Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kurczak i smyk

Czy sa jeszcze normalni faceci?

Polecane posty

Jest egoistyczne:(. Bierze się d...w troki i zostawia płaczących za tobą... Z drugiej strony tylko człowiek straszliwie samotny, nieszczęśliwy, a przez to i chory jest chyba zdolny targnąć się na własne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczaczku nie mów tak :( Ja sam mam takie dni, że wolałbym nie istnieć dla innych, wiec izoluję się dosłownie, czyli nie odpowiadam na wiadomości gg od nikogo, nie odbieram telefonów... Ale następnego dnia budzę się i jest na odwrót. Chcę być w centrum uwagi, chcę spędzać czas z innymi... i przeważnie jak na złość akurat nie ma nikogo żeby mnie zauważył ehhh :( Ale żyję sobie dalej z nadzieją że następnym razem się uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umiem na siebie patrzeć często bardzo krytycznie. Widzę objawy, które dużo osób by zignorowało, ale może rozmowa z innym psychologiem pokaże mi to czego nie dostrzegam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przemierzam - No właśnie, zawsze jak odchodzi ktoś nam bliski, to wydaje nam się, że to niesprawiedliwe że ukochane osoby odchodzą, a te wredne mendy dalej łażą po świecie... Co ciekawe, dopiero wtedy jak ginie ktoś w naszym wieku i z naszego otoczenia, to zaczynamy sobie zdawać sprawę z tego, że jednak należy się mieć na baczności, bo to każdego dosięgnie i niekoniecznie za parę lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od dłuższego czasu się czuję kiepsko psychicznie. Był już długi moment, że było lepiej, nawet byłam w stanie euforii, ale to przez dodatkowe bodźce... Teraz wszystko wróciło. Obawiam się najgorszego. Ważne, że zdaje sobie z tego sprawę i chcę z tego wyjść, ale coraz gorzej:(. A coraz częściej zdarza mi się płakać... Tak niedawno się śmiałam, znów są łzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem się wielkie serca leczą....maleńką rzeczą:). Spróbuj małymi kroczkami uczyć się dostrzegania rzeczy, które mogą sprawić Ci radość. Poranna pyszna kawa, ciekawa rozmowa, fajna praca, piękne kwiatki w wazonie, ciekawe czasopismo, które możesz poczytać, dobre ciastka, pachnąca pościel i całe mnóstwo tego:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowana12345
Ja też już powątpiewam, że są normalni jeszcze na tym świecie... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobranoc! A tak naprawdę to coraz częściej rozmyślam o śmierci. Coraz częściej myślę o niej tak jakbym nie chciała myśleć. Powoli nie daję sobie ze sobą rady. Małe powodzenie powoduje euforie, a potem jest jeszcze większy smutek. Już byłam szczęśliwa. Skutecznie zagłuszałam ból, ale to wraca. Może to głupie, ale jak o tym piszę to mi jakoś tak lepiej. Widzę to co naprawdę czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To rób to nadal, pisz o tym ;) Nikomu to nie przeszkadza, a Tobie pomoze :) Taka łagodna forma terapii :) I ciesz się powodzeniami, bo to ważne... Rób tak, żeby było powodów do radości jak najwięcej, żeby nie dopuścić do siebie smutnych myśli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, nie dam się depresji... Chyba ją mam. Później Wam opiszę wszystko. Kupię dziś deprim, ale jak po miesiącu nie będzie poprawy to pójdę do psychiatry. Chcę jak najczęściej poddawać się zabiegom szczęścia... Ale to tylko zagłuszy ten stan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? Daj sobie spokój z lekami... One Cię zniszczą kompletnie tak, ze nie będziesz umiała bez nich funkcjonować. Lepiej od razu się z psychologiem umów, rozmowa wiecej Ci da niż leki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczak i smyk Deprim jest całkiem dobry. Brałam ok 1,5 miesiąca. Co prawda nie "uleczył" mnie całkowicie, ale jakaś tam poprawa była. Poza tym zalecam wizytę u psychologa, bądź też u najlepszej koleżanki jeśli takową posiadasz. Z depresją nie ma żartów :o PPL pozdrawiam 🖐️ i całą resztę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Że się tak głupio zapytam... Od kiedy to leki służą do leczenia depresji? Jeśli faktycznie to depresja, to z jakiegoś powodu ten stan się pojawił. Lek nie rozwiąże Waszych problemów! Lek jedynie w jakiś cwany sposób oddziałuje na układ nerwowy i ogłupia. Przez to nie odczuwa się tak silnie stanu przygnębienia (zresztą innych stanów też). A co jeśli nie jest to depresja a po prostu wynika to z temperamentu? Nie jestem specjalistą, ale czytałem, że melancholicy tak mają, że dużo nie trzeba żeby ich wpędzić ich w przysłowiowego doła z którego się tak szybko nie wybiją... Często jest to mylone z depresją. Jest sens się truć lekami w takim przypadku? To chyba trzeba by robić to całe życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem zwolenniczką przyjmowania leków w połączeniu z psychoterapią. Leki same nie uwolnią człowieka od problemów, a jedynie zagłuszą problemy na czas ich przyjmowania. Problem i tak pozostanie nierozwiązany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otóż to... Leki jakąś ulgę przynoszą, ale moim zdaniem nie jest to żadne leczenie. Jak stracisz pracę i popadniesz w depresję z tego powodu, to lek magicznym sposobem nie sprawi, że przestaniesz się tym przejmować w ogóle. Po prostu osłabi reakcje mózgu na emocje do tego stopnia, że przestaniesz reagować na ten bodziec. Tymczasowo to przyniesie ulgę, ale ile można na lekach jechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leki, w skrajnych przypadkach, ratują życie. Ale w wielu też można by się bez nich obejść. Wszędzie tam, gdzie ma się bliski kontakt z mądrym człowiekiem, który jest w stanie dać wsparcie - jest szansa:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale najgorzej jak ludzie całą nadzieję pokładają w lekach... Na początku jak pomagają, to zaczynają je brać coraz częściej aż z czasem lek przestaje działać i tu dopiero zaczynają się schody. Więc póki nie jest jeszcze tak źle, lepiej zawczasu z kimś porozmawiać. Dobrze jeśli jest to ktoś wykwalifikowany w tym kierunku (czytaj psycholog). Jakby było potrzebne jakieś wspomaganie lekami, to psycholog to na pewno zauważy i ewentualnie skieruje do innego specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×