Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sueli

skomplikowana kobieta chcialaby

Polecane posty

Ach te skomplikowane baby ;] Ale mnie się wydaje, że te skomplikowane są po prostu rozpieszczone. Przepraszam moją płeć! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twims to po prostu taki drazliwy temat jest dla mnie bo nie cierpie narzekania, ale jasne, poinformowanie o czyms tam jest ok, ale godzinny monolog z wylewaniem zali juz nie :) jezeli chodzi o faceta nie w sosie to zawsze moze sie skontaktowac jak juz mu przejdzie zly humor. i zamykajac temat biadolenia to oczekuje zwiazku normalnego w ktorym nie bede psychoanalitykiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sueli Ty wydajesz sie inteligentna :) ..ale zakochaj się raz....a zobaczysz cała Twoja ideologia może prysnąć jak bańka mydlana ;) Uczucia, emocje to coś takiego, czego nie da się przewidzieć. Nie jesteś w stanie określić jak się zachowasz, jak ktoś wpłynie na Ciebie i Twoje życie :) Może teraz, obecnie myślisz, że to, co sobie obrałaś za cel jest realne...ale tak naprawdę życie weryfikuje nasze teorie.. Poczekaj do momentu kiedy Twoje serce zabije mocniej dla kogoś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monija27 wydaje mi sie ze kiedys bylam zakochana, a na pewno moje serce bilo mocniej. i bylam wtedy tak samo zakochana w wolnosci jak teraz, wiec nie pisalam do niego caly czas ani nie wisialam na telefonie.uwazal ze nie bedzie mi opowiadal o swoich ewentualnych problemach bo szkoda mu czas na to i woli sie cieszyc z mojej obecnosci. wiec bylo mi w to graj :) tylko zaczal mnie denerwowac potem kiedy chcial mnie zaglaskac na smierc prawie i sie rozeszlo :) tak wiec nie wydaje mi sie ze moja teoria legnie w gruzach, ewentualnie ulegnie drobnej weryfikacji co do granic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..ale może jeszcze nie spotkałaś kogoś, kto "przewróci" cały Twój świat tak, że stracisz kontrolę nad wszystkim :D Uwierz mi, zdarzają się takie uczucia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mialby taki facet wyzwanie :P ale coz, tylko mu powodzenia zyczyc z taka kobieta ktora twardo stapa po ziemi jesli chodzi o zwiazki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak na marginesie nic dziwnego, że nie lubisz narzekaczy. Tacy ludzie zakompleksieni, desperaci, wiecznie narzekający są toksyczni, więc nic dziwnego, że nie chcesz z takim być. Jednak czasem ktoś potrzebuje wsparcia. Tu nie chodzi o jakieś psychoanalizy, długie rozmowy o niczym i roztrząsanie problemu. Wystarczy, że masz świadomość, że ktoś jest obok Ciebie..blisko, uśmiechnie się, przytuli...Tylko tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wlasnie o tej swiadomosci napisalam na samym poczatku. szkoda ze wiekszosc tego nie rozumie, ale coz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sueli, a ja doskonale cie rozumiem. jesli mialabym byc w zwiazku, to w takim, opartym na przyjazni, wolnym. w takim w ktorym ufalabym partnerowi a on ufalby mi. kiedy mialabym pewnosc ze jestem dla niego wazna, i odwrotnie. nie musiec dzwonic do tej osoby 5 razy dziennie, nie miec o nic pretensji. wiedziec, po prostu wiedziec ze mnie nie pusci kantem. tak wygladaja relacje pomiedzy mna a moja przyjaciolka, i chcialabym bardzo aby podobnie wygladaly miedzy mna a moim przyszlym partnerem, ktory mam nadzieje wkoncu sie pojawi. nie toleruje zaborczosci i zazdrosci, z tym sie nie da normalnie zyc. podstawa do czegokolwiek jest przyjazn i zaufanie. i jednoczesnie wolnosc. bo kazdy czlowiek potrzebuje czasem odsapnąc, kazdy chce czasem pobyc sam ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy tego nie akceptują, bo tkwią w jakichś chorych relacjach.. To jest naprawdę piękne jak obie strony wnoszą do związku pozytywną energię :) Problemy są..zawsze będą, ale po co obarczać tym drugą osobę..? I to nie tylko dotyczy związku mężczyzny z kobietą, ale nawet przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wierze, jestescie boskie! rozumiecie doskonale o co mi chodzi! no nie wierze normalnie :D dokladnie, chodzi o zaufanie, o pozytywna energie, o wolnosc, bo w koncu kazdy jest wolny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
