Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kosmiczna rewolucja

świadome macierzyństwo

Polecane posty

Witajcie! :) Nie jestem jeszcze mamą, ale mam nadzieję, że będzie mi dane być w przyszłości :) Chciałabym, żebyśmy powymieniały się refleksjami i informacjami dotyczącymi tego jak być świadomym rodzicem. Chodzi mi o polecanie książek, artykułów i wymianę codziennych doświadczeń. Mam na myśli rozwój, opiekę nad dzieckiem i relacje z nim , również w wymiarze psychologicznym. Uważam, że ta sfera jest zaniedbywana i dlatego jest tak wiele nieszczęśliwych rodzin. Co wy na to? :) Mam nadzieję, że się przyłączycie i razem stworzymy ruch świadomego rodzicielstwa :D Jutro dodam coś więcej , a na dziś od siebie polecam książkę: "Żyć w rodzinie i przetrwać" Skynner, Cleese - ogrom wiedzy psychologicznej podany w bardzo przystępny sposób. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamaaaaa26
książki książkami a życie życiem - świadome macierzyństwo nie istnieje wg mnie - czy jesteś gotowa na dziecko czy nie - młoda czy doświadczona to i tak nic nie wiesz i jesteś przytłoczona odpowiedzialnością i nie wiedzą jak się pojawia dziecko - jest mnóstwo rad - od innych mam, z neta czy z książek ale każde dziecko jest inne - co u jednego się sprawdza u innego kompletnie nie - dochodzi brak pomocy, mega zmęczenie, miliony decyzji do podjęcia i twoj organizm zmęczony i potrzebujący regeneracji po ciąży - a dziecko ma swoją osobowość i charakter nawet takie malutkie i najbardziej świadomej mamie bywa ciężko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uuuu.. powiało optymizmem...:D Trochę się z Tobą zgadzam, ale nie do końca. Masz dużo racji w tym co piszesz, ale to że tak jest, nie usprawiedliwia niewiedzy. Wiedza i świadomość w tym temacie nigdy się nie zmarnuje, moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi się, że lepiej znać kilka sposobów na walkę z jakimś problemem, niż nie znać żadnego, bo każde dziecko jest indywiduum. Poza tym świadomość, że ma się choć trochę wiedzy teoretycznej w dużym stopniu uspokaja i pomaga przejść przez macierzyństwo, cieszyć się nim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko niematko
kobieto weź i zajdź w ciąże i zobaczysz gdzie potem możesz sobie wsadzić takie artykuły itd - to jest wartościowe ale chyba dla studenta psychologii co ma zaliczyć jakiś przedmiot - weź i lepiej poczytaj co robić jak dziecko ma kolke albo jak karmić takie dziecko bo wbrew pozorom to jest bardzo trudna rzecz - jak będziesz padała na twarz po miesięcu nieprzespanych nocy - z kolkami, alergiami, niechcącym jeść dziecko albo wprost przeciwnie ciągle głodnym itd itp, to gwarantuje ci że nawet nie wspomnisz sobie o jakichś behawioralnych więziach itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego właśnie TERAZ czytam o więzi matki z dzieckiem i innych tego typu "pierdołach". Przykry jest poziom świadomości polskich matek, które robią z siebie cierpiętnice typu : bo ja tak bardzo poświęcam się dla mojego niemowlaczka, więc nie jestem już w stanie przyswoić żadnej wiedzy "ponad program". Ja nie twierdzę, że przy małym dziecku nie trzeba się natyrać,ale na kolkach i karmieniu się nie kończy, ale może zrozumiesz to kobieto dopiero jak Twoje dziecko będzie już dorosłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem od roku mama i choc w czasie ciazy jak i juz po urodzeniu czytalam sporo na temat wychowania maluchow to powiem tak: ksiazki to jedno a zycie to inna sprawa. Moja corka miala i ma w npsie wszystkie ksiazkowe madrosci bo to sie tam naczytalam o metodach uspokajania, bawienia eccc jej to wogole nie odpowiadalo. To co mi sie przydalo - dziwnie zabrzmi ale niektore rady tesciowej:)) oraz po prostu eksperymentowanie i poznawanie krok po kroku