Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jaka ja glupia bylam...

Moj maz dzis ostatecznie przegial pale...

Polecane posty

Gość Jaka ja glupia bylam...
Mojemu mezowi seks wystarcza raz na tydzien... Ja kiedys mialam ochote codziennie, ale mnie zbywal, wciaz tylko-jutro, jutro albo-w sobote....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Choc na poczatku malzenstwa kochalismy sie dwa/trzy razy w tyg. Ale po czasie on wolal isc spac albo tv ogladac i seks zarzadzil w soboty... Jak dla mnie to na pocz. tylko pozory zgrywal, zeby mnie zdobyc a potem jak juz mial mnie za zone, wrocil do swych normalnych zwyczajow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to nie masz za wesoło. Może na jakiś czas powinniście się rozstać, odpocząć od siebie. Na rozwód zawsze będzie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Tez to rozwazam...Zeby sie rozstac na jakis czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kobieto" ma racje. ja tez swojego podobnie zaltwilam tzn. zachowywalam sie tak jak on. tzn. najpierw prbowalam sposobami, rozmowami, tlumaczeniami potem sie klocilam - jak grochem o sciane wszystko. moj nie zupelnie tak jak Twoj sie zachowywal bo wszystko co robilam chwalil i mowil mi duzo komplementow ale np. nie mial ochoty na seks, wolal sobie usiasc przed kompem niz ze mna pogadac (wiem ze wtedy mial stresujacy okres w pracy ale to zadne usprawiedliwienie zwlaszcza ze ciagnelo sie to miesiacami). to bylo kilka lat temu, teraz to on za mna lata i namawia i na seks i na przytulanie i to ja jestem raczej jestem ta zla teraz ;) :D moj juz wie za ja za nim latac nie bede. druga sprawa ze faceci to zdobywcy w wiekszosci i jak zdobeda to osiadaja na laurach, nie ma juz nic o co musi walczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Jal zareaguje?-jak na razie sie nabija ze mnie, ze w zyciu nie odejde...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Jak ja zachowuje sie tak jak on, to i tak nic nie daje... On wtedy mysli, ze mi przeszlo i ze tylko sie stawiam teraz. I w kolko tak samo....To juz dwa lata sie ciagnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Moj jak widzi ze ja juz za nim nie latam nic nie robi... Gada, ze to ja mam sie zaczac spowrotem starac... nie rozumie, ze ja juz mam dosc latania za nim, bo to nic nie daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OMG!!
JUZ kila było takich topików ze sie babka zaliła jak ja traktuje facet, ze ani kwiatka a ni czułosci? i co ? i nic bo tylko wyżalic sie chca a nic ze swoim zyciem nie zrobia i co z tego ze powie ze to ty tego chcesz a nie on, przeciez chcesz tego bo" -nie czujesz sie atrakcyjna-szanowana -ma gdzies twoje uczucia-nie dba o ciebie -jest egoista wiec powiedz mu to tak chcę bo jestes taki i taki, ale widze ze wolisz znosic niz cos zrobic, niektórym to pasuje, byc wyceraczka faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Bo wiele kobiet ma taki problem... Tyle, ze ja chce odejsc od niego... A ze sie waham... jestesmy ze soba tyle lat, nie moge sie pogodzic z tym, ze wyszlo na to, ze byly to lata zmarnowane... Ja o niego walczyc nie zamierzam... Glupia nie jestem, widze jak jest. A wyzalic sie tez chcialam, dac ujscie emocjom...Bo nawet nie mam z kim o tym pogadac-rodzina na drugim koncu Poloski mieszka... I jeszcze nie odeszlam ze wzgledu na dziecko... Przy nim zgrywam pozory, bo wiem, ze przezyje nasze rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobra ale ile wytrzymalas tak sie nie odzywajac do