Miałam tak samo - dopóki się naprawdę nie zakochałam:) I teraz wszystkie moje teorie na temat wolności mogę o kant tyłka rozbić. Ale mimo wszystko nie byłam aż tak wielką egoistką jak autorką - jeśli ktoś nie chce znać problemów najbliższej osoby to musi być bez uczuć. A jeśli będziesz mieć dzieci to również im będziesz kazała radzić sobie samym z problemami? Ale raczej nie powinnaś ich mieć bo to same kłopoty i nie będzie z nimi zawsze wesoło i różowo. Nie dadzą ci samej radości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co takie male dziecko moze zrobic? moze miec jedynie problemy z kolezankami albo w szkole jak dostanie jedynke. to moge doradzic rozmowe wyjasniajaca i niech wyjasnia. przeciez ja nie pojde za dziecko takich spraw zalatwiac, nie chce zeby bylo kaleka. moze to brzmi egoistycznie ale tak naprawde kieruje sie dobrem drugiego czlowieka. jesli to przemyslisz to byc moze przyznasz mi racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
Raczej jest inne rozwiązanie - albo jesteś naiwna albo tak naprawdę nigdy w życiu nie miałaś poważnych problemów. Oby twoje przyszłe dzieci miały wyłącznie takie problemy jak jedynka w szkole, bo z cięższymi sobie nie poradzi ani mamusia mu nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo ze pozniej sie zaczynaja powazniejsze i sie inaczej patrzy, ale takie dziecko do 10 lat to moze miec inny problem? naprawde w to wierzysz? i nie mysl sobie ze jestem jakas bezduszna czy cos bo tak nie jest. moja przyjaciolka miala ogromny problem z akceptacja siebie.w ciagu roku zrobilam z niej pewna siebie dziewczyne ktora ma swoje zdanie i jest swiadoma swojej urody. wiec to nie jest tak ze nie mam uczuc. po prostu nie chce zeby kazdy oczekiwal ode mnie caly czas ze bede na skinienie dloni jak sie pojawi problem. chetnie pomoge ale nie chce byc psychoanalitykiem ani ciocia dobra rada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
Widzisz brakuje ci elementarnej wrażliwości i zrozumienia dla drugiego człowieka. Nie rozumiesz, że problemy które są dla ciebie błahe dla kogoś innego mogą być dramatem. Oszem, partnera możesz sobie wybrać ale dziecka sobie nie wybierzesz. A tak poza tym to dzieckiem opiekuje się tylko do 10 roku życia? Liczy się dla ciebie tak naprawdę tylko własne samopoczucie, nic więcej. Kiedy dziecko zachoruje poważnie to karzesz mu się nie mazgaić? Czy zafundujesz kurs z radości do świata. Niestety są takie sytuacje, gdy człowiek pragnie aby ktoś go wyłącznie przytulił i pocieszył. Nie życzę ci tego, abyś kiedykolwiek tak się czuła. Ale raczej nie będziesz - roboty nie są do tego zdolne. A wracając do głównego tematu - od kiedy osoby w związkach są "niewolne" :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslisz sie niestety, bo wrazliwa jestem i to bardzo, ale to ukrywam bo zdarzylo sie pare razy ze ktos chcial to wykorzystac. przykro jest patrzec jak ktos cierpi, ale nie moge wiecznie kogos z tego powodu nianczyc.moge pomoc raz, drugi czy trzeci ale nie caly czas. przyznaje sie otwarcie ze jestem egoistka i jestem wygodna. ale czy to zle ze nie chce robic za czyjas nianke i wiecznie kogos prowadzic za raczke po meandrach zycia. kiedy kolezanka miala problem z facetem bo ja olewal, doradzilam jej cos. za jakis czas wrocila bo mimo ze zastosowala sie na poczatku do mojej rady i bylo dobrze to potem znowu zaczela robic to co na poczatku, wiec jej powiedzialam ciagle mam takie samo zdanie i go nie zmienie wiec bezsensowne jest ciagle rozstrzasanie tego problemu i sie skonczylo. i oczywiscie przyznala mi racje. ostatnio moj bratanek sie mazgail bo cos go tam bolalo to powiedzialam zeby przestal bo to mu nic nie da i owszem, zrobilam mu kurs z radosci do swiata i przestal sie mazgaic i zapomnial o bolu. inna kolezanka wymagala przytulenia wiec przytulilam, a zatem nie mow mi ze nie jestem zdolna do okazywania uczuc czy wsparcia drugiego czlowieka. ja po prostu nie pozwalam sobie wejsc na glowe. osoby w zwiazkach bywaja niewolne jesli uzalezniaja sie od drugiej osoby. baaaardzo popularny przypadek na kafeterii. codziennie sie jakis temat pojawia o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
