Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zrezygnowana272727

Czy dalej ciagnąć ten związek?

Polecane posty

Witam serdecznie. Sama nie wiem od czego zacząć... Mam 27 lat, jestem w prawie jedenastoletnim związku, mój facet ma 31lat,mamy niespełna pięcioletnią córeczkę. Od kilku lat, mówiąc delikatnie nie układa się nam,właściwie to od 7lat zaczęły się poważne zgrzyty, a od kiedy zaszłam w ciąże oddaliliśmy się od siebie kompletnie. Na samym początku nie przypadłam jego rodzicom do gustu, powiedzieli że jestem za biedna.Trochę zabolało,ale tak naprawdę nie wzięłam sobie tego do serca,przecież spotykałam się z nim, a nie z jego rodzicami. Jednak było coraz gorzej, coraz częściej słyszałam, że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla ich syna, że jak mnie gdzieś wozi to powinnam mu płacić za benzynę itp , nie powiedzieli mi tego wprost,przynajmniej na początku,mówił mi to mój facet. I tak jakoś zleciały nam 4 lata, schody zaczęły się jak mój wujek poprosił mnie bym pilnowała jego domu, bo wyjeżdżał za granicę rok wcześniej zmarła jego mama, a moja babcia, a rok po babci jego żona, nie mieli dzieci, więc poprosił mnie jako swoją chrześnicę. Rozmawiałam na ten temat ze swoim facetem i nie robił żadnych problemów, po za tym, że będzie musiał dalej dojeżdżać do pracy (4km więcej), ale jakoś się dogadaliśmy. Ja uczyłam się wtedy wieczorowo w technikum, a mój chłopak studiował zaocznie, on pracował ze swoim ojcem, a ja utrzymywałam się z tego co mi wujek przysyłał na rachunki, Marek od czasu do czasu robił jakieś zakupy, widywaliśmy się tylko wieczorami, tak wyglądało nasze mieszkanie razem. Pewnej niedzieli byliśmy u jego rodziców na obiedzie, no i zaczęło się, jego tata zaczął wyliczać ile wydaje na paliwo, bo musi dalej dojeżdżać, jego mama zaczęła narzekać, że nie jest w stanie już odkładać pieniążków przez Marka, że mu studia opłacają, że musimy tam płacić rachunki, Marek nawet słowem się nie odezwał, więc ja to zrobiłam, powiedziałam że Marek przecież pracuje, a na rachunki wujek mi wysyła pieniądze i jeszcze na życie mi zostaje. Od tamtej pory zaczęłam tych ludzi traktować na dystans, a Marek zaczął narzekać na mieszkanie w tym domu. Po dwóch latach mieszkania zaszłam w ciąże-nieplanowaną, co prawda miałam 22 lata, ale miałam szkołę i nie byłam gotowa na dziecko, jednak już po tygodniu zaczęłam się cieszyć i cieszę się do dziś. Marek zareagował nijak, sama nie wiem czy się cieszył. Jak powiedział swoim rodzicom, że jestem w ciąży to jego mama powiedziała, że Agnieszka(siostra Marka) powinna pierwsza mieć dziecko bo jest starsza od Marka, że powinno być wszystko po kolei.To mnie zabolało jak cholera, takiej reakcji się nie spodziewałam.Prosiłam Marka żeby zaczął coś robić w domu zanim dzidzia przyjdzie na świat, ale on chciał u siebie zamieszkać, pomimo tego, że mój wujek chciał nas zameldować i przepisać to na mnie on nie chciał nic tam robić. W piątym miesiącu ciąży wróciłam do domu rodzinnego(2pokoje,kuchnia, łazienka i przedpokój), w którym mieszkali moi rodzice i moje siostry, także było ciasno. Postanowiłam, że może jednak spróbuje zamieszkać u niego, Marek zaczął planować jak zrobi pomieszczenia w piwnicy bo tam mieliśmy zamieszkać, ale na planowaniu się skończyło. Wkurzałam się, bo przecież za kilka miesięcy miło pojawić się dziecko, a on tylko gada że jest jeszcze czas. Tak było ze wszystkim, łóżeczko kupiliśmy tydzień przed, chociaż obiecał, że zrobi sam (pracuje z ojcem w stolarce), ale nie miał czasu bo musiał pracować. Postanowiliśmy, że zanim nie skończę szkoły to zostanę w domu, a moja mama zajmie się córcią jak będę w szkole. Czare goryczy przelało jak pewnej soboty po kilku głębszych powiedział mi z wyrzutem, że mama mu powiedziała że ja mam silniejsze geny i dlatego będzie dziewczynka-on w to wierzył.W ósmym miesiącu ciąży wylądowałam w szpitalu, leżałam 3 dni w niedziele przyjechał w odwiedziny do mnie ze swoją mamą, wcześniej