niego (znaczy nei nie odzywajac zupelnie ale troche jakby go ignorujac(? ja swego czasu jeszcze dorzucilam to ze przenioslam sie na kanape i jak dopytywal co mi odbilo to mu powiedzialam ze ze wspollokatorem nie sypiam :P Twoj to jakas mocna sztuka jak go to nawet na dluzsza mete nie wzrusza. nie wiem co Ci doradzic, trudna sprawa. ja sie naprawde zastanawialam nad rozstaniem wtedy i pewnie gdyby sie nie polepszylo to juz nie bylibysmy razem. u mnie to chyba z rok jakos trwalo ale naprawde mialam dosyc. przechodzilam przez wszystko i nic nie dzialalo. rozmowy - zgadzal sie ze mna, prepraszal, obiecywal ze popracuje nad tym i... no pogadalismy sobie ale zmian nie bylo. seksowana bielizna - uslyszlaam ze zmarzne i sie przeziebie :D krzyki - powiedzial ze jak sie dre na niego to potem nie dziwne ze jego to ode mnie odpycha traktowanie go tak samo jak on mnie, olewanie calkowite i tylko odpowiadanie krotko na pytania, zajmowaqnie sie swoimi sprawami - po kilku dniach zaczynal ze mna rozmowe ze wie ze jestem zla niech to z siebie wyrzuce. czasami ciagnelam to jeszce dniami a on codziennie ze wie ze jestem zla a ja ze nie jestem. wtedy probowal byc milszy, przytulic sie i spedzic ze mna czas. ale naprawde nie wiem co najlepiej podzialalo. w koncu sie poprawilo, ja to jakos przeczekalam ale ile sie nawkurzalam to moje. tyle ze tak jak napisalam on szanowal to co robie, prawil mi komplementy i jak mialam wiekszy problem to pomogl i normalnie chodzilismy za reke i wychodzilismy razem. tyle ze nie mial ochoty na seks, na przytulanie i nie bylo dlugich rozmow itd. teraz jest odwrotnie, on lata za mna a mi sie naprawde czesto nie chce :O i czasami mu wypomne ze to karma :P wiesz mozesz sprobowac przeczekac, ale jak to trwa dwa lata juz to nie wiem czy to cos do przeczekania czy on po prostu tak ma. nie wiem czy przerwa dobrze Wam zrobi czy wrecz odwrotnie. kurcze przykro mi ale naprwde nawet nie wiem co Ci radzic. tak jak sama nie wiedzialam juz czego jeszcze probowac. powodzenia mimo wszystko, moze jemu sie odmieni jak mojemu sie odmienilo a moze Ty jakis sposob jednak znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokia 3710
Kobieto przecież to jasne, że mąż ma Cie już gdzieś i nie kocha, chyba to widzisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaka ja glupia bylam- jeszcze mozesz srobowac poszukac jakiejs terapii malzenskiej jesli on sie zgodzi z Toba isc. a moze on naprawde jest tak pewien Ciebie ze nie odejdziesz ze mu sie starac nawet nie chce bo po co jak mysli ze bedziesz i tak przy nim. jak moj mi kiedys dlugo zadnego kwiatka nie kupil to ja jemu kupilam, zdziwil sie to powiedzialam ze po prostu ladne kwiatki to pomyslalam o nim a poza tym dbam o to by bylo romantycznie. zalapal o co chodzi. he he... musze to powtorzyc znowu bo dawno kwiatka nie dostalam :D naprawde trudno cos doradzic bo nie wiadomo jak on zareaguje na Twoje rozne akcje. ale jak przeszkadza Ci ta sytuacja i wiesz ze nie dasz rady tak dalej to chwytaj sie wszystkiego. odradzam tylko dzikie awantury przy dziecku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i dlatego ja się rozwiodłam z takim zostałam z maleńkim dzieckiem. I dałam sobie radę teraz syn ma 16 lat mam od 4 lat drugiego męża wspaniałego. Otwórz oczy kobieto, olej go wiem że może go kochasz ale Ty nie wyleciałaś wronie z pod ogona. Zresztą sama musisz zadecydowac co zrobisz, ale najlepiej jak najszybciej lata lecą zawsze możesz sobie życie ułożyć a on zobaczy co stracił. Rusz głową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkiczerki
Jaka ja glupia bylam... ....jakbym czytała o swoim związku, jest identycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widzę, że najlepiej to się
nie żenić. Mówią w radiu, że już prawie 50 % małżeństw się rozwodzi, a z tych pozostałych 50% wiele par żyje tak, jak Autorka z mężem. Ludzie chyba zbyt wiele oczekują od małżeństwa. Sądzą, że zawsze będzie tak, jak w okresie narzeczeństwa, a później gdy namiętność trochę się ochlodzi, popadają we frustrację i mają żal do małżonka. Małżeństwo jest straszliwie nudne. Jeśli z człowiekiem spędza się tyle czasu, to niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć. Wszystko zostało już powiedziane, pozostaje już tylko rozmowa o zepsutej pralce, braku pieniędzy i innych codziennych problemach. Dla osoby, która łatwo się nudzi, takie życie to udręka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truskawkowa-mamba
autorko, jakbym czytała streszczenie swojego pierwszego małżeństwa. Powtarzali mi wszyscy, że on nie jest mnie wart a ja głupia zapatrzona w niego jak w obrazek. Był przecież dla mnie taki dobry, normalnie ideał. Szybki ślub i jeszcze szybszy rozwód. Nie dbał o mnie i nie chciał abym ja dbała o niego. Żyliśmy koło siebie dwa lata. Było coraz gorzej aż popadałam w depresje co chwilę. Myśl o rozwodzie była dla mnie bardzo bolesna. Na szczęście nie mieliśmy dzieci. Pewnego dnia mąż przyszedł do mnie do pokoju i obwieścił, że ma inną, że będą mieć dziecko i mam się wyprowadzić bo on chce z nią tu zamieszkać. W tamtym momencie wybuchnęłam tak szczerym śmiechem, że szanowny małżonek stanął jak wryty ze zdziwienia. Zaśmiałam się pierwszy raz od miesięcy. Z jednej strony czułam ulgę, że wreszcie uwolnię się z więzów tego małżeństwa a z drugiej śmiałam się bo to mieszkanie było już moje zanim wzięliśmy ślub więc nawet przy podziale majątku nie było brane pod uwagę. Wszystko co było w mieszkaniu było zakupione przeze mnie przed ślubem. Jedyną rzeczą do podziału była konsola do gier, którą mu oddałam i nie chciałam połowy wartości. Kazałam mu zabrać swoje rzeczy osobiste i się wynieść. Teraz minęło kilka lat. Mam wspaniałego faceta, który na pięć lat po ślubie skacze koło mnie jakby mu się trafił jakiś skarb. Mój były mieszka z tą dziewczyną (nie mają ślubu) u teściów. Nie ma pracy a ona pracuje na pół etatu. Mają jeszcze drugie dziecko i trzecie w drodze. Ja mogę tylko dziękować niebiosom za to co się stało bo ciągle mam w głowie, że to ja mogłam tak skończyć jak ta biedna dziewczyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka ja glupia bylam...
Kluska---> dziekuje za Twoje wypowiedzi, dodaly mi otuchy... :) Nie wiem, jak to bedzie... Zwlaszcza, ze dziecko male i ono bardzo zniesie brak taty, gdy sie wyprowadzimy... Chyba tylko dlatego ciagle mu szanse daje, zeby ratowac rodzine... Gdybysmy dziecka nie mieli, to dawno bym go w dupe kopnela bez ogladania sie... Do innych wypowiedzi-fajnie, ze Wam sie w zyciu ulozylo i mialyscie odwage odejsc od mezow... Ja tez te opcje rozwazam, najpierw wyprowadzka a jak i to juz nie pomoze, to rozwod... Jestem przed 30-stka, cale zycie przede mna i szkoda, gdybym miala je zmarnowac... No my przed slubem rok ze soba mieszkalismy i szczerze-dla mnie malzenstwo nie oznaczalo konca namietnosci i nadejscia nudy, rutyny... Tylko dwie osoby musza o to dbac... Ja sie staralam, nie jestem jakas zaniedbana, wpatrzona tylko w dziecko mamuska...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×