Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zniesmaczona:(((

Moi rodzice to bałaganiarze, mój dom to wieczny syf...

Polecane posty

Gość Normalnie normalny
A jak już się panienki czyścioszki wyprowadzicie to same nawet nie wiecie Kiedy wprowadzicie takie same zwyczaje i życie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zimą zimą nie
To wam współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zimą zimą nie
To wam współczuję moi teściowie to syfiarze ona zawsze zadbana z nim rożnie ale zeby napić się herbaty to zawsze szuka czystej szklanki i jest zdziwiona ze zawsze jestem po obiedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkamzbalaganiarzem
jak ja cie rozumiem dziewczyno, moj stary to chyba sie w chlewie wychował... w duzym pokoju ktory zajmuje jest taki syf ze brud sie doslownie przykleja,kurzu na meblach od 20 lat chyba nikt nie scieral:/ najgorzej ze jak posprzatam to od razu wąty i pretensje ze co ja zrobilam i gdzie sa wszystkie rzeczy, w glowie sie to po prostu nie miesci. dobija mnie fakt ze ojcu nawet nie przeszkadza zapraszac ludzi do tego pokoju, sasiad przyjdzie i widzi nieposcielone lozko, burdel na stole, gacie na widoku, syf na meblach, zasyfiala podloge, kurwa zyc sie nie chce. takiego wstydu to dawno nikt nie zaznał... dzieki Bogu ze niedlugo koncze studia i ide z domu bo gdybym miała tak żyć cały czas to zwariowałabym. nawet nikogo juz nie zapraszam, wstydze sie mojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto zrob cos z tym!!!!!
przciez oni nie sa brudasami od miasieca tylko pewnie od zawsze, trzeba bylo sobie wczesniej zaplanowac jakas przyszlosc i jak skonczylas 18 lat to sie wyprowadzic z tego syfu, juz od roku bylabys wolna, nie wiem na co czekasz, znajdz sobie prace, wynajmij cos malego i zyj jak chcesz ja wynislam sie z domu dokladnie w moje 18 urodziny, marzylam o tym od wielu lat i to zrealizowalam. ale nie przez balagan tylko znecanie psychiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość appleeeee
kobieto zrob cos z tym!!!!! - podziwiam cie z ato, ze wyprowadzilas sie z domu w wieku 18 lat. Gdzie zamieszkalas? Za co zylas? Jaka byla reakcja twoich rodzicow i jakie relacje macie dzisiaj? Napisz cos wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto zrob cos z tym!!!!!
poczatek nie byl latwy oczywiscie, jako niepelnoletnia osoba nie moglam wczesniej znalesc normalnej pracy wiec zbieralam kase jako hostessa, rozdajac ulotki na ulicy, biegajac z ulotkami po blokach, sprzedawalam gazety na ulicy i uzbieralam troche kasy. pozniej po zakoczeniu sredniej szkoly pojechalam do irlandii, tam zarobilam wiecej kasy , wrocilam i mialam znajomych ktorzy budowali dom w polsce ale nie byl wykonczony ale co mi wiele bylo trzeba, mieszkalam u nich poczatkowo, materac, ciuszki w kartonach, stare krzeslo i biurko , bez lazienki oczywiscie, piwnica wiaderko i te sprawy ale jak znalazlam prace dosc szybko bo mialam spore doswiadczenie bo pracowalam od najmlodszych lat to wynajelam malutkie mieszkanko, urzadzilam sie, pracowalam i poszlam na studia zaoczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto zrob cos z tym!!!!!
