Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jjjjjjestem gruba

Jestem gruba !!! Nigdy nie znajdę przystojnego faceta :(

Polecane posty

Gość jjjjjjestem gruba

Na imię mam Marlena. Śmieszne, prawda? Zawsze zastanawiałam się, czy moim rodzicom, kiedy wybierali dla mnie imię, przyszło do głowy, że ich córka zmieni się w takiego kaszalota? Imię gwiazdy filmowej dla potwora, co za przewrotność losu... Czasem myślę sobie, jak powinnam mieć na imię, żeby nie było takiego dysonansu? Eugenia? Hermenegilda? A może po prostu Gruba? Przecież wszyscy tak na mnie mówią. Gruba. Gruba. Czasem świnia. Gdzie się nie ruszę, wszędzie to samo. Gruba świnia. Zaczęłam tyć w podstawówce. Na potęgę. Nastały tak zwane dobre czasy i można już było kupować słodycze bez kartek. Dowolną ilość. Mama mówi, że od zawsze, od urodzenia byłam „pulpecikiem i że zawsze lubiłam jeść. A skoro lubiłam, to mnie karmili. Tak miło było patrzeć, jak ze smakiem pochłaniam coraz większe ilości jedzenia, mówią. Mam wielki żal do rodziców, że tak mnie załatwili. Sami są grubi, ale oni nie widzą w tym nic złego. Nie pojmuję tego, jak to w ogóle możliwe? Z trudem wchodzą po schodach, mama ma cukrzycę, ojciec astmę... ale nic z tym nie robią. Uważają też, że ja przesadzam, nie akceptując siebie. Że to jakieś fanaberie. Żeby wiedzieli, jak wielką cenę płacę za swój wygląd! Ale nie wiedzą, nikt nie wie. Co robię? Wbijam sobie igły w uda. Tnę się. Płytko. Niegroźnie. To mi przynosi wielką ulgę. Od tego się przynajmniej nie tyje. Kiedy się nie mogę ciąć, jem. A wtedy jest mi źle, strasznie. Nienawidzę siebie za to, że znów przegrałam. Bo przecież każdego ranka obiecuję sobie, że to dziś, dziś właśnie zacznę nowe życie, zrzucę trzydzieści kilo i będę kimś zupełnie innym, dostanę szansę od losu. I każdego dniaprzegrywam. Mój apetyt zwycięża. Nie umiem nad tym zapanować. Jest silniejszy ode mnie. Kiedy chce mi się jeść, nie mogę się na niczym skupić. Myślę tylko o jedzeniu. Tylko o tym, żeby zapchać czymś tę czarną dziurę, która mnie ssie od środka. Tylko to się liczy. Nigdy nie miałam przyjaciół. Ludzie rozmawiali ze mną tylko wtedy, kiedy czegoś ode mnie potrzebowali. W szkole, na studiach kiedy chcieli ode mnie przepisać lekcje. Bo zawsze się świetnie uczyłam. Grubi są zawsze świetnymi uczniami, zauważyła pani? Nie mają innych rozrywek, tylko książki. Grubych nikt nie zaprasza na szkolne imprezy. Z grubych śmieją się nawet nauczyciele. Pamiętam moją wuefistkę. Zrywała boki, kiedy biegaliśmy czy graliśmy w piłkę. Ty, gruba, szybciej, szybciej! - darła się na całe boisko, a ja myślałam, że umrę ze wstydu. A higienistka w szkole? To samo: podczas ważenia skrytykowała mnie przy wszystkich. Coś ty ze sobą zrobiła, dziewczyno? Musisz schudnąć i to z dwadzieścia pięć kilo, powiedziała z pogardą, nawet na mnie nie patrząc. Chichot moich kolegów i koleżanek, którzy to słyszeli, do dziś brzmi mi w uszach. Czasem mam taki sen: stoję nago przed wszystkimi, a higienistka pyta, śmiejąc się: Coś ty ze sobą zrobiła? Dotyka moich fałd wskaźnikiem i pokazuje wszystkim mój cellulitis. W sklepach z ubraniami jest podobnie. Nigdzie nie ma rozmiarów dla mnie. Kiedy pytam sprzedawczynie o rozmiar 52, z pełnym wyższości uśmiechem mówią: Nie mamy takich wielkich rozmiarów. Jedna poradziła mi nawet, żebym ubierała się w specjalnym sklepie dla takich jak ja. W specjalnym sklepie. Dla takich, jak ja. Czyli jakich? Jeśli już gdzieś pojawia się mój rozmiar, ubrania są ukryte gdzieś na końcu, pod spodem, jakby ubrania w dużych rozmiarach były zakazane, jakby pochodziły z kontrabandy, były czymś, co należy ukrywać wstydliwie, żeby nikt nie widział. Kiedy zdobywam się na odwagę i pytam o coś w moim gigantycznym rozmiarze, czuję się jak przestępca. Jak nikt. Jak gruba świnia. Mówiłam już