Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agggaa255

Poród w Krakowie - GDZIE !!!???

Polecane posty

Gość tylko recznie i bez wirowania
a co tam z ujastkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rodziłam 3 i 4 lata temu w N. i robili lewatywę, a przy szyciu dawali znieczulenie miejscowe, które tak działało ze równie dobrze mogli go wcale nie dawać :-o I jeszcze raz polecam MSWiA Galla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgjkl
no więc byłam w ujastku - na razie nie rodzić tylko na ktg i oglądnąć sobie szpital. w zeszłym tygodniu przeszłam zatrucie pokarmowe, myślałam że się przekręcę, naprawdę nie polecam Wam dziewczyny takich atrakcji w ciąży. przez wiele dni nie mogłam w ogóle dojść do siebie, okropnie bałam się o synka, stąd zaproszenie mojej ginki do szpitala. nie napiszę na razie żadnych konkretów, bo za mało widziałam, ale pierwsze wrażenie jest naprawdę bardzo, bardzo pozytywne. oglądnęłam sobie oddział, sale przedporodowe i do porodu. nie wiem ile tam jest miejsc, ale całość sprawia bardzo kameralne, fajne wrażenie. osobiście utwierdziłam się w przekonaniu, że właśnie tam chcę rodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frida878787
fhgjkl Z czystym sumieniem raz jeszcze Ci polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak w Narutowiczu robią lewatywę. Co do znieczulenia podczas szycia nie wiem ale myślę, że na pewno dają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponawiam pytania
zdążyłam już urodzić (22.09.2011)więc odpowiedzi znalazły się same :-), lewatywę robią ale nie sami z siebie tylko jesli się poprosi, u mnie okazało się, żę nie trzeba, krocze szyją w znieczuleniu - ja dostałam dwa zastrzyki ale generalnie chyba mało to pomaga bo bolało jak cholera, prawie bardziej niż sam poród... generalnie moja opinia o szpitalu: 1) porodówka super!!!! genialne położne, świetna opieka, super sala (ja np 2 godziny spędziłam w jacuzzi które mi pomogło znieść ból)i podejście do wszystkiego 2) położnictwo - masakra, pacjentki zostawione same sobie, panie maja wszystko gdzieś, owszem czasem trafiła się jakaś przyjazna dusza , która spokojnie wszystko wyjaśniła i pomogła ale generalnie porażka, ja rodziła sn więc mogłam chodzić i jako tako zajmować się dzieckiem ale w noc po porodzie maluch tak dał mi w kość , że przez kilka godzin nie miałam czasu ani się umyć ani zmienić podkładu, a jak przyszła rano wizyta ginekologiczna i mnie za to ochrzanili to dopiero wtedy łaskawie położne wzięły mi maluszka żebym mogła się doprowadzić do porządku, ale najgorsze co zobaczyła to, że tak samo traktowane są dziewczyny po cc, są przywożone do pokoju kilka godzin po operacji, dostają malucha i same mimo, że ledwo mogą się podnieść z łóżka muszą się nim zajmować 3) zero porad laktacyjny, o wszystko trzeba dopytać samemu, a jak nie to panie tylko latają i z korytarza krzyczą żeby dziecko budzić do karmienia, u mnie skończyło się to mega pogryzionymi brodawkami bo wsadzałam cycka dziecku przez całą noc i teraz nie wiem nawet czy będę w stanie karmić, bo przez te brodawki musiałam dziecko odstawić i karmić mm, a pokarm pojawił mi się dopiero dzisiaj (4 dni po porodzie) i nie wiem czy dziecko które jest karmione butelką będzie jeszcze chciało ssać pierś... Ogólnie szkoda, że szpital nie oferuje odpłatnej opcji opieki położnej na wyłączność bo może wtedy byłoby lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponawiam pytania
