Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
margolka66

Podzielmy sie swoja wiedzą i doświadczeniem

Polecane posty

atramuś- nie przejmuj się głupimi komentarzami ,złośliwej osoby,bo nie warto!Pewnie na niczym się nie zna,a głos zabiera.Posłuchaj krytykantko, idealna i nieomylna - poszukaj sobie innego topiku i tam pluj jadem!!!!. A pieski mogły cierpieć na chorobę wirusową,poczytaj te informacje,może Ci coś się wyjaśni!Bardzo Ci współczuję i pozdrawiam serdecznie:D i jeszcze jedno nienawidzę prasować koszul:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ja też i ja też was- już kochana podaje Ci przepis: 5 kg ogórków obranych i pokrojonych w plasterki, 7 dużych cebul,pokrojonych w piórka 3 papryki czerwone ,pokrojone w małe paski 6 łyżek soli. Wszystko dokładnie wymieszać i zostawić na 3-4 godziny.Po tym czasie odlać sok,który się wytworzy. Zrobić wywar z: 3 szklanek cukru 2 szklanek octu 10% Dolać do ogórków z cebula i papryką i dodać 1 opakowanie kurkumy (20 gram)dokładnie wymieszać.Nakładać do słoiczków,pasteryzować 15 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posłuchaj atramko
margolko 66 nie wtrącaj się jak inni rozmawiają. nie do ciebie pisze, wiec po co sie odzywasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margolek - dzięki... Przeczytałam, ale nic mi nie pasuje :( tzn właściwie z każdej po trochu. Pieski wymiotowały, miały twardy brzuszek, taki "napęczniały", widać, że ich bolał. Bardzo ciężko oddychały, i tak jakby sztywniały... Nie mam pojęcia, nie wiem :( Idę sobie rozebrać łóżko, wymoczyć nogi (bo bolą, jak nie wiem...), obejrzeć rodzinkę.pl i spać... Jutro weselicho - może chociaż impreza będzie udana, bo wszystko inne dookoła się wali jak może... :(( Dobranoc - do... poniedziałku... P.S. Przepraszam, jeśli byłam, bądź jestem nie miała, ale tyle spraw i kłopotów się nawarstwiło, że chwilami mnie już to wszystko przygniata... :((( Co może, to się wali!! :( Pociesza mnie fakt, że jest tak beznadziejnie, że każdy kolejny dzień może być już tylko lepszy! Tylko, że nie jest.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akurat informację o piesku pisałam do Nich, niż do Ciebie pomarańczko. To Ty się raczej wtrącasz do topiku ... Ale pisząc to wiedziałam, że pierwszy komentarz będzie od pomarańczowych i właśnie taki jak napisałaś. Wy - wredni - jesteście bardzo przewidywalni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramko z całym szacunkiem
ale czy Ty jesteś nienormalna? Najpierw sama prowokujesz ("zaraz na pewno pojawią się komentarze..."), a potem jeszcze się tłumaczysz i wdajesz w jakieś dyskusje. Widać, że masz tyle stresu w życiu, że nie wiesz jak dać temu wszystkiemu ujście, więc szukasz zaczepki na forum, a lepiej iść pobiegać, albo wyjeździć się na rowerze, naprawdę. Pozdrawiam i życzę udanej imprezy mimo wszystko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie prowokuję, tylko spodziewałam się takich komentarzy i jak widać nie pomyliłam się! A jeżeli ktoś mi pisze, że wszystkie zwierzątka mi umierają to mam przytaknąć? p.s. ja również dziękuję, mimo wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramko z całym szacunkiem
No ale właśnie chodzi o to, żeby w ogóle nic im nie pisać, na chamskie zaczepki nie reagować! Czy myślisz, że osoby, z którymi tu piszesz, albo życzliwe osoby podczytujące :p pomyślą, że umyślnie uśmiercasz swoje zwierzęta??? Jak napiszesz taki zaczepny tekst to wiadomo że trole nie śpią i choćby z nudów Ci napiszą coś niemiłego. A Ty nie możesz na to reagować, po prostu pisz dalej jakby tych wpisów nie było... Przyznam się, że czytam Wasz topik i regularnie zgłaszam do usunięcia pomarańczowe wpisy, ale tylko te chamskie. Choć to moje zgłaszanie jest chyba nieskuteczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Atramuś - udanej zabawy i powrotu szczęśliwych dni Ci życzę,a wredne pomarańcze mam w głębokim poważaniu:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"atramko z całym szacunkiem" - nie miałam Ciebie na myśli,wyglądasz na sympatyczna osobę.Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam , Margo ta odmiana jeżyn to leśne, rosną na miedzach i nieużytkach:D Atramko a nie bierzesz pod uwagę , że ktoś mógł Ci je otruć? nie tylko na necie są pomarańczki.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, wiem, wiem... - przepraszam :( Nie, o otruciu raczej nie myślałam... Nikogo obcego raczej u nas nie było... Nie nie - to odpada. To już bardziej do głowy mi przychodzi to "przechwalenie" ich. Każdy, dosłownie każdy kto do nas przyszedł zachwycał się nimi... No ale to jest przecież zupełnie irracjonalne... Także nadal nie wiem. Psy były z jednego miotu - może od początku było z nimi coś nie tak? Piesek był mniejszy i zdechł pierwszy, Sunia była większa, więc może i troszkę odporniejsza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :) Margo, dziewczyno, tę kapustę szatkowałaś ręcznie ? Mam taki wielki kamienny garnek, stoi w nim donica z różą na pniu, a chyba powinna być tam kapusta. Pamiętam, jak dawno, jeszcze w bloku, moja mama kisiła kapustę w beczce i pamiętam, że trzeba było co jakiś czas zdejmować wierzchnią warstwę kapusty, która pośmierdywała . Mam takie zupełnie nieogrzewane miejsce, może się skusić, bardzo lubię bigos i lubię go gotować i mrozić. Margo, dam radę ? :) atramko, z kancikiem na rękawie wygodniej, ale trzeba rozprasowywać, nie ma , że boli, zwłaszcza na taką galę, jaką jest wesele. Nie mam doświadczenia z psami, nigdy nie miałam, mam koty. A psiaków żal, jak każdego bezbronnego maleństwa. Współczuję. Ten drugi maluch był u weterynarza na jakiejś kontroli zdrowotnej ? Czasem natłok spraw powoduje, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego dopilnować. Ja to chyba jestem meteopatką, albo leniem, bo ledwo zipię. Skąd brać energię ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marguś - dziękuję :* zmykam Dziewczyny... Miłego weekendu - do poniedziałku :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka - był! Właśnie z pierwszym nie byliśmy, bo zdechł zupełnie niespodziewanie! Tylko, że lekarz - jak pisałam... Miał córeczkę pod opieką i kazał jechać do innego miasta. A że samochód mamy popsuty (gaśnie bez powodu gdzie mu się żywnie podoba - ale to tak chyba tylko na wszelki wypadek, jakby kłopotów było mało...), więc chcieliśmy poczekać aż żonka wróci... Ale Psiak w ciągu tych dwóch godzin zdechł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
atramko, wyśpij się, musisz jutro być w formie. Dobrej nocy. Wypowiem się , jeden raz, w sprawie złośliwych pomarańczowych wpisów, zwłaszcza tych wulgarnych. Takie wpisy pojawiają się wszędzie. Tylko poczucie własnej wartości pozwala je ignorować. Pomyślcie o tym, dziewczyny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulko! Z kapustą na pewno dasz radę:D Jest z nią co prawda nieco przeprawy,ale nie tak to bardzo trudne.Wkleję Ci z innego topiku krok po kroku mój sposób na kiszenie kapusty.Może skorzystasz. Kapustę (całe głowy) przed kiszeniem przechowuję ok. 1 tydzień w ciemnym , chłodnym miejscu,aż zbieleje, a wierzchnie liście obeschną.Drobno szatkuję i solę ją - proporcja soli wynosi 20 dkg soli na 10 kg kapusty.Następnie wkładamy do gara.Ja najpierw w b.dużej misce odważam mieszam 5 kg kapusty, 1 kg utartej na grubych oczkach tarki marchewki i 0,5 kg cebuli utartej też na tarce o grubych oczkach oraz 10 dkg soli.Wszystko dokładnie mieszam i wygniatam , aż pojawi się sok .Wtedy przekładam tę partię kapusty do kamiennego gara , dobrze uciskam i tak po kolei partiami mieszam i wkładam aż skończy się kapusta.Należy pamiętać ,żeby bardzo mocno ubić kapustę w garze.