Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość małykwiatuszek

skąd bierzecie siłe i chęci do wszystkiego? zycia, sprzatania, dbania o siebie

Polecane posty

Gość małykwiatuszek
nie dostaje żadnych zadyszek, chyba, że biegam albo intensywnie cwicze, ale robie to rzadko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rockowa marylin
nie cwiczysz? nie tanczysz? a jak wyglada twoja dieta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
Masz jakieś cele do których chcesz dążyć w przyszłości? Może znajdź coś, co sprawi, że będzie Ci się chciało coś robić ze wzgl. np na ten cel. Kochana, a jak się motywujesz, żeby w końcu coś zrobić? Może problem tkwi w braku motywacji. Ja jak sobie wyobrażam cały zlew pełen garów to też mi się odechciewa i odkładam na później, aż nie ma w czym herbaty zrobić. Dopiero wtedy wszystko zmywam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
tancze tylko na imprezach ale te sa bardzo rzadko - zwykle posiadówy. Nie cwicze, bo nie lubie. Jak mieszkalam w duzym miescie i byla fajna siłownia to chodzilam. Teraz dojazdy na siłownie wyniosłyby mnie wiecej niz karnet na nią a nie mam wiele pieniedzy... czasem w domu pocwicze, ale rzadko, nie lubie sama tego robic. A co do diety - jem regularnie, 5 posilków, staram sie zdrowo, ale ze slodyczy nie zrezygnuje i jem ich duzo, jestem uzależniona. Oczywiscie zmniejszam ilosc kalorii w innych posilkach i nie tyje od tego. Po 18 nie jem bo nawet nie jestem głodna wtedy. A tak poza tym to wlasne warzywa, mięsko, no przecietna kuchnia. Tylko co to ma do rzeczy? Bo nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rockowa marylin
poczytaj o dzialaniu cukru skoro jesz tyle slodyczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Pomarańczowa jagoda - sprawy domowe robie, bo trzeba, żeby bylo czysto i było co jeść, cel bardzo zwyczajny. O siebie dbam - zeby ładnie wyglądać, tez chyba zwyczajny cel. Nie bede przecież pucowac kibla w imie wyższych idei - robie to, bo trzeba; inaczej bedzie brudny, a brudu nie znosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Rockowa marylin - ale ja jem dużo słodkości od dziecka, to sie nie zmieniło. A np. 5 lat temu, przy takim samym spozyciu slodyczy, mialam energie na wszytsko! Biegalam, latalam, wszystko robiłam, jak na dopalaczach. Probowałam ogrniczyc lub wyrzucic z diety słodycze - wytrzymuje góra tydzien i jestem zla i smutna jak nigdy. Po prostu dozuje je z glową. Zastępuje nimi posilek, zamiast podjadac i staram sie wybierać te lepsze, lub owoce, ale nie zawsze sie da. Mój TŻ tego nie rozumie, dla niego slodycze moglyby nie istniec, ale dla mnie to jedna z wiekszych przyjemnosci w zyciu. Po prostu za bardzo je lubie. I nie sadze by mialy na mnie wpływ, bo zawsze jadlam duzo słodyczy, od malenkosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Rockowa marylin - ciekawy link, ale co powiesz na to, z emi nie chdozi o cukier w sensie sacharozy, ale o sam słodki smak? czyli np. slodzik, czy stevia mnie równiez zaspokaja. Jak sama przyrzadzam slodkosci, to staram sie ze stevii ktora hoduje lub z najmniej szkodliwego slodzika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rockowa marylin
wiesz ja nie wiem, ale skoro mowisz, ze masz wysokie cisnienie to mierzylas tez cukier?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
w tym linku pisza, że cukier osłabia odporność - a ja od czasu jak miałam 6-7 lat nie byłam chora nawet na przeziebienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
cukier mierzyłam, mam 78. czyli chyba nawet mniej niż norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niseret
