpisuję się
nich biorą oni dają * poprawka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie jest ciekawe...
moniczka84 - to właśnie mówię. Zapierdalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie jest ciekawe...
Moniczka84-jeszcze z ciekawości - obstawiam, że zasuwacie za granicą..? Bo inaczej nie wyobrażam sobie wykańczać domu w wieku lat 27, choćby zapieprzać po 12 godzin dziennie 6 ni w tygodniu. Aha, tylko Ty masz męża starszego o 6 lat, to jest różnica. Obstawiam, że zarabia znacznie więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"pytanie jest ciekawe... Urodzeni wcześniej wygrali po prostu los na loterii. I przyznam że przykro mi czasem słuchać jak koleżanka która właśnie wtedy była w wieku w którym ja jestem teraz i za swoje 80m2 wyłożyła 1/5 ceny którą ja wykładam teraz cmoka, że "nie powinno się żyć na kredyt" Taka postawa to wg mnie zwykłe chamstw" e, tam kolezanko sciemniasz i tyle;-)) cos na zasadzie biednemu wiatr w oczy - zycie jest niesprawiedliwe ktos sie urodzil za 5 lat za pozno a ktos inny 10 lat za wczesnie a ktos inny jeszcze w krolewskiej rodzinie - tak sie tlumacza nieudacznicy;-))) zawsze jest jakies "ale " i nigdy ale to przenigdy nie jest ich wina;-)) a nie pomyslals np. o tym ze ci do urodzili sie wczesniej nie mogli studiowac tak latwo za granica jak dzisiaj?;-)) nie, zaloze sie ze o tym nie pomyslalas - kazde czasy jak nam nie idzie sa "najciezsze";-)) taka prawda " alternatywą dla osób które nie mają "szczęścia" dostać mieszkania po dziadkach czy ani złotówki od rodziców jest wyłącznie wynajem" to tez tlumaczenie nieudacznikow - znam osoby z naprawde bardzo biednych rodzin, amlo tego patologicznych, a w doroslym zyciu radza soebie bardzo dobrze na roznych plaszczyznach " My zarabiamy jak na Polskę dużo," uwazam ze "duzo" jest subiektywne - ale widovcznie to nie tak duzo skoro sobie mieszkania nie mkzecie kupic - moje kolezanki w pojedynke,, bez partnerow, kupily mieszkania warszawie (ktora jest nieco drozsza pod tym wzgledem niz krakow) bo one zarbialy tez "duzo";-)) jaki wniosek - duze duzemu nierowne;-)) "Rada jest jedna - zapie**alać. Jeśli ktoś nie ma widoków na pensję powyżej średniej krajowej w Polsce - wyjechać" wiesz granice sa otwarte - wiec nie trzeba wywazac drzwi kt nie ma;) za granica zawsze jest sie nowym - tzrzeba dwukrotnie bardziej sie spiac - u niektorych dochodzi jeszcze czynnik adaptachi - z obcym jezykiem wlacznie, trzeba sie zmierzyc z calym swoim zyciem - nie tylko z rynkiem pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Szkoda, że niektórym brakuje odrobiny pokory wobec ch*jności losu, jakiej doświadczyli" poradze ci cos z dobrego serca - marnujesz swoja energie koncentrujac sie na innych - skoncentruj sie na wlasnej sytuacji;-)) bo na razie to zamiast rozwiazan podajesz same "uprawiedliwienia" abo...abo;-) dla twojego przypadku nie ma znaczenie co robia/zrobili/nie zrobili inni... aha, i pamietaj ze kij ma dwa konce a biednemu zawsze wiatr w oczy';-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Niedobrze mi się robi jak rówieśnicy dawno po ślubie traktują swoich rodziców jak sponsorów i darmowych opiekunów do dziecka. Ciągle coś od nich biorą dają a potem gadanie "ich na wszystko stać"pfff gdyby nie pomoc rodziców w 90 % do tej pory nie mieliby nawet gdzie mieszkać i za co. Ale tak to już jes" wiesz co zgadzam sieco do meritum z toba - tyle ze mnie to ani grzeje ani ziebi co kto komu dje, uwazam to za slabe rozwiazanie - ale tak sobie wychowali dzieciaki to teraz maja - moze lubia byc sponsorami?;-) ja po prostu mam wszystko czego Mi do szczescia potrzeba - i lata mi to kolo...nosa skad inni biora, byli nie siegali do mojej kieszeni;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie jest ciekawe...
