Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pippippip

depresja

Polecane posty

Gość pippippip
Mój strach jest w mojej głowie, i mówi do mnie jesteś słaba, nie dasz rady, głosem "koleżanki" która rzeczywiście tak do mnie mówiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pippippip
Ja brałam eliceę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia333333
i koszty leczenia dobry psychiatra kosztuje :( teraz już z nim jest dobrze!!! :)) ale jak zauważam ze coś jest nie tak to go uspakajam bo choroba może wrócić i tego się boję najbardziej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Wspomnialas ze bylas w kontakcie z fachowym personelem. Opisz jak to wygladolo do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirosław Glajda
musisz sobie uświadomić jedną rzecz prze czym masz strach, przenalizujmy masz strach przed ludźmi, pracą, życiem - okej masz przed tym strach bo się boisz że nie podołasz tym rzeczom, że nie dasz rady wylądujesz jako odludek bez pracy bez perspektyw i wkońcu umrzesz czyli de facto masz strach przed śmiercią, bo co innego Cie czeka jak stracisz te rzeczy? Najgorsza to umrzesz. Ale skoro masz myśli samobujcze, to chyba ten strach przed tym najgorszym nie jest wcale taki znaczący Bo co się może najwyżej stać, jak staniesz na nogi i będziesz próbowała pracować, żyć towarzysko"? Najwyżej Ci się nie uda i umrzesz, ale przecież tego się już nie obawiasz skoro masz myśli samobójcze. Więc konkludując nie lepiej, żyć i się starac non stopa polepszać swój żywot jak najgorsze co Cię może spotkać to śmierć przed którą i tak już lęku nie masz? Ja tak zwyciężyłem swój np teraz jak parzę na mojego szefa co czasami mu gula lata że coś źle jest zrobione to tylko chce mi się śmiać:) mam to gdzieś i tyle:) przy takim podejściu żcyie nabiera kolorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pippippip
Psycholog beznadziejny, chodziło mu tylko o kasę, jak zobaczył, że jestem w ciężkim stanie wysłał mnie do kolegi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Czyli za duzo tej fachowej pomocy nie bylo i skonczylo sie na braniu lekow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stigma
Zuzanna Amelia, co to za czary-mary terapie na forum robisz? pippippip, autorko, depresja to CHOROBA i należy ją leczyć. Najprawdopodobniej właśnie doświadczasz jej nawrotu - koniecznie udaj się po pomoc do specjalisty - psychiatry. On pomoże Ci unormować stan lekami. Jak tylko będziesz w stanie, podejmij terapię. Najlepiej poznawczo-behawioralną - nie trwa długo, aktywizuje, nie polega na ględzeniu w kółko o problemach. Uwierz w to, że pomoc może przyjść i przyjdzie ze strony osób, które od tego są. Nie staraj się na siłę walczyć z tym w samotności, bo ktoś Ci mówi "trzeba myśleć pozytywnie". Pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pippippip
Mam zamiar skorzystać z pomocy psychiatry. Mirosław- ja nie potrafię wszystkiego olać, to po postu nie leży w moim charakterze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirosław Glajda
TYLKO NIE LEKI!!! Leki pogorszą twój stan rozwalą Ci zdrowie, a jedyny plus to tymczasowe zablokowanie emocji! Organizm sam się naprawi, jedynie trzeba mu dać szansę, organizm to nie jest Telewizor, gdzioe zamienisz pare elementów i będzie działał. Jedynie co potrzebujesz to dobre nastawienie, spokój i oczyszczenie się ze złych emocji! Pamiętaj NIGDY nie bierz PSYCHOTROÓW dostpęnych a aptekach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirosław Glajda
