Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Joanna3607

Ku przestrodze-na tym nie warto oszczędzać

Polecane posty

Gość Joanna3607

Witam wszystkich. Na samym początku pragnę poprosić o jedną rzecz. Nie jestem spamerką, choć cześć osób na samym początku może odnieść takie wrażenie. Proszę o dokładne przeczytanie tego co opiszę w niniejszym poście. Chcę zaznaczyć, że głównym jego celem jest uwrażliwienie wszystkich czytających na kwestię bezpieczeństwa. Po przypadku jaki mi się trafił chcę coś zrobić. Wpadłam na pomysł akcji napisania na maksymalnej ilości forów do jakich jestem wstanie dotrzeć tego samego artykułu. Wiem, że może to się wydać śmieszne, że pewne osoby stwierdzą, że to co opisuje jest dla nich normalnością, ale (i proszę bez uszczypliwych uwag, odnośnie baba, IQ itd.) ja o mało co bym ten błąd popełniła. Piszę ku przestrodze, bo uważam, że nawet jak znajdzie się wśród internautów jedna, której poprzez niniejszy wpis pomogę to będę uważała to za swój osobisty, taki malutki sukces. Otwarcie też przyznam się, że w przypadku pewnych forów z zakresu tematyki samochód wymagane jest wpisanie modelu jaki się posiada. Dlatego też, pozwoliłam sobie na pewne kłamstwo, mam wielką nadzieję, że ze względu na treść niniejszego artykułu wybaczycie mi to (szczególnie kieruję swoją prośbę do moderatorów). Prawda jest bowiem taka, że w realu moją „super bryką jest bardzo leciwy już Mercedes W124, z początku lat dziewięćdziesiątych, którego chciałam „zdradzić dla nowszego modelu (nie koniecznie Mercedesa, kwestia rozważenia ceny w stosunku do rocznika jaki zamierzałam kupić) Niestety w części przypadków musiałam troszkę wysilić swoja wyobraźnię i posiłkować się danymi z różnych stron internetowych w celu uzyskania możliwości wpisu na danym forum. Jest to jedyna rzecz, która nie jest zgodna z rzeczywistością i faktami i mam wielka nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Oczywiście te kilka zdań, które napisałam wcześniej dotyczy tylko forów tematycznych powiązanych z konkretną marką samochodu, w przypadku forów ogólnych nie ma to znaczenia. Jeszcze jedna drobna uwaga. Zdaję sobie w pełni sprawę, iż w przypadku forów tematycznych stworzonych pod konkretną markę czy model samochodu, stali bywalcy danego forum, będą mieli ten temat „opanowany,. Jednak zdecydowałam się również napisać na tych forach, ze względu na fakt iż przypuszczam, że dociera do nich też duża liczba osób, które albo interesują się dana marką i z tego powodu taką stronę odwiedzają (nie zawsze musi się to kończyć kontem na danym forum), albo po prostu szukają informacji o danych samochodach, bo dana marka jest w kręgu ich zainteresowań przy planowanym zakupie Tyle celem wyjaśnienia pobudek, jakie mną kierowały. A teraz do rzeczy. Aby była zachowana logika niniejszego tekstu muszę również wyjaśnić jaki ja miałam udział w całej sprawie. (przepraszam, że może cześć osób stwierdzi, że zaczynam przynudzać, proszę, strawcie ten tekst do końca) Ano tak jak wspomniałam, obecnym (jeszcze z dwa tygodnie, al to wyjaśnię już na samym końcu) środkiem transportu jaki posiadam jest leciwy Mercedes W124 w kolorze śliwkowym, diesel 2.0 rocznik 1993. Zbyt dużo nie można mu zarzucić, zbytnio się nie psuje, ale swoje latka ma. Od jakiegoś czasu kiełkowała w mojej świadomości myśl wymiany mojego „dziadka, a właściwie „babci bo Mercedes