Ja tam nie mam z tym problemu, wracam z pracy po 16 i ogarniam chatę tak na bieżąco, to znaczy wstawiam zmywarkę, jakieś pranie, przetrę kurze, pozamiatam, Zajmuje mi to jakieś 20 minut. W sobotę trochę więcej, bo trzeba dokładniej posprzątać, ale i tak jest to góra 1,5 godziny. Gotuję na zmianę z narzeczonym, umiem, ale nie pałam do tego jakąś wielką miłością. Generalnie takie domowe obowiązki mi jakoś nie ciążą, a jak mi się czegoś nie chce, jak np. zaszycie kiecki, to tego nie robię, bo wiem że przyjdzie taki dzień, że mi się będzie chciało. Jedyne czego szczerze nienawidzę i niedobrze mi się robi na samą myśl to prasowanie. Nie jestem w stanie zmusić się do prasowania na bieżąco, więc narasta mi mega hałda ciuchów i robię to dopiero, jak już nie mamy w czym chodzić. I zawsze żałuję, że nie robię tego na bieżąco. Powiem ci szczerze, że kiedyś też siedziałam na bezrobociu 3 miesiące. Przez miesiąc latałam jak szalona i sprzątałam wszystko, a później totalnie mi się nic nie chciało i leżałam przed telewizorem oglądając durne programy. Myślę, że po prostu miałam doła z powodu braku pracy. Więc się nie martw, przejdzie. Poza tym pogoda też pozytywnie nas nie nastraja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niseret
Aaaaa, zapomniałam dodać, że jak oglądałam te wszystkie programy dla bab, to natknęłam się na jeden "Perfekcyjna Pani domu". Pokazują tam najbardziej zapuszczone domy świata i właścicielki owego brudu muszą chyba to w 2 tygodnie posprzątać. Po 10 minutach oglądania tych ton śmieciu, syfu wszelakiego, zawsze wstawałam i zaczynałam sprzątać bo miałam wizję, że moje mieszkanie zacznie tak wyglądać jak będę leżeć. Wyjątkowo motywujący program.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rockowa marylin
moze od siedzenia w domu dostajesz lekkiej chandry? z natury jestes zywiolowa i lubisz przebywac wsrod ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Niseret, mi sam brak pracy nie ciąży, bo mamy wystarczająco pieniedzy, abym mogła nie pracować.... nawet mój TŻ woli jak jestem w domu i obiadek czeka, jak wróci z pracy. Samo chodzenie do pracy nie jest dla mnie zadna przyjemnością - ale szukam jej, bo nie chce byc zależna od faceta, poza tym nie umiałabym wydawac jego kasy na swoje zachcianki, typu 10 para butów. No i poza tym trzeba zbierac do emerytury i takie tam. Ja to nawet chyba podswiadomie nie chce wracać do roboty, kojarzy mi sie z przykrym obowiązkiem. Podziwiam Cię Niseret, za ta organizację, ja mialam wiele różnych prac, w różnym wymiarze godzinowym i przyznam szczerze, że nie byłam taka poukladana jak Ty. Zawsze mi sie marzyl i teraz też marzy czyściutki wymuskany dom, ale jak mam sie zabrac za to, to stwierdzam "nie ma sensu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co piszesz i przyczyny sa proste, brak zajecia i zla organizacja czasu. Uwierz mi gdy bedziesz miala wiecej do roboty to wszystko zrobisz jak trzeba. Pomysl, ze mozna miec dziecko, chodzic do pracy, sprzatac dom , gotowac i wszystko naraz i jeszcze miec czas dla siebie. Naprawde. W moim przypadku jak nic nie musze robic, nie ide do pracy, a dziecko siedzi w domu, to dzien mi sie wlecze jak zolw i nic nie umiem zrobic , brakuje mi checi i czasu.Jesli nie masz pracy i siedzisz w domu, zrob sobie grafik spraw do zalatwienia. Napisz konkretnie na kartce co i kiedy masz zrobic , to pomaga na poczatek sie ogarnac. I nie musisz robic wszystko naraz. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