e, tam kolezanko sciemniasz i tyle cos na zasadzie biednemu wiatr w oczy - zycie jest niesprawiedliwe ktos sie urodzil za 5 lat za pozno a ktos inny 10 lat za wczesnie a ktos inny jeszcze w krolewskiej rodzinie - tak sie tlumacza nieudacznicy zawsze jest jakies "ale " i nigdy ale to przenigdy nie jest ich wina A tak z kolei piszą wyłącznie ci, którzy "się załapali". Po tej jednej wypowiedzi zgaduję, że te 27 lat miałaś już jakiś czas temu i się "załapałaś" właśnie. Możesz sobie ściemniać, ale fakt jest taki, że od dziesięcioleci w naszym kraju nie zanotowano takiego wzrostu cen mieszkań - nawet przy zmianie ustroju, więc taki argument może uspokaja twoją tendencję do czucia się lepszą, ale niestety nie jest logicznie uzasadniony. Powinnaś to zresztą wiedzieć. "wiesz granice sa otwarte - wiec nie trzeba wywazac drzwi kt nie ma" tego zdania nie rozumiem. Wyjazd nie jest żadnym wyważaniem drzwi, tylko normalnym wyjściem. Częstym zresztą. Co do mojego zarabiania - wg mnie zarabiam, owszem, dużo jak na Polskę - podkreślam, jak na Polskę. Ale fakt, na takie mieszkanie jak mam na myśli (a ty oczywiście wiesz, jakie to mieszkanie, jaka lokalizacja i standard skoro już mnie porównujesz do koleżanki..) musiałabym z mężem pracować 7lat wynajmując jednocześnie inne, przyzwoite. Ja akurat mam szczęście, nie muszę się szarpać ani emigrować za chlebem. Nie należę natomiast do osób, które mając kompletnie inną sytuację znajdują przyjemność w tym aby przed 22-latką porozkładać pawi ogonek ;) dobrze robi na samopoczucie..? Może nie zauważyłaś, ale ty np. o mojej sytuacji materialnej nie możesz powiedzieć nic - a ja o twojej wiem już co nieco. Tyle że ja nie czuję potrzeby epatowania obcych detalami ze swojego życia. Ale widzę, co się dzieje i współczuję tym, którzy zaczynają samodzielne życie mając widoki na mieszkanie w dzisiejszych cenach, a pierwszą pracę łapiących tuż po kryzysie. Normalnie i empatycznie współczuję. Pytanko, ROR - zamieniłabyś się z nimi? Bo raczej każdy z tego pokolenia zamieniłby się z tobą - nie personalnie, ale "na warunki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie jest ciekawe...
"za granica zawsze jest sie nowym - tzrzeba dwukrotnie bardziej sie spiac - u niektorych dochodzi jeszcze czynnik adaptachi - z obcym jezykiem wlacznie, trzeba sie zmierzyc z calym swoim zyciem - nie tylko z rynkiem pracy" zawsze jest jakieś "ale" i biednemu zawsze wiatr w oczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A tak z kolei piszą wyłącznie ci, którzy "się załapali". Po tej jednej wypowiedzi zgaduję, że te 27 lat miałaś już jakiś czas temu i się "załapałaś" właśnie." no widzisz kochanie tak cie zlosc zaslepia ze juz nawet bledne wnisoki wyciagasz;-) "Możesz sobie ściemniać, ale fakt jest taki, że od dziesięcioleci w naszym kraju nie zanotowano takiego wzrostu cen mieszkań - nawet przy zmianie ustroju, więc taki argument może uspokaja twoją tendencję do czucia się lepszą, ale niestety nie jest logicznie uzasadniony. Powinnaś to zresztą wiedzieć" nia papuguj po mnie - ja nie sciemniam i nawet sie lepsza nie czuje;-)) to tylko twoje kompleksy cie ustawiaja w takiej pozycji co z reszta czuc na kilometr;-) ceny rosna ale ludzie mieszkania kupuja - co pokazalam na przykladzie swoich znajomych -ale malkontentow nie brakuje;-) takich ktorzy skupiac sie na sobie skupiaja sie na innych wlasnie jak ty "Co do mojego zarabiania - wg mnie zarabiam, owszem, dużo jak na Polskę - podkreślam, jak na Polskę." a ja podkreslam ;_) ze "duzo" to jest subiektywna granica- dla mnie duzo to jest tyle ze zaspokaja wszystkie moje potzreby i jeszcze mi zostaje;-) a dla ciebie duzo to tyle ze nawet - jak piszesz- mieszkania nie mozesz sobie kupic. ale o gustach sie nie yskutuje;-) " Ale fakt, na takie mieszkanie jak mam na myśli (a ty oczywiście