Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jabatka

mój piesek zdechł...

Polecane posty

Witajcie Wszyscy Pare dni temu umarl piesek,mial 14 lat, byl super psem,mial swoj charakterek:) Mial nawet kiedys raka ktorego pokonal , ale niestety oslabilo to jego male serduszko ktore 18 kwietnia po polnocy przestalo bic, a teraz lezy pod debem.. i pewnie gdzies szczesliwy sobie biega po łące. Bardzo nam Ciebie brakuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwalktheline86
bardzo mi przykro:( mój króliczek ma 11 lat i jak pomyślę że nadejdzie taki dzień że go zabraknie...:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hurelko
w 2000 roku też odszedł mój piesek... owczarek kaukaski... był ze mną od czasu jak miałam roczek... czyli w zaassadzie przez całe życie... wszyscy uważali,że to takie groźne psy, a on był taki potulny i dobry... nigdy nie zapomnę tych mądrych, kochającyh oczu, które się we mnie wpatrywały... cały czas przed oczami staje mijego biegnąca postać... tak bardzo się rozpędzał i biegł przed siebie... umarł na raka mózgu... cierpiał... próbowaliśmy wszystkiego... woziliśmy na prześwietlenia, dawaliśmy leki, przykrywalismy go na dworzu kołdrami, pod koniec przenieśliśmy go do ciepłego pomieszczenia, myśleliśmy, że to pomoże... już nie mógł chodzić, nieruchome tylne łapy... zmarł dzień przed wigilią... gdy byłam u niego dzień przed śmiercią nie chciał już nic jeść... patrzył tylko i widziałam tak ogromne cierpienie i jednocześnie tak godne przyjęcie tego cierpienia, że nie widziałam jeszcze człowieka, który tak pięknie przyjmował swój ból... leżał taki spokojny... nie poruszał się... serce mi pękało jak na niego patrzyłam... tak bardzo chciałam przejąć choć część cierpienia na siebie... widziałam jak mój najlepiszy przyjaciel powoli odchodził... agonia... długa, straszna agonia... do dziś nie potrafię wybaczyć sobie, że ostatniego dnia nie poszłam do niego... to był czas przygotowań przed świętami, więc pomagałam w domu.. ale to mnie przed sobą nie uspraawiedliwia... pamiętam jakby to było wczoraj. a to juz przecież 6 lat.. nie potrafię zapomnieć... i tak bardzo mi go brakuje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyny czy da sie cos ze m
Kurcze tak mi przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhjhg
Dzisiaj mojej suni urodziło sie 5 szczeniaczków.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasza psinka na szczęście jest wesolutka i zdrowa, ma dopiero 2 lata. Ale wcale się nie dziwię osobom, które płaczą za swoimi psiakami. Pies jest tak kochanym przyjacielem, że gdy wszyscy ludzie się od Ciebie odwrócą, to on zawsze z tobą zostanie. Ja też mam nadzieję, że po śmierci zwierzęta nie umierają, ot tak, ale że ich duszyczki krążą gdzieś po psim raju, wesołe i szczęśliwe, bo nic je nie boli. Trzmaj się, jabatko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, Gigdoo, pytałaś o cmentarze dla zwierząt. W Warszawie jest taki cmentarz, nazywea się \"Psi Los\" chyba. Jechałam kiedyś autobusem ulicą Puławską i wiem, że przy któryms przystanku wysiada się i skręca w prawo. Jalk chcesz, spróbuje jutro znaleźć coś w Internecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem załamana Mój sliczny piesek się rozchorował, na szyi zrobił mu się nagle wielki i twardy guz...najpierw pojechałam z pieskiem do