Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uświadomiona.... ?

Uświadomiłam sobie, że nie przyjmę oświadczyn

Polecane posty

Gość samantha1992
Popełniłam tam literówkę, miało być oczywiście "oświadczynach", nie "oświadczeniach" :). Życie nie musi Ci się sypać w takiej sytuacji. Nie ma sensu się męczyć (całe życie). Albo powiedz mu teraz, że nie jesteś gotowa (dobitnie, ale nie bezpośrednio, nie mówiłabym tego w super-poważnej rozmowie)i chcesz poczekać jeszcze pół roku, rok, dwa, albo jeśli wchodzą w grę bardzo długie oświadczyny- zgódź się i tak samo odwlekaj (ale ewentualne zerwanie zaboli bardziej), albo zakończ to teraz i szukać osoby, której będziesz pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
Ale ja nie wiem sama czy chcę zakończyć nasz związek, niczego już nie jestem pewna. Mam taki mętlik w głowie, że szok. Z jednej strony potrafi być bajecznie, a z drugiej.. czasami bywa jak z horroru. I tego się właśnie boję - tych gorszych chwil..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka z dalekich stron
hej, chcę pogadać, potrzebuje tego. Mieszkam teraz w Australii. Jestem z facetem, który w ogóle mnie nie szanuje. Jest miły kiedy potrzebuje pomocy w pracy, kanapek, pomocnej ręki w sprawach urzędowych... Mamy dziecko. Niby wszystkim mówi o mnie narzeczona to, narzeczona tamto... nigdy się nie oświadczył, chociaż wiem, że ma to w planach. Ale ja czuję, że strasznie cierpię... staram się, żeby dziecko jak najmniej odczuwało to, co się dzieje w domu... ale to nie jest mozliwe.... ciężko mi o tym pisać... nie mam z kim o tym pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
Gdybyś mieszkała w Polsce, to normalnie bym do Ciebie do miasta pojechała z kilkoma butelkami trunku na rozluźnienie i obie byśmy się wyżaliły co i jak u nas się dzieje.. Mój też mnie nie szanuje. Nawet nie wstydzi się tego i potrafi mi to powiedzieć prosto w oczy. Gdy pojawiają się problemy, zaczyna się kłótnia, to dzieją się przeróżne rzeczy. Zahacza to o przemoc, a ja zawsze sobie obiecywałam, że nikt nigdy nie będzie mnie gnębił ani fizycznie ani psychicznie. A pojawia się jedno i drugie. Ostatnio rozmawialiśmy i mieliśmy sobie wyzerować konta. Naprawdę postanowiliśmy, że się postaramy. Ale problem znowu wrócił, pewnych jego odzywek i zachowań nie jestem w stanie wyeliminować. Mamy inny system wartości. Dla niego coś jest dopuszczalne, a dla mnie nie. A co się u Ciebie dzieje? Ile lat jesteście razem? Co takiego robi, że tak Cię to boli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samantha1992
Powtarzam to, co mówię od zawsze i będę mówić jeszcze długo. Związek rodziców jedynie dla dobra dziecka jest najgorszą rzeczą, jaką dziecku można zrobić. Wiem po sobie i zdania nie zmienię. Źle się czujesz ze swoim mężczyzną- rozstań się. Nie szanuje Cię- rozstań się jeszcze szybciej. Dziecko widzi i rozumie więcej, niż Ci się wydaje. I również cierpi. Dziewczyny, zaryzykujcie. Może za rogiem czeka Was o wiele szczęśliwsze życie, z mężczyzną, który ZASŁUGUJE na bycie z Wami. Autorko tematu, zawsze będzie pamiętać złe chwile- nie zapominaj o tym. Może skoro masz taki mętlik, dajcie sobie jakiś czas spokój. Czas na przemyślenie. Jeśli to nie jest możliwe, spróbuj gdzieś wyjechać, sama. Może to pomoże Ci poukładać myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vorlon girl
A na czym polegają te gorsze chwile? Chodzi o jakiś kryzys, kłótnie, on zachowuje się nie w porządku, czy po prostu co jakiś czas histeryzujesz, bo on nie jest taki, jak byś chciała (ambitny, pracowity itp)? Obojętnie który to przypadek, to wóz albo przewóz moim zdaniem. Życie nie jest "na próbę" i na "zobaczy się, może jakoś będzie". Warto być w związku z kimś, z kim chce spędzić się życie. Postępujesz także nieuczciwie względem tego mężczyzny, mówiąc mu, że nie jesteś "jeszcze" gotowa, tak, jakby taka chwila miała nadejść. Czas przemyśleć swoje priorytety w życiu, jeśli w związku są problemy, to zastanowić się, czy staracie się wspólnie je raz na zawsze rozwiązać, czy rozchodzicie się. Niektóre rzeczy można przepracować - problemy z komunikacją itp, ale osobowości swojego mężczyzny nie zmienisz, i jeśli nie pasuje ci on taki jaki jest, to nieuczciwe jest go zwodzić. Chodzi mi o zasadnicze cechy - ambicje życiowe, introwersja/ekstrawersja, ogólny temperament... Warto też zastanowić się, na ile akceptujesz odmienność od swojego "ideału" - drobna podpowiedź: bez tego nie ma co liczyć na kontakt z drugim człowiekiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vorlon girl