o tym, że grubi są zawsze świetnymi uczniami. Są świetni we wszystkim, co nie wymaga aktywności fizycznej, jakby chcieli udowodnić całemu światu, że jednak są ludźmi i zasługują na szacunek. Że, choć są grubi, zasługują na odrobinę uwagi, godności. Są świetnymi uczniami, lojalnymi do ostatniej kropli krwi przyjaciółmi, potrafią nadstawić głowę za wszystkich... Gruby i gruba zrobią wszystko, żeby zdobyć choć odrobinę akceptacji i uznania. A potem płacą za to wszystko straszliwą cenę, bo za grubymi nikt się nigdy nie wstawi, grubej nikt nie obroni. Może ludzie myślą, że grubi mają tak grubą skórę, że nie czują bólu, przykrości, że w ogóle nic nie czują? Mówi się, że grubi są pogodni i weseli. Nie wiem, jak inni z tym samym co ja problemem, ale ja nie jestem wesoła. Jestem smutna do szpiku kości i wściekła. Wściekła za to, że inni nie widzą we mnie człowieka, ale górę tłuszczu. Że myślą sobie, że można się ze mnie śmiać i mówić, że jestem świnią. Co z tego, że czasem śmieję się razem z nimi, udając, że i mnie rozśmieszają ich żarty na mój temat? Nie wiedzą, że każdy taki żart to kolejne ukłucie w udo, płacz długo w nocy, ból do szpiku kości i coraz większa nienawiść do siebie samej? Świat mi nie pomaga. Wszędzie tylko chude modelki. Moda na odchudzanie i reklamyśrodków na schudnięcie. Odchudzają się wszystkie moje koleżanki, nawet te, które noszą rozmiar 34. Telewizja ciągle pokazuje laski, które mówią, że schudły dzięki jakiemuś preparatowii że to łatwe. To nie jest łatwe! To jest właściwie niemożliwe... tak sobie myślę, kiedy kupuję kolejną porcję słodyczy. Tym też czuję się upokorzona. Każdy sklepikarz, który sprzedaje mi czekoladę, patrzy na mnie z pogardą albo politowaniem. Być może tak mi się tylko wydaje. Być może już mam obsesję, tak sobie czasem myślę... I co z tego, że tak sobie myślę? Kogo to w ogóle obchodzi? Nie mam innego życia, niż to. Nie mam przyjaciół, nigdy się nawet nie całowałam z żadnym chłopakiem, choć mam 22 lata. Kto by się chciał całować ze świnią? A jeśli chodzi o coś więcej, to nawet o tym nie myślę. Na samą myśl, że miałabym się przed kimś rozebrać, robi mi się słabo. Zaraz przypomina mi się mój powtarzający się od lat koszmar, ten z higienistką. Jestem najlepszą studentką na roku i prawie całe swoje stypendium wydaję na jedzenie. Wiem, sama sobie jestem winna. Ale nie umiem, nie potrafię wyjść z tego bagna. Mówi się, że osoby otyłe umierają szybciej niż szczupłe. Mam nadzieję, że szybko umrę i skończy się ta moja udręka. Serio. Łatwo powiedzieć: przestań tak mówić, ale czy jest ktoś, kto chciałby się ze mną zamienić na życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmierdzielkaa
pięknie to napisałaś :) powinnaś zostać pisarką, albo przynajmniej założyć bloga :) i trzymam kciuki żeby ci się w końcu udało :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmierdzielkaa
ktoś kto przeczytał 2 linijki nie powinien się wypowiadać, dziewczyna pisze też o tym, że sama jest sobie winna. A co do tego, że rodzice są winni to święta prawda, to oni uczą nas nawyków żywieniowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinkos
to może jakaś dieta, wysiłek fizyczny a nie użalanie się nad sobą i obwinianie całego świata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aquariusssssssss2555
mama mnie też tuczyła i też wyglądałem jak tucznik, a w wieku 15 lat się pozbierałem i wyglądam teraz jak Daniel Craig :D:D:D Tak mi przynajmniej mówi moja mała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddssssssss
Moja kolezanka jest podobna , raz schudla z prawie 100kg do 70. W miesiąc przytyla do 110 :O Matka okrągly pączek ,ojciec tez postawny chłop. No sory ,ale jesli rodzice ładują w dziecko żarcie i sie ciesza, robia fotki : OO patrz jak ładnie je , ma apetyt to potem wychodzą takie stworzonka w świat. A ta mania odchudzania juz mnie wkurwia, moje kolezanki ktore są chude rowniez sie odchudzają :O Zebra widac ,rece jak patyki a ona bedzie sie odchudzala bo ma podwojny podbrodek - oczywiscie wyimaginowany :O i dolują mnie ,pytaja dlaczego nie jestem na diecie? buhaha ciekawe z czego mam sie odchudzac? Zeby zostać płaskodupcem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmierdzielkaa
ktoś kto waży 50 kg nie zrozumie grubasa. To nie takie łatwe schudnąć, ale - jate możliwe:) Wiem co móiwę, też to przerabiałam, ale 15kg. Najpierw trzeba postawić sobie realny cel. W moim przypadku były to 4 kg , później postawiłam sobie 5 kg i następne. Chudłam 1kg na tydzień bez przechodzenia na dietę. Nie jadłam tylko słodyczy, gdyż one powodują że chce się jeszcze bardziej po nich jeść. Podobnie owoce, dlatego też nie jadłam ich zbyt dużo (jadłam raczej truskawki, maliny a nie np. gruszki, winogrona ktore tuczą). Ostatni posiłek jadłam o 18. Najtrudniej było przez pierwsze 4 dni a później organizm się przyzwyczaił:) Teraz noszę rozmiar 40 ale kto wie,może za jakiś czas uda się zejść do rozm. 38?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjkljkjl
dlaczego nie wezmiesz sie za siebie?? polecam diete south beach, jesz ile chcesz, a jezeli baaardzo ci sie bedzie chcialo slodkiego, to zrob sobie cala mise mieszanki galaretek ze slodzikiem, ciasto czekoladowe z fasoli;) da sie;) do wszystkiego da sie przyzwyczaic, nosze rozmiar 44 i mam cholerenie przystojnego meza, to nie jest tylko moja opinia, bo wiadomo ze kazdy ma rozne gusta, jednemu moze sie podobac , drugiemu wcale, ale moj maz podoba sie kazdej:) nowe kolezanki zawsze pytaja sie mnie ze zdziwieniem , czy to jest twoj maz?????????? , kiedys w pracy kolezanka kolezance mowila , wiesz poznalam eweliny meza , jakie ciacho!!!! takze mozna znalezc przystojnego faceta bedac przy tuszy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit
Wiesz że masz problem, piszesz o tym, ale nie robisz nic żeby go rozwiązać. I decyzja należy do Ciebie, czy dalej chcesz płakać po nocach czy wziąść życie w swoje ręce i coś zmienić. 1. Zupełnia odstawka słodyczy, chipsów, fast-foodów. To podstawa, masz okazję poćwiczyć silną wolę. 2. Nie zagładzaj się ale zmień dietę na wysokobiałkową. Czyli jak najwięcej mięsa, minimalne ilości skrobii, zero cukrów 3. Możesz sobie pomagać L-karnityną, poprawia metabolizm tłuszczów a ponadto ma dobry wpływ na psychikę. 4. Jak już trochę dojdziesz do formy to dołącz ćwiczenia aerobowe. Na pocieszenie dodam że najtrudniejszy jest początek, potem idzie już coraz łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko
Smutna ta Twoja historia,ale...doskonale Cię rozumiem..I tak jak już ktoś wyżej zauważył doradzałabym przeczytać post autorki W CAŁOŚCI,a nie "po łebkach" i jeszcze z wyzwiskami.. Lata temu też to przerabiałam..Zawsze byłam z tych większych,miałam spory apetyt,ale rodziców ( w szczególności mamę) cieszyło, że "dziecko ma apetyt"..Gdy wracałam do domu zapłakana,bo przezywali mnie "grubaską" to mama tłumaczyła,że moje koleżanki są niedożywione i...zazdroszczą mi wszystkiego..Ja,jako mała dziewczynka byłam przekonana, że kto jak kto,ale mama ma rację..Gdy poszłam do podstawówki byłam zawsze poza grupą,bo byłam wielka,zaczęłam odchudzać się..Prawie posłałam się na tamten świat,bo czułam się nieakceptowana przez rówieśników.A w takim wieku ważne są szkolne przyjaźnie..Poszłam do liceum i też ciągle walczyłam z kilogramami..Doszło do tego,że wyglądałam jak większość modelek.Nawet dostałam się do agencji modelek..Jednak zrozumiałam,że to nie mój świat.. Gdy wyszłam za mąż i urodziłam dziecko zaczęły się poważne problemy zdrowotne,w tym problemy z tarczycą,problemy z nadmiarem prolaktyny i PCO i z powrotem problemy z wagą