weterynarza, który stwierdził, że ma on zapalenie gardła lub np. zjadł coś na dworzu i uraził sobie przełyk co mogło spowodować opuchliznę. Zlecił zastrzyki co 72 godziny. Bylismy z nim dwa razy na zastrzykach, za trzecim weterynarz powiedział, ze on już nie wie co robic dalej, skoro antybiotyki nie pomogły. jednym słowem rozłożył ręce. Pojechaliśmy do innego miasta. Pani która przyjeła naszego pupilka od razu stwierdziła że to rak, w dodatku złośliwy i dlatego rozwinął się w tak szybkim tempie. Były już przerzuty na płuca... brak mi słów teraz, bo Maxia nie ma już wśród nas Trzeba było go uśpić, nie było wyjścia, bo by się męczył jeszcze bardziej... Cała rodzina teraz rozpacza za naszą przylepką... Już nigdy nie położy swojej ślicznej mordki na moich kolanach, nie będzie drapał w drzwi rano tak pusto bez niego. Strasznie byłam do niego przywiązana... Nigdy nie przezyłam śmierci nikogo z bliskich, mam wszystkich dziadków, babcie, ciocie, dlatego teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak można rozpaczać po śmierci bliskiego człowieka, skoro tak wielki ból jest po stracie ukochanego zwierzaka Dla zainteresowanych, poniżej link ze zdjęciem Maxia... http://www.filegone.com/yivu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uzupełnienie dla EVci
17:15 Trzymaj sie {'} Wiem, co czujesz Miesiac temu przezylam to samo...tez nagla choroba i koniecznosc uspienia Wiem, ze teraz sobie tego nie wyobrazam i pewniesie zezloscisz na mnie, ze tak napisalam, ale..... zacznij myslec za jakis czas o nowym piesku, najlepiej szczeniaczku ja tez myslalam ze nigdy nic mi nie zastapi mojego pieska, ze nie chce zadnego psa, ze nie bede go kochac itp.... dzis (po 1,5miesiaca) mam nowego kochaniutkiego szczeniaczka i mimo, ze czesto placze po dawnym piesku to ten nowy pomogl mi bardzo, z powrotem wniosl radosc i zyie do naszego domku 17:17 EVcia_22 Dzięki, ale nie wiem czy chciałabym za kilka lat przezywać znów stratę kolejnego psa zresztą ten był wyjątkowy... "... owiń lekko mnie wokół ciała, otul mną lekki puch Twoich ust..." 17:19 ja uwielbiałam ksiażki Współczuję naprawdę, staciłam już 2 swoje pieski, jeden umierał mi na rekach, bo potrącił go kiedyś samochod. Teraz mam trzeciego już od 11 lat i bardzo go kocham, to zywe srebro, modle sie zawsze ,zeby był zdrowy. Może kupcie sobie nową kruszynkę, wiem ,ze w takiej chwili trudno to sobie wyobrazić, bo chce sie myślec, ze był tylko ten jedyny i sie nie chce innego, ale jeśli bedziesz musiała sie zajać jakąś kruszyną wtedy mniej bedziesz mysleć o piesku ,który odszedł. Mam juz sporo latek... a wiesz ,ze przechowuje pamiątki po moich byłych psiakach? Z jednego mam kostke do gryzienia, której nie skończył, zabawkę, po drugim został mi kawałek jego spanka i też zabawka. Trzymam to wszystko w pudełeczku, bo są te pieski w moim sercu. Rozumiem cie ,wiem co teraz czujesz ... ja też mocno przywiązuję sie do zwierząt, nic dziwnego skoro nawet szkoda mi wyrzucać stare kwiatki w doniczkach, bo zdaje mi sie, że przeciez zyją, to bedą wysychać tak na smietniku... wiem ,ze to głupie. No ale co poradze - tak mam. 17:24 ja uwielbiałam ksiażki Masz rację ,ze nie bedzie taki sam ten kolejny piesek, ale bedzie inny i inaczej go pokochasz, za co innego. Ja czasem wspominam razem z rodzicami każdą naszą kruszynę, jeden miał takie