Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

piąte koło

Kłamstwa i kłamstewka

Polecane posty

Gość Obri
znacie się 20 lat to tak jak ja i to moje do pogonienie;) była taka jak jest domyślam się że skończyła 40 lat -czy tak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@Obri była taka jak jest domyślam się że skończyła 40 lat -czy tak ? Po 40-tce jakis diabeł w nia wstapił, zaczęło ją nosić aż wylądowała na tych baletach z golasami i mi sie zagotowało. Na razie... piłę musze odpalić, ciemno zaraz a sterta drewna lezy placu. Wieczorkiem zajrzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krętacze
żona dzieci 20 lat po ślubie ale bez tej miłości można żyć mieć serca jak orzeszek napisał to do dziewczyny 20 letniej -od razu go pokochała bo taki romantyczny a jak się spytałam co napisał -to stwierdził ze to wiersz o miłości do ojczyzny i to ciągle plemiona były-no przecież gra. a jak skończył grać bo go małolata zostawiła nagle to była moja wina bo to ja nie taka. i jak zgadłeś była następna która stwierdziła że on ma za mało wolności tyle że teraz była w realu I ja odkryłam wtedy że jak się za kimś goni i chce zrozumieć porozmawiać to ten ktoś ucieka wprost proporcjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona chlopczyka
pisalam tu wczesniej 'ha ha czytam jakby o sobie' czy jakos tak altacet - czyli twoja zona sie dopiero niedwno zmienila? bo jesli tak, to moze jej faktycznie cos odbilo, kryzys wieku sredniego jak to sie nazywa u mezczyzn i probuje nadrobic to czego nie probowala w mlodosci ? ludzie sie zmieniaja z wiekiem, czasem komus odbija pod wplywem emocji, zmian nagle im sie swiat konczy i robia rzeczy, ktorych kiedys sie wystrzegali.. znam taka pania, juz teraz 'byla zone', ktora cale malzenstwo powtarzala mezowi jak to zaluje, ze sie nie 'wyszalala' przed slubem - i w koncu cos peklo, zostawiala meza z dziecmi a sama szlala po dyskotekach, zeby 'nadrobic' dla mnie to strasznie glupie, zero odpowiedzialnosci, diametralnie inne priorytety..ale kazdy jest inny, ludzie sie roznia, maja inne oczekiwania od zycia i pewnych rzeczy nie przeskoczysz dla mnie glowa na karku jest bardzo wazna, ale tez i kompromis, jesli juz te glowe ktos zaczyna tracic - chodzi mi o to, ze jak sie komus nagle wydaje, ze bedzie skakal na spadochronie bo nigdy tego nie robil i to jest jego marzenie, to to marzenie trzeba przepuscic przez maszynke rzeczywistosci najpierw i pojsc na pewien kompromis biorac pod uwage faktyczne warunki i mozliwosci ludzie dorosli, w zwiazkach powinni myslec jak ludzie dorosli w zwiazkach a nie jak malolaty bez zobowiazan mam wrazenie, ze twojej zonie sie troche priorytety poprzestawialy, moze potrzebuje szalenstwa, moze jej malzenstwo wydaje sie nudne, moze szuka rozrywki i wydaje jej sie, ze musi jej poszukac gdzie indziej? moze sprobuj jej pokazac, ze z toba tez mozna sie niezle bawic, wyciagnij ja czasem na jakis romantyczny wieczor, zaplanuj odrobine szalenstwa we dwoje, moze jej tego brakuje? trudno powiedziec, bo przeciez nie mam pojecia jak wyglada wasz zwiazek, ale skoro ona szuka odmiany moze warto sprobowac cos zmienic, ale we dwoje, pokazac jej, ze nie trzeba uciekac w klamstwa i mozna otwarcie troche poszalec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatni grosz
