Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość LM fanclub

lm

Polecane posty

Gość LM fanclub

Piłkarze Barcelony i Manchesteru United na swoich stadionach mogą świętować awans do finału Ligi Mistrzów. Przed zaplanowanymi na wtorek i środę rewanżami mają dwie bramki zaliczki w konfrontacjach odpowiednio z Realem Madryt i Schalke 04 Gelsenkirchen. Liczy się tylko Champions League - chyba tylko w ten sposób można wytłumaczyć niepowodzenia wielkiej czwórki w miniony weekend na krajowych podwórkach. Najdotkliwszą porażkę poniosło Schalke, ulegając Bayernowi Monachium 1:4. Zespół z Veltins Areny zajmuje dziesiąte miejsce w Bundeslidze z ogromną stratą do najlepszych (mistrzostwo już zapewniła sobie Borussia Dortmund). W niedzielę przegrał też rywal Niemców w LM - Manchester United. Ekipa Sir Alexa Fergusona w meczu na szczycie nie sprostała Arsenalowi Londyn (0:1), w bramce z Wojciechem Szczęsnym. W tabeli Czerwone Diabły mają już zaledwie trzy punkty przewagi nad wiceliderem Chelsea Londyn, z którym zmierzą się w następnej kolejce Premiership. Ale i tak najgłośniej było o "solidarnych" przegranych w La Liga Barcelony i Realu. To pierwszy taki przypadek w rozgrywkach od prawie dwóch lat. Oba zespoły rzadko schodzą z hiszpańskich boisk jako pokonane, a tym bardziej w tej samej serii gier. Tym razem Duma Katalonii musiała uznać wyższość Realu Sociedad San Sebastian (1:2), a Królewscy przegrali z Realem Saragossa 2:3. We wtorek, 3 maja, w odstępie kilku tygodni, dojdzie do czwartej potyczki między Barcą i Realem. Ze względu na jej rangę, to najważniejsze Gran Derbi. Na razie jest remis, bowiem Katalończycy wygrali pierwsze spotkanie półfinałowe LM 2:0, ale zremisowali w lidze 1:1 i ulegli w finale Pucharu Króla 0:1. Jednak kibice mistrza Hiszpanii (Barcelona prawdopodobnie obroni tytuł, ma osiem punktów więcej niż zespół z Madrytu, a do końca cztery kolejki) wciąż doskonale pamiętają triumf 5:0 sprzed pięciu miesięcy na Camp Nou. Tak jak trener Realu Jose Mourinho przyznaje w mediach, że szanse jego drużyny na awans nie są duże (za kartki muszą pauzować Pepe i Sergio Ramos, a portugalski szkoleniowiec usiądzie na trybunach, prawdopodobnie w jednej z prywatnych lóż - to kara za komentarze na temat pracy sędziów w ubiegłym tygodniu), tak fani Blaugrany są przekonani o końcowym sukcesie Lionela Messiego, strzelca obydwu bramek na Santiago Bernabeu, i spółki. Przygotowali 95 tysięcy kartoników w barwach klubu, z których utworzony zostanie napis "Gracias equipo" (dziękujemy drużynie). Podobna mozaika, ale z innym hasłem - "T'estimo Barca" (Kocham Barcę) - powstała przed listopadową, okazałą wygraną. Arbitrem głównym będzie należący do "ulubieńców" Mourinho Frank De Bleeckere. To właśnie nazwisko Belga wymienił "The Special One" po środowej przegranej z Barceloną 0:2 (Jerzego Dudka zabrakło na ławce rezerwowych). Jego zdaniem on, a także Norweg Tom Henning Ovrebo, Szwajcar Massimo Busacca, Szwed Anders Frisk i Niemiec Wolfgang Stark, faworyzują Katalończyków. Portugalczyk w ten sposób nawiązał do wydarzeń sprzed roku, gdy prowadząc Inter Mediolan zmierzył się z Barcą na tym samym etapie Champions League. Po wygranej w Mediolanie 3:1, w pierwszej połowie rewanżu De Bleeckere pokazał czerwoną kartkę Thiago Motcie. Grający w liczebnej przewadze Hiszpanie zdołali strzelić jednak tylko jednego gola i nie awansowali do finału. Od 2002 roku 45-letni obecnie De Bleeckere poprowadził w europejskich pucharach dziesięć spotkań z udziałem dwóch największych klubów La Liga. Barcelona wygrała trzy, a zremisowała i przegrała po jednym, z kolei Królewscy zwyciężyli tylko raz - w 2007 roku pokonali Bayern Monachium 3:2. Faworytem ostatniego w tym sezonie El Clasico są podopieczni Josepa Guardioli. Na swoim obiekcie w LM pokonali m.in. Szachtar Donieck i Panathinaikos Ateny po 5:1 oraz Arsenal Londyn 3:1. Dziewięć lat temu Barcelona przegrała na Camp Nou w półfinale z Realem 0:2 (gole w drugiej połowie Francuza Zinedine'a Zidane'a i Anglika Steve'a McManamana), ale od tamtej pory żaden przeciwnik nie powtórzył tego wyczynu w Lidze Mistrzów. Światowe media dają większe szanse Dumie Katalonii mimo jej kłopotów kadrowych; indywidualnie trenują kontuzjowani ostatnio tak kluczowi piłkarze, jak Andres Iniesta, Carles Puyol i Bojan Krkic. Bardzo prawdopodobne, że w finale na Wembley w Londynie (28 maja) Barcelona spotka się z Manchesterem United. Anglicy, którzy w środę grają z Schalke 04, z ostatnich 31 meczów przed własną publicznością w LM, przegrali tylko jedno. A na 85 występów w tych rozgrywkach nigdy nie ulegli na Old Trafford różnicą więcej niż jednej bramki. Niemcy muszą odrobić dwie, bo u Gelsenkirchen było 0:2. Będzie to trudne zadanie, bowiem drużyna Schalke z ostatnich czterech wypraw do Anglii zawsze wracała jako pokonana i z bagażem dwóch lub więcej bramek. Ewentualny pierwszy gol dla MU będzie trafieniem nr 300 w Champions League. Na liście wszech czasów prowadzi Real Madryt 312 przed Barceloną 302.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×