cechy smieszne, drugi był znowu kochany za co innego ,a obecny jest jeszcze inny. Właśnie to sprawiło ,ze są takie kochane ,bo niepowtarzalne. Radzę ci kupic nowego pieska, jeśli bardzo przeżywasz. Ja już dwukrotnie przekonałam sie ,ze to w jakiś sposób koi twój ból, bo masz nowe obowiazki, musisz sie zająć ... a nowy piesek nie daje o sobie zapomnieć, podchodzi ,zaczepia. Gorzej jest jak siedzisz a w miejscu gdzie siedziała twoja kruszynka nie ma nic, nie traca cie nikt ogonkiem, nie musisz wychodzić (szczególnie jak sie przyzwyczaiło do tego - to cieżko sie potem to znosi). Nowy piesek wypełnia tą puskę ,co nie znaczy ,ze zdradzasz poprzedniego, przeciez zachowuje sz pamieć o nim w swoim sercu... 17:25 EVcia_22 dzięki za słowa otuchy... ja również nie pozbywam się jego rzeczy, wszystko leży narazie nie tknięte... W misce jeszcze sucha karma jest, na jego posłaniu leży jego Kłapouszek z odgryzionym uchem, smycz wisi na swoim miejscu... Wszystko dookoła mi go przypomina, nie mogę tego przeżyć, że go już nigdy nie pogłaszczę, nie będzie spał ze mną w nogach... tak zawsze na niego krzyczałam, ze kładzie mi się na kołdrze i nie mam się jak przykryć, bydlaczek mój "... owiń lekko mnie wokół ciała, otul mną lekki puch Twoich ust..." 17:29 ja uwielbiałam ksiażki Niech te rzeczy tak nie leżą, bo tylko przedłużasz swoje cierpienia. Schowaj wszystko do jakiegoś ładnego pudełka, podpisz... to w jakiś sposób ci pomoze, chociaż to dziecinne. Ja właśnie mam całe pudełko tych drobiazgów i nawet gazetę ze zdjęciem mojego psa, bo był kiedyś w takim pisemku dla dzieciaków "Zwierzaki" - nie wiem czy jeszcze to wychodzi . Mam te skarby , leżą w jednym miejscu i to takie moje sentymentalne odniesienie do nich. Ale zaradź coś tym smutko , pomyśl, czy twój niuniek lubił kiedy sie smuciłaś? 17:32 EVcia_22 Nie lubił, zawsze jak płakałam to przychodził i lizał moje dłonie, ocierał się noskiem o moje załzawione policzki Nigdy nie zostawiał mnie samej, była między nami niesamowita więź... Był taki mądry... A klikałaś na link ze zdjęciem??? Śliczny prawda??? Tęsknięęęęę.... "... owiń lekko mnie wokół ciała, otul mną lekki puch Twoich ust..." 17:33 nakrętka Ja mam zdjęcie mego ukochanego kota na tapecie komputera. Bardzo mi go brakuje i bardzo za nim tęsknię, choć minęło pół roku. 17:35 ja uwielbiałam ksiażki Ja moje pieski mimo upływu tylu lat wciąż wspominam, pamiętam zabawne historie z nimi związane. Oglądałam zdjęcie, słodkie mial oczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EVcia ---> moja sunia ma takiego guza na szyi juz ponad 2 lata ale 3 weterynarzy stwierdziło, że ją to nie boli i jej nie przeszkadza w sumie nam się tez tak wydaje bo pozatym, że od tego czasu zaczęła strasznie chrapać przez sen , nic innego jej się nie dzieje :) i mimo, że juz skończyła 16 lat zachowuje się czasami jak szczeniak tzn uwielbia się bawić i cały czas chce być noszona na rękach, przytulana i całowana jej nie wiem co będzie jak zdechnie :( :( mam jeszcze drugą sunię , która ma 10 lat ale tamtą kocham bardziej bo jest z nami dłużej i jest straszną przylepą ta młodsza to ma w głowie tylko kopanie kretówek i bieganie godzinami po łące :D czyli taki chłopak z niej bardziej :) natomiast ta starsza zachowuje się jak rasowa księżniczka mimo że jest kundlem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi jabatka że miałaś psa i ci przykro ale jak chcesz to ci mogę poradzić kup sobie nowego wiem jaka to strda : : : : : wiem jaka to żałoba wiem ale sek. Która ? wiem że to żałoba o 4.30 wielka zdrata D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś mijają 2 lata odkąd Axela nie ma z nami. Axelku mamy małego pieska w domu, ma na imię Borysek. Jest prześmieszny, ale nigdy nie zapomnimy o Tobie. Jeżeli na mnie nadejdzie czas, to pamiętaj, żebyś wybiegł mi na spotkanie. Nie ma dnia, żebym o Tobie nie pomyślała. Do dziś mówiąc komuś o tym jakim kochanym jesteś pieskiem mówię tak, jakbyś wciąż był z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
mój kot umarł tydzień i jeden dzień temu, żył 15 lat, jeszcze nie doszłam po tym do siebie ale miał dobrą śmierC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vallejo
dołączam się do was, mój piesek zdechł 25 maja , miał już 18 lat... pani weterynarz się zdziwiła, że mój piesek o wadze 6kilo tyle przeżył. Uśpiliśmy go bo stracił władzę w nogach i dostał kacheksji starczej-zaczął się dusić:( zanim wychodziłam do szkoły to jeszcze było ok, wczoraj dużo zjadł i nic nie zapowiadało nieszczęścia... jak przyszłam z budy już go nie było niestety... ale wyobraźcie sobie że do końca swoich lat jeszcze widział i słyszał i miał zabójczy apetyt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja suczka zdycha..
nie moge tego czytac... moja 15 letnia suczka dostala nagle objawy niewydolnosci nerek- sika krwia, wymiotowala rowniez z krwia. Nie moge sie pozbierac, ona coraz bardziej slabnie, teraz chwieje sie na lapkach. Gdyby nie dwie operacje guzow sutkowych zylaby dluzej.. te narkozy ja wyniszczyly i uszkodzily nerki. trraz patrze jak zmierza do .. smierci. Nie chce jej usypiac bo raczej nie cierpi, nie piszczy, tylko lezy i lezy. wszyscy wkolko mowia ze jest do niczego ,ze juz dawno by ja uspili. ja nie moge tego sluchac. chce zeby umarla w domu, spokojna. a u weterynarza jeszcze bedzie sie denerwoawac, bo ona nienawidzi wizyt u niego. jak sobie pomysle ze jej nie bedzie... a szans na przezycie praktyvcznie nie ma. biedna moja. ie moge juz pisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie usypiaj jej póki jeszcze mozna....To usypianie to tylko tak miło brzmi...w rzeczywistosci krew pod wpływem trucizny krzepnie w zyłach żywego zwierzęcia. Miesiąc i dwa dni temu mojego ukochanego kota zabil samochod. Nie moglem jej odnależć, chociaż umierała tak blisko domu z połamanym kregosłupem, konała długo, przerażona i samotna. Miałkneła tylko raz, gdy ją nawoływalem. Nie mogę sobie darowac,ze nei odnalazłem jej w porę, ze nei byłem przy niej, ze stało się to na tak spokojnej, osiedlowej uliczce. Zabiłbym tego skurwysyna, ktory to zrobił, nawet nie próbował hamować. Miała tylko dwa lata. Miałem nadzieję ze się razem zestarzejemy. Ta śmierc rozwaliła mnie zupełnie, nic nie przynosi ukojenia. Kiciu, strasznie tęsknie za Tobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja suczka zdycha
jescze zyje :) i przestala sikac krwia! nie wiem czy to cos zmienia, ale przynajmniek krwi nie traci. praktycznie wszyscy ktorzy u nas zawitaja mowia: "ja juz dawno bym ja uspil" . Niech sami sie uspia! Ciekawe czy uspiliby schorowanego czlonka rodziny, napewno chcieliby mu zycie przedluzyc. Ale oni nie rozumieja ze to dla mnie jak czlonek rodziny. Ja widze ze ona chce byc przytulana, nie chce byc sama. Nie stracila apetytu, wiec chyba chce zyc jeszcze. Wiem ze ona dlugo nie pozyje mimo wszystko ale na pewno nie czas na usypianie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja suczka zdycha