altacet pomijając twoje pojęcie o kobiecie jako poprawnej żonie i matce (!) zachowujesz się jak zaborczy ojciec. Żona ma prawo ma wyjść tam gdzie chce, robić, co uważa za stosowne bez uzyskiwania twojej zgody. Jest dorosła. Jeśli popełni błąd to będzie jej błąd i poniesie konsekwencje. Z twoich postów wynika, że ciągle próbujesz ją pouczać, zmieniać na swoją modłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obri
jak skończyłam 40 lat odkryłam że więcej mogę . więcej chcę więcej pragnę a świat jet taki mały ten mój świat . ja mam ten problem że chciałam odkrywać go z mężem a on chce siedzieć spokojnie i pic piwo . sex stał sie super już wcześnie jale po 40 stał się jescze bardziej super. nie wiem czy ci to pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona chlopczyka
do ostatniego grosza "Żona ma prawo ma wyjść tam gdzie chce, robić, co uważa za stosowne bez uzyskiwania twojej zgody. Jest dorosła. Jeśli popełni błąd to będzie jej błąd i poniesie konsekwencje" o czym ty do cholery mowisz? czyli jak zona w koncu wpadnie komus do lozka, to bedzie to JEJ blad? i sama poniesie konsekwencje? a jak zajdzie w ciaze z przypadkowym gosciem? to tez bedzie tylko JEJ blad? ani ciut ciut nie wplynie to na zycie jej meza i dzieci? wybacz, ale wiekszej bzdury nie slyszalam.. :o ludzie ktorzy sie decyduja na bycie w zwiazku biora odpowiedzialnosc za siebie i za osoby z ktorymi sa, bycie w zwiazku niestety wiaze sie z konsekwencjami i trzeba isc na pewne kompromisy, rowniez w zakresie wolnosci osobistej i swoich wyborow nie ma tak, ze masz meza i latach po barach, tak jakby go nie bylo doroslosc to odpowiedzialnosc, nie tylko wlasne przyjemnosci, zwlaszcza jesli swoim zachowaniem sprawiasz tej drugiej osobie przykrosc i narazasz na szwank zaufanie, szacunek i funkcjonowanie calego zwiazku, ktore przeciez powinno byc twoim celem, jesli chcesz, zeby ten zwiazek byl szczesliwy, prawda? zycie to kompromisy, jesli nei jestes w stanie ich ponosic i brac pod uwage drugiej osoby, mozna zawsze byc singlem i miec w dupie czy komus sie twoje zachowanie podoba czy nie, podejmowac decyzje, ktore nikogo nei rania i zyc jak ci sie podoba, proste!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@zona chlopczyka >>- czyli twoja zona sie dopiero niedwno zmienila? Tak, niedawno. Od kilku lat jaby nie mogła usiedzieć w domu. Jakieś kursy, koleżanki to tu to tam... Ja się z początkunnawet cieszyłem, że gdzieś wychodzi. >>bo jesli tak, to moze jej faktycznie cos odbilo, kryzys wieku sredniego jak to sie nazywa u mezczyzn i probuje nadrobic to czego nie probowala w mlodosci ? Bardzo mozliwe. W młodości na pewnio sie nie wyszumiała i może faktycznie próbuje nadrobić. Pytanie tylko: czemu nie ze mną ?? >>Ludzie sie zmieniaja z wiekiem, czasem komus odbija pod wplywem emocji, zmian nagle im sie swiat konczy i robia rzeczy, ktorych kiedys sie wystrzegali.. znam taka pania, juz teraz 'byla zone', ktora cale malzenstwo powtarzala mezowi jak to zaluje, ze sie nie 'wyszalala' przed slubem - i w koncu cos peklo, zostawiala meza z dziecmi a sama szlala po dyskotekach, zeby 'nadrobic' dla mnie to strasznie glupie, zero odpowiedzialnosci, diametralnie inne priorytety..ale kazdy jest inny, ludzie sie roznia, maja inne oczekiwania od zycia i pewnych rzeczy nie przeskoczysz dla mnie glowa na karku jest bardzo wazna, ale