szpital o którym piszę to Narutowicz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli nic się nie zmienilo... kolor ścian i nowe kafelki a jak było fatalnie na polozniczym tak jest nadal... Dlatego ja polecam MSWiA i jeśli ktoras krakowianka jeszcze się waha to na prawde warto się tam przejść, obejrzeć, porozmawiać z położnymi... Co mi po nowych kafelkach i nowoczesnym oddziale jak zachowania personelu nadal w PRL-u (bo i wiekszosc owego personelu z tamtej epoki). MSWiA mlodziutkie polozne (ale doświadczenie mają- w wiekszosci same są matkami) sympatyczne i im się chce. Przekonuję i zachwalam bo nie mogę przeżalowac ze rodziłam w Narutowicza i zamiast cieszyć się z pierwszych chwil z dzieckiem to sie użeralam z durnymi babami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosenna mama - odnośnie MSWiA, jak tam jest ze znieczuleniem zzo? podadzą bez żadnego "ale" jeśli porosze? Jeśli nie docztałam, a pisało gdzieś wcześniej to przepraszam, ale jaki personel, sale, jak z lewatywą i ze znieczuleniem przy szyciu?? i ogólne wrażenia? Bede wdzięczna za informacje Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emma ja mialam poród wywolywany. Powiedziałam ze chciałabym dostać znieczulenie. Powiedzieli ze nie ma problemu. Podpisalam zgodę na podanie znieczulenia, wypelnilam antkietę i pobrali mi badania. Porod poszedl szybko wiec nie zdazyli mi go podać. Pytalam w trakcie porodu poloznej o znieczulenie raz to mi powiedziała ze sprawdzi rozwarcie i mi powie, ale jak sprawdziła rozwarcie to juz trzeba bylo przeć no i nie bylo kiedy dać znieczulenia :) Lewatywe robia. Pytalam poloznej powiedziala ze robi bo po 1 tak jest "przyjemniej" zarówno dla dziecka, matki jak i personelu, a po 2 to szybciej sie szyjka rozwiera. Lewatywa nie ejst wcale taka zła. Do szycia jest znieczulenie miejscowe. Nie wiem czy ja jestem wyjątkiem ale dla mnie to znieczulenie miejscowe to lipa niezależnie od szpitala. Po prostu czuje to i tyle i szycie jest gorsze niz sam poród. Nie wiem jak jest z nacinaniem czy robia to rutynowo czy nie przy 1 dziecku bo mnie nie nacinali. Sale są 3 osobowe. Na oddziale jest chyba 9 miejsc czy 12, w każdym razie jest mega kameralnie. Nie ma podziału na "po cesarkach" i po SN wszyscy leża razem. Nie wiem czemu ale miałam wrażenie ze bardzo chetnie robią tam cesarki. Na 6 kobiet na oddziale tylko dwie rodziły sn (ja i jeszcze jedna pani też 3 dziecko). Wiem ze u jednej zrobili cc bo nie bylo postepu porodu, a reszta to nie wiem chyba "planowane" ciecia miała. Sale są czyściutkie. Jak zazwyczaj brzydze się spzitali tam po prostu jest przyjemnie czysto. Lazienki też czyściutkie, nic nie śmierdzi. Jest sala ogólna do porodu no i cóż ... jak to ogólna łózka prawany- nic ciekawego. Jest też do rodzinnego- ja mialam rodzinny. Tam ejst fotel do porodu taki z regulowanym oparciem automatycznie itd itp. sa drabinki, pilka do skakania, materac jakieś tam cuda- nie korzystalam z tego bo mi nie pomagało, wiec mimo namawiania poloznej ze pilka jest super, sobie odpuścilam. W 2 czesci sali jest taka niby lązienka- wc i prysznic. No i dla mnie ten prysznic to wybawienie. Tam w sumie stalam :) W 3 czesci jest łóżko dla mamy i dzidziusia i fotel dla tatusia, to już na "po porodzie". Przygaszone swiatla, prywatnie i fajnie. Przy porodzie byla polozna, jeszcze jedna pani ale nie wiem kto to, nie wnikam w kazdym razie prze mila ;), lekarz i pediatra jak już się zaczely parte. Dziecko się dostaje do wycalowania, poprzytulania a potem zabierają na badania (tatuś idzie z dzieckiem). Potem się spędza czas w tej salce poporodowej. Polożne cudowne. Pokazują wszytsko ale nie nachalnie i namolnie tylko pytają czy moga pomóc, czy w czymś doradzić. Dziecko mozna zostawić na pierwszą noc u pielegniarek, a jak jakaś mama jest nie w formie to i na 2... i na 3 :P Ja nie korzystalam, ale dziewczyny po cc korzystaly. Dzici albo przynoszą na karmienie albo dają mm, zalezy jak mama sobie życzy. Oddzial jest tak malusi ze salka z dziecmi byla za scianą więc wszystko slychac co sie tam dzieje. Polozne kąpią dzieci i przynosza gotowe- ubrane, naoliwkowane, pachnące - albo