juz umarła. zostala uspiona bo w nocy miala atak. pocieszam sie tylko tym ze nie bedzie ciepiec. Tęsknie za nia bardzo......!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu z okienka, ja też patrząc na moją mam nadzieję, że będę z nią zawsze. Tymczasem tam gdzieś daleko czeka na mnie Axel. Tego huja co zabił twoją kotkę bym zabiła gołymi rękami. Wiecie, znam faceta który jadąc ze znajomą specjalnie zjechał na pobocze i zabił kota. Mam nadzieję, że nikt mnie nie teraz z mojego miasta nie dorwie, ale przebiłam mu wszystkie 4 opony, i podrapałam całą maskę tak jakby to były pazury kocie. Gnój jeden, dalej jeżdzi jak pojebany, mam nadzieję, że któregoś dnia pójdę napluć na jego trumnę. Całuje was wszystkich mocno, zwlaszcza Ciebie, co musiałaś suczkę uśpić. Pamiętaj, że twoją suczką opiekuje się mój Axel. Ponoć zabrał ją na długi spacer. Całuję Cię raz jeszcze. Myśl o Niej w ten sposób, jakby ona gdzieś była obok, tuż za rogiem. Po prostu ma teraz inne sprawy na głowie, trzeba dziury w ziemi kopać, szczekać, bawić się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalilka1
Rozumiem co czujecie...rok temu w sierpniu zmarł mój ukochany piesek i do tej pory nie potrafie sobie z tym poradzić, przychodzą momenty kiedy wariuje, tak bardzo za nim tęsknie. Wzięłam sobie ze schroniska suczke, podobną do niego- jest kochana, ale to nie on.bardzo bym chciała, żeby wrócił... Kocham mojego obecnego pieska i wszystkim polecam wzięcie psa ze schroniska- to naprawde pomaga i takie psy na każdym kroku pokazują wdzięczność, doceniają to... pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmm...........
Kalilka1🌻 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
free Willy, dzięki. Robiłem osiedlowe śledztwo i wytypowałem nawet jednego gnoja. Nie mam 100 %pewnosci jednak. Codziennie życzę temu ludzkiemu ścierwu, zeby go bolało, tak jak mnie...U mnie na osiedlu są same domki, ograniczniki predkosci, doskonałe oświetlenie. Tym bardziej nie mogę pogodzić sięz Jej śmiercią. Zawsze będę Cię kochać, Kiciu.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja suczka już zdechła
Free Willy, dziękuje Ci za słowa pocieszenia. Nie wiem kiedy miną mi napady płaczu... Tak bardzo chciałabym wykopać ją z tego cholernego dołka i zabrać ze sobą do domu, żeby nie czuła się samotna, żeby była szczęśliwa i uśmiechała się jak dawniej. Zdaje sobie sprawę, że ona nic już nie czuje, że jest martwa, ale wyobrażaja mi się jakieś głupie obrazy.. że leży nad wodą (pochowana została w okolicach rzeki)w jakichś głupich krzakach, jest ciemno i fale... nie wiem co mi odbija.. Pamietam jak ją przytuliłam już na pożegnanie. Już nie ma jej! przecież odkąd pamiętam, zawsze była.. chwila, moment i nie ma. Nie ma! Już nie pogłaskam jej, nie podrapię za uchem, nie usłysze jej radosnego szczekania i... i wogóle.. Brakuje mi nawet rzeczy, które tak naprawdę przeszkadzały mi kiedy Ona żyła - stukanie pazurkami po podłodze.. Jak tylko odwróce głowę w stronę, gdzie teraz spoczywa, to nie wytrzymuje. Ona tam leży sama, a