Źle odczytałaś to co napisałem, nie wszystko olać, ale nie przejmować się konsekwencjami tego co bedziesz czynić. Bo jaka konsekwencja jest ostateczna, najgorsza? Że stracisz życie. A to nie takie już chyba straszne. Więc dlaczego nie próbować a umrzeć za kilkadziesiąt lat naturalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andaluzyjnaaa
podoba mi sie wypowiedz Miroslawa moze w przypadku ciezkiej depresji nie pomoze, ale takie podojscie przydaje sie w przypadku sklonnosci do stanow zbyt-melancholijnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
I bardzo dobrze ze masz taki zamiar bo samej bardzo trudno Ci bedzie sobie poradzic. Owszem sa ludzie, ktorzy radza sobie z tym sami ale to nie jest takie proste jak by sie wydawalo. Poszukaj placowki ktora ma w programie CT lub CBT. Psychiatrzy i psychologowie to tez ludzie. Sa rozni. W terapii wazne jest osiagniecie pewnego rodzaju porozumienia czy stopnia zaufania. To bardzo ulatwia cale leczenie. Dlatego nie zrazaj sie jesli psycholog Ci sie nie spodoba. Musisz trafic na swoj typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stigma
Miroslawie, proszę nie kazać osobie z myślami samobójczymi przeczekiwać tego stanu, bo stanie się nieszczęście. Proszę uważać z takimi "poradami", bo nie jesteś osobą kompetentną i to, co ci pomogło niekoniecznie musi pomóc autorce. Skorzystaj z pomocy psychiatry, nie każdy to konował :) A branie leków nie blokuje żadnych emocji, jakieś bzdury. Leki zmieniają neuroprzekaźnictwo, regulują to, co jest w depresji zaburzone, m.in. obniżony poziom serotoniny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Miroslaw - piszesz tak jak bys byl na CBT

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdsfsdfsdfs
ja sie wypowiem choc nie jestem kompetentna;p podoba mi sie wypowiedz pana Mirosława Glajdy;) dodam do tego ze jak mnie lapie taka chandra to tez ostatnio zaczelam miec taka strategie ze sobie olewam. olewam sobie tyle ile trzeba zebym przestala sie dolowac. nie wiem czy mialam depresje kiedykolwiek, wiem ze spore doly nawracajace, trwajace po pare miesiecy lub lat... no, i teraz mam taka strategie "unikajaca" i malo ambitna, na zasadzie ze jak np mysle: 'ale jestem beznadziejna, nie moge sie zmusic do pracy..' I zaraz potem mysle: ale zaraz zaraz, przeciez to moje zycie i mam je tak zyc zeby mi bylo przyjemnie i wygodnie. wiec jesli poczucie obowiazku mnie wpedza w dolowanie, to walic ten obowiazek. :) ale tylko na najblizszy czas, poki mi nie przejdzie dol :) taka sztuczka ;) ..na szczescie mam taka prace ze moge raz nie pojsc do pracy wcale a potem to odrobic. wiec tak sobie radze... po prostu odpuscic to co doluje.. i tak odpuszczac az wreszcie pozostanie tylko glupota i usmiech idioty na twarzy :) i patrze w takich chwilach tylko na najblizszy moment. najblizsza godzine. staram sie myslec jak taki totalny przyglup co woli dostac cukierka teraz niz 10 000zl za tydzien. i staram sie nie miec z tego powodu wyrzutow sumienia. mowie sobie: masz prawo, jestes dorosla, mozesz zyc jak chcesz, to twoj wybor, masz prawo, jestes totalnie w porzadku :) no i nie wiem, ta sztuczka mi ostatnio naprawde pomaga. ...grunt to sie nie dolowac ze sie ma dola..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
stigma - teraz to juz walnelas totalna bzdure. Branie lekow jak najbardziej blokuje emocje. Po to wlasnie przepisuje sie wiele lekow aby te emocje zablokowac. Mysli samobojcze ma wysoki odsetek spoleczenstwa . Nie musza one prowadzic do czynow a tym bardziej czynow skutecznych. Wyjechalas tutaj z wysokiego C ale widze , ze jednak bardzo malo wiesz. I moze sama zastosuj sie do swojej wlasnej porady - nie wciskaj ludziom ciemnoty bo zaczynasz wypisywac bzdury. To tez sie moze dla kogos zle skonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pippippip
bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi, są dla mnie bardzo cenne, jeśli komuś coś jeszcze przyjdzie do głowy będę wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
depresję można zwalczyć samemu bez leków , ale mało jest ludzi na tyle odważnych , by odnalazło "cele" i przedstawiło je sobie w sposób pozytywny, ponieważ tylko w ten sposób można ją zwalczyć samemu.... cele można "tłumaczyć" na wiele sposobów i poznawać je , oraz zdobywać także na wiele sposobów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nergale
zuzanno brałaś leki antydepresyjne? bo ja brałem i twierdzę że pisząc o blokowaniu emocji piszesz bzdury. Może leki starej generacji tak działają. Ale leki nowej generacji doprowadzają po prostu do stanu normalnego. Normalny człowiek (w sensie że w normalnym stanie psychicznym) biorąc je nie poczułby żadnego działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdsfsdfsdfs
ja tez mysle ze leki to sciema.. probowalam, moze dlatego mam zla opinie bo to nie byla jakas tragiczna depresja, no ale psychiatra przepisal.. ale tylko mnie oglupily, nawet jak skonczylam brac to przez pare miesiecy mialam problem ze skupieniem sie... mysle ze czlowiek sam musi sie z tego podniesc.. jasne ze moze byc z pomoca innych ludzi, czy lekow, ale tak czy siak to ta osoba to musi sama zrobic.. mozna chodzic naokolo i zastanawiac sie z ktorej strony to ruszyc, pycac i podkopywac, ale w koncu i tak sie trzeba po prostu za to wziac :) zycze powodzenia :) moze wiecej slonca, czekolady, kwasow omega 3 (ryby!) ;), witamin? takie rzeczy wbrew pozorom tez wplywaja na nastroj, a od nastroju sie wszystko zaczyna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
revolver - mozna zwalczyc depresje samemu i na pewno idealna opcja jest jesli da sie ja zwalczyc bez lekow ale nie zawsze jest to osiagalne. W tym punkcie zgadzam sie z wypowiedzia sigmy.Pod fachowym okiem zawsze jest latwiej. nergale - to ze wsadzisz reke do garnka z goraca woda nie znaczy ze wiesz jaka masc na to polozyc aby sie zagoilo i jak ta masc dziala. Nie bede z toba dallje dyskutowac bo za malo wiesz aby rozmowa miala sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nergale
oczywiście, ty wszystko wiesz :D jesteś psychiatrą? brałaś antydepresanty? wątpię. Tak więc rozmowa faktycznie sensu nie ma 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfgjhugdf
ja zwalczyłam bez leków, samodzielnie. Bez niczyjej pomocy ani wsparcia. 10 lat temu zaczął się epizod. Byłam kilka razy u psychiatry, u różnych psychologów ale ich pomoc nie była skuteczna ani zadowalająca. Głównie ograniczała się do namowy mnie na branie leków. Miałam myśli samobójcze, nawet próbę. Wyszłam z tego sama choć było ciężko, raz tylko planowałam samobója, potem sobie odpuściłam ale bardzo wnikliwie wgryzłam sie w siebie. Odsunęłam się totalnie od ludzi, byłam sama ze sobą aż pewnego dnia polubiłam siebie, zrozumiałam. Nigdy nie wzięłam do ust ani jednej tabletki choć rodzina mnie namawiała, sama często niemal sie kusiłam ale ostatecznie czułam, że nie tędy droga. Być może długo to trwało ale ostatecznie dziś czuję sie dużo silniejsza i raczej jestem pewna że nie dopadnie mnie nawrót. Często zmagam sie z sytuacjami bardzo trudnymi, życiowymi przeszkodami ale dzięki lepszemu kontaktowi ze sobą, z wewnętrznym ja świetnie sobie radzę, jestem bezwzględnie samodzielna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfgjhugdf
pipp... miałam podobnie do Ciebie. 10 lat temu tez sama zwolniłam się z pracy ale nie dla tego, że miałam lęki tylko miałam dość życia. Ale tak centralnie i ostatecznie. Zaplanowałam samobójstwo doskonałe, aż byłam zdziwiona, że tak dopracowałam szczegóły. Wszystko by sie udało ale po drodze wydarzyły sie sytuacje, które dały mi ostro do myślenia i musiałam przełożyć egzekucję. Ogólnie jestem bardzo spostrzegawczą osobą i mój zmysł obserwacji chyba wyrwał mnie z marazmu. Kiedy zaczęłam bliżej przyglądać sie sobie samej zrozumiałam wiele rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
To jeszcze napisz co bylo Twoim punktem zwrotnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfgjhugdf
nie potrafię tego tak dokładnie zwerbalizować, nazwać. To był bardzo długi proces. Paradoksalnie najbardziej pomogło mi całkowite odsunięcie się od ludzi na jakiś czas. Długo byłam odcięta od świata ale mogłam sobie na to pozwolić, mogłam nie pracować zawodowo a moje potrzeby bytowe udało mi się zaspakajać. Żyłam ascetycznie i samodzielnie ale jak wróciłam do świata, stałam się innym człowiekiem choć tym samym. Wtedy kiedy męczyła mnie depresja czułam sie bardzo wyobcowana, zagubiona, nie mogłam znaleźć swojego miejsca, często płakałam bez powodu, nic mnie nie cieszyło. Teraz to się zmieniło, cele same do mnie przyszły, ja ich nie tworzyłam, nie szukałam w żaden sposób. Właśnie to mnie najbardziej wkurzało, że niemal każdy psycholog sugerował mi pójście do fryzjera, na zakupy, zadbanie o siebie w ujęciu czysto fizycznym, powierzchownym celem poprawienia sobie samopoczucia ale moje samopoczucie nie było uzależnione od kierunku ułożenia włosów. W końcu sie zbuntowałam i uciekłam od ludzi, którzy mnie irytowali, od wszystkich ludzi i ich rad. To mi najbardziej pomogło choć na początku wydawało mi się, że to mnie zabije. Uzdrowienie przyszło nagle, nawet się tego nie spodziewałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
No wlasnie to Twoje "nagle uzdrowienie" najbardziej mnie interesuje. To sie nazywa "punkt zwrotny" Czasami jest to drobiazg, jakies wydarzenie, pozornie nieistotna sytuacja. Pamietasz co to bylo u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Nie bede juz czekac bo jest pozno ale jesli napiszesz to chetnie przeczytam. Zaznacze sobie ten temat. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfgjhugdf
właściwie nie potrafię tego nazwać, uchwycić , przypomnieć sobie. Miesiącami żyłam sama, bywało że nie wychodziłam tygodniami z domu, z nikim się nie kontaktowałam, nikomu nie mówiłam gdzie przebywam, nikogo nie wpuszczałam do swojego świata, nic nie jadłam. Byłam zdana tylko na siebie. W zasadzie były tylko dwie drogi albo przeżyję albo nie. Co mnie wyrwało z marazmu? Ból duszy zlał się z bólem ciała i wtedy zrozumiałam że nie mogę sama siebie krzywdzić, że jestem sobie bliska, najbliższa. Chyba pierwotna chęć przetrwania zwyciężyła. Żaden samobójca nie chce się zabić, on cierpi i nie może znieść tego bólu dlatego się do tego ludzie posuwają, do zabójstwa samego siebie ale oni tego nie chcą, to krzyk rozpaczy, wołanie o pomoc. Najgorzej jak nie widzisz w nikim bądź w niczym nadziei. To prowadzi na skraj. Dla mnie to była długa, niekończąca się podróż w głąb siebie. Nauczyłam się dbać o siebie. Mnie nikt nie mógł pomóc bo byłam totalnie sama dlatego musiałam myśleć, intensywnie myśleć; jak zdobyć pożywienie, jak ogrzać się zimą. Myśle że duzo mi pomogła obecność natury, przyrody, jej obserwacja. To ukoiło mój ból, zmusiło mnie do zmiany toku myślenia, postrzegania. I kiedy zaczęłam sobie świetnie radzić sama, kiedy napełniłam się dumą z siebie byłam gotowa na powrót. A kiedy wróciłam okazało się, że większość moich dylematów była trywialna, że moje miejsce jest tu i teraz, że wszędzie czuję się świetnie, że jestem wygadana, wyszczekana kiedy trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×