Ściśle ubitą kapustę przykrywam czystym płótnem,deseczkami i obciążam , czystym,wyparzonym kamieniem.Stawiam w ciepłym miejscu.Na wierzchu musi pojawić się piana - to będzie wiadomo,że temperatura jest dobra,bo jeśli piana się nie pojawi znacz to, że w pomieszczeniu jest za zimno.Po 3 - 4 dniach, kapustę trzeba odkryć i czymś długim i cienkim (coś na wzór trzonka do miotły) zrobić 2 - 3 otwory ,aż do dna gara, tak by odeszły gazy.Dziury trzymam 12 godzin lub dłużej - jeśli gar jest b. duży.Następnie zasypuję dziury , dobrze ugniatam i znów przykrywam i obciążam.Na piąty dzień przenoszę do zimnego pomieszczenia(piwnica) Trzymam tam jeszcze z 8 - 10 dni ( sprawdzam smak , czy mi pasuje.Następnie kapuchę pakuję do słoików,mocno w nich ugniatam,tak by zachował się odstęp pomiędzy kapuchą a pokrywką ok. 2 cm ,obrzeża słoi wycieram do sucha na wierzch wlewam wrzącą wodę , szybko zakręcam słoik i stawiam go do góry dnem na 15 minut.Tak zabezpieczona kapusta zachowuje już nie ma prawa się zepsuć i nie zmienia smaku, może być przechowywana prze dłuższy okres czasu nawet 1 rok.Kapuchę szatkuję w elektrycznej szatkownicy- należącej do naszych pań"gospodyń wiejskich" - płaci się 10 zł.za wypożyczenie.:D - pozdrawiam Was wszystkie,tylko te miłe - dobrej nocy życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margo, no to zabiłaś mi klina :) Jutro dowiem się od pana Adama, do kiedy trzyma kapustę na zagonie i , spróbuję. :)Jesteś wspaniała, masz tyle wiedzy i doświadczenia. Dobrej nocy, mój mąz właśnie wrócił z pracy a od poniedziałku ma urlop. Już się cieszy, postanowił zostać bohaterem na swoim podwórku. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj babole babole
przez te pomarańczki przynajmniej nie wieje nudą u was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
Margolko ale Ty gonisz z tą robotą .Też kiszę kapustę ale pod koniec pażdziernika !.Kupuję już poszatkowaną ,dodaję marchew (nigdy nie robiłam z cebulą ) ,sól ,odrobinę cukru ,kilka winnych jabłek .Trzymam ją w plastikowej beczce (wyłożonej workiem foliowym) w nieogrzewanym garazu .Nigdy nic się z nią nie dzieje a ostatni bigos robię w okolicach kwietnia.Suszyłaś pomidory ? Ja jeszcze raz się z tym pobawię .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chęć kiszenia kapusty u mnie wzrosła przez noc :D. Beczki plastikowe mam, nie wiem tylko, skąd taki wielki wór plastikowy wziąć, może folia do wykładania basenów się nada ? Największe wory, jakie znam to po 120 litrów mają , dobre będą ? Jeden kłopot tylko jest - Wy macie piwnice lub nieogrzewane garaże. To w takich pomieszczeniach temperatura jest jednak niskoplusowa. Ja mam pomieszczenie nieogrzewane, nieocieplone, na gruncie. Jakie temperatury znosi beczka z kiszoną kapustą ? Tak plus minus :) Mama trzymała beczuszkę na balkonie, hmmm.... Może jak beczkę postawić na styropianie i okryć derką ? Kapusta lubi mrożenie.... Joela, proszę o wypowiedź :) Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie koleżanki- dzień dobry - joela gonię z kiszeniem kapusty,bo jak wspomniałam zaczęła pękać i się psuć,widać z nadmiaru deszczy, to i mus było zrobić z nią porządek! To jest odmiana średnio-wczesna,ale świetnie smakuje jako kiszona.Po ukiszeniu ładuje w litrowe słoiki i koniec z nią problemu! Ty pewnie (skoro kisisz w październiku) kupujesz odmianę późną.W październiku spróbuję ukisić kapustę czerwoną,jeszcze nigdy jej nie kisiłam,ale spróbuję!Słyszałam,że jest bardzo smaczna:D - Anulko- w sprzedaży są specjalne worki do kiszenia kapusty,popytaj w sklepach przemysłowych,ale ja jednak wolę kisić w garnku kamiennym,szkoda że babcia63 ostatnio się nie pojawia,ona z pewnością doradziłaby coś w sprawie kapusty:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margo, ja zbieram informacje :) i sposoby, przechowywanie w słoikach mnie zachwyciło, kiszenie w beczce też. Trzeba brać pod uwagę wszelkie opcje by dostosować przechowywanie do temperatur w pomieszczeniach, którymi