posta pisałam przed przeczytaniem ostatnich wiadomości. cóż, takich rzeczy nie można zostawiać licząc na to, że "rozejdą się po kościach"... albo ostra praca nad sobą nawzajem i jakieś radykalne reguły, albo koniec. Nie ma co tracić życia w bylejakich związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samantha1992
Jeśli dochodzi do przemocy, to się nie zastanawiaj. Mam bardzo bliską koleżankę, która była i wciąż jest niesamowicie gnębiona przez faceta, którego bardzo kocha. Ale powiedziała STOP i pomimo tego, że uważa, że nigdy nikogo już nie pokocha, to zachowała się racjonalnie, kończąc ten związek. I wreszcie wychodzi na prostą. To była najlepsza decyzja, jaką podjęła- sama to przyznaje. Znajdźcie siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vorlon girl
i warto byłoby chyba, żebyś mu powiedziała jasno, dlaczego nie chcesz się teraz zaręczać, zamiast próbować jakoś dyskretnie dać znać, żeby może teraz tego jeszcze nie robił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
On doskonale wie co mi w nim przeszkadza. Rozmawialiśmy nie raz na ten temat. Też mi wygarnął co nie co. Tak więc oboje wiemy jakie mamy do siebie zastrzeżenia. Z tym, że on nic sobie z tego nie robi. Może już ograniczył pewne odzywki, niektóre zachowania, ale to nie jest nadal to, czego bym oczekiwała. Szacunek do kobiety musi być, nawet podczas kłótni. Nie można od tak sobie rzucać nieprzyjemnymi słowami pod adresem drugiej osoby. Język polski jest tak rozbudowany, że wszystkie wulgarne słowa można w kulturalny sposób powiedzieć. Tyle, że to trzeba mieć w genach. Od małego trzeba mieć wpajane, że tak i tak traktuje się swoją kobietę, a nie jak szmatę podczas kłótni, a zajebistą pannę jak stoi przy garach. A on właśnie taki jest. Zajebisty jak jest dobrze, a jak jest źle... to już poniżej tej granicy, którą ja mam w głowie wyznaczoną. Często się zastanawiam co by było, gdyby się nam rodzina powiększyła. Nie mam żadnej pewności czy przy dziecku mnie nie zbluzga, czy mnie nie szturchnie, "bo jest zły". Jak będzie dobrze, to będzie najlepszym ojcem na świecie i najbardziej oddanym mężem na tym globie. Ale gdy nerwy go poniosą, to już gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka z dalekich stron
Znamy się kilka lat. Na początku było oczywiście tak jak w bajkach bywa. Ale to jest w każdym związku. Początki zawsze są piękne. Potem zaszłam w ciążę. Nie bałam się tego etapu. Jestem po dobrych studiach, miałam fantastyczną pracę... sprawiliśmy sobie po urodzinach duży dom. Kota. Dwa auta. Po prostu wypisz wymaluj, rodzina idealna. Ale z dnia na dzień ten piękny obrazek zaczął pękać. Zaczynało się od "pojebało cię" itp. podkreślę, że nigdy nie odezwałam się do niego w ten sposób. Zaczął być chamski, miły był, wtedy kiedy wspominałam... z dzieckiem nie ma prawie w ogóle kontaktu... a ona za nim tęskni strasznie. Ciągle słyszę "daddy come? daddy come?" a on nawet jak przychodzi, bierze ją na 5minut na ręce i zaraz mi ja oddaje. generalnie dziecko to dla niego drugi kot, którego mozna pogłaskać, zapytać się czy jadła już obiad i wrócić do ciągłego krytykowania swojej partnerki. Doszło do przemocy fizycznej? Aż tak? Jak on się po tym czuł? Przepraszał? Przyjechał do nas na wakacje jego rodzina. Mąż jego siostry włączył telewizor i zostawił włączony. A ten, po powrocie z pracy zaczął krzyczeć na mnie, że "kurwa telewizor włączony, po co go włączasz...miałaś mi pomóc z papierami.." . a papiery mu zrobiłam, leżały na biurku. A ja na ekran nawet nie spojrzałam. Oczywiście nie przeprosił, nie było za co. Masz siłę, żeby odejść? też się boisz jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