śpiace albo na karmienie :) (w narutowicza samemu sie ubieralo polozne tylko kapaly i wycierały). Kapanie jest wieczorem ale o "różnej" porze. Jest lodówka dla mam i czajnik elektryczny na korytarzu. Mozna dostac laktator elektryczny jesli ktos ma taką potrzebę. Pomagają przystawić do piersi. Taka fajna admoswerka się wytwarza. NIe kazdy taką lubi, ja akurat tak- każdy dla każdego z uśmiechem i życzliwym slowem, od pan sprzatających, po lekarzy :) Obchodzy 2 razy dziennie z tym ze rano to popisówka, ledwo sie w sali mieszczą ;) a wieczorem to bardziej "móienie dobranoc" niż obchód- ale to jak wszedzie :P Lekarze... zalezy na kogo trafisz. Dr Romanek jest ok, Dr Świstak superrrr. Ci na dyżurach sa tacy sobie, bez szału ;) Polożne są super, szczególnie taka "Marysia". Ma fajny sposób bycia i do każdego zwraca się "mama" np "mama, a mama to dobrze to dziecko przystawia? pokazac mamie?" :D Jedzenie bez szału...ale zjadliwe. Choć jak na patologii lezalam to dziewczyny twierdzily ze jedzenie przepyszne. Kwestia gustu widocznie. Nie ma problemu z dokarmianiem, ze smoczkami w sumie z niczym. Ja bylam baaardzo zadowolona i na prawde mialam dużą pomoc. Mialam wrazenie ze kazdy tam wie co robi i lubi to co robi. Nikt nie jest tam "na siłe" (jak pani Tosia w Narutowicza...) Mój lekarz prowadzacy byl wląsnie z tego spzitala bo tam chodzilam do przychodni przyszpitalnej i jak czekalam w kolejce to zawsze sobie z innymi mamusiami poplotkowalysmy i większosc tam wraca rodzić bo ma bardzo dobre zdanie o oddziale. Co do rzeczy dla dziecka to mozzesz miec wszystko swoje, a mozesz nie miec nic i wszystko dostaniesz szpitalne. Jak wolisz. Jak amsz swoje to ci oddają rzeczy w reklamówce i pierzesz w domu. Szpitalne piora oni w pralni. Poród rodiznny mial byc plątny ale jak pytalam to w koncu nikt nie wiedzial ile i komu i okazal sie bezplatny. Trzeba dać cegielkę na oddzial- 3 pieluszki tetrowe albo jakaś flanelowa- najlepiej zapytać polożnych. Tzn nie trzeba tylko można bo w sumie te pieluszki dla dzieci są zaklądane jako przescieradelka do tych "zaroodpornych" wózków w ktorych wożą dzieci. Acha i w narutowicza robili problem jak sie bralo dziecko do siebie na łóżko ze nie wolno spać z dzieckiem bo ono musi lezec w żaroodpornym. Tutaj nikt się tego nie czepia. Ja z Lolką spalam w łóżku 3 noce :) Nikt Ci nie "maca piersi" jak mowisz ze bolą to dostajesz masc, albo butelkę modyfikowanego. nie kazda ci wyjmowac ze stanika i pokazywac czy faktycznie poranione... to takie roznice które mi sie naswuwają miedzy MSWiA a narutowicza. Jakoś na Galla mimo tego ze poród bolal tak samo jak tamte dwa to nie czulam się jak wymienna wklądka z mikrofibry do mopa, tylko nadal jak kobieta i to mi się w tym najbardziej podobało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko recznie i bez wirowania
piękna relacja... marzy mi się taka o Ujastku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosenna mama - Wielkie dzieki za wszelkie informacje!!! Miałam sie zdecydować pomiędzy tymi dwoma szpitalami, ale teraz juz wiem ze chce w MSWiA (zwłaszcza ze mogę na nogach podejść w razie czego) :). Troszke tylko mnie ta sala porodowa z parawanami przeraża, bo nie wiem czy bede z mężem na rodzinnym porodzie, i chyba mogę trochę sie krępować na takiej wspólnej sali. no ale po co mi piękne, przestronne salę w narutowiczu, jak traktują Cie nie jak człowieka.:/ No i chyba wybiorę się też na "wykłady przedporodowe" do tego szpitala. Zawsze to bede bardziej obyta:) Jeszcze raz dziękuje :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiakrak1981
