Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Devone

To chyba już koniec...

Polecane posty

Od prawie 3 tygodni ciągle się kłócimy, o błahostki i o poważniejsze sprawy. Jeszcze niedawno było tak pięknie, byliśmy w sobie zakochani, spędzaliśmy razem każdą chwilę, marzyliśmy o ślubie i dzieciach. Teraz, po 9 miesiącach, jest między nami niesamowita obojętność, spędzamy wieczory przed TV, ranimy się nawzajem, kłócimy się. Do tego dochodzą rozbieżne wyobrażenia o życiu i plany na przyszłość, ja nie lubię jego rodziny, on nie przepada za moją. Ja jestem przewrażliwiona na swoim punkcie, on nerwowy i wybuchowy. Po każdej kłótni mówimy, że spróbujemy, że się zmienimy, ale te zmiany trwają może tydzień, dwa. Dzisiaj pokłóciliśmy się na środku miasta o drobnostkę i uznaliśmy, że być może trzeba będzie się rozstać. Ja jednak go kocham, ale mam wrażenie, że miłość tu już nie wystarczy, że jednak do wspólnego szczęścia potrzeba więcej. Czy to można jeszcze uratować? Czy jednak lepiej się rozstać zanim się znienawidzimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfv
Mam chyba tak samo. Niby milośc jest, a jednak brakuje tego CZEGOŚ co sprawia, że człowiek jest szcęśliwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Charmiiing
Nie czekaj, nim zapuka do Twych drzwi! Już teraz oszukaj smierc i dowiedz się kiedy umrzesz! Kliknij i poznaj datę swojej śmierci! http://smierc.org

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma tego...
czegos, czego szukaci ciagle.szanujci sie nawzajem,kazde ma jakis lepsze i gorsze momenty.i bedzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też niby powinnam być szczęśliwa, jednak jesteśmy zbyt różni. Ja potrzebuję czegoś innego, on też. Nie mam pojęcia czy jest sens w to brnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hast
u mnie to samo.., dziewczyny łaczmy się ska jesteście i ile macie latek? razem zawsze rażniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem jak można siebie nawzajem ranić, to jest dla mnie niepojętne. Ile jesteście razem? Jeśli jest tak źle to lepiej będzie jak sie rozstaniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 25, on 27. A ranimy się, bo znamy swoje słabe strony. Ja wiem, że on ma pewne kompleksy wobec mnie (jestem lepiej wykształcona, wiele podróżowałam) a on wie doskonale w czym ja czuję się niepewna (mam bardzo niską samoocenę). Doskonale wiemy jak sobie dowalić żeby bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
powiem ci z doswiadczenia, ze jezeli jestescie tak rozni i do tego nie przepadacie za rodzina partnera, to to nie ma sensu. im szybciej sie rozejdziecie, tym lepiej. z czasem bedzie tylko gorzej. zamknac ten rozdzial i isc do przodu. z czasem zrozumiesz, ze to bylo najlepsze co mozna bylo zrobic w tej sytucji. probowaliscie sie zmienic ale to na dluzsza mete sie nie da. to nie zda egzaminu. powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam właśnie podobne zdanie na ten temat. Nie mamy wspólnych tematów, jego interesuje coś co mnie nudzi i wzajemnie. Na początku oczywiście staraliśmy się poznać swoje pasje, ale jednak są zbyt różne. Kocham go i wiem, że on kocha mnie, jednak nie wiem czy ta miłość jest większa niż to co nas dzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale po co tak sobie dowalać, nie rozumiem tego, jaki w tym macie cel?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obrona. On powie coś co mnie zrani, ja odpowiadam czymś co zrani jego. Błaha sprawa, powód naszej awantury parę dni temu: byliśmy razem w sklepie, mierzyłam bluzkę-mój chłopak skwitował to: o Boże, co za wiocha, po co mierzysz takie hipisowskie ciuchy, one Cię tylko pogrubiają. Ja się odgryzłam wczoraj, krytykując buty, które mu się podobały. I tak to wygląda, mścimy się na sobie za wszystko, odgryzamy się i ranimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
nie tak wygladaja poczatki znajomosci jesli wszystko idziew kierunku bycia razem, moze wrecz na cale zycie. teraz to jeszcze choc czasem sie staracie a i tak nic to nie pomaga. rozstancie sie kulturalnie bo to nie ma zadnej przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to kochana dla mnie to nie ma absolutnie sensu. W życiu bym nikogo nie zraniła bo bałabym się że przez to go stracę, albo po prostu sprawię mu przykrość a to nie o to w tym chodzi.. jak dla mnie to sensu nie ma lepiej jak nie będziecie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze, że nawet nie wiem kiedy i przez co to się tak popsuło. Wiem, że miałam żal o niedocenianie mnie, brak komplementów, kwiatów, zdjęcie rozebranej modelki na tapecie komputera. To dziecinne, ale tak bardzo brakowało mi poczucia, że jestem dla niego najpiękniejsza, najcudowniejsza, tego spontanicznego zachwytu:"Jak ładnie dzisiaj wyglądasz". Mam niską samoocenę, potrzebuję zapewnień i komplementów, aby czuć się atrakcyjna. Tego brakowało już na początku znajomości, ja mu ciągle powtarzałam, że jest przystojny, męski, wspaniały...To wszystko wpędziło mnie w obsesję na punkcie własnego wyglądu. Obsesyjnie myślę, że jestem za gruba, za brzydka, nieatrakcyjna a on niebawem porzuci mnie dla ładniejszej. On twierdzi, że to przez to moje złe mówienie o sobie, obsesyjne kompleksy, traci już cierpliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fricccca
Lepiej się rozstać, bo niestety to może się jeszcze nasilić, zwłaszcza gdy na drodze pojawią się prawdziwe problemy. Pożegnajcie się zanim się nawzajem zniszczycie. Macie dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, jestesmy para dopiero od 9 miesiecy. Nie mamy dzieci, a myslelismy nad tym kiedy bylo jeszcze dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja myślę, że masz rację kobiet
Ja nigdy nie mogłabym celowo ranić mojego męża. No i ta rodzina, jak Wy sobie wyobrażacie takie życie, skłóceni z całym światem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fricccca
Wiem, że to trudne ale prędzej czy później doszłoby do rozstania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam w sumie nic do jego rodziny, to całkiem mili ludzie, ale nie lubię z nimi przebywać, działają mi na nerwy, są wścibscy, materialistycznie nastawieni do życia, wymądrzają się ...mój chłopak jest z nimi bardzo związany, musi być codziennie u rodziców, ja nie lubię wizyt u nich, bo po prostu się tam źle czuję. On nie cierpi z kolei moich rodziców, wydają mu się napuszeni i aroganccy. On się męczy w moim rodzinnym domu a ja w jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×