wiesz, jakie to mieszkanie, jaka lokalizacja i standard skoro już mnie porównujesz do koleżanki..) musiałabym z mężem pracować 7lat wynajmując jednocześnie inne, przyzwoite" acle nie wiem jakie masz na mysli i niespecjalnie mnie to interesuje - ja tez niestety nie moge sobie na zamek pozwolic aszkoda;-)) napisalas ze nie mozna - to ci odpisalam ze mozna - i tez nie wiesz w jakim mieszkaniu, o jakim standarzdie i lokalizacji mowilam majac na mysli kolezanke;-) "Ja akurat mam szczęście , nie muszę się szarpać ani emigrować za chlebe" to tak jak ja - tylko nie wiem czy to szcescie w twoim przypadku skoro siedzisz i narzekasz;-) " Nie należę natomiast do osób, które mając kompletnie inną sytuację znajdują przyjemność w tym aby przed 22-latką porozkładać pawi ogonek dobrze robi na samopoczucie..?" hhaha ;-)) kochanie - ja tutaj nie pisze ze "duzo" zarbiam itp. - nieskupiam sie na tym nawet - po psrotu biore udzial w dyskusji i mowie jak to prwadopodobnie wyglada, a osoba z komplekasmi zawsze bedzie widziala co bedzie chciala widziec - i zadnego 22-latka tu nie ovrazam " Może nie zauważyłaś, ale ty np. o mojej sytuacji materialnej nie możesz powiedzieć nic - a ja o twojej wiem już co nieco. Tyle że ja nie czuję potrzeby epatowania obcych detalami ze swojego życia." nie wiesz nic kochana o mojej sytuacji - poza tym ze nie zyje na kredyt, nie nzasz wielkosci moich potrzeb takze nie ocenisz w jakim stopniu sa zaspokajane i na co mam apetyt;-)) ale fakt nie narzekam- bo z natury jestem pogodna, ja odpowidama na pytanie a nie rzucam na prawo i lewo i jeszcze podkreslam ze "duzo" zarbiam - ja dopiero moge zaczac epatowac szcegolami - ale tego niektorzy by nie zniesli;-))) Ale widzę, co się dzieje i współczuję tym, którzy zaczynają samodzielne życie mając widoki na mieszkanie w dzisiejszych cenach, a pierwszą pracę łapiących tuż po kryzysie. Normalnie i empatycznie współczuję. Pytanko, ROR - zamieniłabyś się z nimi? Bo raczej każdy z tego pokolenia zamieniłby się z tobą - nie personalnie, ale "na warunki". przede wszystkim zle miejscowilas mnie w czasie;-) wiec cala swoja ocene oparlas na falszywych wnisokach;) a pokolenie? kazde ma swoj ciezar - obecne w polsce zmaga sie z wysokimi cenami mieszkan ale mam mozliwocs studiowania za granica - moi rodzice np. nie mieli, pamietaj zlotko kazdy kij ma dwa vkonce;-)) poprz. | 1 2 Odpowiedz na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"[zgłoś do usunięcia] pytanie jest ciekawe... "za granica zawsze jest sie nowym - tzrzeba dwukrotnie bardziej sie spiac - u niektorych dochodzi jeszcze czynnik adaptachi - z obcym jezykiem wlacznie, trzeba sie zmierzyc z calym swoim zyciem - nie tylko z rynkiem pracy" zawsze jest jakieś "ale" i biednemu zawsze wiatr w oczy" kotku - ja tu a faktach obiektywnych pisze - a ty je personalnie odnosiz;-)) co za nieporozumienie;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pracuję w Polsce. Tutaj też można osiągnąć sukces, trzeba tylko chcieć, dużo pracować, nie narzekać i wierzyć w siebie. nie wyjechałabym za granicę, żeby tam sprzątać albo pracować na taśmie. nawet za większe pieniądze. To popostu nie dla mnie. Odpowiadają na drugie pytanie - mój facet jest starszy. Ale z nas dwóch ja zarabiam więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Ale z nas dwóch ja zarabiam więcej" :-)) to w koncu jestes z meczyzna zczy z kobieta ?? a nie bierzesz pod uwage ze za granica mozna pracowac w swoim zawodzie np. inzyniera? smutne ze ludzie czasem juz tak upadaja ze nie biora pod uwage takiej opcji;//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ROR proszę nie łapać za słowka! Jakaś strasznie czepliwa jesteś. Jestem z mężczyzną. Takie ot poprostu przejęzyczneie. A sama jestem kobietą, choć raczej nie z tych kruchych i delikatnych Druga sprawa- oczywiście biorę pod