dysponujemy :D Od rana buszuję po necie , wkleję cudną opowieść o kiszeniu kapusty. Wyczytałam też, że do szybkiego kiszenia, w słoju, można użyć wody po ugotowaniu ziemniaków, przepis skopiowałam :) A teraz popatrzmy wstecz : Zwyczaje i obyczaje: kiszenie kapusty -------------------------------------------------------------------------------- Tradycyjnie Polacy lubią kapustę i to kapustę w różnej postaci: jako surówkę, kapuśniak, bigos, gołąbki, itp. Szczególne powodzenie miała i ma kapusta kiszona. Dawniej kapusty spożywano bardzo dużo. Było biednie, ludziom nie starczało niejednokrotnie na chleb. Dlatego jedzono dużo kapusty, szczególnie kapusty z grochem i grzybami. Było to danie pożywne i bogate w witaminy. Ale najpierw ściętą i zwiezioną z pola jesienią kapustę należało zakisić. A z kiszeniem kapusty to cały ceremoniał. Kiszono duże beczki kapusty, beczki nawet wyższe od dorosłego człowieka. Dlatego przy ceremonii kiszenia kapusty brali udział sąsiedzi, rodzina i przyjaciele. Najpierw kapustę znoszono do pomieszczenia, w którym stała beczka. Beczka wcześniej była dokładnie wyszorowana, wymyta i wyparzona wrzącą wodą. Oczywiście pomieszczeniem tym była kuchnia. Kuchnie w staropolskich domach były bardzo duże. W jednym bowiem domu mieszkały rodziny wielopokoleniowe rodzice, dzieci, wnuki, dziadkowie i pradziadkowie. Rodzina spotykała się wspólnie przy posiłkach - skromnych, prostych ale pożywnych. Duża rodzina, to i duży stół. Otóż główne miejsce w kuchni zajmował długi stół, a koło niego ławy. Stół i ławy były zawsze wyszorowane piaskiem, lśniły świeżością. Podłogę najczęściej zastępowało klepisko. Tylko w nielicznych domach była podłoga, zawsze szorowana do białości. I tak, duży stół, musiał stać w dużym pomieszczeniu, w którym była duża kuchnia z nalepą, piecem chlebowym, kociołkiem na ciepłą wodę i obowiązkowo okapem nad kuchnia, aby opary wszelkie uchodziły do komina, a pomieszczenie miało świeże, czyste, zdrowe powietrze. W tym też pomieszczeniu, zwanym kuchnią, w jednym z kątów, stały żarna, na których ręcznie mielono zboże na mąkę. Mielono wieczorami. Ciężka to była praca, ale i przy jej wykonywaniu śpiewano. Śpiew towarzyszył prawie każdej pracy. W sąsiednim kącie stała właśnie nasza beczka na kapustę. Uczestnicy wydarzenia, bo kiszenie kapusty było wydarzeniem, zasiedli na ławach ustawionych wokół kuchni. Każdy zajął się wyznaczoną przez gospodarza czynnością. Na białym lnianym prześcieradle rozciągniętym na klepisku składano piękne, dorodne główki kapusty. Część osób obierała główki z zewnętrznych, przybrudzonych liści. Odrzucane liście i głąbie kapuściane wrzucano do wiklinowych koszyków i wynoszono do przeznaczonej na to szopy. Przygotowane były dwie lub trzy szatkownice. Przy szatkowaniu pracowali doświadczeni w tej pracy. Z namaszczeniem brano główkę, wkładano do pudełka i szatkowano, szatkowano do dużych pojemników. Pełne pojemniki, przez młodych, silnych gości, wsypywano do beczki oczywiście wsypywano zszatkowana kapustę. A w beczce - to dopiero impreza. Tam dwaj młodzieńcy, którzy będą ubijać kapustę. Oczywiście, wcześniej był cały obrzęd przygotowawczy. Musieli zawinąć nogawki spodni wysoko nad kolana. Nogi wymyli najpierw w jednej, później w drugiej i trzeciej wodzie, wytarli specjalnym ręcznikiem i weszli do beczki, po drabinkach weszli. Były takie specjalne drabinki do wchodzenia do beczki na kapustę. Ich praca była bardzo odpowiedzialna, bo kapusta musiała być dobrze ubita. Czas kiszenia kapusty był czasem radosnym. Opowiadano legendy, powiastki, bajki, żartowano, rozwiązywano zagadki oraz śpiewano. Śpiew najbardziej łączy ludzi, wyzwala drzemiące w każdym człowieku dobro. Nasi praojcowie, pradziadowie byli bardzo mądrymi ludźmi. Właśnie w zwyczajach, podaniach ustnych i pieśniach najwięcej tej mądrości zostało nam przekazane. W czasie, gdy większość osób zajęta była