wróciły..Doszłam do 90kg,czułam się jak słoń i tak też siebie widziałam..Walczyłam prawie 4 lata (!!!),ale zwyciężyłam z nadwagą (a właściwie to z otyłością)..Dieta plus ruch..Każdy kilogram mnie martwi,gdy przybywa,dlatego staram się nie dopuścić do przyrostu wagi większej niż 3 kg.. Teraz moja mama próbuje podobnie "żywić" moją córkę..Ale walczę z tym,bo wiem co ja sama przeszłam..Córka będzie mieć po mnie tendencje do tycia i chcę,by uniknęła przykrości,które mnie spotkały.. A Ty,autorko,nie poddawaj się.Walcz o siebie,bo gdy na wadze zacznie ubywać powoli odzyskasz wiarę w samą siebie..Mówi Ci to weteranka;) Trzymaj się ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patologiczny
F23....... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chce mi sie czytać całości, ale coś Ci powiem. Jak jesteś gruba to schudnij. Proste i logiczne. Sa dietetycy, dieta nie polega na głodzeniu sie, ale jak wolisz batony zamiast zdrowego jedzenia to nie schudniesz. I taka prawda. Tu wystarczy chcieć i wziąć się za siebie, to nie boli. A ty płaczesz, tniesz sie i ogólnie wielki żal. Ja sama jestem gruba, wiem, że to moja wina i nie chce nikogo tym obarczać tak jak ty. Wina rodziców możeb yła do jakiegoś 11 roku życia, potem moglaś po prostu tyle nie żrec, a więcej się ruszac to byś schudła .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -1000/10
baznadziejne prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie urazil 345
Nie Provo tylko marna kopia, dawno to bylo Provo to trzeba umiec wymyslec Teraz grubasow sie akceptuje Zreszta jest ich juz wiekszosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truest orginal blob the killer
Wszystkim którzy przeczytali cały tekst autorki należy się ciacho za wytrwałość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loooser podszyw
niektórzy wygrywaja w totka 6 :classic_cool: (chociaż się spotkałem z opniami, że te wygrane są ustawione dla kolesi, jedne płeczki lżejsze inne cięższe :P ;) więc może i Tobie się uda autorko tematu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam że grubi ludzie powinni płacić podwójną cenę za bilety w środkach komunikacji publicznej ponieważ zajmują więcej miejsca! A już najgorsze jest jak np w takim busie nie ma miejsc siedzących i stanie taka gruba osoba na przejściu a ty nie masz się z tyłu jak koło niej przecisnąć do drzwi. Taka jest prawda! Zajmujesz więcej miejsca? Powinieneś płacić więcej za przejazd! Jedyny wyjątek to ludzie których grubość jest wynikiem choroby a nie głupoty, tacy za okazaniem stosownych dokumentów medycznych powinni uiszczać opłatę za przejazd w takiej samej wysokości jak ludzie którzy grubi nie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASFFDFDF
przede wszystkim musisz zmienic swoje nawyki zywieniowe. kup sobie otreby owsiane i jedz je z maslanka kiedy stajesz sie glodna. jedz duzo warzyw pij duzo herbat - mietowej, zielonej, na odchudzanie. ja tez kocham jesc ale w koncu sie za siebie zabralam. ie mam jakies spektakularnej nadwagi ale moze byc leiej:) schudnlam w ciagu 3 tygodni 4 kg i wiem ze nie wroca. grunt to zmienic odzywianie, jednorazowa dieta nie pomoze na dlugo! pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Grubi są zawsze świetnymi uczniami, zauważyła PANI? Nie mają innych rozrywek, .." Podniecajcie się dalej. Kopia jakiegoś listu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycho-lożka