ubłagałam lekarza żeby wypuścił mnie na przepustkę, bo i tak nie miałam żadnych zastrzyków ani kroplówek, więc w poniedziałek w południe miałam iść do domciu.Pytam się Marka czy po mnie przyjedzie, ale zanim zdążył odpowiedzieć to jego mama powiedziała, że Marek od tak nie może sobie przyjechać (pstryknęła przy tym palcami), bo pracuje- zatkało mnie, pogadałam jeszcze chwile i pojechali, a następnego dnia nie przyjechał po mnie, ze szpitala odebrała mnie sąsiadka. Urodziłam przez cesarskie cięcie, więc po tygodniu Marek stwierdził, że to moja wina, że nie urodziłam normalnie, bo bałam się i zablokowałam się psychicznie dlatego miałam cesarkę - wtedy się wściekłam, skąd facet takie teksty bierze, wiedziałam że to gadka jego mamy. Postanowiłam wtedy, że za żadne skarby świata nie zamieszkam z jego rodzicami. Mieszkaliśmy w moim domu rodzinnym miesiąc po narodzinach córci mój ojciec wyjechał za granicę więc było trochę luźniej, mieliśmy pokój dla siebie, pomimo tego, że jeszcze nie powiedziałam mu, że nie zamieszkam u niego i tak nic nie zaczął robić.W końcu jednak zaczęła się wojna o to, że nie zamieszkam u niego jak skończę szkołę, jak ja nie chce u niego to on u mnie też nie zamieszka, więc powiedziałam żebyśmy coś wynajęli,ale on powiedział że nie będzie komuś płacił i nie będzie 15km dojeżdżał do pracy i tak temat pozostał nierozwiązany. Rozmawiałam z nim, że może u mnie gorę sobie wyszykujemy, bo tak nie można wiecznie w jednym pokoju, ale on się uparł, że nie i nie ma na to pieniędzy (chociaż źle nie zarabiał). Taki oto zarys mojego życia. Do dziś dnia mieszkamy w moim domu rodzinnym, moja mama i siostry mieszkają za granicą także mieszkamy tylko z moim ojcem dodam jeszcze ojcem alkoholikiem, nie jest łatwo i chociaż Marek postanowił jakieś 3 lata temu robić tą górę to do dziś dnia nawet nie zaczął. Nie wiem czy to coś ze mną jest nie tak? Chciałabym żebyśmy tylko mieli swój kąt,ale on nigdy nie ma czasu,ani pieniędzy chociaż zarabia dobrze.Rachunki nas nie obchodzą, tylko wyżywienie.Sama nie wiem co robić mam dość takiego życia, do pracy nie mogę iść bo nie mam z kim córci zostawiać, mama Marka zajmuje się dziećmi jego siostry(córka siostry Marka urodziła się również przez cesarskie cięcie, ale ona nie zablokowała się psychicznie), ale i tak nigdy mi nie zaproponowała, nawet kiedyś powiedziała, żebym córkę do przedszkola dała. Jak siostra Marka urodziła drugie dziecko, to mój facet zaczął wiercić mi dziurę w brzuchu, że on też chce drugie dziecko, więc zapytałam się gdzie je będziemy wychowywać,a on na to, że da się radę. W tamtym roku pojawiła się szansa wyjazdu za granicę tylko na rok,odłożylibyśmy sobie grosza, ale jemu jest tu dobrze,chociaż jego wynagrodzenie jest zależne od tego kiedy jego ojciec postanowi się rozliczyć. Ale się rozpisałam,chociaż to i tak kropla w morzu. Proszę doradźcie mi co mam zrobić ze swoim życiem, bo to nie jest normalne, dodam jeszcze, że od października zeszłego roku nie sypiamy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 23 goda 31 zębów + 4 osemki
nie. jedz za granicę a niezaradnego buca zostaw. albo zostaw go, idz do roboty i malą do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostaw oszoloma cos niemoze pempowiny odciac od mamusi .... jakbym swojego brata widzial pwoeim tyle nic z tego dobrego nie wyniknie jak masz mozliwosc wyjezdzaj za granice pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam motyla
to chyba jakies zarty... nie ma takich facetów i teściow na swiecie!!!! :o ci tesciowie to jakis zascianek, kompletne prostaki bez szkoły. a twój facet... przykro mi, ale nie ma jaj. taki byle jaki nikt. oczywiscie znamy relacje tylko jednej strony... ale tak jak to opisałas ja bym go wywaliła z domu, to raz. dwa, wniosła o rozwód, trzy rozprawiła sie z ojcem alkoholikiem, cztery: dzieciak do przedszkola ty do pracy, pięć zaczynamy zycie od nowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×