Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość studentka pedagogiki resocjali

Opowiadanie z okresu PRL - proszę o pomoc - wykorzystywanie sexualne dzieci

Polecane posty

Gość studentka pedagogiki resocjali

Witam kochane kobietki! Jak mój nick wskazuje, jestem studentką pedagogiki resocjalizacyjnej. Otóż, mam do lubiących czytać prośbę. Dostaliśmy tekst do analizy, jest to opowiadanie młodej dziewczyny, która wspomina czasy, gdy mieszkała w PGErze i wyjechała z koleżankami na kolonię. Naszym zadaniem jest to rozstrzygnąć, czy w tym opowiadaniu jest jakaś patologia czy też kiedyś takie praktyki wobec dorastających dzieci były normalne (chodzi o to czy w tym opowiadaniu wystąpiły elementy wykorzystywania sexualnego etc.) Niestety jest ono długie, bd wklejała ja we fragmentach. Liczę, że jednak ktoś przeczyta i może podsunie mi jakiś pomysł:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale chyba to ty masz
wyrazic swoja opinie na ten temat, to nie jest ankieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
Wstęp A więc od początku. Działo się to dość dawno temu, bo w wakacje 1961 r. Mieszkałam w małej podgórskiej wiosce w południowo-zachodniej Polsce. Była to typowo pegeerowska wieś tzn. prawie wszyscy dorośli pracowali w pobliskim PGR. Wyjątek stanowiły nauczycielki z podstawówki i sklepowa, ale i ich mężowie pracowali w PGR. Miałam wtedy 15 lat, skończyłam podstawówkę. W połowie czerwca zdałam egzamin do LO w pobliskim miasteczku i ku radości wszystkich domowników dostałam się. Podobnie było z moimi koleżankami. Tylko chłopaki poszli do zawodówek. Już wczesną wiosną mówiło się, że PGR zorganizuje wyjazd wszystkich dzieci na całe wakacje, aby rodzice mogli spokojnie zająć się żniwami. Organizację zlecił szkole. Mnie to już nie dotyczyło, bo skończyłam podstawówkę i nie liczyłam się jako dziecko. W ostatni tydzień czerwca rozpoczęły się wyjazdy. Pojechał też mój brat, młodszy o rok. W ostatni dzień czerwca tato po powrocie z pracy, powiedział, że nasza klasa też może jechać. W jeden dzień zorganizowano wszystko. Zebrano chętnych, załatwiono badania lekarskie itp. Zebrano 18 dziewcząt. Chłopcy nie chcieli jechać. Uważali się już za dorosłych, mieli pozałatwiane praktyki, a niektórzy już jakieś prace. Tymczasem turnus miał trwać osiem tygodni. Z mojej klasy pojechały Zyta F, Dorota K, Jadzia W, Marta Z, Zyta Ł, Władka B, Agnieszka B, Dorota T, Agnieszka P, Zyta P, Marta S, Jadzia L i ja tzn. Bożena S. Z sąsiedniej wsi dobrano pięć dziewczyn. Znałyśmy się z widzenia bo chodziłyśmy do tego samego kościoła. Były to Wandzia G, Marysia R, Hanka K, Basia A i Stasia N. W liceum chodziłyśmy do jednej klasy i były moimi najlepszymi koleżankami. Podróż i zakwaterowanie Trzeciego lipca, bardzo wczesnym rankiem pegeerowski autobus przejechał przez wieś i pozbierał nas wszystkie. Potem udał się do drugiej wioski po resztę dziewczyn i w Polskę. Przejechać trzeba było w poprzek nasz piękny kraj, bo jechałyśmy na Mazury. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, rodzice nasi zachowali przezorność przedszkolaków, my z resztą też. Na prawie ośmiotygodniową wyprawę pojechałyśmy jak na jednodniowy piknik. Dostałyśmy na drogę jakieś pieniądze i wałówkę na jeden dzień. Nikt nie pomyślał o za-pasowej odzieży, bieliźnie czy środkach czystości. Z odzieży wszystkie miałyśmy tylko to co ubrałyśmy na siebie. W tym momencie nie zdawałyśmy sobie nawet sprawy z problemu. PGR wyposażył nas na drogę w dodatkową wałówkę. Tyłu autobusu stały transportery z oranżadą i leżały torby z kanapkami i ciastkami. Wycieczka zaczęła się śpiewem, potem zjadłyśmy część naszych zapasów. Autobus natomiast oddalał się od naszych stron, jadąc w