Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrozpaczona1616

Moja mam choruje na ZBIERACTWO, co robić?

Polecane posty

Gość gość
Ja też muszę stwierdzić że nie dam rady- gdy tylko coś wyrzucam i moja mama to zobaczy jest taka awantura jak nie wiadomo co. Mam naprawdę tego dosyć- jak można żyć w takim syfie? U nas w domu stoi stara kuchenka, szafy słoików, przeterminowane o lata leki i kosmetyki, zardzewiałe gwoździe, wkłady po długopisach, przeterminowane produkty spożywcze, zardzewiałe blachy i stare dziurawe ubrania nie mówiąc o kartonach i zepsutych AGD I RTV... w kuchni nie mieści się już nic. Nie pomaga rozmowa, ciche wyrzucanie, awantury i pokazywanie że nie warto zbierać gratów... Nie wiem co mam zrobić :( A biedni nie jesteśmy. Na klatce od naszego domu po prostu czuć. Ma ktoś podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehph
ja z moją mamą mam bardzo podobnie, jak byłam mała nie rozumiałam dlaczego ciągle z tatą kłóciła się, że jej coś tam wyrzucił, myślałam, że to on jest złośliwy, ale teraz już wiem, po kryjomu wyrzucał, te wszystkie reklamówki, woreczki, gazety, ulotki, kubeczki po jogurtach, słoiki, nakrętki, o ciuchach nie wspominając, teraz kiedy mieszka już sama, rodzice się rozwiedli, a ja z siostrą się wyprowadziłyśmy do taty - ciężko było nam żyć w tym bałaganie, też zawsze było nam wstyd zapraszać znajomych do domu, mama ma trzy pokojowe mieszkanie, z czego dwa pokoje toną w śmieciach, Oczywiście, wszystkie te butelki opakowanie, pojemniczki są wyczyszczone. i ładnie posegregowane, ale nie wolno ich wyrzucać, raz z siostrą zrobiłyśmy porządki i powyrzucałyśmy wszystko co niepotrzebne, to mama, wszystko z powrotem ze śmietnika przyniosła do mieszkania, i do tej pory nam to wypomina,i było jej bardzo przykro, że ją tak "krzywdzimy" i wyrzucamy jej osobiste rzeczy, czyli śmieci, tłumaczenia, że trochę wymyka jej się to spod kontroli nie pomagają, kiedy próbuję, z nią o tym rozmawiać to zwraca mi uwagę, że jak była w moim mieszkaniu, to widziała dwie puste butelki po winie, przy koszu, i mam się nie czepiać, ale jaka to skala porównawcza, dwie puste butelki po winie, z poprzedniego wieczoru, a dwa zawalone pokoje niepotrzebnymi meblami, ciuchami i śmieciami, Próbuję sobie wytłumaczyć, że jest dorosłą niezależną kobietą, i nie mam na nią wpływu, skoro sama nie chce poddać się terapii to jej nie zmuszę. Ale kiedy ją odwiedzam, i prosi, mnie żebym pomogła jej w czymś np, posprzątała, w łazience, to ja pierwsze co chcę z robić to powyrzucać stamtąd wszystkie puste opakowania po kosmetykach czy detergentach, to ona się wkurza i mówi, że mam lepiej wannę czy podłogę umyć, ale do cholery jasnej, jak? skoro wszystko zastawione pudełeczkami, i innymi śmieciami, aż przykro, Nie lubię jej odwiedzać, i nie przyjemnie spędza mi się czas w tym mieszkaniu, z jednej strony chcę jej pomóc, z drugiej wiem, że nie mam na nią większego wpływu, nie mam też siły by z nią walczyć czy się kłócić, jestem też zła na nią, i mam do niej żal, że tak mi zepsuła dzieciństwo i mam teraz depresje,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam to samo, ta choroba ma swoja nazwe, leczy sie ciezko, same nic nie zrobicie. moja matka robi mi takie awantury, jak cos wyrzuciłam, wyzywała mnie od złodzieji, k...w, sk..n, szmat itp. Teraz mieszka u ojca, opiekuje sie nim, on zamienił dom w wysypisko smieci, ona to podłapała, popadła w alkoholizm, to czesto idzie w parze. Meble, reczniki, torebeczki, torebki, szmaty, maskotki, pierdoły, srubokrety, srubki, tasmy, tasiemki, półka, wszystko, zwozi to z zagranicy. Toreb naliczyłam 60. Wszystko stare. Ma pieniadze i stare, przetarte buty, chodzi jak