Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość o nie moge no!

tesciowa ciagle przynosi/wciska nam jedzenie

Polecane posty

Gość dddddddffffffffffffffffffggggg
żona swojego męża---- ja nie jestem osoba tego typu ze chce ratowac swiat i karmic wszystkich glodujacych, ale uwazam, że wyrzucanie jedzenia to przesada (ktos wydal na nie pieniaadze, poswiecil swoj czas zeby przygotowac, wlozyl swoja prace)..............chcial zrobic przyjemnosc a Ty bys poprostu wywalila;/ bez sensu mzoan zaniesc do domu alberta, do caritasu, jakiejs sasiadce znjaomym, ale bez jaj zeby wyrzucac, a najlepiej asertywnie powiedziec, ze sie nie chce juz jedzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciążliwość polega na tym, że chociaż nie chcesz czegoś / nie masz na to ochoty / nie lubisz / masz inne plany ktoś ci coś wciska. wciska? nie rozumiem, nie chcesz i jestes asertywny - mowisz thank you but thank you nie chcesz a nie jestes asertywny mowisz thank you, i wyrzucasz lub dajesz potrzebujacym gdzie uciazliwosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonazonaaaa
ja bym nie wyrobiła :D uwielbiam gotować, nie cierpię jak ktoś mi przynosi chociażby produkty poza tym nienawidzę wtrącania się mieszkamy z mężem z tego powodu 400km od rodziny, żeby się nie wtrącali, nabrali dystansu i udało się to aczkolwiek nieraz jak przyjadą nasze mamy na kilka dni to przywożą tonę żarcia, wkurza nas to ostatnio mówiłam mojej mamie, że nie mam wielkiej lodówki, że ma nie przywozić a ona nawiozła mi z 4 kilo mięsa, jakieś kiełbasy itd myślałam, że padnę na szczęście do gotowania mi się nikt nie wtrąca bo wiedzą, że to moja pasja teściowa wręcz prosi czasem o jakiś przepis z tego co wiem to teściowa nie nosi bratu mojego męża jedzenia, obiadów (co z kolei by się przydało, bo jego żona w ogóle nie gotuje, ma to w d.. :D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonazonaaaa
a, i mamy nas odwiedzają, np. raz na 3-4 miesiące więc nawet jak przywiozą jakieś mięso (moja mama), chleb i kiełbasy (mama męża) to da się przeżyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie każdy lubi wyrzucać
do zawsze szczery - uciążliwość tej sytuacji polega na tym, że teściowa ich uszczęśliwia na siłę - dostają, nie prosząc o to, jedzenie, którego nie jedzą i nie wiedzą co z nim robić. To tak jakby ktoś za nich decydował co mają jeść, a przecież każdy gotuje po swojemu. Ja bym oprócz tego osiwiała jakby mi codziennie teściowa wpadała ze słoikiem na kawę i zglądała po lodówce. Tyle że ja uważam, że to autorka jest sama sobie winna, bo jakby od razu powiedziała, że nie chce żadnych obiadków i jakby ich konsekwentnie nie brała to nie miałaby dziś takiego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam po prostu bardzo racjonalne podejście do rzeczywistości i życia. Skoro czegoś nie potrzebuję (nieważne czy to jest obiad czy bluzka) to najzwyczajniej w świecie dziękuję i nie biorę.Nie jestem przy tym bezczelna tylko asertywna. Mam szczęście,że jedni i drudzy rodzice to ludzie w miarę sensowni i można się z nimi dogadać (szczególnie z mamami). A wyrzucania jedzenia po prostu nie uznaję.Może jestem dziwna,ale skoro ludzie wokół mnie (a nie jest to problem marginalny i nie mówię o odległej Afryce) żyją na granicy ubóstwa to jest dla mnie strasznym marnotrawstwem i brakiem poszanowania wyrzucanie jedzenia. Każdy postępuje jak uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonazonaaaa
no i jej mąż troche trąba, że nie powie nic, wiadomo że mu łatwiej powiedzieć swojej mamie, że NIE CHCĄ mój mąż swojej mamie zawsze mówi jak ona próbuje się wtrącić, że ma wyluzować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i zglądała po lodówce. zagladanie, przestawianie rzeczy, pouczanie, krytykowanie - tak, to moze byc uciazliwe, ale dawanie jedzenia moim zdaniem nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
Ja bym zwariowała, jakby w ogóle teściowa wpadała co drugi dzień ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym zwariowała, jakby w ogóle teściowa wpadała co drugi dzień a wlasnie, niezapowiedziane wizyty moga byc uciazliwe, a nie samo dawanie czegos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
----> zawsze szczery Nie wiem coś się tak przyczepił. Wyraziłam swoje zdanie (które autorka najwyraźniej podziela) i nie każę ci go rozumieć ani akceptować. Autorka tematu nie pyta czy to jest słuszne, tylko jak wyeliminować takie zachowanie teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyraziłam swoje zdanie (które autorka najwyraźniej podziela) i nie każę ci go rozumieć ani akceptować. to zupelnie jak ja, prawda? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