tez i kompromis, jesli juz te glowe ktos zaczyna tracic - chodzi mi o to, ze jak sie komus nagle wydaje, ze bedzie skakal na spadochronie bo nigdy tego nie robil i to jest jego marzenie, to to marzenie trzeba przepuscic przez maszynke rzeczywistosci najpierw i pojsc na pewien kompromis biorac pod uwage faktyczne warunki i mozliwosci ludzie dorosli, w zwiazkach powinni myslec jak ludzie dorosli w zwiazkach a nie jak malolaty bez zobowiazan Też to podobnie widzę. Dla mnie to również dziecinada,. niedojrzałość emocjonalna. Co do spadochronu - włąściwie dlaczego by nie ? ;) >>mam wrazenie, ze twojej zonie sie troche priorytety poprzestawialy, moze potrzebuje szalenstwa, moze jej malzenstwo wydaje sie nudne, moze szuka rozrywki i wydaje jej sie, ze musi jej poszukac gdzie indziej? Tak, podobnie bym to rozumiał. Niektóre sprawy faktycznie zaniedbaliśmy, ale dzieciak już prawie dorosły i można by zacząć znowu życ. W każdy razie ja bardzo chętnie. Problem w tym, że ona tak jakby sama zaczęła już odżywać, beze mnie. Tak jakby zaczęła sobie życie układać gdzieś indziej. Ze swoim to nie trendy... takie czasy.. ;) >>moze sprobuj jej pokazac, ze z toba tez mozna sie niezle bawic, wyciagnij ja czasem na jakis romantyczny wieczor, zaplanuj odrobine szalenstwa we dwoje, moze jej tego brakuje? Robimy razem rzeczy których inni mogliby tylko pozazdrościć - te o których wiedzą i te o których nie ;) Ale to zawsze było nie to. Może problem w tym, że to ja wymyślałem ? Ona nic nie wymysli, ale to co ja zaproponuje jest niedobre - juz o tym wspominałem. MOże gdyby to wymyślił ktoś trzeci... Ale idzie ku lepszemu. >>trudno powiedziec, bo przeciez nie mam pojecia jak wyglada wasz zwiazek, ale skoro ona szuka odmiany moze warto sprobowac cos zmienic, ale we dwoje, pokazac jej, ze nie trzeba uciekac w klamstwa i mozna otwarcie troche poszalec? Ona sobie juz odmieniła. Beze mnie i w tajemnicy. Niby uznała swoja winę - po tygodniach, miesiacach rozmów, tłumaczenia, ale nadal nie moge wydobyć z niej o co tu chodziło. To jest ważne. zeby cos naprawić, trzeba wiedzieć jak działa, rozebrać na kawałki i poskładać. Żródło problemu nazwać po imieniu po to, żeby było wiadomo zczym sie ma do czycnienia. Inaczej b ędzie to zaledwie liźnięte po wierzchu i zawieszone w przózni do następnego razu, kiedy spuchnie i pęknie, co juz raz się stało. Ona nie chce rozmawiać bo albo sie wstydzi swoich mysli albo tak na prawdę sama nie wie co się sie z nią działo - nie wszyscy potrafią stanąć obok i popatrzec na siebie... albo jeszcze coś innego. Niemal każda rozmowa na te tamaty kończy sie zupełnym nieporozumieniem. Marzy jej się "gruba kreska". Ja to nazywakm "pozamiataniem pod dywan". Odpuścic nie moge bo już były próby reaktywaowania poprzedniego stanu rzeczy, przekłamywania faktów - tzw. odwracania kota do góry ogonem. Nie wspomniałem jeszcze o koleżankach - jedna stara panna, wdowa, puszczalska mężatka i taka co potrafiła otwarcie opowiadać po tym jak wyszła za mąż i zaszła w ciażę, że gdyby nie "cos tam" to by się już rozwiodła bo tylko do tego męża potrzebowała i kilka innych których nie znam. Dla mnie taka troche patologia ;) a ona bardzo łatwo ulega wpływom ( za wyjątkiem mojego, jak wspominałem). Kidys wszędzie chodziliśmy razem, miałem licznych znajomych, za to ona prawie wcale. Nie będzie