Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

GwiazdaFantazja

nie kocham męża. chcę rozwodu a rodzice sie pieklą i grożą mi

Polecane posty

Przecież wam napisała, że to była jedyna możliwość by się usamodzielnić, czyli przypuszczalnie zamieszkać razem. Tak też miała moja koleżanka i też już jest po rozwodzie. Skończyła studia, chciała zamieszkać ze swoim chłopakiem i NIE, bo do tego ślub jest potrzebny. Pięć lat męczarni później rozwiedli się. Okazało się, że związek był bardzo dobry "na dochodne" ale kiedy przyszło dzielić się obowiązkami to już niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fergie3
To normalne że po jakimś czasie wygasa fascynacja partnerem, ale uczucie należy pielęgnować i nie dopuścić aby wkradła się rutyna. Rozwód to poważny krok, może wyjedźcie gdzieś razem, szczerze pogadajcie spróbój na nowo wzniecić "ogień". Daj sobie czas, jeżeli po tym nic się nie zmieni, dopiero podejmij stosowne kroki, pamietaj równiez o uczuciach partnera bo tej decyzji możesz puźniej żałować a na ratowanie czegokolwiek może już być za puźno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barrakuda...
co ma slub do usamodzielnienia sie? Matko ile w jeszcze w Polsce jest takich ignorantow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem,ze duzo jest tu mojej winy. ja sie migac nie mam zamiaru. ALE niestety wina tez jest po stronie rodziców... za wszelka cene chcieli mnie trzymac na smyczy....a jak im chce to wypomniec to mówią ze jestem niewdzięczna.... :( mysleli ze jak mi zapewnią start w zycie itd to to bedzie wszystko i dalej bedzie bajka... no niestety... tak nie jest. a ja nie narzekam na status materialny. ale co mi po pieniądzach.... jak ja nie jestem szczesliwa... nie zagłuszę swojego cierpienia parą nowych butów czy bluzką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem,ze bedą osoby co powiedzą ze upadłam na głowe albo coś w tym styhlu. tylko pytam dlaczego.. dlatego ze odwarzyłam się powiedziec głosno co czuje i ze zamierzzam coś zrobić z własnym zyciem i szczęsciem. wiem ze moge pozostac bez niczego- bez męża, bez dachu nad głową, bez rodziców.... ale kurna mac to nie pierwszy rozwód w tej rodzinie... nikt sie nie wyprowadzał ani sie dzieci nie wyrzekał. to moi rodzice mają jakis problem a nie ja.... jak mozna tak grozic własnemu dziecku... ja nie wiem moze ja na prawde pojde do jakiego s specjalisty niech mi podpowie jak mam sie w tym odnalezc.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barrrrakuda...
jestes dorosla a twoi rodzice faktycznie maja jakis problem ze soba szczegolnie ten strach przed opinia rodziny jest zalosny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja brałam ślub w wieku 19lat. Nie kocham męża i nigdy nie "kochałam" w sensie jakim rozumie większość ludzi. Dogadujemy się,dobrze nam razem. wspieramy się... Myślę że to wystarczy do udanego małżeństwa....A Ty co zrobisz po rozwodzie? poszukasz kolejnego który znudzi ci się po kilku latach...Sądzę ze nie tedy droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy sa szczesliwi
