Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieszczęśliwa szczęściara

Jesteście szczęśliwe?

Polecane posty

Gość nieszczęśliwa szczęściara

Pytam tak całkiem serio: jesteście szczęśliwe? Bo ja ostatnio doszłam do wniosku, że chyba nie jestem szczęśliwa ze swoim facetem. Czy byłyście szczęśliwe, gdy Wam się oświadczył? Co czułyście? Albo czy chciałybyście zaręczyn, bo będą to dla Was szczęśliwe i radosne chwile? Jak to jest? Tylko tak szczerze, zastanówcie się dobrze.. Ciekawa jestem jak wygląda życie u innych par. Bo u mnie chyba nie jest tak, jak być powinno :O Wiek odpowiedni, plany na przyszłość, a ja zaczynam mieć wątpliwości :O shit....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego wyznacznikiem szczęścia są dla większości z Was ślub lub zaręczyny?? Ani jedno ani drugie nie wniesie nagle ogromnego bagażu szczęścia do Waszego związku. Ślub powinno się traktować jako sformalizowanie czegoś, a nie priorytet niezbędny do osiągnięcia szczęścia... A potem wielkie rozczarowanie, że" miało być tak pięknie"! Miłość w związku jest najważniejsza, a reszta to tylko dodatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwa szczęściara
No ja właśnie wzbraniam się przed zaręczynami, rozumiesz..? Chcę wiedzieć czy są tutaj dziewczyny, które są z facetem już ładnych parę lat, no i nagle sobie uświadamiają, że ten związek TO NIE TO. Chcę wiedzieć czy jestem jakimś odludkiem.. Czy jest ktoś, kto powiedział "TAK", a myślał niepewnie "NIE?". O... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli Ktoś przyjmuje zaręczyny, a myśli nie, to tylko pogratulować dojrzałego podejścia do życia:) Zależy Ci więc na doświadczeniach życiowych takich osób? Zaobserwowałam w niektórych kręgach panującą modę na "JESTEŚMY ZARĘCZENI" - niektórzy już od 10 lat, bez planu ślubu, dlaczego? "Bo to tak fajnie brzmi"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakryczna palma
bylismy razem 5 lat. wydawalo mi sie ze juz zawsze bedziemy razem, ze to jest ten facet, ze przy nim bedzie mi dobrze, stabilnie, bezpiecznie, itd. rozstalismy sie niedawno z jego inicjatywy. troche poplakalam, ale doszlam do wniosku ze dobrze sie stalo. ten zwiazek byl juz martwy, zero namietnosci, zero szalenstwa, rwących uczuc, emocji... i nawet za nim nie tesknie. uswiadomilam sobie ze bylam z nim z potrzeby a nie z milosci. i wlasciwie czuje ulge z tego powodu ze sie rozstalismy. wole juz byc sama niz z kims bez milosci. to takie oszukiwanie samej siebie, bo przeciez wszystkie chcemy wielkich i wznioslych uczuc, szalenczej milosci po grob, 100% pewnosci, tego uczucia w sercu z naprawde kochamy. kiedys sie tak czulam, ale bardzo dawno temu. pozostawanie w martwym zwiazku nie pomogloby mi w odnalezieniu tego uczucia ponownie. moze w innym czasie i u boku kogo innego. kiedys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może Wy nie znacie etapów budowania dojrzałego związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddfdfffgfgg
a mnie smieszy ta obluda, zeby dawac dupy to dawala przez kilka lat ale czy kocha faceta to juz nie wie, co za szmata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciekałam od zaręczyn...za każdym razem mnie paraliżowało ... gdy dostałam pierscionek byłam wystraszona... mimo że początkowo się ucieszyłam... za jakiś czas emocje opadły porozmawialismy i doszlismy do wniosku że to nie czas...(to nie był czas bylismy ze sobą z 6 miesiecy) później każde takie tematy wywoływały strach np. pytanie "co byś zrobiła gdybym teraz ci się oswiadczył" -szok milczenie i myslenie jak wybrnac... ale u mnie to jest spowodowane tym... że już nie raz "żoną" miałam byc... zwykle okazywali się patałachami... ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Światowa Organizacja Zdrowia
"Ślub powinno się traktować jako sformalizowanie czegoś, a nie priorytet niezbędny do osiągnięcia szczęścia... A potem wielkie rozczarowanie, że" miało być tak pięknie"! 100% poparcia z mojej strony... kurcze, Najfajniejsza, nie wiem jak to jest ale chyba mamy zbieżne poglądy w wielu kwestiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konopnicka90