to imię w końcu żeńskie na coś nowszego. Nie będę ukrywała, że kredytu na nówkę z salonu brać nie zamierzałam. Zakładałam zakup samochodu pod względem wielkości zbliżonego do obecnego. Silnik Diesel, ewentualnie benzyna ale z LPG. Ze względu na gabaryty liczyłam się z silnikiem od 1,9 do 2,5. Rocznik nie starszy niż 2005. Cena max do 40.000zł Wiem, że w tej cenie teoretycznie mogłam jechać do salonu i kupić coś mniejszego i nowego Tyle, że do Fiata Punto mnie jakoś nie rajcuje, Fabia mi się nie podoba, podobnie jak Astra II. A to chyba jedyny wybór „nówek na jaki było mnie stać. Zaczęłam więc szukać po portalach motoryzacyjnych (ogłoszenia typu sprowadzę dla ciebie każde auto, czy wyjazdy po samochód też z przyczyn samego zaufanie też nie nie interesowały), allegro, przy okazji odwiedziłam kilka komisów samochodowych. Wyszło, że wybierać będę mogła pomiędzy młodszym Audi A4 (troszkę małe gabarytowo, ale od „biedy i podoba mi się w sumie wygląd), starszym A6, Mercedesem klasa E, BMW, Toyota RAW4 (w sumie nie mówiłam nie samochodom o wyglądzie terenówki, zresztą bardzo mi się podobają, ale zawsze przeszkodą była cena w stosunku do zakładanego rocznika). Głównie te marki „pojawiały się najczęściej przy moich założeniach cenowo-opcjonalnych. Tyle odnośnie wyjaśnień jak doszło do sytuacji, która będzie sednem sprawy Pewnego dnia zadzwonił do mnie znajomy, że na jakiejś tablicy u siebie w markecie znalazł super okazję. Przytoczę mniej więcej treść ogłoszenia: Bezpośrednio, bezwypadkowy, w idealnym stanie technicznym Jeep Grand Cherokee Limited 2,7 CRD Diesel. Rok 2006. Zależy mi na szybkiej sprzedaży, ze względu na wyjazd. i nr telefonu. Wstępnie stwierdziłam, że raczej nie będzie mnie stać, nie ten rocznik, nie ten model samochodu w stosunku do marki. Choć tak jak napisałam wcześniej „mam wielką słabość do terenówek, jednak do tej pory mogłam o nich tylko pomarzyć no chyba, że zakup dotyczyłby auta 20 letniego (wiem, że mój „Mietek dochodzi do tego wieku, ale ja nim już się kulam ponad 7 lat). Ale, coś mi nie dawało spokoju i zadzwoniłam. Cena troszkę mnie zszokowała 41.000zł Umówiłam się wstępnie za około 3 godziny. No cóż 60 km dojazdu i na szybko musiałam wyrwać jakiegoś fachmana, aby choć bardziej specjalistycznym okiem rzuciła na to cudo. Szanowny sprzedawca, okazał się człowiekiem wielce uprzejmym i bardzo gadatliwym (co powiem otwarcie wzbudziło moja nieufność, co mnie bowiem obchodzą jego problemy życiowe, wredna teściowa, czy żona, która przyprawiała mu rogi, gdy on biedny całe dnie spędzał w warsztacie, który też musi zamknąć i sprzedać, z tego co zrozumiałam chodziło o sprawę rozwodową i podział majątku oraz związaną z tym emigrację). Pomimo swej gadatliwości niezbyt dużo mówił o szczegółach samochodu. Owszem wychwalał wyposażenie, że samochód kupił jako drugi właściciel (w kraju pierwszy). Że taki idealny, bezwypadkowy (choć udowodnić tego nie wiem czy nie mógł, czy nie chciał). Że gdyby nie sytuacja rodzinna to nigdy by go nie sprzedawał i takie tam ściemy. Pierwsze o czym pomyślałam to fakt, że może jest to pojazd kradziony, ale na moje pytanie o możliwość spisania numerów i sprawdzenia tego, Pan Sprzedawca (tak go nazwijmy) stwierdził, że skoro mam takie życzenie to on nie widzi w tym żadnego problemu. Spisałam więc numerki, umówiłam się na następny dzień i wróciłam do domu. Zrobiłam