myslisz sie niestety, bo wrazliwa jestem i to bardzo, ale to ukrywam bo zdarzylo sie pare razy ze ktos chcial to wykorzystac. przykro jest patrzec jak ktos cierpi, ale nie moge wiecznie kogos z tego powodu nianczyc. Widzisz twój niedorozwój emocjonalny wynika z przebytych doświadczeń. Jesteś za słaba by pokazywać "wrażliwość" bo inni to wykorzystują. Co oznacza, że nie masz silnego charakteru, tylko się kreujesz. Bardzo mocno uderzysz o ziemię. przyznaje sie otwarcie ze jestem egoistka i jestem wygodna Dlatego nie powinnaś mieć dzieci ani nigdy nie stworzysz udanego związku - tak czy siak skazujesz się na bycie nieszczęśliwą. Kto co lubi:) ale czy to zle ze nie chce robic za czyjas nianke i wiecznie kogos prowadzic za raczke po meandrach zycia. Jeżeli pomoc i współczucie to dla ciebie niańczenie czy prowadzenie za rączkę, to tak to źle. Coś jest z tobą nie tak. I nie nadajesz się ani do związku ani do macierzyństwa. To nic złego, ale nie zmuszaj się do czegoś do czego nie jesteś stworzona bo będzie dramat. ja po prostu nie pozwalam sobie wejsc na glowe. Ględzisz o tym w kółko - musisz być strasznie słabą osobą, skoro dana osoba po jednym "narzekaniu" jest ci w stanie wejść na głowę. osoby w zwiazkach bywaja niewolne jesli uzalezniaja sie od drugiej osoby. baaaardzo popularny przypadek na kafeterii. codziennie sie jakis temat pojawia o tym. Oceniasz realny świat na podstawie kafeterii :D:D:D:D Powodzenia. Popatrz ja według twoich standardów jestem uzależniona, ale prowadzę bardzo aktywne i normalne życie. Ale to jest miłość - ty nigdy tego nie poznasz skazałaś się na los sex używki. Przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoras wspomniala o problemach przyszlych dzieci autorki, teoretycznie. na ten temat moge sie tez wypowiedziec. moi rodzice nigdy nie rozwiazywali moich problemow, nie rozmawiali ze mna na trudne tematy, wszystkiego dowiedzialam sie sama, ze swoich zrodel, w podstawowce bilam sie z chlopakami i sama stwarzalam sobie problemy, rodzice mi nie pomagali, nie wyplakiwalam sie na ramieniu mamy kiedy bylo mi z jakiegos powodu przykro, radzilam sobie ze swoimi problemami sama, nie skarzylam sie a mama nie latala do szkoly mnie bronic gdy padlam ofiara jakiejs niesprawiedliwosci, a troche tego bylo. nie pomagali mi w lekcjach.moze bylo tak dlatego ze zawsze odczuwalam miedzy mna a rodzicami pewien dystans. nie strach, nie czulam sie odrzucona, ale jakos tak bylo. i wiecie co? nigdy nie mialam do nich o to zalu. nigdy. nie warto wychowywac dzieci na mazgaji i ciotki, zalatwiac za nich ich spraw. od poczatku trzeba sie uczyc jak sobie radzic " na wolnosci". podchodzic do zycia i ludzi ze zdrowym dystansem. miec swoj swiat w ktorym mozemy sie czasem zamknac. najgorsze co byc moze to calkowita zaleznosc od drugiego czlowieka. materialna bądz duchowa-psychiczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie, zaleznosc od drugiego czlowieka jest przerazajaca. nie zyczylabym tego nawet najwiekszemu wrogowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
Osoby z silnym charakterem na szczescie nie maja takich problemow - te ze slaby za to w piatkowy wieczor musza wyzalic na forum jakie to ludzie ze wszystkich stron staraja sie ich wykorzystac. Ja spadam do wysluchiwania "zali" swoich przyjaciol i faceta, a wam silne i niezalezne zycze udanego wieczoru na kafeterii. Szkoda, ze nie macie innego pomyslu na swoja wolnosc jak siedzenie na kafe:) Oj zaraz sie posypia argumenty pt. siedze tutaj z nudow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasciwie to jestem tu pierwszy raz od dluzszego czasu wiec jestem zafascynowana :P milego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilly:)
I już cały dzień na kafe? Smutne, smutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaki caly, siedze dzis w domu to fakt, ale nie siedze od samego rana przed kompem. prowadze rowniez rozmowy na gg np z ludzmi z ktorymi sie szybko nie spotkam a z ktorymi mam okazje pogadac akurat. nie badz zlosliwa, bo to naprawde bez sensu. ja Ci dobrze zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cvfvghbhn