Cierpienia rozwodników Widziałam w czyśćcu także dusze, które zerwały Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane są jakby ognistymi łańcuchami... chcą oderwać się od siebie, aby być swobodne, ale to jest niemożliwe. Im więcej chcą się oderwać tym bardziej cierpią... bo się szarpią... Cierpienie - to jest okropne! Gdzie jedna dusza się ruszy tam druga iść musi za nią. Widziałam inne osoby, które zerwały Sakrament Małżeństwa żyjąc w. rozpuście, popełniając grzech wiarołomstwa przez powtórne związki cywilne, nielegalnie żyjąc cudzołożyli ciągle popełniając grzech śmiertelny. Osoby te były w świętokradztwie. Dusze ich wtrącone były w takie otchłanie, że patrzyłam z przerażeniem i myślałam, że to dno piekła... panowały tam okropne ciemności. Pytałam, dlaczego są takie ciemności? Dlatego, że miały okazję przejrzeć, a były zaślepione bo i Kościół je nawoływał i wiedziały, że źle postępują... Dusze matek, które pozostawiły swe dzieci bez opieki i poszły za popędem zmysłowym dając zgorszenie swoim własnym dzieciom, tak samo i ojców, którzy nie opiekowali się dziećmi zostawiając żony z dziećmi na pastwę losu miały za to jeszcze dodatkową pokutę: - ciągle miały przed oczyma swoje dzieci, które przez złe wychowanie również poszły na rozdroże... widziały nie tylko swoje własne grzechy ale i grzechy swych dzieci, co sprawiało im, wielkie męczarnie... kryły się w czeluściach, aby tego nie widzieć, ale im więcej się ukrywały, tym więcej widziały swoje straszne zbrodnie... Najwięcej cierpiały kobiety, które przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały mężów a innych mężów odciągały od ich żon i ogniska domowego, mimo, że te rodziny żyły przedtem przez wiele lat w najlepszej zgodzie. Takie kobiety, które nazwać można diabłami a nie kobietami, które potrafiły rozbić ogniska domowe, cierpią tutaj najwięcej. Twarze ich, które były powodem do grzechu są powykrzywiane, istne karykatury! Nawet w tej chwili widzę takie dusze, są szpetne, że nie mogę rozeznać czy to szatan czy dusza, coś podobnego do szatana, Gdybym nie wiedziała, że to jest czyściec, gdzie oprowadza mnie Anioł, to naprawdę myślałabym, że to piekło. Słyszę jakieś krzyki, jakieś wycia. Lecę w przepaść najgłębszą, wydostaję się z niej i znowu lecę w tę przepaść. Pomyślałam sobie jakże straszną jest rzeczą wpaść w ręce Sprawiedliwości Boga. Widzę tu wielką Sprawiedliwość Boga ale i zarazem wielkie Miłosierdzie Boże, że dusze te nie są w piekle a to dlatego, że inne modliły się o ich nawrócenie. Najwięcej przebłagania wyjednały dusze ukryte, zwłaszcza w klasztorach klauzurowych, gdzie odmawiają sobie wszystkiego, nieraz nawet światła dziennego... tak samo dusze ofiarnej miłości, dusze pokorne, często służące, które w ukryciu modliły się o nawrócenie i wielkie ofiary ponosiły za dusze grzeszników. One to uratowały te dusze, że wybłagały im akty skruchy i żalu, że nie zostały potępione. Ta co dyktuje (ociemniała Siostra Medarda) błaga żyjące dusze, które tak ciężko grzeszą jak wyżej wspomniane, w Imię Boga Sprawiedliwego i w Imię Boga Miłosiernego - zaniechajcie tej drogi dopóki macie jeszcze czas. Nadejdzie chwila, że przez wasze grzechy cały świat będzie karany!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhhhh
znam ten ból. Ja zostałam, ale szczęsliwa, to ja nie jestem. I już bez szans na zycie z kimś bardziej mi odpowiadajacym. Sama decyduj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhhhh
ty od tych "rozwodników" wyluzuj wreszcie, idiotyczne teksty naćpanych mistyków, albo raczej "mistyków'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh minął drugi dzien świąt,chwała bogu... nie umiem się niczym cieszyc... jest taka piekna pogoda,slonko, ciepło, ptaki spiewają,kwitną drzewa..a ja co// dół dół dół na maksa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucie sie wypaliło???