nieznane.. Dla wszystkich była to pierwsza tak daleka podróż. W miarę oddalania się od domu atmosfera w autobusie uspokajała się. Zaczęłyśmy przyglądać się mijanym krajobrazom. Dalsza podróż zaczęła płynąć monotonnie i tylko kierowca co jakieś dwie godziny robił postoje przy większych krzaczkach, w wiadomym celu. Zajazdów przydrożnych, nowoczesnych stacji benzynowych z sanitariatami i parkingów jeszcze wtedy w naszym kraju nie było. Rolę tę pełniły tzw. krzaki. Zresztą kierowca zrobił nam kawał pod koniec podróży. Była już ciemno na dworze, gdy zatrzymał się przed niewielkim zagajnikiem. Zrobił to chyba umyślnie, bo ustawił tak autobus, że musiałyśmy podejść do przodu. Z boku autobusu nie była żadnych zarośli. Ponieważ droga była zupełnie pusta, nie oddalałyśmy się daleko. Ten wykorzystał sytuację i nagle zaświecił wszystkimi reflektorami. Całe pobocze drogi zabieliło się od naszych gołych pup. Z piskiem, szybko wciągałyśmy majtki, opuszczały sukienki, a niektóre dziewczyny gnały głębiej w las. Na miejsce naszej koloni dojechałyśmy dokładnie o północy. Najpierw minęłyśmy jakąś strzeżoną bramę, gdzie kierowca musiał chwilę pertraktować z strażnikiem, a potem po paru minutach jazdy drogą wśród lasu stanęłyśmy w jakimś cywilizowanym miejscu, tzn. przed kilkoma budynkami. Z autobusu wyszłyśmy trochę zziębnięte bo zaczął padać lekki deszcz. Niewiele było widać, ale ja zauważyłam że za budynkami widać jakąś wodę, myślałam że to rzeka. Później okazało się, że będziemy mieszkać nad brzegiem jeziora, a cały obiekt to Ośrodek Wypoczynkowy Ministerstwa Rolnictwa. Trafiłyśmy więc bardzo dobrze i luksu-sowo. Na razie o tym wszystkim jeszcze nie wiedziałyśmy, byłyśmy zmęczone, chciało się nam spać i w ogóle było nam wszystko jedno. Powitał nas niewiele starszy od nas chłopak, tak się nam wtedy wydawało. Wprowadził nas do budynku i dał nam pięć minut na zakwaterowanie, tzn. musiałyśmy się dobrać w szóstki i wybrać jeden z pokoi, który miał być naszą sypialnią do końca kolonii. Szybko wykonałyśmy polecenie. Ja znalazłam się w pokoju z Jadźką W, Jadźką L, Marysią R, Basią A i Stasią N. Po chwili maszerowałyśmy na kolację do odległej o ok. 20 m stołówki. Tak było zresztą przez całą kolonię. Mimo późnej pory czekano tam na nas. Kolacja była obfita, gorąca i jak na nasze skromne wymagania smaczna. Zresztą wyżerka przez cały czas była na przyzwoitym poziomi. Po powrocie z kolacji prowadzący nas chłopak polecił iść spać. Nie było zresztą innej możliwości, było po godzinie pierwszej. Tu ujawniły się pierwsze kłopoty o których sygnalizowałam przy wyjeździe. Okazało się, że umyć się nie możemy bo nie mamy ręczników. Do spania nie mamy się w co przebrać. Po zdjęciu wierzchnich ciuchów poszłyśmy spać w bieliźnie w której przyjechałyśmy z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
Dalej wchodziło się do części sanitarnej. Było tam klika kabin WC i duża łazienka. Więcej opisu poświęcę łazience, ponieważ była to dla nas nowość i jak wyniknie z dalszego opowiadania było to miejsce szczególnych doznań i przeżyć. Było w niej wzdłuż jednej ściany zainstalowane kilka umywalek. Po drugiej stronie było niczym nie oddzielone miejsce na prysznice. Pod sufitem zainstalowane były trzy prysznice. Pod nimi na płytkach leżały jeszcze drewniane kratki. Wyszłyśmy też na piętro. Tam był jeden pokój podobny do naszych sypialni. Podobnie był też urządzony i pełnił w czasie naszego pobytu rolę izolatki. Dalej było pomieszczenie urządzone jak gabinet lekarski, jakieś magazynki, dwa pokoje mieszkalne jednoosobowe i ła-zienka. Łazienka była inna niż na dole. Była tam wanna. Jeden z pokoi zajmował znany nam już chłopak. Opis piętra nie wynika z naszych wtedy obserwacji