wlasnego dziecka. na niektore pytania pomogl mi tez pediatra. jedyne to co wynioslam z ksiazek to postepowanie w obliczu niektorych dolegliwosci oraz chorob malej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zreszta jesli chodzi o nawiazywanie wiezi to bez ksiazek wiadomo,ze do tego trzeba przebywac z dzieckiem, spedzac z nim czas. Potemkazde dziecko woli inne zabawy. Moja uwielbia na przyklad bawic sie na hustawkach, lubi jak ja krece na karuzeli, jak jej spiewam jak ja kolysze na rekach w takt muzyki, jak jej rzucam pilke a ona za nia biega, nie lubi (jeszdze) czytania, woli byc w ruchu. Doszlam do tego przebywajac z nia i proponujac jej razx to a raz tamto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamam26
i myślisz autorko że jak się naczytasz tych mądrości psychologicznych to potem twoje dziecko niebędzie takie jak w linku co dałaś? może i nie będzie ale to tylko dlatego że poprostu będzie miało inny charakter itd - mój mały też miał nie marudzić i fajnie się bawić a marudzi jak cholera i myślisz że dlatego że nienaczytałam się książek i artykułów??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholkawawa
No artykuł na bank się przyda ;D chyba studentce psychologii albo pedagogiki. Jestem podwójną matką i przywiązania się "uczyłam" z każdym dniem, sama mogłabym napisać książkę, ale wiem że nie ma takiej potrzeby, bo każdy to przeżywa troszkę inaczej /nie znaczy że gorzej/. Czego nauczyłam się na początku... jak najmniej czytać jak najwięcej wsłuchiwać się w siebie i dziecko /intuicja górą/. Te ciągłe czytanie, rady itp. tylko kołują "umysł" matczyny, który jest i tak zmęczony i nadwrażliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trafilas pod zly adres bo nie jestes jeszcze matak a juz probujesz nam wmowic, ze jak sie naczytasz iles tam ksiazek to bedziesz super matka. Trafilas jednak na juz matki ktore mowia ci: kazde dziecko jest inne i co innego na nie dziala. A przywiazania nie uczy sie poprzez ksiazki tylko obcuja z wlasnym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mania_ania
kosmiczna rewolucja,a o czym my mamy z toba dyskutowac?dobrze ci ktoras mama napisala- - powstawaj do dziecka noc w noc po 20 razy, lataj z cyckami na wierzchu bo masz zapalenie brodawek, spedz z dzieckiem w szpitalu 2 tygodnie z okazji zapalenia pluc,zamartwiaj sie zabkowaniem, kazdym kichnieciem itd...wtedy mozemy poogadac....:O a na razie lec podyskutowac z nawiedzonymi staraczkami:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie powiedziałam , że będę super matką. Ale myślę, że w ten sposób zwiększam swoje prawdopodobieństwo. Jakbyś czytała ze zrozumieniem to wiedziałabyś że nie da się nauczyć przywiązania z książki. Chodzi tylko o to , żeby zwrócić uwagę na to , że to istotne, bo mimo, że każde dziecko jest inne to sa jednak psychologiczne prawidłowości, które są UNIWERSALNE. I mimo, że matką jeszcze nie jestem, to NIESTETY w pracy codziennie stykam się przykrymi konsekwencjami niewiedzy matek takich jak wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego uogolniasz? co to znaczy "konsekwencjami niewiedzy matek takich jak wy" jakie wy? co za wy?? ochlon troche, zastanow sie co piszesz,kogo schesz w tym momencie pouczac? i nie pisz o przywiazaniu bo przywiazac mozna sie do psa-ja swoje dziecko kocham mimo,ze mam w glebokim powazaniu dyskusje o swiadomym macierzynstwie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaalllllleeeeeeeeeeeeeeehng
ale bez sensu ta wasza cała gatka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolina31
gatki idiotko to mozesz miec na dupsku:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobi3tka