a co to? świeczka? kretynko, pewnie masz nowego facecika na widoku, to sie mąz znudził. co za czasy nastały, tylko d... sie liczy, dziś niektórzy zyją z dnia na dzień, tylko dla siebie, dla włssnej wygody. żal mi ciebie, bo i nastepny kochaś ciebie nie zadowoli, ty nie umiesz z nikim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisssanka
Tesciowa tez za wszelka cene chciala sie z domu wyrwyc - slub wziela majac 18 , 3 miesiace pozniej byla w ciazy , a rok pozniej juz rozwiedziona, a to bylo 40 lat temu , a 1,5 roku pozniej znow slub , ale z tesciem sa juz 39 lat razem - tak sie zdaza! A ja wpadlam i dlatego za mojego wyszlam , ale znalismy sie kilka lat, tez go nie kochalam , ale jestesmy juz 13 lat malzenstwem i coraz lepiej sie uklada - wiec sie zastanow! Kumpela po 3 latach sie rozwiodla , a teraz od lat jest sama , siedzi na wszystkich serwisach randkowych -polskich i zagranicznych i szuka swego ksiecia i gooowno jej wychodzi, caly czas nieszczesliwa! Nie jest powiedziane , ze znajdziesz kogos lepszego , moze juz nigdy nie bedzie nawet tak dobrze ,jak teraz! ZYCIE TO NIE BAJKA !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja tyle ważę
a to co nie ma prawa się wypalić ? Jeśli dziewczyna miała parcie na ślub, bo rodzina tak sobie wymyśliła - to jak to miało przetrwać całe życie ? W wieku 21 lat samemu się o sobie niewiele wie, a co dopiero podejmować decyzje dotyczące całego życia ??? Ja zerwałam na pół roku przed ślubem, w wieku 26 lat, po 7 latach "chodzenia" . Nie kochałam człowieka, który był raz, że kimś innym niż na początku, a dwa, miał mnie w serdecznym poważaniu i ważny dla niego był on sam tylko. Jeśli dzieciaki śluby biorą to tak to niestety potem wygląda, na szczęście moi rodzice myśleli głową i mieli na względzie to, żebym w życiu nie popełniała głupot - a branie ślubu jako jedynej drogi do oderwania się od wpływów rodziny, to najgłupszy pomysł, niestety częsta praktyka młodych dziewczyn, które niedobrze na tym wychodzą. Aha - co do tej o rozwodnikach - sam rozwód, separacja, unieważnienie małżeństwa nie ejst grzechem, grzechem byłoby związanie się z kimś innym. Autorko - a może uniewaznienie małżeństwa? Jesteście młodzi, nie macie dzieci, de facto jakiś przymus w postaci rodziny był...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oto i klasyczny przykład katolickiej zaściankowości. wychodzić za mąż w wieku 21 lat i zamieszkać dopiero po ślubie????? oto przepis na kłopoty w życiu. niestety nie da się poznać drugiego człowieka tylko podczas randeczek, obiadków u mamy, spacerków za rączkę itd. aby poznać drugiego człowieka, trzeba z nim POŻYĆ - pomieszkać, dzielić codzienność, obowiązki - w tym tak prozaiczne rzeczy, jak sprzątanie, gotowanie, zakupy, sposób spędzania wolnego czasu, codzienne nawyki - dopiero wtedy widać prawdziwą twarz tej drugiej osoby i dopiero wtedy można ŚWIADOMIE podjąć decyzję o tym, czy chcemy z tą osobą żyć!! ja nigdy nie pozwoliłabym na to, by moje dziecko wzięło ślub bez wcześniejszego mieszkania z narzeczonym/-ną. inaczej to jest jakaś cholerna gra hazardowa, a nie świadome podjęcie decyzji, jednej z najważniejszych w życiu! Autorko - współczuję, padłaś ofiarą katolickiego idiotyzmu, pokutującego w tym kraju, życzę mimo to szczęścia, uwolnienia się spod wpływu toksycznej rodzinki i dojścia do swojej własnej ścieżki w życiu - życzę dużo siły!! nie masz obowiązku marnować sobie życia, walcz o swoje szczęście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×