Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

piąte koło

Kłamstwa i kłamstewka

Polecane posty

Gość a ja sie zastanawiam....
Mysle ze juz uargumentowalam teze o ktora pytasz, ale jesli masz jeszcze jakies watpliwosci, to ok. Zyjesz z klamczucha i jak ci z tym? Nie robi to na tobie wrazenia wogole? Moze nie jest tak, ze kazdy zwiazek sie rozleci, ale rozleci sie powazny zwiazek dojrzalych osob, ktore traktuja sie powaznie i wiaza ze soba wzajemnie plany na przyszlosc. Pewnie takim zwiazkom z doskoku lub niezbyt powaznym, takim, ze jest sie z kims zeby byc, to nic nie zaszkodzi.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skupiliscie się na jednym na moim kłamstwie oki a czy nikt z was nigdy nie skłamał swojemu partnerowi no nie wciskajcie mi kitu i teorji ja wam przedstawiam fakt i co nie akceptujecie tego tak jak moja dziewczyna mam wam teraz napisać że już więcej nie sklamie i wszyscy będą szczęśliwi interesuje mnie jak sensownie przeciwdziałać takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki jest....
to działaj tak żeby nie musieć kłamać i wszyscy będą zadowoleni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@a ja sie zastanawiam.... Oboje jesteśmy po 40tce, mamy dom, dziecko.Źle mi z tym, próbuję coś robić ale sam nie dam daje rady. Kim jesteś i co legitymuje Cię do wygłaszania takich opinii ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
Co to znaczy, kim jestem? Jestem kobieta, czlowiekiem. Opinie wyglaszam na podstawie wlasnych doswiadczen i obserwacji doswiadczen innym osob. Ty nalezysz chyba do calkiem innej kategorii. Nie pisalam o tym, bo jakos zwykle zakladam (nieslusznie, przyznaje), ze na tym forum udzielaja sie glownie osoby mlodsze. Wy macie dziecko, i to jest jeden z tych czynnikow, ktory sprawia czasami, ze problemy typu klamstwa wlasnie, musza sie dla jego dobra znalezc na drugorzednej pozycji. Nie tak latwo sie rozstac z partnerem jesli jest dziecko, bo w waszym zyciu sa o wiele bardziej powazne sprawy niz klamstwa. Ale rozumiem ze nie jest latwo. A co do pytania innej osoby, to ja osobiscie NIGDY nie oklamalam swojego partnera, zadnego z nich w ZADNEJ sprawie. NIGDY. Kiedys musialam odpowiedziec na bardzo niewygodne pytanie, na ktore odpowiedz wolalabym zachowac dla siebie. Takze dlatego, ze nie bylam pewna jakie, szczerosc w tej konkretnej sprawie, bedzie miala konsekwencje dla naszego zwiazku....Ale w ciagu tych kilku seksund, kiedy zastanawialam sie co odpowiedziec, zdalam sobie sprawe z tego, ze coprawda wygodniej bedzie sklamac, ale jednoczesnie uswiadomilam sobie ze robiac to, zdepcze zupelnie fundamenty na ktorych budowalismy ten zwiazek i nie bede mogla pozniej spojrzec mojemu partnerowi spokonie prosto w oczy. Odpowiedzialam szczerze, i tylko na dobre nam to wyszlo, tym bardziej, ze wytlumaczylam mu, jak ciezko bylo mi zdobyc sie przed nim na szczerosc w tej sprawie. On wie teraz, ze moze mi ufac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
...i w ogole nie przyszlo mi do glowy, zeby sklamac dla jego dobra.....To co bylo, bylo zle, ale to juz bylo i trzeba zaczac od nowa od tego momentu. Oklamujac, sprawiamy, ze zlo tego co zrobilismy, przenosi sie takze na nasza przyszlosc. Raz naduzyte zaufanie nielatwo odzyskac. A bol szczerosci potrwa tylko chwile, albo moze i nawet dluzsza chwile, ale na pewno krocej niz odbudowywanie wzajemnego zaufania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@a ja sie zastanawiam.... Podobnie to widzę. Moja żona jest naszym przciwieństwem. Na niewygodne pytania reaguje książkowo przez wszystkie fazy od ignorancji do agresji. Jak ją złapię za rękę powie: to nie moja ręka. Juz nie wiem jak z nią rozmawiać i nie wiem czy to faktycznie nie dąży w kierunku o którym pisałaś. To faktycznie wyglądało tak, jakby kłamiąc mówiła "olewam cię, mam cię dosyć, są fajniejsze sprawy jak bycie z toba". Zauważyłem to już wczesniej i podobnie to sobie opisałem. Twoje spostrzeżenia portwierdziły to tylko. Wybacz "niewygodne pytania" ;) A może kobiety po 40tce tak mają ? Jakieś hormony, syndrom zamykających sie drzwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