czynnościami związanymi z kiszeniem kapusty, inni przygotowywali posiłek. Musiał to być posiłek obowiązkowo z kapusty. W jednych domach były to gołąbki, w innych kapuśniak z kromką chleba lub łazanki z kapusta. Pracowali przy świetle lampy naftowej. Po zakończeniu pracy, doprowadzeniu kuchni do idealnej czystości, wszyscy zasiedli do wspólnego posiłku przy długim stole. Impreza kończyła się potańcówką, bo zawsze był ktoś, kto grał na skrzypcach, harmonii, organkach ustnych, fujarce wierzbowej lub grzebieniu. W czasie zabawy umawiano się na kiszenie kapusty do dalszych domostw, na następne dni. Kapusta kiszona ratowała ludzi od głodu w czasie przednówka. Przednówek trwał od zimy do nowych zbiorów. Głównie jedzono kapustę z grochem lub kapustę z ziemniakami. Pieniędzy mieli mało, a i sklepów nie było. Najbliższy był w Cieżkowicach, gdzie można było tylko dojść pieszo, bo nie było drogi. wg. Falkowa w legendach i historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super ta opowiastaka o kiszeniu kapusty.U nas w domu co prawda nigdy bieda nie gościła(mimo,że był w domu alkoholik),mama jej się nie dała,mieliśmy własne krowy,króliki,kury-200 szt.gęsi 100szt.indyki i kaczki po 100szt.świnie,jedzenia zatem nigdy nie brakowało,ale kapustę też kisiło się w dużych dębowych bekach i tę poszatkowaną i tę w całych główkach, na gołąbki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margo, więc gospodarność masz we krwi i wyssałaś ją z mlekiem matki :) Doświadczenie zdobywałaś w dzieciństwie. Ostatnio zajmowałam się przesypywaniem pierza, pewnie pamiętasz. I zaciekawiło mnie, czy jeszcze na wsiach , na własne potrzeby odbywa się darcie pierza ? Czytam, że mieliście tyle gęsi, pewnie masz takie wspomnienia. Falkowa ma :) Teraz zmykam po surowce, zajrzę wieczorem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gęsi ,były owszem i na pierze.Mama miała podpisaną umowę na dostawę pierza,z firmą produkującą kołdry,pierzyny i poduchy.Doskonale pamiętam jak to się odbywało.Schodziło się kilka kobitek i zbiorowo darło się pierze,raz np. u nas a innym u którejś innej kobietki.Niezłe były z tego pieniądze.Przy ojcu pijaku musieliśmy sobie jakoś radzić,żeby nam biedusia w oczy nie zajrzała.Sadziło się tytoń,len,podpisaną mieliśmy umowę z Herbapolem,to zbierało się dla nich zioła po lasach i łąkach,zrywało dziko rosnący czarny bez,miałam 10 lat i już pomagałam we wszystkim,to i praktyki nabrałam.I cieszę się z tego.Bo jakby nawet nadeszły ciężkie czasy,kryzysy i inne takie,powinnam dać sobie radę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :) Margo, zazdroszczę więc wiedzy i doświadczenia, ja w tym czasie przyjeżdżałam tylko do dziadków na wieś, choć to typowa wieś nie była, raczej małe miasteczko, to, w którym mieszkam dziś. Mam zamówioną poszatkowaną kapustę " kamienna głowa " u pana Adama. I mam jeszcze następną partię ogórków. Tym razem będą zalewane wodą studzienną otrzymaną . Mamy w planach wykorzystywanie naszej studni, ale wszystko po kolei, może w przyszłym roku. Margo, skąd się bierze sadzonki czarnej porzeczki ? Wystarczy na dziś mojej pisaniny, dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich niedzielnie i pozdrawiam serdecznie Anulko- dość prosto można samemu "wyprodukować" sadzonki czarnej porzeczki ,ale już nie teraz.Wiosną natnij kilkanaście nowych (jasnozielonych) pędów (łodyżek z liśćmi ) o długości ok 10 - 15 cm wetknij do ziemi usuwając dolne liście i często podlewaj.Po pewnym czasie będziesz miała ukorzenione sadzonki.Ja w ten sposób mam ok 15 krzaków czarnej porzeczki i 5 porzeczko-agrestu.Tylko sprawdź czy porzeczka ,którą chcesz zaszczepić ma duże i smaczne owoce.Ja podkradłam się na plantację 5 hektarową i tam skubnęłam materiał do szczepienia,wiem że to beeee,ale mają tam takie pyszne porzeczki,że się nie powstrzymałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×