ja też już wiem, jak rodzi się w Narutowiczu, miałam CC. W 100% zgadzam się z relacją PONAWIAM PYTANIA (p.s. myślę że leżałyśmy w tej samej sali;-)) Porodówka jest super - położne przyjazne, 100% informacji, cierpliwe, spokojne i uspokajające przede wszystkim;-) lewatywę robią przed CC obowiązkowo. Położnictwo to faktycznie masakra - pacjentka zostawiona sama sobie, jak tylko mija znieczulenie (ja miałam w kręgosłup czyli 6-8h), przywożą z Noworodków malucha i trzeba się nim zajmować chociaż pionizują dopiero po 12h. Porady laktacyjnej nie ma wcale, o wszystko łaska poza środkami przeciwbólowymi, których na żądanie dają ile mogą bez problemu. Jedna ważna uwaga - MOŻNA SOBIE OPŁACIĆ POŁOŻNĄ PO PORODZIE. Zajmuje się wówczas i położnicą i dzidzią. Trzeba o to dokładnie dopytać na położnictwie przy tzw. ''zwiedzaniu szpitala przed porodem''. Ja o tym dowiedziałam się zbyt późno, jak zobaczyłam że moja sąsiadka na pooperacyjnej jest pod super opieką - potem dowiedziałam się dlaczego. - POLECAM to rozwiązanie. Jeśli ktoś ma więcej pytań to zapraszam - chętnie odpowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odnosnie porodow w Narutowiczu: albo Wy mialayscie ogromnego pecha albo ja ogromne szczescie bo bylam bardzo zadowolona. Na poloznictwie owszem nie instruuja kazdej mamy jak opiekowac sie noworodkiem ale mnie osobiscie nigdy nie odmowiono pomocy a pytan i watpliwosci mialam wiele. W kazdej chwili, nawet w nocy moglam isc do dyzurki albo do pokoju pielegniarek noworodkowych i prosic o pomoc w przystawieniu dziecka do piersi. Zdarzylo sie tez,ze polozna zapamietala,ze mam problemy z tym i dokladnie sama za trzy godziny przyszla nas obudzic do karmienia. Prawda,ze duzo poloznych i ciezko bylo trafic drugi raz na ta sama ale zadna inna nie odmowila mi pomocy i nie byla przy tym jakos szczegolnie oschla. A jak ktoras nie wyczerpala tematu to radzilam sie innej... jak widac relacje sa rozne i sporo zalezy od "szczescia" ale to tyczy sie chyba wiekszosci szpitali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponawiam pytania
kasiakrak1981 - ja leżałam w sali nr 5 na dostawce pod umywalką od czwartku 22 do soboty 24 :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiakrak1981
PONAWIAM PYTANIE zatem dobrze skojarzyłam;-) ja w piątek wyszłam do domu i leżałam pod oknem;-) p.s. i tez jestem tlumaczem j.fr chociaz niepraktykujacym;-) SOLEN oczywiście, że dużo zależy od szczęścia, ja mam też porównanie z Żeromskim, gdzie niespełna 3 lata temu miałam pierwsza CC z synem. Tam opieka nad połoznicami była o niebo lepsza, porady laktacyjne bez proszenia sie i naprawdę stała kontrola nad tym czy z dzidzią i mamą wszystko ok. Ale oczywiście na rzecz Narutowicza przemawiają inne atuty i dlatego tam właśnie teraz poszłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiercipiętek
Dziewczyny, bylam ostatnio w szpitalu narutowicza bo planuje tam rodzic w grudniu (po prostu mam tam najblize). Salki porodowe faktycznie OK. Ale mam pytanie - rozumiem ze kobieta jest w salce porodowej juz w pozniejszej fazie porodu, czy tak? A co wczesniej -gdy nie ma jeszcze odpowiedniego rozwarcia, to gdzie taka kobieta przebywa? Na patologii? ps. przez przypadek weszismy z mezem na oddzial noworodkowy/poporodowy - i trafilismy na pielegniarke ktora faktycznie potwierdza wszystkie negatywy wypowiedziane o narutowiczu jesli chodzi o okres po porodzie. Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiakrak1981
wiercipiętek na sali porodowej jesteś od momentu przyjęcia do szpitala, chyba że jest tłok;-) wtedy czekasz w kolejce. Ja na CC czekałam około 5h, z czego 2h na korytarzu bloku porodowego i 3h już na sali porodowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponawiam pytania