Bardziej mi chodziło o coś w stylu "posprzątam szybko rano, ugotuję, bo potem z moim ukochanym czeka mnie romantyczny wieczór przy kolacji, tudzież filmie..." - wtedy masz obraz końcowy, który widzisz przez cały dzień i tym się motywujesz, to dodaje Ci energii. Myślisz o tym jak dobrze będziesz się czuła kiedy będzie wszystko gotowe. A co by się stało jakbyś tak na przykład przez kilka dni nie ugotowała obiadu, nie sprzątnęła. Jak byś się z tym czuła? Słodycze też mogą mieć na to wpływ. Staram się ograniczać. Też od dziecka jadłam sporo. Nie wiem jak u Ciebie, ale jak ja zbyt dużo zjem, to czuję się właśnie ociężała, zmęczona i senna. Gdzie kupiłaś stevię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Rockowa Marylin dzięki, że chce Ci sie ze mna gadac :-) Hmm lubie kontakty z ludźmi ale nie non stop, cenie tez prywatność. Właściwie taki stopien konkaktów z innymi, jaki mamy, mi odpowiad, tzn raz na tydzien jakas im preza, grill itp, ze 2 razy w tygodniu z kims tam sie widzimy - a to kolega wpanie na herbatke, a to ktos tam zaprosi na ciasteczko. Jak w pracy zarządzalam kilkudziesiecioosobowym zepsolem ludzi, to mialam ich szczerze dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
"Po 10 minutach oglądania tych ton śmieciu, syfu wszelakiego, zawsze wstawałam i zaczynałam sprzątać bo miałam wizję, że moje mieszkanie zacznie tak wyglądać jak będę leżeć. Wyjątkowo motywujący program." To się właśnie nazywa motywacja "OD" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Pomaranczowa Jagodo "Bardziej mi chodziło o coś w stylu "posprzątam szybko rano, ugotuję, bo potem z moim ukochanym czeka mnie romantyczny wieczór przy kolacji, tudzież filmie..." - wtedy masz obraz końcowy, który widzisz przez cały dzień i tym się motywujesz, to dodaje Ci energii. Myślisz o tym jak dobrze będziesz się czuła kiedy będzie wszystko gotowe." no np. ja wiem, że TŻ wraca o 16 i moglabym od 7 cos robic w domu, a ja siedze na kafe, albo bawie sie z psem i o 12 zaczynam ogarniac dom.... "A co by się stało jakbyś tak na przykład przez kilka dni nie ugotowała obiadu, nie sprzątnęła. Jak byś się z tym czuła?" wiesz co nie wyobrażam sobie tego, czulabym sie winna, jak jakis brudas, len, albo nie wiem co. " Nie wiem jak u Ciebie, ale jak ja zbyt dużo zjem, to czuję się właśnie ociężała, zmęczona i senna." No ja przez te słodycze ograniczam inne rzeczy i w efekcie jem niedużo i raczej głodna jestem. ale ja zawsze miałam wilczy apetyt i cale zycie musze sie pilnowac, zeby nie tyć. "Gdzie kupiłaś stevię?" kupiłam na allegro nasionka i hoduje w doniczkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
"no np. ja wiem, że TŻ wraca o 16 i moglabym od 7 cos robic w domu, a ja siedze na kafe, albo bawie sie z psem i o 12 zaczynam ogarniac dom...." -Ale to masz codziennie tak samo. Wiesz , że wraca, zjada obiad... a potem co? Umówcie się na jakąś romantyczną randkę. Czy to w domowym zaciszu, czy wyjdźcie gdzieś. Pomyśl co byś chciała z nim wspólnie robić, co wywołuje jakiś dreszczyk emocji, na co będziesz wyczekiwać? "wiesz co nie wyobrażam sobie tego, czulabym sie winna, jak jakis brudas, len, albo nie wiem co." - mhmm, a kto by Cię oceniał? Ty sama, czy czułabyś się tak ze względu na męża czy innych? To było by tylko pare dni. Dwa bądź trzy. Jak jesteś chora i nie możesz nic robić też czujesz się winna? Oo.. nie wiedziałam , że nasionka można też zakupić. Dziękuje za informację :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małykwiatuszek
Pomaranczowa Jagodo, mozna kupic i nasionka, i suszone liście, i wyizolowany steviozyd, i wywar w płynie i wszelkie inne cuda. Hmm jakbym kilka dni nic nie robiła, to czulabym sie winna przed soba, facet by pewnie zly nie byl ani nic, ale ja sama bym w lustro nie spojrzała chyba. Jestem obowiazkowa i moze troche staroświecka, ale uważam, że dbanie o dom to damska działka i nie chce, żeby mój facet latał ze ściereczką, on ma swoje zajęcia, wcale nie lżejsze. Jakbym 3 dni olala, czuabym sie źle sama ze sobą. Cos jak np. pofolgowanie sobie i zjedzenie 5 wielkich pizzy i 3 pudełek lodów - czułabym sie winna ;-) A chorowac nie choruje nigdy, ostatni raz bylam przeziebiona jako małe dziecko więc nie zdarza mi się "nie móc" czegos robić. Co do róznych atrakcji z facetem - pod tym względem jest ok, mamy udane pożycie, on mnie docenia, tyle, że nie zdje sobie sprawy, jakim kosztem mi to przychodzi, ale ja tez sie wstydze przyznac jaka ze mnie leniwa baba.... Więc on, tak jak i wszyscy znajomi i rodzina, jest przekonany, że ja taka pracowita.... Nie czuję sie źle z tym, ciesze sie, ze wychodze na dobra pania domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