koleżanka z dalekich stron Nie to, żeby mnie katował, nic z tych rzeczy. Wystarczy, że mnie szturchnie, uderzy mnie po tyłku (za karę :O), to już dla mnie to za dużo. Ile razy po rękach dostałam.. Kiedyś za szyję, za kark mnie złapał. Dostałam zakaz wchodzenia do pokoju. Niejedną naszą rzecz rozwalił w przypływie nerwów. Tak to mniej więcej wygląda.. Jeśli chodzi o wulgarne teksty, to potrafił mnie od góry do dołu tak obsmarować, że całą noc potrafiłam przepłakać. Ale ograniczył te swoje zapędy. Tłumaczył się, że ja go tak rozwścieczałam swoim gadaniem. Czy miał wyrzuty? Tak, ale nie były to wyrzuty typu: co ja najlepszego zrobiłem, tylko coś na zasadzie: zrobiłem, żałuję, ale mam na usprawiedliwienie to i tamto. Potrafi kryć się tym, że niejeden facet na świecie by mnie ostro pocharatał. Zawsze mówi, że mogłabym bardziej cierpieć i żebym nie wyolbrzymiała. I że tak naprawdę nic tragicznego się nie dzieje. Ale jak już wcześniej pisałam: naprawdę to zachowanie ograniczył. Ale i tak to nie jest to, czego bym oczekiwała od swojego faceta. Brak zaufania, nie czuję się przy nim bezpieczna, to wszystko na mnie wpływa. Czy mam siłę? Na razie do mnie dociera jak bardzo niekorzystnie postrzegam swoje życie. Chyba pierwszy raz aż tak pesymistycznie myślę. Nie było tak źle nawet wtedy, gdy mnie popchnął czy po rękach skarcił. Teraz się we mnie skumulowało, bez większego powodu. Chyba coś we mnie pęka. Wiem, że chce działać dobrze. I to jest paradoksalnie najgorsze. Bo naprawdę momentami widzę, że się stara, ale co z tego, skoro i tak zdarzy mu się coś palnąć. A ja jestem już tak wyczulona, że szok. Zły jego ton, źle dobrane słowa i moje niezadowolenie gotowe. Zaczynam się męczyć :O Powiadasz, że z dzieckiem nie ma w ogóle kontaktu, a między Wami coraz gorzej. A rozmawialiście? Coś staraliście się ustalić? Czy jak grochem o ścianę? Ty swoje a on swoje? Nie docierają do niego gadki, że dziecko na tym cierpi? Nie widzi, że się sypie? Bo mój to chociaż to zauważył i coś postarał się zmienić... A bać, to cholernie się boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka z dalekich stron
halo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A on właśnie taki jest. Zaj**isty jak jest dobrze, a jak jest źle... to już poniżej tej granicy, którą ja mam w głowie wyznaczoną." No własnie, tak jak z moim chłopakiem... nojgorsze jest to, że ma 26 lat i wtedy kiedy się poznaliśmy, czyli jakieś kilka lat temu nie zmieniło się nic. Jak zacęliśmy razem być tak jesteśmy, on nie ma żadnych priorytetów, najgorsze jest to, że on daje mi wciąż odczuć, ż jego brat i granie w gry dla nastolatków jest ważniejsze od kobiety która miałaby spędzić z nim życie:( Też się ciągle nad wszystkim zastanawiam, raz dobrze jak w bajce a raz żle tak jak dziś, wogole się do siebie nie odzywaliśmy, on spędził czas z bratem i na kompie a ja sama na kompie, bez słowa. Przykre. Czasem mam wrażenie, że życie przelatuje mi bezsensownie a mam 22 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghgfsfh
ja jestem z facetem 5 lat i on nawet nic nie wspomni o zareczynach... nie wim kto ma wiekszy problem ty czy ja...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
Witaj mini 🖐️ witaj w naszym niechlubnym klubie pt: niezadowolone z życia z facetem... A Ty skąd jesteś? Jak sobie radzisz z obecną sytuacją? Doskonale wiem o czym piszecie, wiem co czujecie... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój sam też nie wspomina jakoś tak się potoczy rozmowa w tym kierunku i to wszystko...że nie ma kasy na pierścionek i po temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghgfsfh
autorko ja mysle ze powinnas mu powiedziec ze nie je4stes jeszcze gotowa, a jak boisz sie ze go to zrani, to wymysl cos typu... i tak nie mamy kasy na slub itp..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj, witaj ja jestem z wielkopolskiego z okolic Poznania bardzo boli mnie też to, że on chyba nigdy nie uwolni się od brata mimo, że to jego brat, jego więź z nim jest silniejsza od naszej a ja kiedy w kłótni pytam po co ze sobą jesteśmy skoro się męczymy częstymi kłótniami to on nic... często mnie lekceważy, mówi "poczekaj Kochanie tylko do niego pójdę" no i tak sobie czekam na niego po pół godziny jak nie więcej bo gada o grze z bratem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