kasiakrak1981 - ja zawsze mówię, że Krakow to taka mała wioska i zawsze się kogoś znajomego spotka :-) nawet w necie wiercipiętek - mnie wody odeszły o godz. 1 w nocy, pojechałam od razu do szpitala i od razu dostałam swoją salę z osobną łazienką gdzie weszliśmy z mężem, a poród skończył się o 9 rano i ponieważ na położnictwie było pełno to leżałam w tej salce az do 15 kiedy zwolniło się łóżko - dostałam na tej porodówce drugie śniadanie i obiad i mogłam odpocząć, a panie położne i lekarka która była przy porodzie bardzo się mną opiekowały i często zaglądały, więc chyba nie ma reguły i wszystko zależy od ilości porodów w danej chwili :-) po 15 przewieźli mnie na położnictwo do dostawionego pod umywalkę łóżka przy którym nie miałam nawet szafki... a reszta historii wyżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiercipiętek
dzięki za odpowiedź:) a przyokazji - dowiedzialam sie, ze jest szansa na wprowadzenie w narutowiczu gazu rozweselajacego jako formy znieczulenia. Osoba, ktora mnie oprowadzala potwierdzila ze mieli szkolenia w tym zakresie. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, ale jest szansa ze zimą takie znieczulenie by juz bylo w ofercie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mary22
W środę mój syn kończy 3 miesiące i dopiero teraz jestem w stanie opisać mój poród w szpitalu im. Narutowicza. Miałam umówioną położną, wody odeszły mi po północy dzień po TP. Pojechaliśmy na porodówkę, zaczęło się od opryskliwej lekarki na SORze, potem bufonowata położna rzucająca głupie komentarze nt. mojego zawodu. Zrobiono mi usg - waga płodu 3900g. Noc przespałam, rano dostałam oxytocynę. Moja położna zjawiła się ok. 9 rano. Skurcze się nasilały, wsadzono mnie do wanny, rozwarcie doszło do 8cm, szyjka skrócona całkowicie, junior nie wstawia główki. Dostałam ZZO, o które poprosiłam i ok. 13:30 zaczął się horror, nagle tłum ludzi i nerwowe spojrzenia na wydruk ktg. Ordynator zarządził CC. Podetknęli mi pod nos papiery do podpisu, założyli cewnik i po tempie, w jakim położna wiozła mnie na salę operacyjną, zorientowałam się, że chyba jest coś nie tak. NIKT NIE POINFORMOWAŁ MNIE O JAKIMKOLWIEK ZAGROŻENIU. Dostałam znieczulenie ogólne i obudziłam się już bez brzucha... Na pustej, cichej sali, w towarzystwie jedynie anestezjologa, który nie wiedział nawet, czy urodziłam syna. NADAL NIKT MNIE NIE POINFORMOWAŁ, CO SIĘ STAŁO. Na moje pytanie: Gdzie dziecko?, usłyszałam: Zajął się nim neonatolog. Wiedziałam, że nie jest dobrze. Urodziłam o 14:20, potem wybudzanie i na pooperacyjną przywieziono mnie ok. 16. Dopytywałam o dziecko, zero informacji. No i na salę wszedł mój mąż... Zapłakany i trzęsący się z nerwów - już wiedziałam, że jest BARDZO źle. Mały urodził się w ciężkiej zamartwicy urodzeniowej, dostał 1 punkt Apgar, został zaintubowany i pod respiratorem spędził dobę. Mój mąż od momentu zawiezienia mnie na operację nie wiedział, co się dzieje, czy żyję ja, czy z dzieckiem w porządku - dowiedział się po półtorej godzinie. NIE PRZYSZEDŁ DO MNIE ŻADEN LEKARZ, pani ordynator była przy mężu, ale nic do mnie nie mówiła, w ogóle miło jej nie wspominam, na pewno jest świetnym lekarzem, ale empatii to w niej niewiele - płakałam głównie przez nią. W szpitalu spędziliśmy 8 dni, Junior wyszedł z tego i rozwija się świetnie. Pielęgniarki na intensywnej terapii - świetne, wołały mnie na karmienia, które zaczęłam dopiero po 3 dniach (wcześniej laktator). Pielęgniarka laktacyjna p.Iwona - do rany przyłóż, świetna kobieta. Oddział wyremontowany, jedzenie okropne. Przepełnione sale, w dwuosobowej leżałyśmy w pewnym momencie w 4 z czwórką dzieci. Porodówka zamknięta przez weekend z braku miejsc. Junior urodził się z wagą 4000g i prawdopodobnie od początku było wiadomo, że nie urodzę go SN. Przez ponad 12h nikt tego "nie zauważył" i nie był w stanie podjąć decyzji o CC. Przez opieszałość lekarzy i nacisk na porody naturalne moje dziecko miało taki a nie inny start w życiu. Aha, i kilka razy dano mi do zrozumienia, że sama sobie jestem winna, bo chciałam rodzić