uwagę, że za granicą można pracować w swoim zawodzie. Ale ilu znasz takich krajan, którzy wyjechali do Angli czy Irlandi i zajmują kierownicze stanowiska w banku lub pracują w swoim inżynierskim zawodzie? Bo ja nie znam ani jednego. Za to wielu, którzy sprzątają, pilnują dzieci, robią na taśmie lub siedzą w domu i żyją z socjalu. Taka jest okrutna rzeczywistość. Poza tym ja nie mam nic przeciwko emigracji. Napisałam tylko, że to nie dla mnie. Wiem też, że z mgr z prywantej uczelni w kierunku równie popularnym co "zarządzanie i marketing" za granicą mogła bym co najwyżej gary pomywać. Być może za 10 lat w końcu ktoś dałby mi się wykazać. A mnie to poporostu nie interesuje. Dobrze mi tutaj. mam pracę, którą lubię. Przyjaciół. Za niedługo będę miała swój dom. I tą drogę od podawania kawy do kierownika mam już za sobą, nie mam ochoty tego powtarzać. Do tego w obcym kraju, bez ludzi, których kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat ciekawy więc podb
uppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedyny ratunek to
Faktycznie ciekawy... Moja starsza siostra się "nie załapała" - bo własnie ze wszystkich pieniędzy, jakie miała próbowała rozkręcić własny biznes - biuro poligraficzne. Niestety pewnego pięknego ranka wspólnik (jej facet ówczesny) zwinął całą kasę, sprzęt (m.in. telefon świeżo na mnie wydany przez bodajże Erę, z którego spłatą męczyłam się jeszcze dwa lata, jako, że byłam smarkatą studentką), materiały... I zniknął. Siostra została z długami. Następnie wyjechałam za granicę (jeszcze nie byliśmy "w Unii") i zarobiłam trochę kasy - żeby pospłacać dlugi i odłożyć coś na później, póki studiowałam. W międzyczasie wyrolował nas właściciel domu - zostawiła nas z kilkoma tysiącami długu za wodę, tyle samo za prąd, itd. itd. Pieniądze poszły się .... wiadomo. Kazde z nas (dwie dorosłe osoby + dziecko + osoba niepełnosprawna) zapierniczaliśmy żeby w ogóle rodzina nie wlądowała pod mostem. Zdobyłam mieszkanie od miasta. Niestety nie dałam rady go wykupić, kiedy było naprawdę tanie (można było wykupić mieszkanie na własność jakiś czas temu za śmieszne pieniądze - niestety nawet takich nie mieliśmy). Teraz żyjemy na bieżąco, pensje najniższe krajowe - ale powoli widze, że zaczyna istnieć szansa na odłożenie jakichś pieniędzy. Może przed czterdziestką wreszcie się czegoś dorobię (o ile nie umrę :D). Nie mam faceta (miałam, ale stracił pracę, zużyliśmy wszystkie moje oszczędności, po czym ze mną zerwał - i dostał znacznie lepszą pracę). Boję się, że już zawsze będzie tak jak teraz, a jednak mam nadzieję, że się uda. Więc uważnie planujcie swoje życie. Chętnie przeczytam, jakie macie rady dla ludzi którzy chcieliby się czegoś "dorobić" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
Pewnie w Polsce da sie zarobic ale problem jest w tym, ze nie kazdy mial szanse na zostanie informatykiem - do tego trzeba miec troche talentu. Nie kazdy tezma mamusie i tatusia prawnika czy lekarza. Widzac jak zyje wiekszosc polskiego spoleczenstwa zarabiaja wcale nie tak malo bo np. ok. 5 tys miesiecznie na 3 osoby to mysle, ze absolutnie lepiej wyjechac. Tez mieszkam w jednym z zachodnich krajow i uwazam, ze zycie tutaj ma duzo lepsza jakosc a koszty wcale nie sa wyzsze. Za wynajem 120 metrowego apartamentu w ladnym miejscu, z wjazdem na autostrade blisko domu i stacja kolejowa place 650 euro miesiecznie, w cenie jest garaz. Moja kolezanka za nore gdzie wlasciciel zabral galki od ogrzewania i cala zime jest ustwione na max, gdzie est pieciocentymetrowa dziura miedzy oknem a rama, gdzie regularnie wybija wanna - placi w Warszawie ... 2100 zlotych miesiecznie czyli 525 euro za dwa male pokoiki, kuchnie i lazienke w ktorej nie da sie domknac okna. Jedzenie i rachunki to praktycznie ten sam koszt, to co zostaje - starcza na o wiele wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