Nie wydaje mi sie, zeby wiek mial tu decydujace znaczenie. Chyba ze z racji tego, ze osoby w okreslonym wieku maja juz czesto w miare ustabilizowana sytuacje. Maja wlasnie meza, zone, dzieci, rozne sprawy na glowie i idealy ida czesto w odstawke, bo to sie juz nie wydaje az takie wazne. Mysle tez, ze klamstwo przychodzi roznym ludziom z rozna latwoscia. Jedni nigdy by nie oklamali bo nie pozwala im , inni robia to "dla sportu" i dobrze sie z tym czuja. Kolejna sprawa to problem z komunikacja w zwiazku i brak wzajemnego zrozumienia, albo nawet jednostronnego zrozumienia. Mam na mysli przypadki, kiedy to jedna osoba klamie w przeroznych sprawach, bo uwaza, ze dla partnera, prawda bylaby tylko zaczynkiem dla klotni. Podczas kiedy, ta oklamywana osoba, nie robilaby zadnych problemow gdyby znala prawde i czuje sie skrzywdzona wylacznie faktem ze zostala oklamana, a poznana prawda nie robi na niej zadnego wrazenia. Tak tez bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
Małe wyjaśnienie. Ten syndrom i chormony dotyczyły konkretnie tego czym przegięła pałe. Łaziła gdzieś czasem z koleżankami z pracy w końcu wylądowały na na jkichś baletach z chipendejsami. To miała być tajemnica ale kłamała zbyt nieudolnie. Potem dalej były kłamstwa... że nie wiedziała co tam sie będzie działo i że tak w ogóle to nic tam sie nie działo i niestety kolejne kłamstwa wtopy. Wczesniej też, ale o większe i mniejsze głupoty. W końcu nawet cos do niej dotarło, ale nie jest dobrze. Próbuję zrozumieć co sie stało i dzieje dalej. Jest problem z komunikacją. W uproszczeniu wygląda to tak, że to co ja robię z intencją zrozuminia istoty problemu i naprawienia go bo tak po części czuję sie za to winny, ona odbiera jak atak, krytykę, czepaianie się. Wczoraj juz nie wiem po raz który z kolei powiedziałem wprost: nie ja napsułem, nie ja będę naprawiał, teraz ty kombinuj i się staraj. Poniekąd wiem, że nie zrobi nic. A to gdzieś wisi w powietrzu i wszystko się, za przeproszeniem. pieprzy na okrągło. Może po prostu powinienem jakoś o tym zapomnieć ? Tylko nie wiem jak, to po pierwsze, a po drugię wiem na pewno, że jak to zostawię za jakis czas zacznie sie wszystko na nowo - juz próbowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
a gdyby ci powiedziala wprost, ze wybiera sie na taka impreze z facetami, to robilbys problem? Zreszta, niezaleznie od tego, twoja zona (?), pomyslala ze nie bylbys zadowolony. Ja nie wiem, nie mam takich dylematow. Dla mnie to jest proste: jesli boi sie przyznac do tego co robi, to znaczy ze przynajmniej podejrzewa ze moze cie zranic swoim zachowaniem. Ja osobiscie, nie potrafilabym dla wlasnej uciechy zrobic niczego, o czym wiedzialabym ze sprawi to mojemu partnerowi przykrosc. Nie chcialabym robic niczego co musialabym pozniej przed nim ukrywac. I nie robie. Raz mi sie zdarzylo, ale to bylo zanim jeszcze zostalismy para, i wiedzialam, ze moze mu sie to nie spodobac. I w zasadzie to nie byla w ogole jego sprawa, no ale skoro juz zapytal to sie dowiedzial......I nie boli go to, bo zrozumial, ze bylo to zanim jeszcze sie poznalismy, ale na pewno bolaloby gdybym oklamala go teraz, kiedy jestesmy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