tak dlatego, że z przyczyny „technicznychtak to nazwijmy, u siebie miałam lepsze możliwości sprawdzenia tego pojazdu na Policji (dobra niech będzie, dobry znajomy ojca jest emerytowanym policjantem i chciałam poprosić go o pomoc w tej sprawie). Jednak pomimo całego optymizmu i jakiejś euforii jakiej uległam, po kawce w domu zaczęłam się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Stwierdziłam, że nie ma co biadolić tylko trzeba włączyć komputer i zacząć szperać. Numery pojazdu miałam spisane, więc pomimo że swoje szanse oceniałam minimalnie to jedynie co mnie to kosztowało to z godzina pracy przy ekranie. No i trafiłam na coś takiego co można znaleźć [url=http://www.sprawdzhistorie.pl]pod tym adresem[/url] Strona poświęcona jest sprawdzeniem historii pojazdów z USA i Kanady. Wiem, że teraz cześć osób zacznie że reklama, że taniej, drożej, wystarczy wpisać w Google. Po części się z tym zgadzam, jednak to że ja jestem z uzyskanych informacji bardzo zadowolona (uratowałam 40000zł, a może i życie) nie ma tu znaczenia. Jeżeli ktoś skorzysta z tego linku, jego sprawa. Jeżeli skorzysta z innej strony, którą znajdzie w Google też jego sprawa. Nie chodzi mi specjalnie o stronę tylko o fakt, aby sprowokować osoby czytające ten post z jednej strony do chwili zastanowienia, a z drugiej strony w pewnym sensie dać powód do dyskusji, ale o tym później. Jednak głównie chodzi mi o to, że może choć jedna z osób, które przeczytają ten post, a która do tej pory o tym nie pomyślała, poszuka takich informacji i sprawdzi swój doszły lub i nie nabytek, przed zakupem. Nie uważam się za blond idiotkę, jednak otwarcie się przyznam, że o tym (sprawdzenie samochodu w tym zakresie) nie pomyślałam i gdyby nie zbytnia gadatliwość sprzedawcy, pewnie bym nie pomyślała. Wynik otrzymałam po jakich 10 minutach. I tym razem znów szok, poprzedni z euforii, ten z wściekłości. Wiem że cena okazyjna i zachowanie sprzedawcy mogły coś sugerować i zresztą zasugerowały. Jednak patrząc na to auto (naprawdę prezentowało się idealnie) w życiu bym nie powiedziała, że jego protoplastą było to co widziałam na zdjęciu. Bardzo żałuję, że nie zachowałam sobie tego linka, bo z przyjemnością bym go teraz wykorzystała. Podsumowując „podstawą do o mało co mojego nowego nabytku nie była nawet połówka jego poprzednika. Teraz dlaczego tak się uwzięłam na ten temat i dlaczego powstał taki tasiemiec. Po analizie otrzymanych informacji, zadzwoniłam do sprzedawcy i troszkę mnie poniosło, bo wstyd się przyznać, ale wiązanka jaką mu puściłam na dzień doby (a właściwie zamiast dzień dobry) nie nadaje się ani do cytowania, ani do podania do publicznej wiadomości. Początkowo zastanawiałam się nad upublicznieniem jego komórki, ale był to chyba prepaid, bo już tego samego dnia numer nie działał i jest tak do dzisiaj. Skoro więc nie działa to pominę ten numer, nie chcę się specjalnie z tym Panem spotykać w Sądzie za podanie jego danych „poufnych. Ponadto głównym powodem, dla którego postanowiłam napisać tę „litanię jest fakt, że właśnie zbliża się 10 rocznica śmierci mojej dobrej przyjaciółki wraz z mężem i dziećmi w wypadku samochodowym. Jacek nie prowadził pod „wpływem (zresztą był całkowitym abstynentem), jechali z dziećmi na wakacje. Fakt, że miał za dużo na liczniku. Nie wiem czy jak z samochodem byłoby wszystko w porządku, to mieliby szansę