moniczka84 - no to wlasnie znasz. Pracuje jako inzynier chociaz droga do tego byla dluga i ciezka bo pierwsza dwa lata zajmowalam sie zmywaniem naczyn i nauka jezyka (nie angielski bo nie mieszkam w UK) a potem zrobilam studia podyplomowe. Po trzech latach stwierdzam, ze bylo warto. I absolutnie sie nie wstydze, ze zmywalam. A nawet stwierdze, ze lepiej bylo zmywac nacznia w restauracji niz sie ponizc u poslkiego pracodawcy za jalmuzne, ktora nie wystarczy nawet na zaspokojnie podstawwych potrzeb bo tyle wlasnie zarabialam w swej pierwszej pracy w Polsce, w zawodzie. 1800 brutto, umowa zlecenie, bez widokow na umowe na stale, bez ubezpieczenia, bez skladek, bez urlopu i chorobowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie do pojecia - widzisz punkt widzenia zależy od punktu widzenia. ja nie wytrzymałabym dwa lata mycia garów czy sprzątania czyjegoś syfu. Biorąc pod uwagę oczywiście to, że w tej chwili w Polsce pracuję u polskiego pracodawcy i zajęcie to w ogóle nie jest dla mnie poniżające. mam umowe o pracę na czas nieokreślony, zarobki w dużej mierze zależą od tego ile pracuję, ale wachają się od 3 000 do 10 000 zł. Do tego atrakcyjne wycieczki, nagrody rzeczowe typu np. kamera, szkolenia. Gdybym teraz miała wyjechać, żeby myć gary za 1500 czy 2000 euro to dla mnie to byłoby poniżające. Dlatego w tej sytuacji sprawa jest bardzo indywidualna i zależy od sytuacji danej osoby. Trzeba ocenić jakie sie ma kwalifikacje, co się potrafi itd Ale prawda jest taka, że jak się jest leniem i nierobem to nigdzie człowiek niczego nie osiągnie. Wszędzie trzeba ciężko pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniczko, "ROR proszę nie łapać za słowka! Jakaś strasznie czepliwa jesteś" wyluzuj na poczatke troche;-)) zawsze mnie tez zastanawia dlacezgo niektorzy tak agresywnie reaguje na chocby najmniejsza sugestie ze potencjalnie przypisuje sie im zainteresowanie wlasna plcia;-)) " Druga sprawa- oczywiście biorę pod uwagę, że za granicą można pracować w swoim zawodzie. Ale ilu znasz takich krajan, którzy wyjechali do Angli czy Irlandi i zajmują kierownicze stanowiska w banku lub pracują w swoim inżynierskim zawodzie?" Po pierswze to nie wiem co masz na mysli mowiac "naszych krajan" bo nie wiem ani ja ktorego kraju ty jestes oibywatelem (np. ze wzgledu na swoich rodzicow) ani te tego nie wiesz o mnie. Ale zakldam ze masz tu na mysli Polakow. Nie znamk duzo Polakow pracujacych na wyspach (ok 5 osob + partnerzy) - wszyscy pracuja w swoich zawodach - dwie osoby w IT, jedna zajmuje sie nanalityka rynkow + inzynierowie. nie znam za bardzo finansistow;-)) " Bo ja nie znam ani jednego. Za to wielu, którzy sprzątają, pilnują dzieci, robią na taśmie lub siedzą w domu i żyją z socjalu. Taka jest okrutna rzeczywistość" ja z kolei nie mam znajomych ktorzy wykonuja wspomniane przez ciebie prace - owsezm slyszalam ze jest taki trend - tylko co z tego wynika - poza faktem ze mamy zupelnie roznych ludzi wokol nas jesli chodzi o prace ktore sobie wybrali?;-) Mi sie wydaje ze glupie jest takie teiwrdzenie "ze sie nie da" - niektotym nie uda sie nigdy, innym zawsze. Z tego co wiem to UK otworzylo rynek pracy dla Polakow we wszystkich zawodach - a ze oni , w wieksozsci - jak twierdzisz, garna sie do prac fizycznych - to po prostu ich wybor. Nie rozumiem skad potem pretensje. Osobiscie uwazam - ze nie ma nic zlego w pracy na tasmie,kelnerowaniu czy sprzataniu - jesli ktos lubi taka prace i tak wlasnie postanowil - to czemu nie. "Poza tym ja nie mam nic przeciwko emigracji. Napisałam tylko, że to nie dla mnie." no i ok, moim zdaniem emigracja jest tylko dla wybranych - taka jak pisalam- trzeba byc przedsiebiorczym i miec wysoko bardziej rozwiniete umiejetnosci adaptacji, byc otwartym na nowosci - zmierzyc