bo większość pomieszczeń była pozamykana, ale z całego pobytu. Około godziny ósmej zjawił się znów znajomy chłopak i zaprowadził na śniadanie. Nie będę już więcej pisać o wyżerce. Powiem jeszcze, że zawsze po śniadaniu dostawałyśmy paczki z drugim śniadaniem a po obiedzie z podwieczorkiem. Codziennie rano przywożono też do naszego budynku transportery z oranżadą i termosy z herbatą. W piciu nie było żadnego limitu i nie zdarzyło się aby czegoś zabrakło. Pogoda tego dnia była lekko deszczowa, tzn. od czasami kropił lekki deszcz. Po powrocie z śniadania zebrałyśmy się w korytarzu - świetlicy i przedstawił się nam wspomniany już chłopak. Był studentem ostatniego roku medycyny, a więc jakieś dziesięć lat starszy od nas. Zatrudnił się jako opiekun medyczny, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z pracy pani, która miała być naszą opiekunką - wychowawczynią i jemu polecono pełnić także tą funkcję. W słowie wstępnym zapowiedział, że będzie starał się aby nasz tu pobyt był jak najbardziej atrakcyjny. Dalsza jego mowa nie była już tak przyjemna, bo zaczął mówić o porządku, dyscyplinie, że mamy do domu wrócić nie tylko zadowolone ale cała i zdrowe, a on też nie chciałby mieć żadnych kłopotów. Wręczył nam pierwsze prezenty od organizatora. Ktoś jednak wiedział, jak wyposażone przyjechałyśmy. Otrzymałyśmy po dwa piękne ręczniki kąpielowe, dwa ręczniki zwykłe, komplet mydeł, szampon do włosów, komplet gąbek do mycia, szczoteczkę do zębów, pastę do zębów i kosmetyczki z grzebykami, pilniczkami, nożyczkami i innym drobnym sprzętem. Otrzymałyśmy też plastykowe klapki, które miały służyć w czasie kąpieli pod prysznicem. Wskazał na pomieszczenie gdzie była łazienka i powiedział, że za dwie godziny mamy być wszystkie wykąpane. W łazience były trzy prysznice o dużym zasięgu, więc miałyśmy się kąpać po dwie osoby pod jednym prysznicem. Do łazienki miałyśmy wchodzić szóstkami tak jak mieszkałyśmy w pokojach. Polecił też abyśmy przy myciu pomogły sobie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
Nasza szóstka jako pierwsza weszła do łazienki. Mnie doskwierała myśl o konieczności rozebrania się do kąpieli, przy obcych. Wprawdzie były to dziewczyny, koleżanki, ale nie to co w domu i rodzina. Reszta dziewczyn tez nie wykazywała wielkiego entuzjazmu. Dodatkowo nie bardzo wiedziałyśmy jak uruchomić, nieznane nam urządzenia. Jadzia L, która była z nas najwyższa spróbowała uruchomić prysznic. Przesunęła dźwignię w jednym i nic, poda nie poleciała. Ciekawe zresztą co by zrobiła gdyby tak strumień wody oblał ją. Zapasowego odzienia jeszcze nie miałyśmy. Podobnie nie działały pozostałe dwa prysznice. Bezradnie rozglądałyśmy się po łazience. Po poru minutach wszedł nasz opiekun z zapytaniem, dlaczego się nie kąpiemy. Pokazałyśmy nieczynne prysznice. Pokręcił się po pomieszczeniu i znalazł zawór blokujący dopływ wody. Z pryszniców zaczęła płynąć woda, jeszcze uregulował jej temperaturę i wszystko było gotowe. Z przerażeniem stwierdziłam, że nie ma zamiaru opuszczać łazienki. Woda z pryszniców zachęcająco płynęła a my zbiłyśmy się w jednym kącie w stadko nie wiedząc co robić. Rozbierać się powiedział, inne grupy czekają. Jadzia L, chyba najodważniejsza, rozpięła guziki z boku sukienki i zdjęła ją przez głowę. Została w majtkach i biustonoszu. Wszystkie poszłyśmy za jej przykładem i po chwili wszystkie byłyśmy podobnie ubrane. Nie wiem co myślały dziewczyny, ja miałam zamiar w takim stroju udać się pod prysznic. Pozostałe dziewczyny miały prawdopodobnie taki sam zamiar. Basia A zrobiła ze dwa kroki w kierunku pryszniców. Nie będziecie się chyba w ubraniach kąpać, powiedział opiekun. Widząc nasze wahania podszedł do będącej najbliżej Basi. Nim się zorientowałyśmy rozpiął jej biustonosz, zdjął go, a majtki miała już poniżej kolan. Dostała jeszcze lekkiego klapsa w pupę, majtki zostały na środku łazienki a ona była już pod prysznicem. Po chwili to samo spotkało Stasię N. Wyglądało, że rozbierze każdą z nas osobiście. Obie Jadzie i Marysia nie czekały już na pomoc. Same się rozebrały i weszły pod prysznic. Nie miałam już żadnego wyboru. Zdjęłam bieliznę i zajęłam ostatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