Autorko - masz piękne, lekkie pióro. Jesteś świadoma i przyczyn, i skutków swojego problemu. Jesteś OSOBĄ, nie zaś fałdkami tłuszczu. Zapewne problem w kontaktach z mężczyznami polega raczej na Twoim podejściu do świata, wściekłości i smutku. Sama znam dziewczyny - oj, pulchne!!- które pieknym uśmiechem i pogodą ducha oczarowały świetnych facetów. Nie znam natomiast żadnej pulchnej i marudnej, która by tego dokonała. RZeczywiście jest Tobie trudnej, strasznie przykro czyta się o okaleczaniu ciała. Przede wszystkim z-zapomnij na chwilę o miłości i facetach - poszukaj czegoś, co sprawia Ci prawdziwą przyjemność (garncarstwo? Jazda konna? pisanie?) i skup się na tym. Hobby odwróci uwagę od problemu z jedzeniem, od tego trzeba rozpocząć Twoje nowe życie. Staraj się też nie wystawiać na widok publiczny z niezdrowymi przekąskami - ludzie zawsze patrzą z pogardą na osobę grubszą, jedzącą lody. To potem boli i powoduje potrzebę podniesienia poziomu endorfin - kolejną porcj,ą jedzenia. Trzymam kciuki:-)) Życie jest nieprzewidywalne, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden 123
Słuchaj jest tylko jedno wyjście jak chcesz spełnić swoje marzenia rusz tyłek i zacznij np biegać jeździć na rowerze itp jak jest bardzo gruba to zacznij od basenu tam ładnie się spala wszystko ,a jedz jedzenia bogate w energie żebyś miała siły ,ale tak żeby bilans kaloryczny był ujemny. Ja znam dziewczynę co się zawzięła i schudła 50 kilo..przez 2 lata. ..i z tłustego paszczaka zmieniła się w seksowną kobietę....ty też możesz taka się stać tylko musisz w to włożyć dużo wysiłku pracy i samodyscypliny... na pewno nie możesz stosować tzw głodówki tylko jedz i ćwic. Cwiczenia aerobowe spowodują że Ci się lepiej ujędrni ciało które jednocześnie będzie chudnąć ,a że jesteś jeszcze w miare młoda to i wielce prawdopodobne że obejdzie się bez rozstępów. pamiętaj samo się nic nie stanie ...życzę Ci dużo samozaparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz rację to rodzice
ponoszą winę tego, tak już jest od rodziców zależy jakie życie będzie miało dziecko; Ja przez moich mam problemy z psychiką, nie potrafię sobie poradzić ze sobą i z własnym życiem, poza tym mam zaburzenia odżywiania od wielu lat naprzemiennie objadam się i pozbywam jedzenia, po czym głodzę i znów objadam i tak w kółko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli chcesz pomoge Ci
nie schudnac, ale uporac sie z emocjami. Specjalizuje sie w zaburzeniach o ktorych mowisz: samookaleczenia, zaburzony wizerunek siebie, neurotyzm. Najpierw zobacz siebie, pozniej dopiero bedziesz w stanie zrobic cos z cialem. Lub tez nie jesli uznasz ze wcale tego nie potrzebujesz. Zostaw jakis namiar na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość libella
ło ja pitole...Ja też "zawsze" gruba byłam :) i mi wypominali, ale żeby TAK się wyzywać...Opad szczeny... dieta to konsewencja, ale jeśli nie daje sie rady wstąpić na ścieżki odchudzania to najczęściej frustracje, które BARDZO TRUDNO przeskoczyć... Powiem szczerze, bez solidnej rewizji własnego zachowania się nieobejdzie, ale jakby się udało wtedy "ssanie" zmniejszy się i będzie można budować swój obraz i stosować jaką się chce dietę. BO tak mówiąc szczerze można DUŻO jeść, nawet słodkie i niezdrowe, ale jeżeli nasza psychika jest zadbana wtedy łatwo jest odstawić zakąski, a jeżeli są one naszym światem zastępczym za nieudane życie, bez sukcesywnej pracy u podstaw nie uda nam się :D Wiem z doświadczenia :D poza tym po co się wyzywać i być autodestruktywnym :) czas mija :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noto zacznij dbac o siebie
Imię masz ładne zamiast siedzieć przy kompie lepiej zacznij np uprawiać jogging przejdz na diete jedz wszystko o co jadlas tlyko w mniejszych ilosciach pij duzo minerlanej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pitole, następna użalająca się nad sobą a rusz dupę i idź na rower siłkę czy coś innego, przeżuć się na wafle ryżowe, wodę mineralną i do roboty a nie tylko kwękać w necie, gdybyś równie dużo energi co w pisanie tych zali włożyła w ćwiczenia to już byś spaliła 500 kalori

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×