sie z Nowym, zwykle duzo ciezszym przez to - swiatem. Oczywiscie nie mam na mysli - wyjazdu na dwa lata tylko ulozenie zycia w innym miejscu;-) " Dobrze mi tutaj. mam pracę, którą lubię. Przyjaciół. Za niedługo będę miała swój dom" to fajnie przeczytac ze wreszcie ktos jest zadowolony - tylko skad te narzekania wczesniejssze? "I tą drogę od podawania kawy do kierownika mam już za sobą, nie mam ochoty tego powtarzać" przyznaje, ze to dosc niepotykana droga;-) ja zaczynalam od stazu gdzie wykonywalam rzeczy zwiazane z mim zawodem - niestety do dzis nie potrafie zaparzyc kawy;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
moniczka84 - mozliwe, ze mialas sporo szczescia w znalezieniu pracy jaka ci odpowiada. natomiast cale mnostwo osob tego szczescia nie ma. Widze po swoich znajomych ze studiow, bardzo dobry inzynierski kierunek. Wiekszosc oczywiscie gdzies pracuje ale tylko mala czesc za przyzwoite pieniadze. Przyzwoite tzn. takie, ze jak oplacisz rachunki, kupisz jedzenie i ubranie to jeszcze odlozysz na nieprzewidziane wydatki i zostanie ci na rozrywke. A to trudne do osiagniecia w Polsce. Dla mnie zmywanie garow nie bylo absolutnie poniezajace. W pierwszej pracy tam przezylam szok kulturowy - moj pracodawca mial do mnie szacunek, nikt mna nie pomiatal bo zmywam naczynia i kroje warzywka. Co wiecej, z czasem awansowalam na kierownika zmiany w restauracji a potem zmienilam prace na pomc kuchenna w trzygwiazdkowej restauracji. Uwazam to za swietne doswiadczenie zyciowe, ktore jednak trudno nabyc majac za soba 10 lat pracy na stanowisku inzyniera. Dodam jeszcze, ze tylko i wylacznie w Polsce praca fizyczna jest uwazana za hanbiaca i ponizajaca. W calj reszcie cywilizowanego swiata nawet sprzatacz ulic ma powazanie i szacunek jesli dobrze wykonuje swoja prace a u nas jest dokladnie odwortnie. Powazanie ma kombinator, szuja i zlodziej na stanowisku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ROR owszem może żyjemy w innych kręgach kulturowych i mamy innych znajomych. Ja jestem zwyczajna dziewczyną i mam zwyczajnych znajomych. Takich, których rodzice pracują w sklepach czy na kopalni. Być może dlatego też różnice. Ale pomijając środowisko, jak spojrzysz na odsetek polaków, którzy wyjechali do pracy za granicą i pracuję np. w IT, a odsetek tych, którzy sprzątają to jednak przyznasz, że tych drugich jest więcej.... "Z tego co wiem to UK otworzylo rynek pracy dla Polakow we wszystkich zawodach - a ze oni , w wieksozsci - jak twierdzisz, garna sie do prac fizycznych - to po prostu ich wybor. Nie rozumiem skad potem pretensje." ja nie mam pretensji tylko realnie oceniam sytuację. "Osobiscie uwazam - ze nie ma nic zlego w pracy na tasmie,kelnerowaniu czy sprzataniu - jesli ktos lubi taka prace i tak wlasnie postanowil - to czemu nie" Ja nie twierdzę, że w tym jest coś złego, ale nie odważyłabym się stwierdzić, że ktoś pracuje na taśmie, bo to lubi. raczej nie ma wyjścia. I podejrzewam, że chętnie by sie zamienił na posady z tobą czy ze mną. "moim zdaniem emigracja jest tylko dla wybranych - taka jak pisalam- trzeba byc przedsiebiorczym i miec wysoko bardziej rozwiniete umiejetnosci adaptacji, byc otwartym na nowosci - zmierzyc sie z Nowym, zwykle duzo ciezszym przez to - swiatem." ZOwszem zgadzam się, że jest dla wybranych, ale cechy, które wymieniałś jak przedsiębiorczość, umiejętnośc adaptacji jest potrzebna wszędzie. moim zdaniem emigracja jest dla tych najbardziej zdesperowanych, ponieważ oni mają największą tolerancję zmian, które na początku nie zawsze mogą okazać sie fajne. "to fajnie przeczytac ze wreszcie ktos jest zadowolony - tylko skad te narzekania wczesniejssze?" Ja nie narzekam i nie narzekałam! Wręcz przeciwnie - próbuję Was przekonać, że w Polsce też można sobie ułożyć życie i osiagnąć sukces. "przyznaje, ze to dosc