Tępa sąsiadka zatruwa życie, :(

Witam, mam problem. Mam syna który chodził do sąsiadki i jej pomagał. Mył jej czasami okna, sprzątał, ona mu nigdy nic nie dawała, ale nie wiem, bardzo ją lubił i chodził di niech dosyć często. (ma 15 lat) Niedawno poprosiła go aby poszedł jej kupić lekarstwa. W naszej aptece są zbierane punkty więc ona mu dała karte kupił jej leki i oddał karte. Jednak miał przy sobie również naszą wspólną karte, Pomylił je i dał jej naszą a nam zostawił jej. Punkty są jak na miare złota ponieważ zbiera się je długo (4zł jeden punkt) my na naszej mielismy ich ponad 600 a ona (sąsiadka) miała ich mało ponieważ kilka tygodni wcześniej wzieła sobie prezent za wszystkie swoje puntky. Po jakimś czasie niewieszy (kilka dni) poszłam wybrać sobie prezent i okazało się że mam tylko 40 pkt. (mój syn akurat był słkucony z nią) poszłam do niej i powiedziałam że mam jej karte a ona ma moją, i żeby mi ją oddała ( z wygądu nie różnią się niczymym jednak maja swoj numer i sa przypisane dla danej osoby) ona powiedziała że to napewno jej karta i zebym nie gadała głupot. Ok poszłam do apteki zablokowałą tą karte i założyłam nową z tymi punktami. Ona teraz szła przez osiedle i wzywała mnie od złodziejek że niby jej jak to trafnie ujeła "zachabśdziłam" i ukradłam jej punkty. Dostałam strasznych nerwów i się z nią bardzo pokłuciła. Mówie że pani brała prezent żeby mieć 600 pkt to trzeba miec recepty na 2 tys. i takie tam> Wyzwałąm wręcz ją, czy dobrze zrobiłam?