to się nazywa ''wolny związek'' ja jestem w takim czymś, tyle że facet chciałby być ze mną na poważnie, ale ja nie chcę, bo w żadną bzdurną miłość nie wierzę, a tak jak jest - jest ok, nawet bardzo ok mogę robić co chce w sumie i jednocześnie mam faceta do seksu - a z tego względu że jest we mnie zakochany bardziej stara się w łóżku :P jest mi cholernie dobrze w takiej relacji i nie zamierzam tego zmieniać 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cvfvghbhn
aha i stwierdzam że mam podobnie jak Ty - jestem chooolernie przewrażliwiona na punkcie własnej niezależności i prywatności, nienawidzę jakiegokolwiek ograniczania czy wywierania presji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierdzacy klocek
sueli - ja bylam w takiej relacji przez 4 lata. (wlasciwie to jeszcze niby jestem, ale powoli odchodze- tak zeby zrobic jak najmniej zamieszania). w skrocie to: ja nie 'marzylam' o takim sposobie bycia z kims, tak jak ty, poprostu 'tak wyszlo'. na poczatku to byla taka znajomosc z doskoku, bo ja nie chcialam sie za bardzo z nim spotykac, bo mi sie nie podobal. pozniej jak juz mi sie spodobal to zaczelam sie z nim regularnie umawiac. wtedy jeszcze nie wiedzialam albo nie zdawalam sobie sprawy, ze mozna byc niby w zwiazku, a w nim nie byc, wiec nawet mi do glowy nie przyszlo, ze to wszystko bedzie wlasnie na takiej zasadzie jak ty wymienials: spotykanie sie czesto, ale nie za czesto, nie angazowanie sie, znikanie z pola widzenia zeby dac sobie odetchnac, zero rozmow o przyszlosci, slubie, dzieciach itd itp. wiec zwyczajnie myslalam, ze nasza 'znajomosc' sie rozwija w kierunku wspolnego mieszkania, bycia ze soba, pisania sobie smskow blablalballbla. no ale po jakims czasie dotarlo do mnie, ze on sie w ten niby zwiazek nie angazuje gleboko emocjonalnie, wiec ja tez zrezygnowalam. wtedy myslalam, ze oznacza to tak jakby powolne rozluznienie kontaktu, az w efekcie calkowite zakonczenie znajomosci. tak sie nie stalo, bo koles ewidentnie chcial sie ze mna spotykac, chcial ze mna wychodzic do roznych miejsc, chcial ze mna spedzac czas, bylo mu dobrze w moim towarzystwie, i wlasciwie wydawalo mi sie ze jest we mnie zakochany. rzeczywistosc wygladala tak: nie mieszkalismy razem i nigdy tego nie zaproponowal, nawet nie mialam klucza od jego mieszkania, nie zwierzalismy sie sobie z duzych problemow i tajemnic, nie pisalismy do siebie smsow codziennie, ani nawet co 3 dni. przewaznie 2 razy na tydzien. nigdy nie poznalam nikogo z jego rodziny, ani on z mojej, nigdy nie wyznal mi uczucia.... jezdzilismy razem na wakacje, na ulicy trzymalismy sie za reke, ludzie brali nas za pare. konkluzja: niby bylo fajnie, bez zobowiazan, bez ograniczen, moglam spotykac sie z kim chcialam i kiedy chcialam, mialam go kiedy mialam ochote, on nigdy nie byl o mnie zazdrosny, nie zameczal mnie durnymi smsami. no totalny luz full wypas ALE, w tych momentach kiedy bylam sama, smutna, zaplakana, zla i potrzebowalam go, to jego tam nie bylo. mysle sobie, ze jednak dobrze jest miec kogos, komu mozna zarzucic ramiona na szyje gdy jest ci zle. o boze ale referat :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cvfvghbhn
i nie słuchaj tych bzdur - to nie jest tak, że mamy siebie w doopie, darzymy się wzajemnym szacunkiem i zaufaniem (bez tych elementów nawet nie przystałabym na taki układ) nie kochamy się na pewno(w każdym razie nie ja go) lubimy spędzać czas ze sobą i wiemy, że w razie czego mozemy na siebie liczyć, taki ''przyjaciel do seksu'', można powiedzieć, że jest prawie jak w ''normalnym'' związku - tzn. większość pozytywów jest zachowana, z tym iż nie ma tych negatywnych stron stałego związku - nie ma tych ograniczeń, nie musimy się przed sobą tłumaczyć, wychodzimy kiedy chcemy i z kim chcemy, możemy niewinnie flirtować z innymi ;] jest tylko jedna zasada - śpimy tylko ze sobą, i jeśli któreś z nas miałoby zamiar spotykać się z kimś innym wtedy zrywamy układ, conajwyżej znajomymi możemy być nadal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierdzacy klocek
no...moj to raczej mi wiernosci nie dochowywal :| zallllllll

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×