ja siedzę tutaj.. Wiem, wiem, że nie ma już żadnej świadomości, ale tak to przeżywam właśnie. Ją tak szybko złożyło.. rok temu.. co ja mówię- kilka miesięcy miała jeszcze tyle sił.. niestety-nowotwór. Gdyby nie to paskudztwo, mogła by żyć jeszcze z 5 lat. Pierwszą operację miało dawno, nawet nie pamiętam dokładnie kiedy. Drugą-jakiś rok temu. Weterynarz powiedział, że i tak długo żyła dzięki opiece właścicieli. Skąd te całe raki...? Nie mogę tego zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Axel umarł na kardiomiopatię, to dość częsta choroba jamnikow. Wczoraj byłam u rodziców, Axelek jest pochowany przy psie Dziadków, między dwoma świerkami na które zawsze próbował sikać. Mama się wkurzała na niego, bo świerk usychał. W pizdu ze świerkiem, on sobie rośnie a naszego kukusia nie ma. Wczoraj wspominałyśmy różne przygody Axela, mama się popłakała. Nigdy nie będzie już tak mądrego psa jak on. Wiecie co jak wchodzę na ten topik, to czuję, że jakaś cząstka mnie umarła razem z tym psem. Może ja jestem jakaś inna, ale nie potrafię przestać myśleć o tym psie, o moich kotkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja suczka już zdechła
ja tez nie potafie przestac myslec o mojej suczce. dzis poniedzialek, ona nie zyje od piatku, a mi juz na drugi dzien wydawalo sie ze nie ma jej od wiekow. mam drugiego psa i wiem ze to zle z mojej strony ale jakos od niego sie odsunelam, bo on jest calkiem inny niz ona byla. Docenia sie to, co sie straci... ona byla taka wierna, pokorna, tak mi jej brakuje, a drugi pies jest wrecz jej przeciwienstwem.. Zawsze wydawalo mi sie ze ten ktory pozostal jest mi troche blizszy niz ona, ale teraz czuje ze tak nie jest. Dopiero teraz widze tez ze on teskni za nia... A gdy ona lezala chora, to on nie zblizal sie do niej, nawet bal sie jej. Wkurzalo mnie to, tak mi bylo jej szkoda.. Jak bylam z nia na dworze, chciala "pogadac" z psami, z ktorymi zawsze sie lubila, a one odsuwaly sie od niej. Widocznie czuly ze jest smiertelnie chora, byc moze taka jest reakcja zwierzat. Ona kulala tak pokracznie, swoimi resztkami sil zeby pocieszyc sie do psa, ktory jej sie zawsze podobal i ona mu tez, a on zignorowal ja..! biedna, miala taka smutna mine.. :( Nie ma takiej drugiej suczki jak ona ! Nic nie moze jej zastapic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biedna Ona, biedna Ty.... Wiem, sam przez to niedawno przechodzilem i nadal przechodzę. Ciesz się,ze dane było Ci miec TAKIEGO psa, ze dane było Wam razem spędzić kilka lat zycia. Nic nie zastąpi nam naszych kochanych zwierzaków, ktorych już nie przytulimy. Dajmy sobie czas na załobę, na płacz i rozpacz. Ja też mam psa. Jest jeszcze młody ale ma chore serce, z niepokojem wsłuchuję się w jego oddech i myślę,ze gdy on odejdzie kiedyś, skończy się tez moje zycie. Może jednak lepiej nie miec zwierzaka....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pausas2
Doskonale wiem co czujecie, mojego Misia już też nie ma. A ja ciągle się łapie na tym, że go szukam, wołam. Był najcudowniejszym psem na swiecie, bylyśmy ciągle razem, był ze mna 18 lat!. Miał nowotwór, pod koniec strasznie cierpiał, musieliśmy go uśpić. Ciągle mi się śni, tak bardzo go kocham. Mam nadzieje, ze jest teraz szczęsliwy, ze sobie tam biega i jest szczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×