Przed każdym myciem włosów robiło się z tego napar. Wychowawca przeglądnął szampony jakie dostałyśmy i Marysi R wymienił na inny. Uznał że do jej włosów nowy będzie właściwszy. Zwrócił uwagę na mycie szyi, piersi i pachwin. Później polecił nawzajem myć sobie plecy i pupy. Miałyśmy dość ostre gąbki, więc nie pozwolił myć nimi piersi. Doglądnął też mycia naszych największych tajemnic. Potem jeszcze nogi i kąpiel można było uznać za zakończoną. Chwilę jeszcze stałyśmy bez ruchu po prysznicami a ciepła woda spływała po nas strumieniami. Po chwili opiekun zakręcił główny zawór i wyszłyśmy z pod pryszniców. Ręczniki kąpielowe były wspaniałe, nigdy takiego milutkiego jeszcze nie miałam. Po wytarciu do sucha ubrałyśmy się i wyszły z łazienki. Kąpiel pozostałych dziewczyn była pod pełnym nadzorem. Nie wiem jak przebiegała, ale wychodzące dziewczyny nie miały radosnych min. Badanie lekarskie Po zakończeniu kąpieli i drugim śniadaniu oglądałyśmy telewizję. Na dworze padał deszcz. Opiekun zabrał się za aktualizację dokumentów i wydawał dalsze prezenty. Były to komplety odzieży. Wywoływał dziewczyny do gabinetu. Wychodziły po ok. 20 minutach z naręczami odzieży, która wywoływała zachwyt u reszty dziewczyn i pewien niepokój czy wszystkim wystarczy. Po obiedzie przyszła kolej na mnie. Weszłam do gabinetu. Facet ubrany w biały lekarski kitel siedział przy biurku przeglądając moje dokumenty. Na szyi zawieszone miał słuchawki lekarskie. Zapytał o szczepienia, przebyte choroby, oraz o ostatnią miesiączkę, czym przyprawił mnie o rumieniec na twarzy. W najbliższych dniach przychodził na nią czas. Wskazał ręką na uchyloną zasłonę za którą stała kozetka i polecił mi się rozebrać. Jak normalnie u lekarza spuściłam z ramion górę sukienki i usiadłam na kozetce. Proszę to zdjąć usłyszałam, majteczki i biustonosz także. Po chwili cała w rumieńcach po raz drugi tego dnia stanęłam nago przed obcym mężczyzną. Podszedł do mnie i lekko popchnął w kierunku stojącej w kącie wagi. Zważył mnie, zmierzył wysokość, i centymetrem zmierzył obwody. Wszystko zapisywał w karcie. Miałam uczucie jakby przeszedł przez moje ciało prąd, gdy mierzył obwód piersi i dotknął moich sutek. Taki dreszcz targnął moje ciało, gdy mierząc obwód w biodrach dotknął moich włosów na podbrzuszu. Do następnego badania polecił położyć mi się na brzuchu. Słuchawką osłuchał moje plecy, kazał poruszać rękami i patrzył na moje łopatki a następnie poczułam jak rozgarnia moje włosy na szyi. Wyszukał kręgi szyjne kręgosłupa i zaczął krąg po kręgu posuwać się ku dołowi. U mnie nie znalazł nieprawidłowości, ale kilka dziewczyn miało potem codziennie porcję gimnastyki. Badając moje kręgi doszedł do pupy. Rozchylił ją i ucisnął kość ogonową pytając czy nie odczuwam bólu. Poza uciskiem nic nie czułam. Oglądnął chyba jeszcze mój odbyt bo chwilę trzymał rozciągnięte pośladki i polecił położyć się na plecach. Wykonałam polecenie zaciskając nogi i rękami zasłoniłam krocze. Nic z tego nie wyszło. Znów osłuchał moje piersi, a potem kazał unieść ręce do góry. Uciskał miejsca po pachami a potem zabrał się za piersi. Nie było miejsca którego by nie uciskał. Mocno uszczypał mnie także w sutki. Dalej przesunął się niżej, zajął się moim