To ja bym się chyba powiesić musiała.. nie sprzątam codziennie, facet mi pomaga, gotuje czasem na 2 dni.. Myślę, że lenistwo to nie twój problem, bardziej już sposób myślenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że po prostu rozleniwiłaś się trochę, siedząc teraz w domku. Co innego jest, gdy cały dzień ma się jakieś obowiązki, to zwykle dodaje energii, a jak się nie ma nic do roboty, to tym bardziej nic się nie chce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
"ciesze sie, ze wychodze na dobra pania domu." - tylko, że to jest dla kogoś, dla męża, dla ludzi. Powiedz, nie chciałabyś czasem wziąć dnia wolnego, tak dla siebie, olać wszystko i nie robić po prostu nic? Chyba, że motywuje cię własnie to że jesteś "dobrą panią domu" w oczach innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gorzka czekolada z imbirem
Też tak miałam, ja się rozleniwiłam przez ciążę ( do pewnego momentu miałam tyle energii, że szok natomiast ostatnie 1,5 miesiąca było koszmarne- lenistwo totalne. Po porodzie wcale lepiej nie było- musiałam się zmuszać, żeby wszystko ogarnąć w domu + maluszek) Pewnego dnia natknęłam się na informacje o zumbie (taniec + aerobik). Poszperałam sobie w necie znalazłam parę wskazówek i od tamtej pory pół godziny codziennie rano sobie ćwiczę (nie śmiejcie się uwielbiam do piosenki Shakiry Waka waka). Czasami jak moje dziecko już nie śpi to ma niezły ubaw ze mnie (non stop się śmieje- więc dodatkowo i jemu poprawiam humor).Taki niby aerobik na prawdę mnie bardzo pomaga, dodaje chęci do działana. Dodatkowo robię sobie listę zadań na poszczególny dzień i skończył się problem z niewyrabianiem się i lenistwem. Odkąd zaczęłam ćwiczyć i jakoś się zorganizowałam mam więcej czasu dla siebie, znalazłam nawet dodatkową pasję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niseret
Powiem ci, że też miewałam takie prace, że niedobrze mi się robiło na samą myśl o pójściu do niej. Ale ostatnio znalazłam bardzo blisko domu, jadę 10 minut samochodem, 16.15 jestem z powrotem w domu. Z poprzedniej pracy wracałam 18-18.30 i wtedy nie chciało mi się nic. Dom zarastał po prostu do soboty. A i teraz to nie kwestia organizacji, ogarniam dom, zaraz jak przyjdę z pracy. Dosłownie, ściągam buty, rzucam torebkę, przebieram się i zaczynam sprzątać, bo wiem, że jak usiądę to już się nie ruszę. Są oczywiście takie dni, że mi się nie chce i nie płaczę jak gary poczekają na zmywanie do następnego dnia. Każdy musi sobie odpuścić czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa jagoda
catsandkittens o lenistwie to się chyba raczej mówi w przypadku nic nie robienia? A nie jak się sprząta codziennie i coś robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi mi o takie coś, na co sama cierpię :) - są dni, kiedy mam mnóstwo rzeczy do ogarnięcia - zajęcia na uczelni, zlecenia z pracy, jakieś spotkanie z klientami, zakupy, powrót do domu, szybki obiad, ogarnięcie bałaganu - wtedy mam czas i chęć na wszysko. A czasem jak mam cały wolny dzień (w sensie, że nie mam pracy ani szkoły), to nie chce mi się kiwnąć palcem w domu. Im więcej mam wolnego czasu, tym mniej mi się chce go wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×