Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bazyl_ja

nie sprząta,nie zarabia,kocha?

Polecane posty

Gość bazyl_ja

Witajcie, Przed ślubem wiedziałam ze ma długi, 30 000zł. przyjęłam ze błedy młodości, że damy radę. po ślubie okazało się że to nie 30 000 a 50 000. bardzo mnie tym zranił, mówił, że nie zdawał sobie sprawy, że to aż tyle(?)dałam szansę. Przy załatwianiu formalności w banku byłam w szoku, owszem, 50 000 ale kapitału, z odsetkami 90 000! były awantury, on się obrażał, nie odzywał. byliśmy 2 miesiące po ślubie, kocham go bardzo, nie chciałam się rozstawać. już od dwóch lat spłacamy, on pracuje, ale praktycznie cała pensja idzie na kredyt, jeszcze trzy lata. ja zarabiam. pracuję po 10 -12 godzin plus 1,5h na dojazd w jedną stronę, w domu w weekendy dokumentacja. w mieszkaniu nocuję. po setkach rozmów o związku partnerskim przed ślubem(i praktyce p[rzez kilka miesięcy) skończyło się partnerstwo. chodzi do pracy 6-7 razy w miesiącu na dobę. reszta wolna. nie sprząta. proszę np przed wizytą gości: masz wolne, posprzątaj, zrób to to i to. nie robi. wracam i godzinę przed wizytą latam jak oszalała żeby jakoś to było.na codzień nie jest inaczej. siedzi przed komputerem. wiem, że mnie kocha, w bardzo trudnych emocjonalnie momentach był przy mnie murem. ale w codzienności to się rozpada. nie każe mi sprzątać, gotować, jemu to nie przeszkadza. nie wiem co robić, próbowałam próśb, list, podziału obowiązków, gróźb, płaczów. wszystkiego. nie chcę go zranić i powiedzieć ze czuję się jak robol i sprzątaczka przez niego.mam 26lat a czuję się na 40. nie daję rady, nie śpię.wydaje mi się, że on naprawdę nie robi tego perfidnie i ze swiadomością, co mam zrobić żeby mnie odciążył?żeby czuł się odpowiedzialny za dom?pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
od momentu kiedy sie znamy mówiłam ze tego nie toleruję, ze chcę partnerstwa, nie wyliczane pol na pol, ale facet nie ma dwóch lewych rąk żeby nic nie robić.i on się z tym zgadzał, nawet tak trochę żyliśmy.jestem na skraju, próbuję bo bardzo go kocham, wiem, że on mnie też. zdarza mu się zrobić pyszny obiad, czasem pozmywać, ale to sporadyczne okazje. jak dotrzec?jak mu wytłumaczyć?nikt taki się nie rodzi i już zostaje do konca zycia, nawet facet:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Racja racja...
Moze ma jakis zawias albo depresje? Jestes dobra zona ze sie godzisz na takie splacanie dlugu po nim mnie by chyba cos rozerwalo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
zawias trwa od roku. depresja nie. jak się nie czepiam to jest wesoły i radosny. jak próbuję rozmawiac o tym, to się przestaje odzywać, idzie spać. nie daję rady fizycznie, psychicznie gnębi mnie że nie widzi ze się zaharowuję. nie wiem czy dobra zona czy z syndromem ofiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Z tego co piszesz nasuwa sie wniosek ze gosc nie jest przygotowany do zycia we dwojke w malzenstwie itd Probujesz go tego nauczyc ale on to lekcewazy. A jesli mu zaproponujesz zamiane rol, niech on zapitala po 12 h per day a Ty idz do pracy 6 razy w miesiacu? To co powie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Wiec ma zawias? To moze cos mu jest? ma jakies leki, problemy? Co wogole spowodowalo ze z takiego malego kredytu zrobilo sie 3 razy wiecej? Troche to niepowazne... czy sie myle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GanngBangg
nie prawda.od kiedy to facet ma gotowac obiady robic pranie itd.? To obowiazki kobiety a nie mezczyzny od poczatku swiata tak bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Wiesz ze ukrycie takie dlugu przed slubem moze byc powodem do rozwodu nawet koscielnego. A jak rozmawialiscie przed slubem o podziale obowiazkow czy o planie na zycie to jak to wygladalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
proponowałam podobną opcję - idzie do drugiej pracy, zarabia więcej a ja pracuję mniej i robię wszystko w domu. pozostawił bez komentarza. nie szuka drugiej pracy. kiedyś o tym mówił, że jak tylko miałby taką możliwość..miał, sama przyszła i nie skorzystał. myślę że ująłeś/aś w kilku słowach, to co ja musiałam napisać w wielu zdaniach- nie jest przygotowany do małżeństwa. ale czy mnie ktoś tego uczył?jak to się wypracowuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość punkt G mol
trudna sytuacja. nawet jesli ona mu powie (i pewnie nie raz powiedziala o zamianie rol) to on i tak to zlekcewazy. jemu jest tak wygodnie on tak lubi to ona ma na glowie wszystko nawet te jego dlugi po co on ma doroslec i stawac sie odpowiedzialny skoro robi to za niego zona? ten typ tak ma - niestety. trzeba dac kopa na rozped, bo cale zycie sie bedziesz meczyc. co dopiero jakby dziecko przyszlo na swiat....? masakra! puenta: milosc miloscia, ale jak budowac przyszlosc z kims kto nie ma zamiaru wspoluczestniczyc we wszystkim?? gdyby mu zalezalo(gdyby byl dorosly i odpowiedzialny) to Twoje uwagi i rozmowy traktowalby powaznie i przede wszystkim sie nie zloscil, nie ignorowal milczeniem i przesypianiem wszystkiego.... dalas szanse duza. on i jego dlugi - to piekny gest. reszte on musi pokazac a tu nic :( szkoda mi Cie i Twojej milosci zmarnowanej na takiego dupka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Energiczna30
Milosc, to nie okazywanie uczuc i pomocy od wielkiego dzwonu.To te codzienne domowe czynnosci kiedy to partner nie oczekujac podziwu i poklasku pomaga Tobie nieproszony gdy widzi ze jestes zmeczona i robi to wlasnie z tej milosci i troski o Ciebie, a nie z musu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie wiedząc o długu i widząc, że na dodatek kręci juz mogłaś przewidzieć, że swojego męża będziesz musiała sobie "wychować" bo już było widać, że specjalnie odpowiedzialny i obowiązkowy nie jest w tej chwili pozostaje ci chyba ultimatum albo weźmie się za siebie albo ty zarabiasz na siebie i przyjemności on na siebie i swój diabelny dług