" a gdyby ci powiedziala wprost, ze wybiera sie na taka impreze z facetami, to robilbys problem?" Tak. Już wczesniej słyszałem o tej knajpie i mówiliśmy o tym bo raz sie wybierała. To jakaś wiejska sala którą obsługuja ćwierćprofesjonaliści z okolicy. Tacy sie nie szanują a nawet czasem przy tym dobrze bawią. Wcześniej bywałay tam jakieś sekscesy. Impreza zamknieta, dla samych kobiet. "Zreszta, niezaleznie od tego, twoja zona (?), pomyslala ze nie bylbys zadowolony. Ja nie wiem, nie mam takich dylematow. Dla mnie to jest proste: jesli boi sie przyznac do tego co robi, to znaczy ze przynajmniej podejrzewa ze moze cie zranic swoim zachowaniem." Na pewno nie. Ona za wszelką cenę chciała tam pójść a wiedziała, że będe miał obiekcje. Tylko tyle, żadnej empatii. "Ja osobiscie, nie potrafilabym dla wlasnej uciechy zrobic niczego, o czym wiedzialabym ze sprawi to mojemu partnerowi przykrosc. Nie chcialabym robic niczego co musialabym pozniej przed nim ukrywac. I nie robie." To rozumiem, robie tak samo. Co radzisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
no masz chyba tylko takie opcje: -zmienic swoje nastawienie -zmienic zone na inna -sprobowac sie z nia dogadac samemu, albo zaciagnac ja na terapie malzenska...... Ode mnie na pewno nie otrzymasz porad w stylu "zrob jej tak samo". Choc byc moze to dziala. Nie wiem, ja sie w takie rzeczy nie bawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
-zmienic swoje nastawienie to możliwe, ale boję się powtórki pewnych zachowań- już próbowała -zmienic zone na inna odpada -sprobowac sie z nia dogadac samemu, próbuję, ale jest ciężko - albo zaciagnac ja na terapie malzenska...... kilka razy to proponowałem, bo tu widzę tez inny problem - ona nie słucha tego co ja mówię a nawet jak słucha to zapomina albo nie bierze do siebie. Dociera za to do niej to, co przeczyta w gazecie, zobaczy w tv, powie jej ktos inny. Nie raz ją na tym łapałem. To tak wygląda jakbym nie ja do niej nie mówił tylko wół pierdział ;) Ponoć wsztstko zaczyna się w dzieciństwie a ona ma bardzo apodyktycznego i dominujęcego ojca i niestety coraz bardziej sama go przypomina. Taki przekaz pozawerbalny "Tak ma być bo... ja tak chce i koniec. Nie będzie tak, jak ty chcesz" Dlatego pinia wyrażona przez kogoś z zewnątrz (terapeuty), nawet jeśli zbieżna z moja może być pomocna. "Ode mnie na pewno nie otrzymasz porad w stylu "zrob jej tak samo". Choc byc moze to dziala. Nie wiem, ja sie w takie rzeczy nie bawie. Wiem przecież :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
Mysle, ze podstawowy problem w waszym zwiazku to tak naprawde brak zaufania. Bo tak naprawde, to co takiego sie stalo, ze ona poszla na ta impreze? Gdybys mial do niej zaufanie, to nie mialbys zadnych oporow puscic ja do najpodlejszej nory z nawet najbardziej napalonymi facetami. Tobie sie to nie spodobalo, masz prawo do tego, ale dlaczego ci sie nie spodobalo?...dlatego pisalam o zmianie nastawienia. Jesli jednak nie ufasz, to domyslam sie ze masz ku temu jakies powody. Wiec moze skup sie na tym problemie, i zastanow sie czy faktycznie masz powody by jej nie ufac, czy moze problem tkwi w twoim poczuciu zagrozenia lub niskim poczuciu wlasnej wartosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
>> Mysle, ze podstawowy problem w waszym zwiazku to tak naprawde brak zaufania. Nigdy do tej pory nie miałem z tym problemów. Jak gdzieś szała to najwyżej pytałm o której wróci, czy mam czekać, przywieźć etc... Dwa tygodnie nad morzem ? Nie ma sprawy ! Nie cierpie morza ;) Pełne zufanie, żadnej zadrości. >>Bo tak naprawde, to co takiego sie stalo, ze ona poszla na ta impreze? Gdybys mial do niej zaufanie, to nie mialbys zadnych oporow puscic ja do najpodlejszej nory z nawet najbardziej napalonymi facetami. To juz nie chodzi o samo zaufanie. Przenigdy nie polazł bym w takie miejsce. Alkohol, towrzystwo, doping. To tak odwracając sytuację. Tu nie ufał bym nawet samemu