przesady w tym jak powiem, że dopiero przy mnie zaczęła jakoś normalnie żyć - sama to przyznaje. I tu jest problem, tak z grubsza oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@ostatni grosz pomijając twoje pojęcie o kobiecie jako poprawnej żonie i matce (!) >>>zachowujesz się jak zaborczy ojciec. Żona ma prawo ma wyjść tam gdzie chce, robić, co uważa za stosowne bez uzyskiwania twojej zgody. Jest dorosła. Jeśli popełni błąd to będzie jej błąd i poniesie konsekwencje. Z twoich postów wynika, że ciągle próbujesz ją pouczać, zmieniać na swoją modłę. Oczywiście że tak i nigdy od niej tego nie wymagałem. Pod warunkiem, że się nie szlaja po podrzędnych knajpach z męskimi dziwkami. Co to znaczy zmieniać ? Zeby mówiła prawdę ? Straszne bzdety wygadujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona chlopczyka
Boze jak ja bym chcialam miec takiego normalnego i rzeczowego faceta w domu - jak czytam to co piszesz to czuje sie jakbym czytala sama siebie :-) mam dokladnie takie samo podejscie do zycia, chyba jeszcze nie spotkalam kogos, pod kogo slowami moglabym sie tak bardzo podpisac sluchaj, a czy ty ufasz swojej zonie? bo tak na babski rozum (chociaz ja duzo bardziej w tym wypadku ciebie rozumiem niz ja) to moze ona ma cos na sumieniu, skoro nie chce o tym rozmawiac? wiesz, ludzie ktorzy bardzo chca postawic gruba kreske zazwyczaj maja cos od czego chca sie odgrodzic raz na zawsze, z wlasnej wygody do tego nie wracac a z tego co piszesz ona nie wyglada mi na taka, ktora mialaby ochote cos wyjasnic i naprawde od nowa szczerze zbudowac.. dokladnie jak moj maz, chociaz akurat tego problemu z wychodzeniem n panienki czy do barow u nas nie ma (byc moze JESZCZE nie ma, bo staz mamy stosunkowo niedlugi) ale wszystko przede mna, bo na mniejszych przykladach juz widze jego sklonnosci do tego zamiatania pod dywan: dajmy spokoj, nie wazne, przewracanie oczami, boze o co ci wlasciwie chodzi itp. - pewnie to wszystko znasz.. ja mam wrazenie, ze co bym nie powiedziala to zawsze beda tym katem, ktory sie czepia, szkoda przykro mi, ze zona lubi akurat takie towarzystwo, czytajac ciebie mam wrazenie, ze troche jestescie z innych bajek, bo ty sprawiasz wrazenie osoby bardzo ulozonej, z zasadami a ona wrecz przeciwnie mowisz, ze zmienila sie niedawno - mysle, ze to cos siedzialo w niej zawsze, tylko probowala sie dostosowac, miala male dzieci, obowiazki i jakos udawalo jej sie wczesniej te popedy czy zachcianki w sobie tlumic, a teraz poczula odrobine wolnosci i zachowuje sie jak nastolatka na wakacjach przykre to, bo rzadko spotyka sie faceta, ktory tak bardzo chce robic rzeczy ze swoja zona, zmieniac, probowac, poprostu isc przez zycie razem w doslownym znaczeniu tego slowa - zawsze duzo latwiej szukac czego na boku, zawsze latwiej znalezc odmiane przykre to, ze tak wielu ludzi idzie teraz na latwizne i traci prawdziwe wartosci, nie doceniajac tego co powinno byc dla nich najwazniejsze nie wiem czy nie bedziesz musial postawic w koncu sprawy na ostrzu noza, bo kolezanki napewno dobrego wplywu na nia nie maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altacet