niepotykana droga ja zaczynalam od stazu gdzie wykonywalam rzeczy zwiazane z mim zawodem - niestety do dzis nie potrafie zaparzyc kawy;(" no cóż to była metafora. robienie kawy, kserowanie, czy inne prymitywne czynności, od których zaczyna się "karierę". raczej nie uwierzę, że jako stażystka realizowałaś ciekawe projekty. nie do pojecia - to nie było szczęście - to była ciężka praca. W czasie kiedy moi znajomi imprezowali i leżeli do góry brzuchem ja biegałam na różne staże i prace dorywcze, żeby zdobywac doświadczenie. Druga kwestia - nie uważam, że praca fizyczna jest poniżająca. Moi rodzice pracują fizycznie i mam ogromny szacunek do tego co robią, bo to jest ciężka praca w trudnych warunkach. Mnie chodziło o to, że w sytuacji kiedy teraz jestem kierownikiem, mam fajna i ciekawą pracę i miałabym to wszystko zostawić i jechać zmywać gary to dla mnie byłoby to poniżające. Niezależnie od tego jak traktowałby mnie pracodawca. Jestem bardzo ambitna i szorowanie brudów byłoby dla mnie ciosem poniżej pasa, biorąc pod uwagę to co już osiągnęłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracjąc jednak do tematu autorki, a pomijając dywagacje na temat zostać czy wyjechać, bo pewnie ilu ludzi tyle opinii. Szukamy w tej chwili kogoś do pracy na recepcję.Ludzie w Polsce tak lubią marudzić, że nie ma pracy, itd itp. A przychodzi do nas CV z maila ewciabuziaczek@, albo goracyogier@ Czy tak trudno założyć sobie jakiegoś normalnego maila do kontaktów zawodowych?! Albo na zdjęciu w CV jest osoba przesyłająca całusa. Pomijam już milion pytań przy składaniu cv - ile się zarabia ile trzeba pracować itd. Wiadomo, że to jest ważne. Ale ta osoba sprawia wrażenie lenia i obiboka, co by to chciał nic nie zrobić i zarobić. przecież takie rzeczy omawia się na rozmowie kwalifikacyjnej, a nie przy składaniu dokumentów aplikacyjnych. Ludzie przychodzą w sprawie ogłoszenia o pracę i nie wiedza na jakie stanowisko, sa umówieni na rozmowe kwalifikacyjną i nie wiedzą z kim. Sa zatrudniani po czym po dwóch dniach nie przychodza do pracy, bez słowa wyjaśnień. Przykładów można mnożyć. A później marudzą, że pracy nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
moniczka84 - wyjechalam po pol roku pracy w Polsce, pracowalam na ostatnim semestrze i wspominam to jako koszmar. Byc moze ja nie przystaje do polskich realiow i oczekiwalam niewiadomo czego ale zaraz po obroie poszlam do szefa i zapytalam czy jest mozliwosc otrzymania umowy na stale i podwyzki, w koncu pol roku juz pracowalam i sie sprawdzilam. Stwirdzil, ze nie ma wiec przestalam przychodzic do pracy i spakowalam walizki i wyjechalam. Naprawde szok ale pierwsza prace w innym kraju mialam po dwoch tygodniach bi bardzo szybko zakapowalam, ze bez jezyka nie ma szans na cos lepszego. Wzielam zmywanie na pol etatu plus czasem weekendy i dzieki pomocy mojego faceta przez rok intensywnie uczylam sie jezyka, pracowalam a potem poszlam na podyplomowke i dalej pracowalam w restauracji. nasza sytuacja troche sie rozni, zareczam ci ze gdybys pracowala w takich warunkach jak ja za nedzna pensje bez zadnych mozliwosci to tez stwierdzilabys ze byc moze lepiej zmywac gary i godnie zyc. Pol etatu w restauracji gwarantowalo mi bardzo przyzwoity dochod i mozliwosc nauki w warunkach o jakich w Polsce nikomu sie nie snilo. rok zagranicznych studiow to jak 10 lat praktyki w Polsce. Probowalam isc dwa razy na rozmowe w Polsce, majac zagraniczne studia, trzy jezyki biegle i 2 lata doswiadczenia. I co? Pracodawcy wypytywali wylacznie o lue w CV jaka byla praca w restauracji ! Tu gdzie mieszkam praca na nizszym stanowisku jest dowodem przedsiebiorczosci a nie braku ambicji !