ghgfsfh punkt widzenia zależy od punktu siedzenia Ty czekasz na zaręczyny, bo najwyraźniej kochasz swojego faceta ponad życie, a przede wszystkim jesteś pewna, że chcesz stworzyć z nim rodzinę. Kto ma gorzej? I Ty i ja mamy źle. Bo Ty nie wiesz na czym stoisz, a ja wiem aż za dobrze w czym tkwię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś może pomyśleć, że to pierdoły ale to jest dla mnie przykre bo odbieram to w taki sposób, że on ma na mnie zlew:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka z dalekich stron
biedna :( ale przeprasza i wie za co... a masz rodzine przy sobie? przyjaciół? czy ktoś wie o Twojej sytuacji? Mówisz, że rozmawialiście... ponoć rozmowy dużo dają. Ale nigdy człowiek nie wie, czy nie są to tylko słowa rzucone na wiatr... my nie rozmawialiśmy... nie wiem jak to zacząć. Przed sąsiadami zgrywamy udaną rodzinkę, a w 4 ścianach swoje... ciężko mi jest z tym...nie wiem nawet co mu powiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghgfsfh
uswiadomiona.... najlepiej dac na wstrzymanie.... czas pokaze czy jestescie sobie pisani... jezeli jezsczze tego nie czujesz tzn ze nie jestes jego pewna. wytlumacz mu ze to zly pomysl. nie wiem co ja bym zrobila w twojej sytuacji.... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potrafi też nieźle kłamać, bo brat go namówił na wrzucenie kasy mojego faceta w maszynki, na szczęście wyciągnęli więcej ale co z tego jeśli poszedł i np stracił to mógł mi tego nie powiedzieć a ma przykład bo jego brat ma 23 tys kredytu do splacenia na teraz właśnie przez maszynki do których wrzucił niewiadomo ile...i on z niego przykład bierze... katastrofa, mój facet jest bardzo podatny na to co mówią, robią bądź do czego namawiają go inni:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
Mimi - mieszkacie razem z jego bratem czy jak? Ja rozumiem, że brat to brat, ale z bratem chyba nie zamierza mieć dzieci... Powinien Cię wysłuchać.. Postaraj się z nim poważnie porozmawiać. Możesz np. zaprosić go na kolację w jakieś ustronne miejsce i porozmawiać z nim o tym, co Cię gnębi. Bez brata ma przyjść oczywiście. Tak wiesz.. może podejdź go? Próbowałaś poważnej rozmowy? Może on sobie nie zdaje sprawy z tego, że tak Cię rani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uświadomiona, obudź się. w Twoim związku od początku nie było szacunku i nie sądzę, że to się zmieni. nie mogłabym być z kimś, kto jest w stanie mnie zwyzywać, niezależnie od tego co zrobiłam albo ile wypił. później przestanie mu się układać w pracy, pokłóci się z rodzicami i będzie wyżywał się na Tobie i ewentualnym dziecku? ja bym uciekała. już teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, mieszkamy razem, ja się wzbraniałam ale zdecydowałam się jednak, wogóle z nim jest ciężko każdy jest uparty i żadne nie umie ustąpić... mój chłopak ciągle ma na wszystko wytłumaczenie i usprawiedliwienie, kiedyś jego rodzina powiedziała jak miał inną dziewczynę zanim mnie poznał, że ona jest jego mamusią a starszy brat tatusiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_juz
się robi śmieszne, jak to kobiety lubią robić z siebie męczennice miłości:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomiona.... ?
Jeżeli chcecie, aby rozmowa poważna miała sens, to powinnyście same wszystko dokładnie przygotować. Miejsce, atmosferę, żeby facet czuł się wyluzowany, był w miarę zadowolony z wyjścia. Bo to Wy chcecie powiedzieć, co Wam nie pasuje. Trzeba trochę dopomóc. Wiem z doświadczenia, że dom nie zawsze jest najlepszym miejscem na takie poważne rozmowy. Zabrać faceta na piwo do parku i powiedzieć mu szczerze, co Wam na sercu leży. Od tego trzeba zacząć. Bo faceci rzadko kiedy sami wpadną na przyczyny pogorszenia sytuacji w związku. Ja rozmowy mam już daaawno za sobą. Nie jedną, nie dwie, a baaardzo wiele. Niby zawsze uśmiechnięci wychodzimy z tej rozmowy, ale i tak nie jest tak, jak być powinno. No ale najpierw rozmowa. Szczera rozmowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×