sobie. Gdyby sie faktycznie coś stało (nawet nie wiedziała, że w takich miejscach trzeba szklanek pilnować) nie miałbym moralnego prawa osądzać tego co się stało. Ale samą już chęć pójścia w takie miejsce uważam za naganne. Tak to widzę. >>Tobie sie to nie spodobalo, masz prawo do tego, ale dlaczego ci sie nie spodobalo?... Takie zabawy to kompletna degradacja piekna, kobiecości, erotyzmu, dobrego smaku etc... Reszta j.w. >>Jesli jednak nie ufasz, to domyslam sie ze masz ku temu jakies powody Po co kłamać jak nie ma powodu ? Przecież to logiczne. >>Wiec moze skup sie na tym problemie, i zastanow sie czy faktycznie masz powody by jej nie ufac Teraz mam ale to ja jestem źródłem tego problemu. Kiedyś przecieź nie miałem. >>czy moze problem tkwi w twoim poczuciu zagrozenia lub niskim poczuciu wlasnej wartosci. Na pewno tak. Szczególnie to drugie. Czy to dziwne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha czytam jakby o sobie
altacet - mój maz jest dokladnie taki sam jak twoja zona! na wszystko co powiem raguje jak przyglup - obraza sie, strzela focha, atakuje,albo mowi rozbrajajaco "no to co mi zrobisz jak nie mam" (na przyklad kasy na rachunek ;-) za kazdym razem spedzam ponad godzine doprowadzajac go jak dziecko do jakiegos stanu w ktorym on przestaje widziec w emnie wroga i zaczyna reagowac w miare normalnie, obiecuje, ze "sie postara" i tak w kolko :o jak z nastolatkiem, ktorego trzeba karcic non stop, bo on sam nie ma pojecia jak sie powinien zachowac! wspolczuje ci zony, wiem dokladnie co przechodzisz... najgorzsze to, ze zwiazek z taka osoba sprowadza sie do relacji karcacy-ofiara, bo przeciez cokolwiek bysmy od nich nei wymagali to my jestesmy zli a oni - biedne zuczki robia wszystko przeciez, zeby bylo dobrze - naginaja prawde, klamia, milcza, strzelaja focha - a wszystko "zeby bylo dobrze" ja tego kompletnie nei rozumiem i mam ten sam dylemat :o zmiana meza nie wchodzi w gre, on sie raczej tez nie zmieni...pewnie bede sie tak meczyc i uczyc i probowac, az w koncu mnie szlag trafi i przestanie mi zalezec - i wtedy moze byc dopiero problem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha czytam jakby o sobie
dokladnie roumiem twoje podejscie jesli chodzi o "takie zabawy" - totalna degradacja i tak samo mysle, nie wazne tak naprawde co sie tam dzialo albo co sie moglo dziadz - juz sam fakt, ze nasza polowka idzie tam z wlasnej i nieprzymuszonej woli, ba, klamiac nam i nie widzac w tym nic zlego, jest wystarczajaco alarmujacy..i tu sie nic nie da zrobic bo kazdy m swoje granice, bo przeciez wcale nie chodzi o zaufanie tak naprawde tylko o te granice do ktorych jestesmy w stanie sie posunac posuwamy sie do klamstwa najblizszej osoby zeby wymknac sie na wiejska zabawe z watpliwej reputacji bawidamkami - dla mnie to jest porazka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@ haha czytam... >>przestanie mi zalezec - i wtedy moze byc dopiero problem.. Tego najbardziej się obawiam. Jaki macie staż małażeński ? >>najgorzsze to, ze zwiazek z taka osoba sprowadza sie do relacji karcacy-ofiara, Tak się czuje jakbym rozmawiał z małą dziewczynką. Staram się rzeczowo, spokojnie z pozycj dorosłego, ale w którymś momencie i tak wychodzi na to, że jak zwykle z pozycji karcącego ojca. polecam książkę "Aby być sobą" Rdiger Rogolla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawa rozmowa. ja tez wtrace swoje 3 grosze zgadzam sie z altacetem, ze takie "imprezy" sa conajmniej watpliwa rozrywka dla ludzi na pewnym poziomie. ja osobiscie nie poszlabym na chippendalsow czy tez striptis, ani za czasow kiedy bylam singlem ani tym bardziej teraz kiedy mam meza, i raczej zadna z moich kolezanek nie dalaby mnie rady do tego przekonac, tak samo jak przez lata nie dalam sie przekonac do