a reakcja moich rodzicow? ucieszyli sie bardzo ze pozbyli sie darmozjada, od tamtej pory nie mamy kontaktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość appleeeee
szoook! Podziwiam cie. Jestes silna osoba i dasz sobie w zyciu rade. A twoi rodzice... brak slow. Zycze ci powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem silna bo musialam taka
byc, dostalam tyle rady kopa w d***, bo bylam bezbronna, nie mialam oparcia w rodzinie i wszystkoe uczylam sie na wlasnch bledach jesli sie bardzo chce to mozna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenia ścietej głowy
marze o takim zaradnym dziecku ,na kolanach szła bym do Częstochowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehehe to zostań
moją mamusia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaMalaZebyZaistniec
Czytajac te wszystkie posty poczulam ze wiele mlodych dziewczyn przezywa cos okropnego w swoim zyciu, gdyz sa skazane na same siebie mozna powiedziec z opuszczone przez rodzicow bo okrzykniete wariatkami bo wygodniej dla rodzicow bedzie kiedy taka corka sie wyprowadzi niz bedzie ich ukochany syf przestawiac.... taka jest wlasnie moja historia. Onii czyli rodzice nawet nie zdaja sobie sprawy jak nas rania... Dwa lata temu sie wyprowadzilam myslalam ze fo rozwiaze probkemy na dobre.. Rozwiazalo ale ich bo nikt im nie marudzil.ale ja nadal nie moge patrzec na ten syf i pekam.. odwiedzialam mame umowilysmy sie na zakupy, kupilysmy pierogi, wpadamy do domu i chce je usmazyc ... co uslyszalam .. usmaz w garnku.. mowie ok. Bo nie chcialam urazic mamy ,ale domyslilam sie ze poprostu wstydzi sie mi dac brudnej opalonej od gazu patelni i sie wlasciwie nie pomylilam . Juz mi sie odechcialo jesc.. poprostu wzielam ta patelnie i wyrzucial do smieci, patrze na zlew w kuxhni a tam 5 scierek smierdzacych pumeks do stop i gabki eo naczyc chyba z cztery. Nie wytzymalam wyrzucilam... nagle rozlegl sie placz tak jakby ktos umarl matka plakala i powtarzala ciagle ze znowuz to samo, ze za kazdym razem jak konczy sie moja.wizyta ona zaczyna plakac... nie wiem co robic nie da sie z nia porozmawiac zeby zastanowila sie nad zyciem. Przeraza mnie i strasznie rani a uwaza ze ja ranie ja. Jest mi lzej ze chociaz mala czesc problrmu moglam napisac na tym forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie w domku jest raczej posprzątane. Wiadomo wszyscy domownicy pracuja więc kubki na stole czy tależ w zlewie napewno sie znajdzie ale ogulnie jest calkiem ok. Gorzej sie tyczy sprawa mojego ukochanego. U niego w domu to jest armagedon. Z mieszkania śmierdzi juz na klatce w domu raczej chodze w butach bo nigdy nie wiem na co stane. Wszystko się lepi, p*****lnik , łachy wszędzie a jak poczęstują mnie herbata to zwyczajnie boje sie wypić. W całym mieszkaniu można znaleśc pleśniejące resztki jedzenia. Fermentujace jedzenie pachnie jak tani winiacz. Niepotrafie mu pomuc, wiem że się tego wstydzi, i strasznie sie wścieka na to co sie u niego dzieje dlatego więkrzość czasu spędzamy u mnie. U niego nocowałam zaledwie kilka razy poniewaz w jego pokoju jest conajmiej błysk ale za każdym razem przeżywam traume jak chce mi sie siku i wiem że bede musiała wejść do jego łazienki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo dość że rodzice mają wszystko za przeproszeniem w du**e to jeszcze te ich 4 koty których mam szczerze dość :( ściany wyglądają jak na pks wszystko poobrywane i nie malowane od niepamiętnych czasów :( wszędzie czuć smród już tego niemogę wytrzymać :( do tego wieczne kłótnie i nieporozumienia :( mimo że chodzę do liceum wole chodzić na spacery czy pojechać gdzieś rowerem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórzy chyba tak maja w genach, albonw tym się też wychowali i nie widza?! U moich rodziców nie było aż tak źle, ale wszędzie okruchy, włosy, w mieszkaniu smierdzi lekko, w kuchni syf kompletny, wszystko się lepi, gąbka smierdzi pomyjami. W kiblu zawsze ślady po kupie, wanna lekko brudna. Za dużo gratów. Niby i sprzataja i się myją normalnie, ale zawsze to jakies takie nieświeże. Mama tez niby i się myje i używa dezodorantow, ale czasem nie do końca świeża, paznokcie połamane (a ma ładny kształt, szkoda), różnej długości. Nie tak jak w powyższych opisach ogólnie, ale jakoś tak niechlujnie trochę. Ja jestem balaganiara i rzeczy rozrzucam, leżą na podłodze, ale brudu nieznosze, nie moglabym znieść otoczenia, gdzie wszystko się lepi i kibel jest oddany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChcęJakNajlepiej
Podbijam temat! Powiem Wam, że ja mam to samo, od pół roku nie mieszkam już z rodzicami, ale mam nerwicę i często płaczę jak przyjeżdżam do nich w odwiedziny. Wchodząc do mieszkania czuję się przytłoczona ilością dziadowskich gratów, w domu śmierdzi naftaliną, bo moja Mama poupychała do szaf kulki na mole zamiast powyrzucać ubrania, w których nie chodzi od lat, a mole mają już tam swoje siedliska. Zaproponowałam z mężem, że wyremontujemy im mieszkanie, zgodzili się i przyjeżdżamy teraz co tydzień malować, tapetować, inwestujemy w ich mieszkanie bardziej niż w swoje, w którym jeszcze się nawet nie urządziliśmy. U rodziców wszędzie walają się jakieś deski, kawałki szyb, bo się mogą przydać, stare linoleum, setki drobiazgów, moi rodzice śpią w śmierdzącej, brudnej pościeli, bo nie chcą spać w czystej, trzymają ją w razie czego w szafach. Najgorsze było to jak odkryłam, że w lodówce smród jakby coś zdechło- okazało się, że 3/4 produktów w lodówce było zepsutych, stare mięso, pleśń, syf i czarny grzyb! Powywalałam to w czasie gdy Mama na chwilę wyszła i wymyłam lodówkę- po jej powrocie była złość i łzy, że jej nie szanuję, że nie mam prawa jej do lodówki zaglądać, że każda gospodyni ma inaczej, że jej to jedzenie było potrzebne... wyrzuciłam też stare śmierdzące szmaty w zlewie i gąbki, które były używane do mycia podłóg i naczyń jednocześnie. Dodam, że pieniądze mają, nie jakoś dużo, ale nawet jak mają zero na koncie to im przelewam pieniądze, byle do emerytury, nie mają prawa głodować. W łazience wszystko żółte, kamień i obklejony bród. Mój ojciec nic w domu nie zrobi, jedyne co po sobie zrobi to spuści wodę w kiblu i naciśnie czajnik elektryczny- także od lat dom jest na głowie mojej mamy. Jak jeszcze tam mieszkałam to mi było wstyd jak ktoś do mnie przychodził- szorowałam łazienkę, myłam kuchnię. Od lat zmagałam się też z depresją więc były okresy, że w moim pokoju był syf- wtedy mama sprzątała u mnie na siłę, ale teraz serce mi się kraja jak widzę w jakim dziadostwie ona tam żyje. Wiem, że nie mam prawa się mieszać w jej życie, ale powiedzcie mi jak według Was rozwiązać ten konflikt etyczny: pozwolić żyć swoim rodzicom tak jak chcą, w gratach i syfie, pozwolić im jeść zepsutą żywność, czy reagować na takie rzeczy, czasem na siłę? Czuję się koszmarnie, że nie mogę im pomóc, bo oni tej pomocy nie chcą, a co najgorsze zawsze jeszcze zostaję obarczona poczuciem winy, za to, że obrażam ich (mówiąc, że w domu śmierdzi), że zaglądam do lodówki (a nie mam prawa nic wyrzucać), że się czepiam, że jak przychodzi się w gości to się nie komentuje. Wracam i płaczę, bo z jednej strony czuję się podle, a z drugiej coś we mnie mi nie pozwala przejść obojętnie wobec chociażby tej starej, trującej żywności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROzumiem WaS Także
U mnie w domu też nie jest super czysto. Nie ma co prawda gnijącego jedzenia czy smierdzacych scierek w zlewie ale... sciany zabrudzone sa choc malowane, koty podrapały, podłoda brudzi sie co chwila... ja pomagam, sprzatam codziennie ale nie nadazam po prostu... ale u mnie rodzice sa starsi, mama po wieloletniej depresii ,tata schorowany po prostu nie radza sobie... Kiedys miałam dom na błysk, wszyscy mi zazdrościli bo mielismy kase, potem stracilismy wszytsko mama wpadla w depresje tata sie pochorowal,,, ja ogarniam wszytsko mimo, ze oni sie staraja. nigdy ich nie opuszcze, najwyzej mnie mi sie ten dom na glowe zawali ale kocham rodzicow ponad wszystko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxx111
Mieszkam z matką . Ja mam 40 lat, matka 65. Dom jest duży, ale potwornie zagracony.Wszędzie ciuchy. Przed chwilą byłam w kuchni. Wszystko na blatach - cukier, rozsypana kawa, gary, garnuszki, słoiki, ścierki. Na podłodze śmieci koło kosza. Gdy zaczęłam je zbierać, matka zaczęła strzelać krzesłem za plecami, że niby mi odbija. Pomyśli ktoś, że to pierdoły, ale mnie to się już rzuca na psychikę. Choćbym nie wiem jak się urobiła, nasprzątała - po kilku minutach chlew. Buty, skarpety, ciuchy, zesmarkane chusteczki, popiół z papierosów na ziemi, wypalone zapałki na podłodze. Wiecie co jest najgorsze? Wstyd mi przed ludźmi. A jak ktoś przyjdzie, wiadomo, że to o mnie ktoś pomyśli, że jestem leniem i gnojem. A żeby było w domu czysto, ja musiałabym latać ze ścierą bez przerwy, dosłownie. Wczoraj myłam gary chyba z cztery razy. Przychodzę popołudniu do kuchni, a tam porozwalane brudne talerze, kubki, okruchy, noże , łyżki. Odrzuca mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×