pępkiem i jego okolicami. Badał pewnie czy nie mam przepukliny pępkowej. Finał nastąpił po chwili. Rozszerzył nogi i oglądnął moją muszelkę. Rozchylił wargi sromowe i zaglądnął ośrodka. Sprawdził moją cnotę. Myślę, że wszystkie dziewczyny były jeszcze dziewicami. Złą opinię miała Jadźka L, która w ósmej klasie dużo wagarowała i widziano ją z jakimiś traktorzystami pracującymi w polu. Do ostateczności jednak chyba nie doszło. Badanie dobiegało końca. Popatrzył jeszcze na moje kolana i nogi. Kazał wstać i zrobić kilka przysiadów z wyciągniętymi rekami. Przyglądał mi się z wszystkich stron. Potem polecił mi się ubrać i udaliśmy się do magazynku z odzieżą. Najpierw wybrałam sobie duży neseser i plecak. Z ciuchów dostałam cztery komplety bielizny tzn. majtki i biustonosze, bez halek, dwie koszule nocne, spodnie dżinsy, zwykłe spodnie, spodnie rybaczki, dwie spódnice, cztery bluzki, dwa swetry, kurtkę ortalionową, tenisówki, buty wyjściowe i pantofle. Kilka dni później przywieziono sukienki, które musiałyśmy wcześniej mierzyć. Z odzieży byłam zadowolona ale badaniem zmaltretowana psychicznie. Tak było pewnie też z innymi dziewczynami, bo z naprawdę fajnych ciuchów cieszyły się jakoś sztucznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A sama nie potrafisz wyciągnąć wniosków z tej historii? Może i bym przczytała tylko dlaczego sama nie zrobisz tej pracy wedlug wlasnych spostrzezen?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
ok, to fragmenty, które dostaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że obszerne, ale zapewniam, że ciekawe i może ktoś skusi się przeczytać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
wiem mało o realiach tamtego okresu... mam swoje podejrzenia co do tego opowiadania, ale chciałabym skonfrontować z innymi sądami, więc jak mogłaby Pani wypowiedzieć się, byłabym wdzięczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok ja się wypowiem
przebrnęłam:) oczywiście że są patologie! opiekun medyczny przekraczający swoje kompetencje! Z racji wieku bohaterki nie można mówić o pedofilii, ale na pewno podniecało go to badanie w jakiś sposób. To na pewno nie było normalne:O Aż ciarki mnie przeszły. I ty masz jeszcze wątpliwości? To jest oczywoste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok ja się wypowiem
z tego co mi wiadomo, wtedy nie patrzyło się na komfort psychiczny pacjenta. Wiem jedno - tylko GINEKOLOG może tak badać kobietę a nie jakiś opiekun medyczny a w dodoatku jakiś student medycyny, który nie ma kompetnecji najmniejszych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez przeczytałam. I również za wiele nie wiem o czasam PRLu, bo jestem rocznik 90, ale też nie mam wątpliwości, że zachowanieopiekuna w łazience jak i lekarza nie było normalne! Klapsy w pupe? zmuszanie do rozbierania. Kazdy ma prawowyboru jak sie kapie sama chec obecnosci przy kapieli jest niedorzeczna i obserwowanie. To nie byly male dziewczynki, ktore nie potrafily sie umyc same. Szczescie, ze nie doszlo do gwaltlow. Jakie Ty mozesz miec watpliwosci? Badanie lekarskie rowniez przekraczala znaczenie normy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rzucilam okiem i widze
ze nie chodzi o zaden PRL i studentkę tylko stary zboczony cap siedzi po drugiej stronbie kompa i wstawiajac oslizgle teksty. Sapdaj pedofilu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
czyli tak jak myślałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale patologiaaaaa
watpie ze to prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwartnik
mam kilka uwag :) albo to jest pamiętnik z tamtych lat albo ktoś sprytnie napisał opowiadanie na podstawie rozmowy , które w tamtych czasach PRL bywały na koloniach , kolonie nie trwały przez całe wakacje, w czasie wakacji były dwa turnusy miesięczne , czyli lipcowy i sierpniowy , przed wyjazdem rodzice otrzymywali listę rzeczy i przedmiotów , które były niezbędne do zabrania, czyli obowiązkowo ręczniki i ubrania , również mydło i środki czystości, na koloniach nikt nie otrzymywał prezentów w postaci ubrań uszytych na wymiar lub miarę, nie było wtedy plastikowych klapek pod prysznic , jeżeli już to drewniaki a na koloniach różnie bywało i gdy się nagle spiknęła opiekunka z opiekunem grupy w podobnym wieku to grupie chłopców kazano ustawić się na korytarzu i wyciągnąć ręce przed siebie i tak stać nawet całą noc a sami poszli się bzykać albo akcja - wpada do sali pani opiekunka po godz. 22 aby zgasić światło a gdy zobaczyła, że któryś rozrabiał to było polecenie aby zdjął majtki i wyrzucił majtki za okno , a jeżeli nie wyrzuci to następnego dnia będzie wyrzucony z kolonii i zdejmowali a rano zdejmowali majtki z drzew , na początek każdy uczestnik się dowiedział o karach i dyscyplinie a kto podpadł to był odbierany przez rodziców w czasie turnusu , w szkołach też były badania lekarskie i badano dziwczyny i chłopaków , czyli przed wejściem do gabinetu lekarskiego w szkole należało wejść nago i nikogo to nie dziwiło, badano obecność wszy we włosach oraz wady postawy i wady kręgosłupa oraz płaskostopie , nawet badano, czy chłopakowi rosną jądra i czy ma czym się wysikać , ten lekarz kolonijny to moim zdaniem wspaniały lekarz z powołania ale takiego lekarza dzisiaj już nie ma, gdyby taki był to według opisu autorki po 24 godzinach pracy na koloniach zostałby wsadzony na pal jak Azja w Wołodyjowskim , natychmiast skargi i telefony , jak może dziecko dotykać z przodu i z tyłu i jeszcze dodatkowo dotykać włosy na vaginie skandal i oburzenie wywołałby taki doktorek , inni powiedzą zboczeniec a ten lekarz, który teraz ma prawdopodobnie ok. 70 lat i już jest emerytem zachowywał się jak prawdziwy lekarz wychowany przez starą kadrę lekarską przedwojenną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kwartalnika
wiec wg ciebie takie badanie kobiet przez lekarza, ktory nie jest ginekologiem, jest ok?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwartnik
na kolonie jechali tak zwani lekarze 'ogólni' , dzisiaj są nazywani lekarzami rodzinnymi albo internistami a w tamtych czasach , czyli lata '50 , '60 i nawet '70 był nacisk odgórny aby badać dzieci, które są dobrem narodowym pod względem zawszenia oraz chorób płucnych i był nacisk na gruźlicę a poza tym właśnie dzieci z tak zwanych biednych rodzin były narażone na choroby , używanie mydła i higiena to była podstawa , ustawiano dzieci pod prysznicem, grupa powiedzmy 10 dzieciaków i były zlane wodą pod dużym ciśnieniem , takie były wtedy zalecenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kwartalnika
jednak nie wyobrażam sobie, jak można sprawdzać dziewictwo czy po prostu tam zaglądać, bez względu na czasy. A internista raczej nie ma takich uprawnień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki resocjali
praca zaliczona, uwzględniłam wasze opinie:) dziękuję i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PRL Wróć!
jakie wykorzystywanie seksualne? chyba was pogięło?!!! to były 1000 razy bardziej normalne czasy niż dzisiaj, i nikt nie słyszał o pedofilach, badanie lekarskie było czymś normalnym... teraz młodzież "wychowuje się" na pornografii, wtedy była rzadkością niemal niedostępną (chyba że ktoś sprowadził z zachodu, nieliczni bogaci zboczeńcy), teraz badanie lekarskie kojarzy się z pedofilią... brak słów... nic dziwnego że społeczeństwo głupieje coraz bardziej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×