twoim miejscu. Odpadłaby mi godzina na gotowanie, moglabym poczytac książkę. Sama kocham zawiesiste sosy, zupy na kościach, a nie lury bez smaku, musi byc smietana, kotlety moze srednio lubie, ale jak dają, to czemu nie brać? Twój maz wie, że dobrze gotujesz (choć z Twoich opisow wynika, że to jakas wege-glodówka), więc Twoje ego nie powinno ucierpiec, a ilośc wolnego czasu - wzrasta. Rzadziej jezdzisz na zakupy, masz czas na ogarniecie siebie, hobby, czy cokolwiek. Moja tesciowa za to gotuje mega ubogo, tzn np. pomidorowke robi tak: woda, sol, przyprawy, warzywa, pomidory. Jest rzadka i bez smaku. Ja np. nie lubie sztucznych kostek rosolowych, dlatego gotuje na kosciach, skrzydelkach, szyjkach - jest pycha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
i jak zrobie np. tłusta wieprzowine to po prostu zjadamy tego mniej, niż chudego miesa z kurczaka. Nie musimy zaraz tyc od tego. Niby czemu zupy na kosciach, sosy zaprawiane mąką, smietana w zupie sa niezdrowe? Sa tam tluszcze, jednak ich ilosc jest minimalna i jak ktoś poza obiadem nie żre non stop ciastek, tlustej kiełby itp to gwarantuje Ci, że nie przytyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO a ja bym chciała byc na
szyjki, skrzydełka, kosci?!: :O:O:O FU nic bym u ciebie nie ruszyła, :O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
co jest nie tak w skrzydełkach z kurczaka na przykład? dobry bulion z nich wychodzi, jak trzeba mi mniejsza ilosc zupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agpamiss tlen
do a ja bym chciała- ile masz lat, wzrostu waga? ciekawi mnie to na takiej kuchni ile mozesz wazyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
Wiesz, zakładając, że ktoś jest nieasertywny i mu nie smakuje/nie wie co z tym zrobić to pewnie też by było upierdliwe. Do dzisiaj pamiętam jak teściowa dała mi gotowy obiad na weekend - "pyszne" pierożki z farszem ze zmielonych starych wędlin i kiełbas. Chyba nie muszę nikomu mówić jak to danie smakowało. Brrrr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agpamiss tlen Zaraz się dowiesz, że wymiary modelki i min. 45 lat ;) Częste zjawisko w necie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie moge no!
kumepla mi wlasnie poradzila zeby brac, nie gotowac tylko brac sobie robic smaczne obiadki a mezowi podtykac te zupy i dania i korzystac z zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
ja nie mowie o używaniu starych wedlin ;/ mam 24 lata, wzrost 159, waga 55kg. Pewnie zaraz powiesz, że mam nadwage, ale i tak nie uwierzysz, jak Ci powiem, że duzo cwicze na silowni i mam sporo miesni. No i pracuje fizycznie. Na mojej kuchni żyje tez moj facet - nie ma nadwagi (186cm, 78kg), moja mama gotowala podobnie, nikt u mnie w rodzinie nie mial nadwagi (mama tylko, ale przez tarczyce, jak bierze leki, to chudnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
Jak mężowi smakuje to pół biedy. Więcej czasu dla Ciebie, a teściowa cała w skowronkach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agpamiss tlen
no to niez ły z ciebie pulpecik:P teraz jestes młoda, ale taka kuchnia odbije sie na twoim zdrowiu. wywary z miesa są bardzo ciezkostrawne, szkodliwe, ile mają czystego cholesterolu nie wspomne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
Czy wy nie rozumiecie, że kalorycznych rzeczy zjada sie po prostu mniej i wychodzi na to samo, jak gdyby jeści chude i więcej? Chudym miesem sie nie najem, wiec musze zjeść 2 porcje, bo jestem głodna. Warzywami sie może i napcham, ale za pół godziny chce mi się jeść. A jak zjem cos tlustego, to wystarcza mi mala porcja i długo jestem syta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a twojemu mężowi smakuje kuchnia teściowej? Bo jesli tak to bierz to jedzenie od niej, odgrzewaj mężowi, sobie zrobisz to na co masz ochotę a dzięki temu gotowania mniej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym chciała byc na
pulpecik? moje wymiary to 89 w biuscie, 63 w talii i 94 w biodrach (gruszka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agpamiss tlen
ja mam 177 cm i waze 58/59 kg. ale nie jem wymienionych przez ciebie potraw, tylko zdrowe jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
Widzę, że dyskusja zeszła na boczny tor. Niech każdy je co chce. Alleluja! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agpamiss tlen
no tak w sumie;) niech kazdy je co chce;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×