palenia czy brania tzw miekkich narkotykow. owszem wychodze z kolezankami i kolegami z pracy i maz o tym wie, nie ma nic przeciwko, czasem nawet przyjezdza po mnie i innych imprezowiczow. w druga strone tez to dziala - generalnie dajemy sobie swobode w kontaktach towarzyskich i zadne z nas nie musi klamac zeby sie gdzies wyrwac. dlatego pewnie trudno mi zrozumiec osoby, ktore musza znalezc powod zeby sie wyrwac z domu, np klotnia z chlopakiem i tymczasowe zerwanie zeby samej pojsc na disco. jakas paranoja normalnie :P co do zaufania w zwiazku - mysle ze obok szacunku jest to najwiekszy z filarow podtrzymujacych kazda pare. jesli ktos nie ufa partnerowi i go nie szanuje to nie moze w zaden sposob zaslaniac sie miloscia bo takowa nie istnieje, tudziez istnieje w bardzo wypaczonej formie. znam wiele zwiazkow, gdzie ludzie zapewniaja jak to sie kochaja a mimo to jedno szpieguje drugie, sprawdzaja po kryjomu swoja poczte, komorki, facebooka, umawiaja sie z kolegami/kolezankami na watpliwe imprezki i sciemniaja ze to przyslowiowe nudne kolko rozancowe tudziez koledzy do brydza. nie wiem po co ludziom takie zwiazki i jaki sens widza we wzajemnym oszukiwaniu siebie i partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@haha >>dla mnie to jest porazka W nocy z soboty na niedziele zaczynam sie zastanawiać z kim jak tak na prawdę prawie 20 lat zyję. Wójowe uczucie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspolczuje zycia z ksiezniczka lub ksieciuniem u boku. ciesze sie ze nie mam takich doswiadczen w swoim zwiazku, ale znam pare gdzie kobieta lat 40 zachowuje sie gorzej niz jej rozwydrzona nastoletnia corka. na porzadku dziennym sa "argumenty" - nie bo nie - ja chce bo ktos ma - bo ja juz taka jestem - nie potrafie - nie zrobie - bo ty mi zawsze .... - nigdy nie mialam/nigdy nie bylam - bo mama mnie nie nauczyla - bo mam trudny charakter - bo latwo sie denerwuje kobieta nie robi ABSOLUTNIE NIC zeby cokolwiek zmienic w swoim zyciu. na wszystko zawsze znajdzie wymowke i generalnie wychodzi na to ze za cale zlo ktore jest na swiecie odpowiada jej maz nie wiem jak jej maz wytrzymal z nia 20 lat i jeszcze nie ma w planach odejscia. ja bym zwariowala bedac na jego miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha ha czytam jakby o sobie
dzieki za ksiazke :-) staz mamy raczej nie duzy, 6 lat, ale to chyba nie ma znaczenia.. dokladnie, ty masz w domu mala dziewczynke a ja mam malego chlopca :o przyznam sie, ze dopoki nie przeczytalam jak wyglada twoje malzenstwo wydawalo mi sie, ze zazwyczaj to jest wlasnie odwrotnie, jak u mnie, ze to kobieta jest zazwyczaj ta rozsadna i karcaca ;-) przykro mi, ze masz tak samo jak ja, choc z drugiej strony troche milo wiedziec, ze sa jeszcze normalnie faceci na swiecie z podobnym podejsciem jakie mam ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
>>zadna z moich kolezanek nie dalaby mnie rady do tego przekonac, tak samo jak przez lata nie dalam sie przekonac do palenia czy brania tzw miekkich narkotykow. Dokładnie tak ! To są sprawy zasadnicze. Nie wchodzę w takie rzeczy bo wiem że raczej na pewno mnie przerosną ! "Od rzemyczka do koniczka" ;) >>nie wiem po co ludziom takie zwiazki i jaki sens widza we wzajemnym oszukiwaniu siebie i partnera. Też to mówię. Siebie może oszuka, ale mnie nie. Przecież ta historia to dowód na brak zaufania z jej strony. To działa w dwie strony a ona zaczęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
Jezeli przebywanie w tego typu lokalach ty uwazasz za degradacje kobiecosci itd, a twoja zona z checia odwiedza takie miejsca, to chyba jasno swiadczy o tym, ze chyba sie jednak niezbyt szczesliwie dobraliscie. Jezeli jej zdaniem, tego typu wypady w zaden sposob nie uwlaczaja jej kobiecosci, to na sile z niej nie zrobisz "porzadnej" i "kobiecej" kobiety. Moze tu tkwi problem - ze ona po prostu nie jest tym kim ty chcialbys zeby ona byla....Nie da sie kogos przekonac ze cos mu nie smakuje jezeli mu smakuje.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