@zona chlopczyka >>sluchaj, a czy ty ufasz swojej zonie? Od tej pory nie ufam. >>bo tak na babski rozum (chociaz ja duzo bardziej w tym wypadku ciebie rozumiem niz ja) to moze ona ma cos na sumieniu, skoro nie chce o tym rozmawiac? wiesz, ludzie ktorzy bardzo chca postawic gruba kreske zazwyczaj maja cos od czego chca sie odgrodzic raz na zawsze, z wlasnej wygody do tego nie wracac Na pewno ten wyskok i wredne kłamstwo, nie wiem czy cos więcej... nie wydaje mi się żeby tak. Są jednak pewne poszlaki, jakieś drobiazgi, szczegóły nad którymi wczesniej bym się nie zastanawiał ale w swietle tego co i jak się porobiło zaczęły łączyć się w całość i niepokoić - wyjazdy na 2 tygodnie a zaraz potem jakies nie do wytłumaczenia ślady na koncie w NK, niektóre, mało by powiedzieć, że dziwne... jacyś napompowani faceci... i jeden przysłowiowy Jan kOwalski z drugiego końca świata, operator dźwigu który pojawił sie dziwnym trafem kilka dni po tym jak zapytałem w końcu co to wszystko ma znaczyć. "No przypadek, czysty przypadek. Widzisz, że przypadek ?" Jan kowalski okazał sie po kondzieli z mężem jednej z jej koleżanek... tych koleżanek. No ale przecieź mógł przypadkiem trafić po kontaktach NK tak samo jak ja to odkryłem - nawiasem mówiąć dziesiąta woda po kisielu. Od tego czasu nie było juz więcej "przypadków". Ale to raczej mało prawdopodobne, żeby coś więcej. Bardziej jakaś moja lekka paranoja. Tylko że ja też mam konto i nic przypadkiem tam się nie dzieje. Trochę to wszystko jednak dziwne. >>a z tego co piszesz ona nie wyglada mi na taka, ktora mialaby ochote cos wyjasnic i naprawde od nowa szczerze zbudowac.. Chciała by, tylko inaczej jak ja - grubą kreską. Nie chce zrozumieć, że jak zamiecie pod dywan to prędzej czy poźniej ktos sie o to potknie - będzie jak dawniej. I pewnie by tak chciała, bo tak jest prościej i przyjemniej. Po co sie wysilać. Może wynikać to z jej niedojrzałości albo faktycznie ma cos na sumieniu i boi się że to wyjdzie. >>dajmy spokoj, nie wazne, przewracanie oczami, boze o co ci wlasciwie chodzi itp. - pewnie to wszystko znasz.. ja mam wrazenie, ze co bym nie powiedziala to zawsze beda tym katem, ktory sie czepia, Tak, to coś podobnego tylko u mnie dużo ostrzej - regularne awantury. Żeby z nią porozmawiać i cos wyciągnąć muszę ja zaczepiać, prowokować. Tak, żeby zwyczajnie siąść i pogadać "do rzeczy" raczej sie nie da. No i za każdym razem ląduję na pozycji kata, truciciela, sadysty co bez przerwy się czepia i czepia. >>przykro mi, ze zona lubi akurat takie towarzystwo, Oczywiście powiedziałem jej wprost, że zyczyłbym sobie aby kontakty z nimi ograniczyła do niezbędnego minimum. Poprosiłem, żeby przy najblizszej okazji do jakigoś wypadu wykręciła sie sianem i zaproponowała spotkanie w składzie mieszanym, że chciałbym je poznać, zobaczyć z kim się zadaje. Nie wykręciła się, zaliczyła kolejne i to tak, że znowu cos mi nacyganiła. Potem następne, ale już ostrozniej - zapytała o moje zdanie. Przedstawiłem jej wszystkie pro i contra i powiedziałem: wybieraj. Po jakimś czasie usłyszałem, że sam ją namawiałem ! Propozycję spotkania oczywiście rzuciła, tylko jakos rok minął i nie doszło do skutku. Pamietam jak przyszła z pracy i zadowolona oznajmiła mi "załatwiłam ci grilla u xxxx" - tak powiedziała, że "mi załatwiła", serio ! No może się czepiam ;) Oczywiście mam swiadomosc tego, że nie jest to takie proste bo gdyby już przyszło do czegoś, no to przecież jedna nie ma z kim, druga się ze swoim nie pokaże bo go zaledwie toleruje, trzeciej sie nie nadaje