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"[ Ale pomijając środowisko, jak spojrzysz na odsetek polaków, którzy wyjechali do pracy za granicą i pracuję np. w IT, a odsetek tych, którzy sprzątają to jednak przyznasz, że tych drugich jest więcej...." pewnie statystycznie tak - tylko, ze moim zdaniem to niewiele wnoci - no moze poza ogolnym stwierdzeniem, ze Polacy to jednak nacja sprzataczy za granica - ot, fakty - jak twierdzisz "Ja nie twierdzę, że w tym jest coś złego, ale nie odważyłabym się stwierdzić, że ktoś pracuje na taśmie, bo to lubi. raczej nie ma wyjścia." I ja natomiast uwazam, ze wyjscie jest zawsze - ale z roznych pwodow ludzie wybieraja tak a nie inaczej. nie wnikam. ale tez nie zamierzam im wspolczuc. to sa po zazwyczaj konsekwencje ich wyborow - mi tam jest obojetne czy pracuja na tasmie czy na stanowiskach kierowniczych - obie sytuacje mnie ani grzeja, ani ziebia "moim zdaniem emigracja jest dla tych najbardziej zdesperowanych, ponieważ oni mają największą tolerancję zmian, które na początku nie zawsze mogą okazać sie fajne" w zupelnosci sie nie zgodze. moim zdaniem emigracja jest dla odwaznych , a przede wszyskim dla ludzi ciekawych swiata - z tym ze ja mowie o emigracji wz wyboru, a nie zkoniecznosci czyli np. za praca. Osobiscie mam troje przyjaciol ktorzy pracowali kilka lat w warszawie - zarabiali kilka srednich krajowych i ogolnie wszystko bylo ok - a zdecydowali sie porzucic swoje dotyczczasowe zycie i gdzie indziej szukac przygow (oczywiscie prace w innych krajach ktore podjeli byly podobne do tych ktore zostawili w wawie) "Wręcz przeciwnie - próbuję Was przekonać, że w Polsce też można sobie ułożyć życie i osiagnąć sukces' to z cala pewnoscia. bowiem sukces lezy w nas samych;-))) sa tacy ktorym nigdzie sie nie wiedzie oraz tacy ktorym zawsze sie wiedzie i rozsadnie rozwiazuja swoje problemy;-)) " raczej nie uwierzę, że jako stażystka realizowałaś ciekawe projekty" nie musisz;-) nie zalezy mi na tym czy ty w to wierzysz, ale rozumiem Twoja matafore;) Mnie chodziło o to, że w sytuacji kiedy teraz jestem kierownikiem, mam fajna i ciekawą pracę i miałabym to wszystko zostawić i jechać zmywać gary to dla mnie byłoby to poniżające." nadal nie rozumiem dlaczego za granica mialabys zmywac "gary" skoro - masz doswiadczenie w czyms innym? dla mnie to proste jeli w polsce ktos jest pielegniarka - podobna prace znajdzie gdzie indziej, podobnie z calym marketingiem, byciem inzynierem, dziennikarzem itd. skad w ludziach takie smieszne przekonanie ze za granica - nie ma innych prac niz zmywanie?;-))) taka jak juz wspomnialam np. w uk mozna wykonywac dowolnie wybrany zawod - nie ma przymusu pracy na zmywaku;-))) "Jestem bardzo ambitna i szorowanie brudów byłoby dla mnie ciosem poniżej pasa, biorąc pod uwagę to co już osiągnęłam" uwazja bo ambicja ma dwa konce i czesto niestety bywa tez przyczyna frustracji - nikt ci nie kaze robic k=roku w tyl i szorowac brudu, ale zdecyduj sie to "sprzatanie/prace fizyczne" sa dla ciebie ponizajace czy nie? bo raz piszesz tak a raz tak;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" przecież takie rzeczy omawia się na rozmowie kwalifikacyjnej, a nie przy składaniu dokumentów aplikacyjnych" jak to sie sklada dokumenty?;-))))))) do nie przysylaja do was zwyczajnie cv mailem? smieszne ze w polsce nadal sie umieszcza zdjecie w cv;-)) " Ludzie przychodzą w sprawie ogłoszenia o pracę i nie wiedza na jakie stanowisko, sa umówieni na rozmowe kwalifikacyjną i nie wiedzą z kim. Sa zatrudniani po czym po dwóch dniach nie przychodza do pracy, bez słowa wyjaśnień. Przykładów można mnożyć." tu sie zgodze - kiedys w wawie w jednej z korporacji umnie w dziale szukano asystentki - wymagali takiego srednigo ang (gl. do rezerwacji hoteli , firma globalan a+ umawianie spotkan) laski mialy wpisane w cv zaawansoweang. albo plynnego ang a nie potrafily odpowiedziec na pytanie o hobby!!!!;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×