I teraz juz wiesz dlaczego cie oklamala (co jej nie usprawiedliwia). Ona po prostu nie jest taka, jaka ty chcialbys ja widziec, a poniewaz zalezy jej na waszym zwiazku, to nie chcac stracic w twoich oczach, uznala ze jedynym sposobem na utrzymanie swojej indywidualnosci a jednoczesnie pozostanie z toba, jest oklamywanie cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
>> wspolczuje zycia z ksiezniczka księżniczka w szkalnym zamku, alicja w krainie czarów - całe lata temu jej to powidziałem >>na porzadku dziennym sa "argumenty" - nie bo nie - ja chce bo ktos ma - bo ja juz taka jestem - nie potrafie - nie zrobie - bo ty mi zawsze .... - nigdy nie mialam/nigdy nie bylam - bo mama mnie nie nauczyla - bo mam trudny charakter - bo latwo sie denerwuje Mamy ten sam problem. Ja takie wstawki słysze od kiedy pamietam. Znam to od A do Z ! >>kobieta nie robi ABSOLUTNIE NIC zeby cokolwiek zmienic w swoim zyciu. na wszystko zawsze znajdzie wymowke i generalnie wychodzi na to ze za cale zlo ktore jest na swiecie odpowiada jej maz Dokładnie tak robi. Kompletnie bierny i pozbawiony inicjatywy charaketer. Na wszystko, co próbuje ją wyrwać z tego grajdołka reaguje jak wyżej: -nie bo nie... itd. to dokładnie jej słowa, prawie jak cytowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@a ja sie zastanawiam.... ...I teraz juz wiesz dlaczego cie oklamala ... Znaczy się co ? Że ma diabła pod spódnicą i nie potrafi mu gęby zakneblować ? W domu żona i matka a za progiem... zwierze ? A dla czego nie potrafi ? Ja też mam i nie raz kneblowałem i jakoś nie musiałem kłamać żeby go spuśić z łąńcucha. To nie takie proste jak piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie zastanawiam....
No wlasnie to jest banalnie proste. Jest taka jaka jest i tobie nie pasuje to jaka jest. Jesli nie potrafi sie zdobyc na szczerosc i mimo twoich perswazji nie robi tego, to znaczy ze trafiles na niewlasciwa osobe. Mozesz jej "nakazac" mowic od teraz prawde, i jaka bedziesz mial pewnosc ze tak wlasnie bedzie? Kto jesli nie ty moze powiedziec "dosc"?...Nikt poza toba, a nawet nie ty sam, bo jak widac, twoje proby zmiany sytuacji, jak na razie na niewiele sie zdaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krętacze
No to co mi powiecie panowie mądrego ? stwierdziłam ze mój partner ma romans w internecie -wprost tak to co robił nazwałam- romansem i zażądałam aby to skończył albo wypad. on na to że to nie romans lecz gra -nie groźna -znacie plemiona . tyle że w plemionach jest forum i to była ta gra . Ja proszę jedzmy na imprezę nie moze bo gra kłamstwo patrzy na mnie i kłamie ') i moralność kalego doprawdy kto goni zabawę znajduje rospacz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@a ja sie zastanawiam.... >>No wlasnie to jest banalnie proste. No nie wiem. Skupiając sie tylko na rzeczonym incydencie... znamy sie prawie 20 lat... co takiego sie nagle stało ? Co mogło być przyczyną tego że nagle na bij-zabij stało się tak wążne to "utrzymanie swojej indywidualnosci", tak zupełnie różnej od tego, co do tej pory u niej widziałem, tej strony jej natury - rzekomo prawdziwej, której tak prawdę mówiąc, wcale do tej pory nie dostrzegałem ? Zmysł obserwacji mnie zawiódł ? Tak mocno sie maskowała ? Może jednak jakieś hormony albo inny sydrom ? @krętacze No to co mi powiecie panowie mądrego ? Problem będzie jak wyjdzie z virtualu. U nas w rodzinie jedna tak miała. Uważaj albo goń go póki nie jest za póżno !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×