bez bólu - o całą sytuację (spadek, potem zanik tętna dziecka) obwiniano właśnie ZZO. Taki to właśnie Narutowicz i polska rzeczywistość. Powiem Wam, że byłam bardzo optymistycznie nastawiona do porodu i dostałam takiego kopa, że do dziś nie mogę się pozbierać i jak tylko oglądam książeczkę zdrowia Małego, to ryczę. Przez te trzy miesiące odwiedziliśmy już tyle lekarzy, że nawet zliczyć tych wizyt nie potrafię. Na szczęście Mały rozwija się świetnie i na razie nie widać żadnych niepokojących objawów niedotlenienia. No niestety - ja odradzam Narutowicza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mary22
Ah, i jeszcze dwie sprawy: - leżałam zaraz po CC na pooperacyjnej i zalewałam się łzami, wchodzi pielęgniarka i uśmiechnięta pyta: "A Pani to tak z radości płacze?" DRAMAT. Przetrwałam tylko dzięki studentkom pielęgniarstwa, które akurat miały tam staż. - codzienny obchód wieczorny lekarzy... I CODZIENNIE pytanie do mnie: "A gdzie Pani ma dziecko?!?" - jakby sobie nie mogli w karcie wpisać, że jest na INTENSYWNEJ TERAPII...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upper.;
upp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekajacaaaaaaaa
jak tam porody w krk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ttretyuytdfghj
halo krakowanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabrotka
hej ja rodziłam w Narutowiczu na początku listopada i jestem bardzo zadowolona :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekajacaaaaaaaa
gabrotka ciesze sie ze mimo opini powyzej u ciebie ok i jestes zadowolona z narutowcza! jednak prosila bym opinie o innym szpitalu m,in zeromski,kopernk,rydyger pszcie mamuski termin sie zbliza ehh ale mam stracha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm... ja rodziłam w zeromskim,dwa miesiace temu-ale ten czas leci:) z tym ze ja miałam cesarke,ale jestem mega zadowolona. pielegniarka co chwile przychodziła pytac czy nie chcemy nic przeciwbolowego. nie było z tym zadnego problemu nawet same nam nieraz dawały w kroplowkach bez naszej inicjatywy. polozne byly na zawołanie-w kazdej chwili przychodziły i nie bylo z niczym problemu. dziecko cały czas jest z matka, wogole nie zabieraja tyle co do kapieli ale zaraz odrazu przynosza. jak chciałam sie isc wykapac to zostawiałam maluszka u nich. zaraz po wyjsciu z sali operacyjnej maz był przy mnie, ogolem cały dzien siedziła nikt nic nie mowil.tylko jak był obchód to kazali wyjsc ale to trwało 5minut. urodziłam w poniedziałek a w srode juz w domu byłam. takze szybko-ja sie bardzo cieszyłam z tego powodu. jedyny minus to lazienki na korytarzu ale z drugiej strony to dobrze bo jest to przymusowe chodzenie po cesarce. na poczatku przeklinałam to ze trzeba isc do lazienki ale teraz bardzo sie ciesze ze tak było bo szybciej doszłam do siebie. wiadomo bol jest i nie ma ochoty sie ruszac ale naprawde trzeba. ja urodziłam małego o 9 a tak o 15 juz nam kazali z łóżka wstac. myslalam wtedy ze ich udusze ale oni napraede mieli racje. jakby ktos chciał cos jeszcze wiedziec to służe pomoca:) ogolnie szpital POLECAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed pierwszym porodem moja gin. która pracowała na kopernika powiedziała żebym tam przypadkiem nie zechciała rodzić i poleciła mi ujastek. i tam właśnie rodziłam 2 razy i bardzo dobrze wspominam , fachowa miła opieka ,jak rodziłam drugiego po 4 latach pielęgniarki mnie pamiętały i nie mogły się nadziwić jaki,, im urósł śliczny ujastkowy dzidziuś,,czyli mój starszy syn. mimo że szpital daleko bo w hucie to gdybym miała rodzić kolejne to tylko tam. a koleżanki które rodziły w innych przeżyły koszmary i mi zazdrościły. rodziły w żeromskim ,narutowiczu, i kopernika o którym słyszałam że tam jest rzeżnia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×