ja jestem bardzo nieszczesliwa i szczerze nie chce mi sie zyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kludi123
ja byłam w zwiazku kololo 6 lat. Na poczatku na pewno bylam szczesliwa. Przez ostatnie kikla miesiecy wogole nie bylam szczesliwa z nim zakonczylam to. Jestem sama i po trochu dobrze mi z tym ale tez i zle poniekąd ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Światowa Organizacja Zdrowia
a Ty Konopnicka czemu nie jesteś szczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy tylko wiecznie narzekacie jak stare baby!!!!!!!!! Ja tam jestem najszczesliwsza na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem bardzo szczęśliwa, zareczyny były po 6 mc-ach wspólnego bycia, a na dniach nasz ślub:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakryczna palma
"Jestem sama i po trochu dobrze mi z tym ale tez i zle poniekąd .." no ja tez sie tak wlasnie czuje, ale chyba mi lepiej niz gorzej. wiec nie jest zle. :D "A gdzie wspólna walka i trud włożony w odbudowę związku?" moj zwiazek juz probowalismy odbudowywac z kilka razy, ale za kazdym razem sie jednak spieprzylo cos i sie nie udawalo... po prostu wygaslo. bez sensu byc ze soba na sile jak sie tego nie czuje juz... po co tkwic w czyms bez sensu jak mozna poczekac na cos lepszego? juz wole szalona milosc niz stabilne bagno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfv
Nie jestem szcęśliwa. Zareczyny były jednym z najpiękniejszych dni mojego zycia, a teraz wszystko zaczyna sie psuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja zaręczyn nie miałam i nie chce mieć,a tym bardziej ślubu nie czuję tego czegoś.... Też jestem inna chyba. Mamy dzieci ale ślubu nie chce :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotkkaa
A ja sama nie wiem czy jestem szczęśliwa, są momnty że radość ogarnia mnie cała i są też te gorsze chwile. Mój związek trwa 9 lat, bez planów, bez zaręczn i ślubu, bez wspólnego zamieszkania. I właśnie jak zaczne myśleć, że on nawet nie planuje wspólnego mieszkania to mnie złość i smutek ogarnia, a za chwile myśle sobie że moge wszędzie wyjść, robić co mi się podoba. Mam wątpliwości, których 2 lata temu nie miała, była zapatrzona w niego jak w obrazek, on we mnie też. Aż nagle 7 rok chodzenia to był istny koszmar, walczyłam o ten związek jak tylko umiałam, teraz od około roku naprawiamy wszystko. Tylko zaważyłam że stałam się bardziej czepliwa i wymagająca, nie wiem może boje się żeby sytuacja sprzed 2 lat się nie powtorzyła. Dodam że miałam taki okres gdzieś 1,5 roku temu,że chciałam uciec na tydzień, zaszyć się gdzieś sama i wszystko przemyśleć, ale tego nie zrobiłam, pewnie jak bym uciekła to nie byli byśmy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaaaaaaaaaaaaaaaaa
JA jetsem szczęśliwa!!! jesteśmy razem od 5,5 roku od 2,5 roku jesteśmy małżeństwem. Zanim się pobraliśny mieszkaliśmy ze sobą 2 lata. Może to zdziwić że tak szybko zdecydowaliśmy na mieszkanie ze sobą, ale byliśmy tak w sobie zakochani, że nie potrafiliśmy spotykać się tylko od czasu do czasu. Teraz wspominam z uśmiecham to nasze "szaleństwo" dziki seks i częste kłótnie. Ale po tym burzliwym początku nauczyliśmy się ze sobą życ, mamy dużo szacunku do siebie. Nasz związek oparty jest na miłości i szczerości. Ale żeby nie było tak cukierkowo - czasem się kłucimy, były problemy finansowe, a od ponad roku problem z zajściem w ciążę. Czasem jest ciężko, ale wiem ,że zawsze mogę na niego liczyć. Więc jeśli któraś z was nie wie czy chce zaręczyn, ślubu to radzę sie zastanowić. Wyobraźcie sobie go w trudnej sytuacji, albo porozmawiajcie o planach na przyszłóść o pieniądzach o mieszkaniu. Gdy tak szczerze ze sobą porozmawiacie zrozumiecie czy macie podobny pogląd na życie czy uda się wam kompromis w tych sprawach. Bo miłość jest ważna, ale do kompletu potrzbna jest odrobina rozsądku. Uff ale się rozpisałam... :) Przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×