Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ferrara

Proszę, oceńcie obiektywnie. Nie musicie być delikatni. Biorę wszystko na klatę

Polecane posty

Gość wkurzona złotowłosa
Czasem nawet chyba lepiej, że on taki "wszystkoplanujący" ;) Przynajmniej nie będzie kłótni o to, kto nie zapłacił rachunku, czemu nie macie kasy na wakacje etc :D Związek w ogóle to kompromisy i wspólny rozwój. Tylko pozazdrościć poukładanych facetów :) Coraz mniej takich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asterojdaa
Ferrara, to tez ma swój urok:D bedzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asterojdaa
ja ze swoim poukładanym jestem szczęśliwa, zrobi wszystko co mu powiem...i tylko czasem mnie to wkurza, ale na przestrzeni lat to naprawde malutka kropelka goryczki w naszym słodkim zyciu:) i dobrze, bo inaczej by mnie zemdliło...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asterojdaa
dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
asterojdaa dziękuję Ci bardzo:) bardzo fajna kobieta z Ciebie wkurzona złotowłosa Poukładanie i dobroć mnie urzekły. Mój były był zupełnie inny i miał takie samo siano w głowie jak ja:) Wszędzie spóźniony, albo coś zrobił byle jak i na ostatnią chwilę albo w ogóle się nie wyrobił, coś zgubił i o czymś zapomniał, o mnie też czasami. Tacy wiecznie nieogarnięci razem byliśmy. Ostatecznie stwierdziłam, że on musi mieć jakąś konkretną babkę przy boku, a nie mnie. Rozłaziło nam się wszystko. Teraz dużo się uczę. Mniej się spóźniam, na ostatnią chwilę nadal wszystko robię, a połowę rzeczy omijam. Gubię coś cały czas. Ostatnio zgubiłam fakturę i jestem 300 zł w plecy, a o oszczędzać też nie umiem. W zasadzie to z kimś takim jak ja bym zginęła i czasami się śmieję dziękując mu, że przygarnął mnie taką nieogarniętą. Trochę boję się też tego, że łatwo przychodzi mi podejmowanie takich decyzji - dwa poprzednie związki zakończyłam ja (więcej ich nie było, chociaż taki nastoletni trudno nazwać związkiem), wypowiedzenia dawałam ja, stąd ten temat. Nie chcę już niczego zbyt szybko zakończyć. Chyba czas zmądrzeć i dorosnąć do swojego wieku przynajmniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
dobranoc, asterojdaa wszystkiego dobrego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurzona złotowłosa
Dobranoc asterojdaa, pozdrów cudownego męża :) Ferrara - no ale przecież nie ma się co ze wszystkim spieszyć :) Jeszcze będziecie mieli okazję np. pomieszkać wspólnie, albo chociaż mieszkać blisko siebie i zobaczyć, jak wam się układa. Mężczyzna, który może być podporą w życiu przeszkadza raczej tylko takim kobietom jak ja - niesionym przez wiatr. Wszystkie inne o takim tylko marzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Mam nadzieję, że się poukłada jakoś. Jeśli aj wydorośleję to pewnie będzie ok. Jak się ostanę taka, jaka jestem to założę tutaj swój wątek dożywotni, bo mi się spodobało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurzona złotowłosa
Odradzam :D Fenomen tego wątku zastanawia mnie aż do teraz. Tymczasem idę klasycznie buszować po innych topikach i będę rabować dzieci, palić kobiety i gwałcić bogactwa. Czy jakoś tak ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Łe tam, fenomen wątku... wystarczy dobra ekipa wypowiadających się :) Dobrej nocy życzę i wszystkiego dobrego, dziękuję bardzo za cierpliwe konstruktywne pogaduchy z rozklekotaną logicznie babą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednym słowem kiepsko to wygląda i ten związek zwyczajnie nie jest tym czego oczekujesz. Możesz to ciągnąć w nieskończoność i "męczyć się" ale czy warto w imię uczucia poświęcić wszystko inne? Dokonaj wyboru ale przy ich dokonywaniu daruj sobie nadzieje że w przyszłości będzie lepiej, przyszłość to "przywyczka", wcale nic lepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzydelko
Cześć, przez przypadek natrafiłam na Twój wątek i powiem kilka słów, bo może po przeczytaniu mojej historii sama dowiesz się czego chcesz: Przez dwa lata żyłam ze swoim mężczyzną na odległość na początku dzieiło nas 350 km, nie narzekałam, przyjeżdżał co drugi łikend i było fajnie, ale zaczęła się tęsknota.. przeprowadziłam się 150 km bliżej do innego miasta, nie mogłam iść do niego, było za wcześnie.. i żyliśmy tak przez kolejny rok widzieliśmy się różnie czasem co dwa tygodnie czasem rzadziej.. było to dla mnie przytłaczające, mogłam zadzwonić, pewnie.. ale nic więcej i tak się oddalaliśmy od siebie, aż w końcu rozstaliśmy się.. to było dopiero koszmarne.. ale nie na długo.. dopiero wtedy zobaczyliśmy jak nieszczęśliwi byliśmy żyjąc osobno, jak bardzo czegoś brakowało, nawet rozmowy. Po dwóch miesącach powrotu, zaproponował, żebym sie przeprowadziła do niego, że spróbujemy, to nie było łatwe, zostawiłam szkołę, pracę, przyjaciół i poprostu poszłam. Zawsze jest to pytanie czy słusznie postąpiłam, ale zrobiłam tak jak podpowiadał mi instynkt, teraz jestem szczęśliwa, kupiliśmy mieszkanie i żyjemy razem i mimo straty tamtego życia, po mału układam sobie to życie, lepsze życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 233000000000000000000000000000
troche jakbym czytala o sobie-tylko ze ja jestem jak twoj facet. "kochasz-tęsknisz-jak tylko możesz pędzisz"-moj byly facet tez tak uwazal, ze jak komus zalezy to sie chce widywac. tez nas dzielila podobna ilosc kilometrow (ciut wiecej), on ma auto, ja nie. spotykalismy sie w weekendy bo w tygodniu wiecej bym spedzila w srodkach transportu niz z nim. on zawsze mowil ze moze przyjechac, tylko potrzebowal mojego sygnalu a wsiadlby w auto i przyjechal. jak dla mnie moglby przyjezdzac i codziennie, kiedy chce, ale glupio mi bylo mowic bo nie zarabia duzo a zdaje sobie sprawe ile kosztuje benzyna a i tak moglby przyjechac dopiero po pracy wiec u mnie bylby krotko. wolalam zeby przyjezdzal tak sam z siebie, a on z kolei tego nie robil bo mowil ze nie lubi sie wpraszac i jakbym chciala zeby przyjechal to bym powiedziala. bledne kolo. i tym sposobem spotykalismy sie w weekendy, najczesciej w jeden dzien, glupio bylo mi u niego nocowac bo rodzicow znalam tylko na "dzien dobry", krepujace byloby spotkac sie rano. i tak ten zwiazek sobie lecial, az on go skonczyl bo czul ze mi nie zalezy, uwazal ze jakby mi zalezalo to mialabym potrzebe czestszego spotykania sie niz raz na tydzien lub dwa tygodnie, ze nie interesuje go zwiazek przez internet i takie tam... a prawda jest taka ze mi na nim bardzo zalezalo, ale taki juz mam charakter, moze troche leniwy, denerwowaly mnie te dojazdy, wolalam nieraz pogadac na gg, chociaz gdyby byl to bylabym szczesliwa. wiem ze gdybysmy razem mieszkali to byloby zupelnie inaczej i byloby dobrze. mialam faceta w swoim miescie to bylo zupelnie inaczej. w tym ostatnim zwiazku brakowalo mi tego ze jak mam ochote go zobaczyc to wsiadam w autobus i za 10 min jestem u niego. a nie ze spotkanie jest ustalone na konkretna godzine kilka dni wstecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 233000000000000000000000000000
troche jakbym czytala o sobie-tylko ze ja jestem jak twoj facet. "kochasz-tęsknisz-jak tylko możesz pędzisz"-moj byly facet tez tak uwazal, ze jak komus zalezy to sie chce widywac. tez nas dzielila podobna ilosc kilometrow (ciut wiecej), on ma auto, ja nie. spotykalismy sie w weekendy bo w tygodniu wiecej bym spedzila w srodkach transportu niz z nim. on zawsze mowil ze moze przyjechac, tylko potrzebowal mojego sygnalu a wsiadlby w auto i przyjechal. jak dla mnie moglby przyjezdzac i codziennie, kiedy chce, ale glupio mi bylo mowic bo nie zarabia duzo a zdaje sobie sprawe ile kosztuje benzyna a i tak moglby przyjechac dopiero po pracy wiec u mnie bylby krotko. wolalam zeby przyjezdzal tak sam z siebie, a on z kolei tego nie robil bo mowil ze nie lubi sie wpraszac i jakbym chciala zeby przyjechal to bym powiedziala. bledne kolo. i tym sposobem spotykalismy sie w weekendy, najczesciej w jeden dzien, glupio bylo mi u niego nocowac bo rodzicow znalam tylko na "dzien dobry", krepujace byloby spotkac sie rano. i tak ten zwiazek sobie lecial, az on go skonczyl bo czul ze mi nie