przeżycia. Wiem, że po części to wina Jacka, ale . pozostaje właśnie ale.... Nie całe 2 miesiące przed tym zdarzeniem kupił on sobie 3 letnie BMW. Może powinnam inaczej to określić kupił czteroosobową trumnę na kółkach. Samochód bowiem był zespawany punktowo z dwóch połówek. Nie pomyliłam się, to nie była kwestia rozbitego samochodu, który jest nie wiem prostowany, naciągany, wymienia się błotnik. Tam jedna BM-ka miała zmasakrowany przód, druga tył, to co było nie tak zostało odcięte, to co zostało razem zespawane (oczywiście zdaję sobie sprawę, że przy takiej operacji jakaś cześć musiała być dołożona „nowa) Wszystko to wiem dokładnie ze sprawy sądowej. Pechem bowiem sprzedawcy było to, że siostra Jacka jest bardzo dobrym prawnikiem i stwierdziła, że sprawy nie odpuści. Teraz wyjaśnienie. Wiem, że nie wszyscy blacharze i mechanicy tak robią, nie napisałam tego, aby im dopiec. Wiadomo, jak w społeczeństwie, cześć jest uczciwa, cześć nie. Dodatkowo cześć przecenia swoje umiejętności lub po prostu nie myśli nad konsekwencjami tego co robi. Mam nadzieję, że może po lekturze niniejszego tasiemca, któryś z nich również się zastanowi nad tym co robi (zakładając, że nie należy do tej grupy, mam nadzieję, że przeważającej, uczciwych rzemieślników, rzetelnie wykonujących swój fach) Mam również, nadzieję, że osoby, które ewentualnie szukają nowego pojazdu dla siebie, a które dotrwają do końca niniejszego posta też się chwilę zastanowią nad tym, czy zrobili wszystko aby dokładnie sprawdzić swój nowy nabytek. Nie życzę nikomu, aby przez chwilowy brak staranności przy sprawdzaniu pojazdu, gdzieś na zakręcie czekała na niego śmierć lub kalectwo Jeszcze jedną rzecz jestem winna wyjaśnić. Na samym początku pisałam, że mojego mercedesa będę miła jeszcze około 2 tygodni. Zrobiłam to dlatego, że po tym czasie będę właścicielką ślicznego Audi A6 z 2008 od znajomego profesora (najpewniejszy sposób zakupu auta, rozpuścić wici wśród znajomych) Autko z faktycznym przebiegiem, można stwierdzić, że bez wypadkowe, w swojej historii miało jedynie otarcie lakieru, kupione w Polsce, serwisowane. Marzenie. Z Mercedesem też, nie będę miła problemu, bo pan profesor bierze go w rozliczeniu dla wnuka, stwierdził, że jak dla młodego adepta kursu prawa jazdy jest to pojazd idealny, duży, ciężki, troszkę mułowaty. Idealną sytuacją jest ponadto fakt, że pan profesor, kasuje za swoje audi tyle ile mu brakuje do odbioru nowego z salonu, dzięki czemu wyrabiam się finansowo To co opisałam dotyczy samochodów ściąganych z USA, jednak w praktyce, oprócz typowo amerykańskich marek, również każdej innej, nie znam bowiem producenta samochodów (liczącego się i obecnego w Polsce), nie obecnego na tamtym rynku. Przypuszczam, że na podobnej zasadzie istnieje możliwość sprawdzenie samochodów z Niemiec, Anglii czy innego państwa (tego nie sprawdzałam) Niniejszy post poświęcam pamięci Jacka i Eweliny oraz ich dwójce cudownych aniołków i ku przestrodze innych, aby jak najmniej było takich tragedii na naszych drogach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maderkesa
spier..laj głupia babo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PechowaMagda
Cos mi sie zdaaje, że pewnym osoba brak kultury.... No cóż. Fakt tasieniec nieziemski (szkoda że nie dokonczony) Byłaby druga moda na sukces:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×