Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ferrara

Proszę, oceńcie obiektywnie. Nie musicie być delikatni. Biorę wszystko na klatę

Polecane posty

Gość Ferrara

Funkcjonuję niestety w związku na odległość już drugi rok. Z jego strony prawie wszystko ok. Pod względem charakteru, osobowości, dopasowania. Mieszkamy tylko 40 km od siebie, a widujemy się tylko w weekendy. Późno kończę pracę, więc zanim dojadę do niego jest mniej więcej 22 wieczorem. On kończy wcześniej, ale nie przyjeżdża w tygodniu, bo jest daleko, a benzyna jest droga. Męczy mnie to. Ten dziwny stan niby poważnego, a tak naprawdę smarkatego związku. Czytałam o zaletach związku weekendowego, ale nie przekonuje mnie to w żaden sposób. Czas wolny dla siebie - tak, jest w tygodniu, kiedy go nie potrzebuję. Kiedy coś się dzieje w pracy mogę zadzwonić, ale jak wrócę do domu - nie porozmawiam, nie przytulę się. Ogarniam wszystko sama i staram się to zrobić od poniedziałku do piątku, by już w weekend nie sprzątać, nie prać, nie pracować w domu. Mam absorbującą pracę, wracam późno po wielu godzinach i np. dopisuję coś tam i sprzątam do 2 w nocy. Czuje się często sama albo zmęczona. Nawet na głupie pogaduchy z koleżankami nie mam tak dużo czasu, bo w tygodniu są zajęte, a w weekendy nie ma szans na babskie spotkania. Już chyba za stara jestem na taki układ. Są tutaj jakieś kobiety, które też trwają w takich związkach mimo, że czują się źle w takiej formie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Wiem, że nie powinnam tak się rozwodzić tylko nad sobą, ale źle mi z tym związkiem. Nie z moim facetem, ale z taką formą. Dla niego wszystko jest ok, "z czasem to się przecież zmieni" itd., ale ja się męczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilimandżaro
to fajnie, że twój facet nie przyjeżdża bo mu za daleko:-O Nie będę delikatna: ona ma cię w dupie i układ taki mu odpowiada, w weekendy poseksi się z tobą a w tygodniu ma czas na inne laski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IMO13709
Nie jestem kobietą, ale zadam Ci pytanio/odpowiedź - CZY JEST WARTO CIĄGNĄĆ COC CO CIĘ MĘCZY? DLA JAKICH IDEAŁÓW? A teraz zdjęcie klaty na która przyjmować będziesz naszą krytykę... PS. ENTER nie gryzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilimandżaro
imo spadaj zboczeńcu niewyruchany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Takie też było moje pierwsze podejrzenie. Z tym, że to typowy rodzinny domator, taki ulubieniec całej rodziny, z ołtarzykiem pełnym moich zdjęć. Pisze, dzwoni cały czas. Jego uczuć jestem pewna. Niespójne to wszystko. Czy warto ciągnąć... jeśli się kocha to warto, tylko jak długo. Enter... nie gryzie, ale jeden krótki akapit też nie parzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak zachowuje się Twój partner, jak jesteś chora/potrzebujesz pomocy? Przyjedzie, przywiezie leki? Czy też mu "za daleko"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IMO13710
Jakiś problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilimandżaro
skoro wiesz że będziesz dalej to ciągnąć to po co pytasz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IMO13711
Ferrara "Takie też było moje pierwsze podejrzenie. Z tym, że to typowy rodzinny domator, taki ulubieniec całej rodziny, z ołtarzykiem pełnym moich zdjęć. Pisze, dzwoni cały czas. Jego uczuć jestem pewna." Pisząc takie rzeczy jestes na najlepszej drodze, abym nazwał Cię idiotką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pupkin
Ferrara - Powiem Ci coś w sekrecie, jak facet kocha to zrobi wszystko dla Ciebie - taka jest prawda. Trzymaj się tam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Jeśli go poproszę o pomoc, poproszę,żeby przyjechał, sam uzna, że coś jest nie tak i musi przyjechać - przyjeżdża. Jeśli jest jakieś święto, urodziny walentynki itp. również. Musi być jakiś powód. Bez powodu widzimy się tylko w weekendy. Nie jest spontaniczny ani romantyczny, co w zasadzie mi odpowiada, a raczej odpowiadałoby przy innej częstotliwości kontaktów. Na szczęście nie choruję zbytnio. Raz byłam chora. Nie zapraszałam, nie prosiłam, żeby przyjechał i nie przyjechał. Gdy składałam wypowiedzenie w pracy po konflikcie z szefem też go nie było, ale na to byłam przygotowana i o nic nie prosiłam, tylko umówiłam się ze znajomymi na picie. Szczylowate to wszystko. Pewnie powinnam mówić, wyjaśniać, rozmawiać, ale chciałabym, żeby chociaż raz z własnej inicjatywy wpadł na kawę. Pokazał mi, że te 40 zł na paliwo i stracony na dojazd czas nie jest ważniejsze od czasu ze mną. Jest dobry, nie wierzę w jego nieuczciwość. Raczej w jego gamoniowatość. Szybciej nie wierzę w ten związek. W jego zasady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IMO13712
Ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Nie wiem, czy będę to ciągnąć. Napisałam, że jeśli się kocha to warto się poświęcić, ale ja nie jestem pewna, jak długo mogę się poświęcać. Jestem cholerną egoistką i za bardzo to odczuwam. Nie twierdzę, że nie jestem idiotką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
On ma lat 27, a ja 25.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Przy czym to ja się wszystkim wydaję starsza. Z natury jestem poważna, on mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IMO13712
Zbyt, to dla mnie melodramatyczne - dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pewnie powinnam mówić, wyjaśniać, rozmawiać" Zacznij WYMAGAĆ. Jemu tak wygodnie, a Ty się w ogóle nie szanujesz. Kończysz pracę późnym wieczorem i jedziesz 40 km do faceta, bo jemu za daleko? No proszę Cię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
popieprzony... :) Przepraszam, że piszę tak nieskładnie i idiotycznie, i pewnie w oczywistej dla Was sprawie, ale o ile sama część słów, czynów i innych zjawisk chyba potrafię ocenić w miarę obiektywnie, o tyle czasami się gubię mocno. To tylko moja wersja, on pewnie przedstawiłby inną. Jak rozmawiamy wychodzi nasz zupełnie inny odbiór niektórych spraw. Nie chcę osądzać pochopnie, zbyt surowo lub pod wpływem emocji. Chciałabym poznać opinie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Już nie jeżdżę. Widujemy się tylko w weekendy. Kiedyś o tym rozmawialiśmy, wyszło, że jeśli już chcę, to może być i codziennie u mnie, ale podziękowałam za taką łaskę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, ja bym się czuła bardzo niepewnie w tym związku. Co to jest te marne 40 km? A czy są jakieś plany na przyszłość w ogóle? Wydaje mi się, że marnujesz czas, ale nie znam szczegółów, sama musisz zdecydować. Ja byłam w 2 związkach na odległość, więc mam z tym pewne doświadczenie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Problem w tym, że nie chcę zmuszać. Mam takie podejście, nic na siłę. Nie będę nikogo zmuszała do przebywania ze mną. Wiem, że jakbym powiedziała twardo, że widujemy się codziennie o tej i o tej godzinie bo inaczej adieu to by o danej godzinie był. Tylko mam tak zryty beret, że chodzi mi o to, czy on chce. Czy w ogóle jest możliwe, by ktoś chcąc z kimś być, kochając, nie chciał go widzieć. Dla mnie to niezrozumiałe. Nie wiem, czy naprawdę ukrywa jakieś problemy finansowe czy zwyczajnie mnie olewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Plany niby jakieś są. Ślub za dwa lata tere fere. Przez te dwa lata w takim tempie to się najwyżej dowiemy o sobie więcej tyle co kot napłakał. Nie gra mi to, coś mi u szwankuje i mnie gryzie. Dla mnie taka odległość jest śmieszna. Tym bardziej, gdy ma się wolne - a ma dość często - i siedzi sobie w domu. A ja jak tępa strzała i zidiociały imbecyl myślę, że może niespodziewanie wpadnie i zawsze mam coś dla niego. Kurwa, albo ja jestem bezgranicznie głupie cielę, a właściwie to jestem. Jak to pisze to do mnie dociera, jaką jestem kretynką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, może to dobry człowiek, tylko leń śmierdzący? Albo za mało wyraźnie dałaś mu do zrozumienia, że weekendowe spotkania Cię nie satysfakcjonują? :O No ale głupio, żebyś Ty się napraszała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Poza tematem - fajna stopka, dopiero teraz przeczytałam:) O tym, że tęsknię i weekendy mi nie wystarczają wie doskonale. "Też tęsknię mocno" ta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zacznij wymagać" To pomysł z kosmosu. Można wyłożyć swoje oczekiwania, ale wymagać? To się nie może udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję :) No to jak wie i nic z tym nie robi, to albo leń, albo może jemu tyle wystarcza i każde dodatkowe spotkanie to dla niego niepotrzebne zawracanie dupy? Albo ma jakieś problemy - ale jeśli tak jest i Ci o tym nie powie, pozwalając, byś sobie myślała nie wiadomo co, to kiepsko widzę ten związek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferrara
Chyba się za bardzo pogubiłam w tym wszystkim. Jest uległy, na wszystko się godzi, wszystko mu się podoba, mało kreatywny, wszystko planuje, oblicza, rozkłada i analizuje. Ja za to mam mnóstwo pomysłów, uwielbiam robić prezenty, niespodzianki, uwielbiam spontaniczne wypady i chyba na tej linii nie dojdziemy do porozumienia w ten sposób. Uwzględniając jego podejście, musiałabym właśnie wymagać, żądać. Powiedzieć co, jak, kiedy i cieszyć się ze służbistości. O ile potrafię w ten sposób żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieprzony - o tym wymaganiu pisałam myśląc, że Autorka jeździ do tej sieroty codziennie, zamiast nalegać chociażby na "raz ty, raz ja". Ale fakt, jeśli on nie chce, to się go nie zmusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×