zalezy, uwazal ze jakby mi zalezalo to mialabym potrzebe czestszego spotykania sie niz raz na tydzien lub dwa tygodnie, ze nie interesuje go zwiazek przez internet i takie tam... a prawda jest taka ze mi na nim bardzo zalezalo, ale taki juz mam charakter, moze troche leniwy, denerwowaly mnie te dojazdy, wolalam nieraz pogadac na gg, chociaz gdyby byl to bylabym szczesliwa. wiem ze gdybysmy razem mieszkali to byloby zupelnie inaczej i byloby dobrze. mialam faceta w swoim miescie to bylo zupelnie inaczej. w tym ostatnim zwiazku brakowalo mi tego ze jak mam ochote go zobaczyc to wsiadam w autobus i za 10 min jestem u niego. a nie ze spotkanie jest ustalone na konkretna godzine kilka dni wstecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi brakuje bycia ze sobą, a nie chodzenia za rączkę. Dzielenia się sobą, życia, przeżywania go razem. Nie da się obecności zastąpić telefonem. Być ze sobą stale w od czasu do czasu to kolosalna różnica. I chyba z tego wynikają moje schizy. A jeszcze ze 2, 3 lata temu byłam zwolenniczką singlowania jak najdłużej, związków weekendowych, luźnych relacji itp. Zawsze sprowadzał mnie do pionu swoją prostą zasadą: jeśli się kochamy, jesteśmy razem, a nie trochę razem, a trochę luzu. A teraz to ja chce więcej i więcej. Co to się z człowiekiem dzieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 233000000000000000000000000000
nam tez tego brakowalo. dluga znajomosc a zwiazek jak smarkaczy, takie bardziej randkowanie niz wspolne zycie. najlepsza proba byloby zamieszkanie razem lub blizej siebie ale to trzeba powaznie pogadac i podjac decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teoretycznie rozmawiamy i ogarniamy sprawy finansowe w tej sprawie. Widzę (wydaje mi się, że widzę) że chce, że kocha, że też tęskni, ale niekumata jestem i nie potrafię zrozumieć takich rozbieżności w zachowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam do pracy. Dziękuję za opisanie swoich doświadczeń:) Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona ania ania
Witam. Przeczytałam to i jestem wręcz przerażona 40 km za daleko może jestem młodsza od was ale to jakieś dziwne. Mam 23 lata mój facet 25 mieszka 120 km ode mnie nigdy mnie nie zawiódł. Poza tym czemu wszystko robisz w tygodniu żeby mieć czas leżeć bez celu z nim i oglądać tv? Ja pracuje on też uczę się zaocznie obydwoje mamy masę zajęć czasem rzeczywiscię trudno o czas dla siebie jeszcze odległość. Zima 2 godziny jazdy koszmar. Ale jedno jest fajne każdy ma swoje zajęcia jak w weekend muszę pranie zrobić a on przyjedzie to po prostu mi pomaga. I ja jemu w podobnych sytuacjach. Naprawdę wtedy w tygodniu jest czas na koleżanki nawet. A przy takich codziennych czynnosciach jesteśmy razem i świetnie się czujemy ze sobą. Paliwo :) mój na jedn przyjazd stowe traci jak nie więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwyczajnie nie chcę. Tak po prostu. Bezpośrednio to ujmując: seksu mi się chce, a nie prania. Jeśli mogę iść do restauracji lub wspólnie odkurzać, wybieram restaurację. Tak już mam. W tygodniu mam czas, owszem, ale moi znajomi bardziej nie mają i nastawieni są na weekendy. Co do reszty - właśnie to są te moje wąty:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asterojdaa
wyszło na to, ze mam cudownego męża:D widzisz, Ferrari? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asterojdaa
bo tak też jest:) wątek sie rozwija i fajnie, tylko nie bierz wszystkiego do siebie;) życzę miłego weekendu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję i wzajemnie odnosiło się do życzeń miłego weekendu:) Tak dla pewności dopiszę. To takie nieskomplikowane i oczywiste, jak się nie miesza w to uczuć. A jak się już czuje i widzi nie tylko to,co jest, ale to,jakie się coś wydaje... się zaczyna karuzela:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurzona złotowłosa
Ależ oczywiście, że cudownego. Dla mnie osobiście pewnie nie, ale jak już mówiłam, ja jestem pod tym względem skrzywiona :) Miłego dnia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×