A ja uważam, że wiedza jest jak najbardziej potrzebna szczególnie w kwestiach różnych dolegliwości towarzyszących rozwojowi niemowlaka takich, jak np. kolki, ale należy podchodzić do wszystkiego z dystansem i ze spokojem. A najważniejsze jest nieustanne okazywanie miłości na wiele sposobów. Ja nauczyłam się słuchać swojego instynktu, a nie babć, ciotek i wujków i widzę, że najlepiej na tym wychodzę ja i moje dziecko. Muszę oczywiście wysłuchać wszystkich "mądrości" typu: "nie ucz twojego dziecka noszeni na rękach!!!!" itp, ale odpowiadam: "jak nauczę to JA je będę nosić, nie wy". Bo ja nie potrafię zostawić płaczącego dziecka samemu sobie. Skoro płacze, to znaczy, że czegoś mu trzeba, być może chce się tylko przytulić do Mamy. A Mama jest od tego, żeby zaspokoić wszystkie potrzeby dziecka, również te emocjonalne. A mój syn, mimo tego, że często jest na rękach i jest baaardzo często przytulany, zasypia wieczorem sam, bez konieczności kołysania i noszenia. Poświęcam mu cały mój czas i nie żałuję tego, bo wiem, że to inwestycja na całe życie. A zmęczenie? Owszem, odczuwam je czesto, ale nie pozwalam, by miało wpływ na moje relacje z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaalllllleeeeeeeeeeeeeeehng
wiolinaa, ja sobie wypraszam takie epitety !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmiczna rewolucjo w byciu
idealna matką książki Ci nie pomogą, mogą uczulić na niektóre sprawy, przypomnieć o czymś, ale nie ma dobrego sposobu który działałby na wszystkie dzieci, NIKT nie będzie znał twojego dziecka, setka dzieci będzie lubiła kołysanie a twoje dziecko będzie to irytowało, i na odwrót. nikt nie zgadnie czy uspokoi je przytulenie czy muzyka czy odkurzacz a może szczekanie psa, a może po prostu wypłakanie się do końca, nikt ci nie powie ile będzie potrzebowało czułości, jedne dzieci są pieszczochami twojemu może wystarczyć kilka minut pieszczot wieczorem. ile dzieci tyle sposobów wychowania, każda matka która mądrze kocha swoje dziecko będzie miała idealny sposób na jego wychowanie. nie ma tak , że obczytasz się i już uważasz że jesteś gotowa na macierzyństwo, z książek dowiesz się jak przygotować mleko, ile podać leku w razie gorączki, co podać na ząbki, jak przygotować wyprawkę itp, ale nie jak kochać i jak wychować,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja się wtrące na słówko.
Swoją drogą, z takim podejściem jak kosmiczna rewolucja znam jedną matką. Uważała, że książki, mądre dyskusje, sprawią że stanie się bardziej doskonałą mamą. Mnie pouczała, że to odpowiedzialne z jej strony. Te wszystkie mądrości tak ją przybliżyły do ideału, że potrafi pouczać i wymądrzać się jak to jest super, a z drugiej strony wyjść do sklepu i zostawić malutkie dziecko samo. Poza tym też kocha uogólniać, WY, ONI itd, do tego jeszcze zanim została matką już miała tysiące rad i setki słów krytyki dla innych mam o byciu matką. Dywagacje na temat tego co będzie, są całkowicie bez sensu. W momencie pojawienia się dziecka książki można schować do kieszeni nie uważam by jakoś szczególnie pomogły, potrafią jednak wprowadzić zamęt, bo moje dziecko jeszcze nie siedzi, a wg książki powinno, bo moje dziecko już wstaje, może to za wcześnie itd. Znam wiele matek niewykształconych, nieoczytanych, które są naprawdę świetnymi matkami, bo potrafią się w nie wsłuchać, dostroić się z nim i wcale nie są jojczącymi, utyranymi babami. A znam też wiele wykształconych, karierowiczek, w tym panie psycholożki, które popełniają tak karygodne błędy, które tym pierwszym nie mieszczą się w głowie. Ale do powiedzenia mają bardzo dużo, do tego jeszcze trzeba trochę dorobić ideologii. Ochłoń trochę, ogarnij się i przemyśl sprawę. Bo faktycznie trafiłaś pod zły adres. Nie masz jeszcze dzieci, a pozwalasz sobie krytykować i szufladkować osoby, których tak naprawdę nie znasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja się wtrące na słówko.
