Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

WIOLCIA81

mloda wdowa

Polecane posty

Gość nie wiem jaki
i jak te 6 lat? udało Ci się zacząć życie "od nowa"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p.ela
moje życie niewiele się różni od dnia śmierci męża,oczywiscie nie licząc faktu,że nie płaczę już codzień i nie siedzę na cmentarzu kilku godzin dziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Any23
Świat nie kończy się na śmierci bliskiej dla nas osoby oraz przy opłakiwaniu i siedzeniu przy grobie kochanej nam osoby(chociaż to pomaga) lecz jest to ciężka chwila i wyzwanie dla młodej zakochanej osoby która wiązała z nim życie i mieli chociaż jedno dziecko wtedy w tak tragicznej chwili człowiek nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego że od następnego dnia będzie tak naprawdę sam z nadmiarem obowiązków i odpowiedzialności to wtedy! w tej rozpaczy trzeba zebrać siły powiedzieć sobie dam radę! i odnaleźć kolejną drogę, wyznaczyć nowy plan życia czy będzie to samotność czy może życie da nam drugą szansę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p.ela
Na początku wydaje się,że tego nie da się przeżyć...czas jednak pokazuje,że jest inaczej,tylko puste miejsce przy stole, brak tego kogoś "swojego" boli najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Any23
Zgodzę się z faktem iż tej pustki nikt nam nie wypełni chyba że rodzina podniesie nas na duchu...więc wtedy włącza się w nas psychiczny wskaźnik że potrafię żyć sama i do tego faktu się przyzwyczaję-czego będzie mi trudno zmienić i to jest najczęstszym wyjściem wśród wdów, ja do pewnego czasu trzymałam się wersji powyżej i uważałam że należało by się mocno tej zasady trzymać lecz życie pisze różne scenariusze i naprawdę człowiek boi się tej próby żeby ponownie otworzyć się i pokochać ale czasem warto spróbować niekiedy metodą prób i błędów wtedy znajdzie się osobę podobną do ideału...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p.ela
Oprócz tych wszystkich prawd oczywistch,należy zwrócić szczególną uwagę na to,iż każdy,ale to każdy człowiek jest inny i inaczej znosi stratę bliskiej mu osoby. Moja siostra w dwa lata przede mną straciła męża w wypadku i teraz,czyli po 8 latach od tego zajścia ma już 4-letniego synka oraz udane życie rodzinne. Co wcale nie oznacza,że nie kochała swojego męża ( a była z Nim ponad 14 lat).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Any23
Ja miałam duże wsparcie wśród swojej rodziny najgorsze były pierwsze 2-3lata kiedy łzy same kręciły się na myśl o wspomnieniu teraz już myślę trochę inaczej i wiadomo że każdy jest inny i inaczej to przeżyje albo ułoży sobie życie jedno wiem na takie tragedie idealnej recepty nie ma.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanek
Hej dziewczyny.Więc nie jestem sama...Ja straciłam męża i córkę w wypadku samochodowym,mąż miał wylew w czasie jazdy.Nie zdążyłam się z nimi pożegnać.Mijają trzy lata a czas jakoś nie leczy ran.W jednej chwili straciłam moje najukochańsze osoby.Pozdrawiam Was serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanek
Muszę jeszcze dodać,że mój mąż,to była moja wielka miłość.Chodziliśmy ze sobą trzy lata,byliśmy postrzegani jako wzorowe małżeństwo,jako przykładna rodzina. W jednej chwili zawalił mi się cały świat.Z trudnością chodzę na cmentarz.Cały czas nie mogę uwierzyć w to co się stało.Nie cierpię świąt! Najchętniej na ten czas zapadłabym się pod ziemię .Na szczęście mam jeszcze wspaniałego syna.On jest teraz całym moim światem.Oczywiście rodzina ,najbliżsi,przyjaciele,znajomi...-wszyscy otoczyli mnie opieką i troską.Najchętniej jednak zaszywam się sama w kącie.Wydaje mi się,że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć.Cieszę się,że jest takie forum.Sciskam Was dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hanekk
gadasz tylko o mezu a stracilas takze corke??? co z toba nie kochalasjej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanek
Chyba trudniej jest mi pogodzić się ze stratą mojej córki.Była taka piękna,miała całe życie przed sobą.Nie ma nic gorszego jak strata własnego dziecka.To tak jakby część mnie umarła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanek
Moja córka była moją najlepszą przyjaciółką.Tak bardzo mi jej brakuje...Czasami myślę,ze tego nie wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u lalalaksjdjd
a jak doszlo do wypadku, napisz cos wiecej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to.ta.tragedia.
Hanek- Twoja córcia to Amelia? Przepraszam, ze pytam, ze rozdrapuje stare rany..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwki
jaka tu ciszaa nikt nic nie pisze;/ co tam dziewczyny jak sie trzymacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwki
sorki nie odswiezylam strony i mi nie pokazalo nowych postow. w3 lipca minelo 4 miesiace jak nie ma ze mna mojego mężusia. chwilami nie daje raady ta pustka mnie dobija. zostalam sama z synusiem ktory bardzo mi pomaga gdyby nie on to nie wiem co by było. do tej pory nie uwiezyc w to co sie stalo. bardzo mi ciezko. pozdrawiam was dziewczy. trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjjudfjueju
Podziwiam tych, którzy potrafia ułożyc sobie życie od nowa. Moj mąż żyje, ale jakby zmarl, nie mogłabym znalezc kogos innego, czulabym sie, jakbym go zdradzila... nie mialabym odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedonka
U mnie minelo 1,5 roku od smierci meza. Powoli ocieram łzy bo mam dla kogo zyc. Dla swojego syna. Wierze, ze moj maz na tamtym swiecie ulozył sobie zycie. I chce abym ja tutaj tez byla szczesliwa. Ta wiara bardzo mi pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, mam 24 lata, mam córkę i też jestem wdową.. Ciężko, minęły dwa miesiące, ale ponoć to czas leczy rany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samodzielny tata 4 rozrabiaków
@Misiaczkaa: Nie, czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja do bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina12315
Witam, mam 26 lat i już od dłuższego czasu jestem wdową. Jak to się stało myślałam że najtrudniej będzie przeżyć pierwszy rok od jego śmierci. Myliłam się, czas nie leczy ran. Nie wiem jak sobie z tym poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich.bardzo dawno nie zaglądałam tu a widze ze inni to robia.moi drodzy wczoraj mineło 2 lata od śmierci mojego z męża :(( wszystko wrociło jak zły sen,znowu łapie doła.. znowu mi ciężko... znowu mam wszystkiego dośc i nie chce mi sie życ.gdybym tylko mogła cofnąc czas.....codziennie modle sie o niego,rozmawiam z nim,zkarzę ze nie mam juz sily.... hmmmm tak mi poprostu łatwiej..chcialabym pozdrowic wszystkich ktorzy stracili kogos bardzo bliskiego .. moje ulubione słowa " czas nie leczy ran !!! on przyzwyczaja do bólu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 42 lata, 1,5 roku temu zmarł mój mąż, moze nie jestem mloda wdowa ale jestem mama dwuletniego smyka i nastoletnich dwóch corek, żeby nie synek nie chcialoby mi sie zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mozok
Zapoznam się z sympatyczną dziewczyną wdową 26 - 31 roku, być może z córecką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mozok
Jestem samotny, nie mam komu darzyć miłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samodzielny tata
wiem że zaleje mnie za chwilę fala krytyki większa niż tsunami ale co tam, tak myślę ... wychowuję samodzielnie córkę, jaj "kochana mamusia" podziękowała za rodzinę i odeszła gdy córka miała miała rok. W ciągu ostatnich pięciu lat widziała córcie jeden raz, nie dzwoni, nie interesuje się swoim dzieckiem w najmniejszym stopniu. Nie płaci alimentów, podczas sprawy karnej przed sądem oświadczyła że nie będzie płaciła bo nie czuje się zobowiązana. Dostała w zawiasach rok na pięć. i teraz pewnie Was zszokuje: otóż wolałbym żeby ja wilki w lesie zjadły :) Córka nie myślała by jak to się mogło stać że mama ja zostawiła i przynajmniej rentę by dostała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×