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Jak myslisz co by sie musialo stac zeby on sie zmienil? A probowalas pogadac z jego mama zeby wplynela na niego, albo siostra bratem? Ale sprawa z tym dlugiem bardziej mnie to zastanawia. Jak mogl Ci tego nie powiedziec przed slubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
co do "obowiązków kobiety": specjalnego genu odpowiedzialnego za sprzątanie, zarabianie, pilnowanie rachunków to ja nie mam. joł joł: podział obowiązków dość elastyczny- kto akurat może to robi. on nie lubi pracować więc ja, ja nie lubię gotować więc on. wychodziło tak w miarę naturalnie. jak prosiłam, żeby cos zrobił to robił. sprzątałam więcej, ale też tyle nie pracowałam.a kredyt..może to i naiwność, ale ja nie sprawdziłam w banku ile to jest. tyle powiedział to uwierzyłam. poxniej to nie narosło, on po prostu nie powiedział mi prawdy..i ja mogę to spłacać póki mam zdrowie, ale on powinien angażować się też w inny sposób. rozwodu nie chcę, bronię się jak mogę przed tym rozwiązaniem bo jest dla mnie wazny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robisz rozdzielność majatkową
..i on ( jak to ktoś napisał ) zaczyna zarabiać na swój dług !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
najbardziej restrykcyjną rzecz jaką zrobiłam to zagroziłam wyprowadzką, żeby miał czas to przemyśleć. pomogło na jeden dzień. kryję go przed jego i moimi rodzicami, nie mówię ile, nie mówię co się dzieje. wiedzą ze mamy dług, ale nie wiedzą ze aż tyle i że jeszcze trzy lata do spłaty. jego rodzice wielkiego wpływu na niego nie mają, mieszkają daleko, kontakt jest średnio zażyły. nie wiem, może ja złych słów używam choć mi się wydaje że prościej nie można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jol jol
Jakby nie ten dlug ktory Was tak obliguje do zaciesniania pasa to by Wam sie nawet zylo ok, prawda? A np w czym twoj malzonek pomogl w tym malzenstwie? Czy mial juz samochod, mieszkanie jakies dobra nabyte na wspolna droge zyciowa? Hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak było gdy mieszkał w domu z rodzicami? bo mój mąż miał obowiązki domowe i tak też jest teraz. nie wyobrażam sobie zasuwać w pracy i w domu podstawiać mu wszystko pod nos :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jol jol
A ten typ taki jest i co mu zrobisz? Zadna sobie tego nie wyobraza bo sie idzie zajechac ale jej maz mimo rozmow , blagan nie chce sie zmienic. I co mu zrobisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazyl_ja
Wszystko co mamy,a dużo tego nie jest to kupiliśmy po ślubie.mieszkanie wynajmujemy. nie żyjemy na skraju ubóstwa. mamy co jeść, za co zrobić opłaty, ale to wszystko za cenę tylu godzin pracy. z tego co widzę w jego domu rodzinnym to teściowa robiła (i robi jak przyjeżdżają) wszystko za trzech synów, za swojego męża też. ale mój mąż bardzo wcześnie wyprowadził się z domu i sobie radził sam. dobrze nam się żyło razem, teraz też by się dobrze żyło gdybym miała na to siłę i czas. nie pamiętam kiedy byłam w kinie, na długim spacerze z psem, na kawie z przyjaciółką. wiecie, chcę z nim być do końca życia, ale nie nie chcę takiego życia.paradoks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia.. Skoro sama nie dajesz rady powiedz ze od dzis kase zarabiasz i wydajesz na terapie u psychologa. Zaczniesz spłaty jak ja ukończycie dopiero. Weźmie sie do roboty albo Pojdzie by skonczyc ja szybciej. Nie bedzie mial wyjścia. Skoro sama sobie z nim nie radzisz to albo to albo nie wytrzymasz i...