bo pijak i dureń, czawarta nie będzie wiedziała czy z mężem czy z gachem, etc... a skrzyknąć się i w babskim gronie to nie kłopot. Może też byc tak, że z jakichś innych powodów nie jest wskazane, żebym je poznał czy z nimi pogdał... a nuż któraś coś chlapnie ;) >>czytajac ciebie mam wrazenie, ze troche jestescie z innych bajek, bo ty sprawiasz wrazenie osoby bardzo ulozonej, z zasadami a ona wrecz przeciwnie To trudno powiedzieć. Chyba nie. U niej grają emocje i rozsądek nie dochodzi wtedy do głosu. Sama mówi o jakichs impulsach. Każdy ma takie impulsy, ja też. Tylko że u mnie po takim impulsie następuje rzetelny osąd, przynajmniej wtedy kiedy chodzi o poważne sprawy, o jakich mówimy. To można zmienić, ale takie zmiany nie zachodzą z dnia na dzień. Po prostu musi wydorośleć. Póki co jeszcze sie broni. >>bo ty sprawiasz wrazenie osoby bardzo ulozonej, z zasadami a ona wrecz przeciwnie Nie tak do końca. Też czasem gdzieś gdzieś wyjdę, troche sie upodlę w męskim gronie ;) ale pewne rzeczy nikomu z nas nawet do głowy nie przyjdą, żeby je wcielić w zycie ! Pewnych granic sie nie przekracza ! I nie ma żadnych tajemnic, są zdjęcia, nie pogubię się w szczegółach kiedy mnie zapyta co robiliśmy. Też bym sobie gdzieś może odskoczył, okazji wcale nie trzeba szukać... no ale jakoś nie.To chyba coś głębszego jak tylko kwestia tzw. zasad. Zasadniczym można byc albo nie też z jakiejś przyczyny. To raczej chyba właśnie sprawa dojrzałości i wynikających z niej świadomych, odpowiedzialnych wyborów. To mniej więcej to co tłumaczyłaś temu dzieciakowi Groszowi. Sprawianie sobie przyjemności, zaspaokajanie potrzeb i zachcianek lezy w naszej naturze, ale czasem trzeba i warto się od nich powstrzymać. U mojej żony widzę sporą niedojrzałość emocjonalną. Ona funkcjonuje z pozycji dziewczynki. Dla niej wszystko czego chce, nabiera bardzo wielkiej wagi i nie potrafi odpuścić. Mało jej, że ma na prawdę duzo, ona chce więcej, wszystkiego na raz i nie potrafi zrozumieć, że tak sie nie da. Całe lata były o to boje, a ja za każdym razem pytałem o co tak na prawdę jej chodzi. "Bo ty zawsze, bo ja z toba nigdy, ty to, ty tamto..." cały katalog żalów nt. tego że nie jestem dokładnie taki jaki wg niej powinienem być, a przy tym kopletntny brak swiadomości tego, że ja też mógłbym tak zacząc wyliczać, ale nawet o tym nie pomyślę. Tak robi gówniara a nie dorosła kobieta. Dorosły z gówniarą nie pogdada, może najwyżej przyjąć postawe rodzica i ją trochę połajać żeby nie marudziła. Oczywiście tylko do nastepnego razu aż znowu zacznie odczuwać jakieś niedostatki. Małą dziewczynke trzeba pilnować, mówić jej co wolno robić a co nie. Oczywiście ta nie chce słuchać. "Czy ty czasem nie chcesz mnie usadzić ? Jak będę chciała i tak zrobię co chce, i sie nie dowiesz" - to jej słowa i jedne z tych których nigdy nie zapomnę. Mała dziewczynka nie chce być dorosła. Będzie sie bronić do ostatniej zabawki. Wymyśli dziesiątki wytłumaczeń, powodów, kłamstw, gier, strategii ataków żeby nie musiała wychodzić z piaskownicy. Przegadalismy sobote i niedziele i coś zaczęło trafiać. To co tu popisaliśmy bardzo mi i nam pomogło. Oczywiście mam nadzieje, że nie udaje dla świetego spokoju - jak juz wspomniałem nie ufam jej. Pozyjemy zobaczymy. Jakieś wyjście zawsze jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×