Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ata2010

optymistyczne historie

Polecane posty

strasznie smęcimy na tym forum, może czas na jakise optymistyczne historie..co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salianka
Optymistycznie...To może tak: każdy nam powtarzał,że szczenięca miłość nie ma szans.Poznaliśmy się, gdy ja zaczynałam szk.średnią,on zaczynał studia.Jakoś tak wyszło,że od razu zostaliśmy parą.Mieliśmy wzloty i upadki,ale brnęłiśmy dalej razem.Mamy za sobą trudne czasy gieżdżenia się w jednym pokoju w mieszkaniu rodziców i płynięcie pod prąd społecznego "(nie)wypada". NIedawno obchodziliśmy 7rocznicę ślubu (11 "bycia razem"),mamy wspaniałą córkę i właśnie remontujemy mieszkanie :D A życie z każdym dniem nabiera barw (będzie bajecznie kolorowo,jak pomalujemy ściany :D .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salianka
Rzuciłaś temat,to moze coś w nim napisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziuniatrunia
ja tak samo z moim mężem jesteśmy już 22 lata(poznaliśmy się jako nastolatki) a 1,5 roku temu wprowadziliśmy się do domu, ktory razem wybudowaliśmy, urządziliśmy (wczesniej była kawalerka a potem mieszkanie 2 poziomowe) i tak co wieczor siadamy w ogrodzie, popijamy piwko i rozmawiamy do 23.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salianka
Super,że ktoś spojrzał na jaśniejszą stronę życia,bo od tego biadolenia głowa boli :) Kto jeszcze ma odwagę usmiechnąć się do życia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja historia...hmmm był taki czas w moim życiu że wydawało mi się ze nic pozytywnego już się nie wydarzy, śmierć ojca, utrata pracy i narzeczonego....wszystkie wydarzenie w takiej chronologii w niewielkim odstępie czasowym. Nie od razu ale się podniosłam, dziś mam dobra pracę skończyłam studia co do faceta hmmm ciągle szukam właściwego niestety póki co same żaby, ale będę wytrwała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k jak KAsia
No to teraz ja: zmarła moja kochana mama,po roku rzucił mnie maz dla mniej urodziwej,ale majetnej dziuni.Wynajmowaliśmy mieszkanie.Koszt wynajmu 750 zł ,moje zarobki 800.Odszedł zostawił mnie z niczym.Olał dziecko i w ogóle sie nią nie interesował.Po miesiącu wynajełam tańsze mieszkanie,z oknami które trzymały sie na gwoździu,z piecem do którego nie miałam węgla.Przez rok nosiłam węgiel w reklamówce z piwnicy taty,zeby ludzie nie widzieli.Przy przeprowadzce i remoncie pomógł mi brat.Zrozumiałam wtedy ,ze moge na niego liczyć.Niedługo potem poznałam faceta z problemami wiekszymi niż moje.niedługo potem dostałam mieszkanie z urzedu na które czekałam 6 lat.W remoncie pomógł mi partner,który teraz jest moim męzem;)Mieszkanie wykupione,wyremontowane na cacy,nowa praca z wiekszymi zarobkami a mąż zakochany we mnie jak na poczatku.Jesteśmy razem 5 lat ,małzenstwem 2.Ex maż przypomniał sobie o dziecku i maja swietne relacje.Oto moja optymistyczna historia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa rasowa
1 znajoma: cale zycie poprane zwiazki, w wieku 38 lat na ulicy wypatrzyl ja chlopak jeszcze z czasow liceum, jednak nie podszedl. ale szukal jej i znalazl. byla wtedy w kolejnym popranym zwiazku. tamten odebral wiadomosc jaka dla niej zostawil, i rzecz jasna wyrzucil. jednak on sie nie poddal i sprobowal znow. sa malzestwem, dziecko pierwsze ma chyba z 2 lata, kolejne w drodze 2 znajoma: samotna do 30 nigdy powaznego zwiazku. poznaje chlopaka w pracy, po roku slub, po 2 dziecko, wlasnie kupuja mieszkanie. sa szczesliwi i to widac. 3 znajoma, bardzo poraniona przez zycie. w wieku 35 lat na necie poznaje faceta, z ktorym po roku sa malzenstwem. on mlodszy o 5 lat. wlasnie adoptowali cudna coreczke. 4. znajomi: on po nieudanym malzestwie, ona po nieudanym zwiazku. poznali sie w pracy. po 2 latach slub, po 2,5 dziecko na swiecie. banalna niby historia ... jednak ... w wyniku zaniedban lekarzy on laduje nieprzytomny w szpitalu, lekarze w jednej z najlepszych klinik daja mu nie wiecej niz 20% szans na przezycie. na powrot do normalnego zycia zadnych. wybudzaja go na chwile ze spiaczki farmakologicznej zeby pozegnal sie z zona i dopiero co narodzonym synem. 5 czy 6 operacji, kilka mcy na oiomie. po 3 czy 4 miesiacach lekarze zaczynaja dawac nadzieje, ze czlowiek przezyje. dzis szaleje z dzieciakiem, ciesza sie zyciem z zona, jest w pelni sprawny. cuda sie zdarzaja ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam Was :) ...nietypowy temat - nareszcie pozytywny :)...pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
świetny temat :) bardzo podnosi na duchu :) Ja jeszcze chwilę poczekam na mój happy end. Na razie wszytsko zmierza w świetnym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Samotna_mama_
podnoszę temat, napiszcie coś optymistycznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×