Jeszcze jedno. Niestety, ale jednak superniania z tego co pamiętam najczęściej przyjeżdżała do domów, raczej wykształconych osób i wyglądających raczej na normalne i dobrze funkcjonujące rodziny. Brak konsekwencji a co najważniejsze brak zainteresowania, to jednak coraz częściej domena, zapracowanych, dążących do bycia ideałem rodziców. Tylko w tych dyskusjach o cudnych szkołach, świadomym macierzyństwie, wspaniałych, genialnych dzieciach, kolejnych zajęciach pozalekcyjnych, dobrych przedszkolach, nianiach i wyścigu kto przeczytał więcej mądrych książek, często zapomina się o najważniejszych. O SAMYCH DZIECIACH, (to ta sfera jest zaniedbywana) które nie są idealne, które są cudowne w tym, że są sobą, odrębną indywidualną jednostką, nie są niespełnionymi marzeniami rodziców, że czasem im się nie udaje, że czasem płaczą, psocą i brudzą ulubioną kanapę i tłuką niechcący ukochane perfumy. I to patrząc na ich rozwój trzeba się dostroić, wspólnie wypracować metody działania, bawić się szukać ulubionych zajęć i wspólnego języka. Książkę można przeczytać żeby mieć pojęcie teoretyczne, najlepiej po prostu psychologię rozwojową (chociaż i tu się co nieco zmienia) a nie kolejne kiepskie wydanie, kolejnego kiepskiego poradnika do obsługi dziecka, jakby to był sprzęt do zaprogramowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkg
Ot sedno... jakby wiedza książkowa byla gwarantem szczęścia dzieci to najszczęśliwsze dzieci byłyby dziećmi osób wykształconych /najlepiej psychoologów :P/ ... czy tak jest?? Dlaczego osoba która jest niewykształcona jest dobrą matką?? Jak odpowiesz sobie na to pytanie, to dużo się dowiesz autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co mnie najbardziej dziwi we współczesnych matkach? Że na każdym kroku staramy sie udowodnić że daleko nam do naszych własnych mam, że zrywamy ze stereotypem Matki Polki, że jesteśmy bardziej świadome, bardziej wyzwolone, mniej przywiązane do uciążliwych obowiązków dnia codziennego. Jedocześnie my - w przeciwnieństwie do nich - mamy internet, kafeterię, poradniki, nianię w TV... i możemy uprawiać coś co się nazywa tzw. świadomym macierzyństwem. Ale czy aż tak bardzo różnimy sie od naszych mam? Czy idea macierzyństwa sie aż tak bardzo zmieniła? Ani trochę! Po prostu cywilizacja nadała roli matki nieco inny makijaż i ubrała wszystko w piękne słowa. Wychowanie dziecka nadal polega na ciężkiej mozolnej pracy, opiece od pierwszej chwili życia, ogromnej odpowiedzialności i przede wszystkim miłości do dziecka. Jeżeli te 4 punkty zostają spełnione to nie ma znaczenia ile poradników przeczytała mama i jak często oglądała nianię. Oczywiście że wiedza jest ważna i na pewno przeczytanie kilku ksiązek na temat ciąży i opieki nad dzieckiem nikomu nie zaszkodzi. Zresztą to czysta przyjemność przygotowywać się w ten sposób na przyjście na świat malucha. Zgodzę się jednak z tym że nawet najbardziej fachowa ksiązka w rzeczywistości nie bardzo pomaga w rozwiązaniu problemu. Czytanie o porodzie a przeżycie go to 2 różne sprawy:-) Czytanie o tym jak obcinać niemowlakowi paznokcie a robienie tego w praktyce to również odrębne histrorie:-) Zaznajomienie się ze sposobami walki z kolką a walczenie z nią non stop przez 3 miesiące potrafi wykończyć najbardziej uświadomoiną matkę:-) Dzieci to najcudowniejszy prezent od życia jaki może dostać kobieta. I ja uważam że niesamowicie jest być matką i doznać tego ogromu uczuć jakie doznaje się rodząc i wychowując dziecko. Mimo wszystkich trudów. 'Świadome macierzyństwo' to kretyńskie określenie bo nie za wiele poznałam matek które by nie były świadome tego że są matkami i na czym ich rola polega;-) Ale już jeżeli muszę użyć tego stwierdzenia to wydaje mi się że świadome macierzyństwo zaczyna się z momentem narodzin dziecka. A proces 'uświadamiania' w sposób naturalny trwa przez całe życie matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asaaaaaa