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jol jol ma rację. pierwsza byłam, która sobie tego nie wyobrażała.a w efekcie wszystko to robię.po waszych komentarzach zaczęłam myśleć o rozdzielności majątkowej, ale trudno mi podjąć taką decyzję, bo nie chciałabym walczyć pieniędzmi. dziś nastawiam się na poważną, kolejną zresztą rozmowę. jeśli zdążę coś powiedzieć zanim się obrazi i wyjdzie, to jak powinnam ubrać to w słowa?nie chcę go ranić, ale do tej pory nic nie dotarło.jak mu to wszystko powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
No wlasnie ludzie radza 'sprobuj pogadac moze sie zmieni, rozmowa rozmowa rozwiazaniem na all' ale niektorym sie gada i do nich nic nie dociera i co ma taka kobieta zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Tez jestem za terapia malzenska, musi ktos obcy wykwalifikowany wyoslic mu w czym jest problem i co Cie czyni nieszczesliwa. Zapewne nie zgodzi sie by pojsc do poradni to mu wyjasnij ze to moze z toba jest cos nie tak i ze potrzebujesz obiektywnej rady i opinii. Jesli z nim dzis pogadasz i nie bedzie postepu zaproponuj bezwglednie terapie dla par. Jak myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie jest to rozwiązanie. spróbuję, choć na ile go znam to się oburzy albo wyśmieje ten pomysł. dla niego problem nie istnieje. problem to zdrada, alkoholizm, przemoc, a u nas wszystko przecież w porządku. jeśli się nie zgodzi kategorycznie to co innego mogę zrobić? spróbuję, dziękuję za pomysł..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz mu spokojnie to wszystko co nam tutaj napisalas ... ze nie masz juz sily sama ciagnac tego "wozka",ze go kochasz,ale jezeli dalej tak bedzie postepowal,to milosc,ktora napedza wszystko co robisz,w ktoryms momencie po prostu sie wypali. Ze rozumiesz jego problemy,ale wychodzac za maz mialas nadzieje na to,ze bedziecie wspolnie pokonywali przeszkody,a nie,ze bedziesz musiala borykac sie jeszcze z jego niezalatwionymi sprawami. Ze to dla Ciebie ,po prostu zbyt duzy ciezar i wiesz,ze sama,bez jego pomocy... nie dasz rady. Wlasnie cos w tym stylu powiedz z mala rezygnacja w glosie,zeby wyczul,ze faktycznie sprawa jest na tyle powazna,ze nie nalezy juz jej lekcewazyc. Moja kolezanka w podobnej sytuacji,wywalila komputer meza przez okno,ale to juz byla ostatnia rzecz jaka mogla zrobic,bo wszystkie tlumaczenia "jak grochem o sciane".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję Karolina, właśnie porządkuję sobie swój chaos w głowie..i zbieram się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Dobrze karolinka pisze. Mow spokojnie ale z rezygnacja w glosie, ze juz nie wydalasz i ze ludzie tak nie zyja. Kiedys twierdzono ze po to sie ludzie w pary dobierali zeby latwiej bylo wychowac potomstwo, bo tak to mozna zyc jako singiel. Powiedz mu ze wszedzie w kazdym zwiazku jest podzial obowiazkow, i nie ma tak ze jedno robi za dwoch a potem za cala rodzine. A co jak zajdziesz w ciaze? Oooo to jest wazny argument! Wiesz ile jest roboty przy dziecku? Teraz to nic ale potem to jak on Ci nic nie pomoze to sie zajedziesz kobieto. Ludzie cie beda tylko z profilu widziec bo tak chuda bedziesz z wycienczenia. Musisz wiec juz go zaczac zmieniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×