świadome macierzyństwo? Każdy dorasta do roli matki... w praktyce, nie w teorii... można przeczytać 1000 książek a nie kochać dziecka i wszelkie wysiłki spełzną na niczym... najważnieszja jest miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, szkoda żeśmy się kompletnie nie zrozumiały. Ze swojej strony chciałam przeprosić za jedno uogólnienie i trochę złośliwości z mojej strony- nie uważam, że któraś z osób wypowiadających się w temacie jest złą matką. Ale nie rozumiem agresji w moim kierunku i takiej zamkniętej na nową wiedzę postawy, jak niektóre tu dziewczyny prezentują. Myślę też, że gdybym nie przyznała się, że nie mam dziecka to dyskusja też wygladałaby inaczej. Ja uważam, że miłość do dziecka jest najważniejsza i doświadczenia w opiece ( którego jeszcze nie mam) nic nie zastąpi. Ale kochać też trzeba mądrze. Niewiele jest osób, które świadomie i celowo robią dzieciom krzywdę, a niestety wiele osób cierpi w dorosłości z powodu błędów rodziców. W " ŚWIADOMYM macierzyństwie" chodzi także o to, żeby być ŚWIADOMYM, że nie wszystko da się przewidzieć i nie na wszystko można być gotowym. Niektóre z was fajnie o tym napisały i za to dziękuję. Dalej jednak trzymam się swojego zdania, że wiedza jest cenna. I będę czuła się pewniej wiedząc więcej na temat rozwoju emocjonalnego mojego dziecka, jakie etapy przechodzi, czemu nagle buntuje się bardziej niż zwykle i czego w związku z tym ode mnie potrzebuje. Jaką rolę mój mąż spełnia w wychowaniu córki, żeby mogła w dorosłości stworzyć udany związek itp. Jakich błędów uniknąć, żeby moje dziecko miało dobre poczucie własnej wartości, bo to jest jedna z najcenniejszych rzeczy, w jakie mogę je wyposażyć na życie. Nie rozumiem więc, jak można odrzucać taką wiedzę. Dzisiaj się dowiedziałam, że jest taka akcja społeczna: http://www.dziennikarstwo.pl/?q=node/329 i całe szczęście nie czuję się w moim spojrzeniu odosobniona. Szkoda, że wątek nie wypalił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko to co piszesz jest naprawdę mądre i jak ja byłam w ciązy myślałam podobnie do ciebie. Muszę jednak przyznać sie do tego że bardzo trudno stosować się do książkowych porad. Ksiązki na przykład mówią że na dziecko nie wolno krzyczeć, ani mu grozić, ani go straszyć, ani go krytykować. A jak robi coś źle to za każdym razem należy mu mozolnie tłumaczyć na czym polega jego błąd. Próbowałam tak robić... ale rezultatów żadnych:-) Stwierdzenie: Nie wolno wdrapywać się na schodki bo spadniesz nie robi na 1,5 rocznym maluchu żadnego wrażenia. On nawet nie rozumie w pełni co to znaczy. I kiedy wdrapuje się po raz setny na te nieszczęsne schody a ty już nie masz siły tłumaczyć i boisz się o bezpieczeństwo potomka uciekasz sie do tandetnych ale sprawdzonych sposobów:-) - Jak w tej chwili nie zejdziesz z tych schodów to cię zostawię i pójde do domu! - Zobaczysz ten pan zaraz cię zabierze! - jesteś niegrzeczny, nieposłuszny i mama cie nie kocha! - Zobacz jaki grzeczny chłopiec! Nie tak jak ty!!!!! I tak dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×