dziad. Ja mam 40 lat. Gdyby ze mna mieszkała, interweniowałabym na policji, juz dzwoniłam, ale powstrzymałam interwencje. Nie wiem, czy kiedys do tego nie dojdzie. Nie dam jej zniszczyc mojego zycia, kotre i tak nadniszczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli jestescie nieletnie, to mozna nasłac jakies słuzby, iusc na policje i sie dowiedziec. nikt nie ma prawa niszczyc drugiej osobie zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No można isc na policję ale czy to ma sens? Być tak przeciwko tak bliskiej osobie? To jest półprostą straszne ze tacy zbieracze maja blokadę w głowie i nic im nie pomoże, jedynym rozwiązaniem to po prostu wyprowadzić sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze tak, moze nie, sama juz nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się cieszę, nie jestem sama z tym problemem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zima2016
A ile lat ma Twoja Mama? Pytam, bo mogłabym mieć córkę w Twoim wieku tj. 17 lat. Sama mam 40 lat i nie wyobrażam sobie takiego podejścia do życia o którym piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlebardzozle
Boże, myślałam, że tylko moja mama tak ma. Także wypomina mi i mojej siostrze sytuację z przed 5 lat, że jej rzeczy powyrzucałyśmy. Każde próby uporządkowania kończyły się awanturą. W zasadzie moja mama prawie na każdą próbę rozmowy odpowiada prawie wrzaskiem, podniesionym tonem. Mam serdecznie tego dosyć. Na dokładkę wyrzucili ją z pracy a wcześniej wzięła kredyt na ok. 100 000. Dwa razy tyle jest do spłaty. Od dziecka pamiętam, że jest w depresji. Obecnie mija prawie pół roku. Stara się znaleźć pracę, ale oprócz tego siedzi cały czas przed komputerem na mediach społecznościowych, zdążyła jakieś wziąć pożyczki-chwilówki. Zaczynam się tak strasznie bać, że popadam w paranoje i panikę. Moja siostra się wyprowadziła. Nigdy nie zaprosiła swoich znajomych. Przez wstyd. Wiem, że nie mam żadnego wpływu na mamę. Każde moje próby rozwiązania tej całej sytuacji kończą się fiaskiem, ona cały czas myśli, że jestem przeciwko niej. Nie wiem co robić, czasami po prostu mam ochotę wyskoczyć z okna. Czasami też widzę, że też zachowuję się jak ona, kiedy ktoś próbuje mi zwrócić uwagę na coś także odbieram to jak ona jakby ktoś mnie atakował i zaczynam podnosić ton. Wiem także, że jakbym poszła z tym do specjalisty to ona odebrała by to za złe zamiary, że znowu ją atakuję. Kiedyś jak chodziłam do liceum poszłam do psychologa, opowiedziałam o tym, nawet mama była ze mną na jednej sesji. Oczywiście po tym krzyczała po mnie jakiś miesiąc że jestem walnięta, mimo że psycholog tylko doradziła mamie żeby mi trochę odpuściła. Wiem też, że nie jestem bez winy, czasami po prostu to ja zaczynam kłótnię z tej frustracji jak patrzę na to mieszkanie, bo wiem że tak prosto można by było to zmienić - po prostu posprzątać. Próbuje coś zaplanować, dogadać się z nią, czasem zgodzi się na moją propozycję, po czym i tak wszystko robi po swojemu. W najmniejszych głupotach. Najgorsze jest to, że jak moja siostra mieszkała z nami to mogłyśmy się wspierać, teraz po prostu jestem z tym kompletnie sama. Średnio mogę z kimkolwiek o tym porozmawiać, ponieważ często spotykałam się z niezrozumieniem (nie da się tego do końca zrozumieć, jeśli się tego nie przeżyło) rozumiem też, że siostra woli się od tego odciąć. Nie rozmawiamy już prawie o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
POSZUKIWANE DO PROGRAMU TV! Do programu TV poszukuję osób, które zbierają dosłownie wszystko co wpadnie im w ręce, nie wyrzucają starych rzeczy w nadziei, że kiedyś się przydadzą i ciągle przynoszą do domu kolejne. Jeśli masz taką sytuację lub znasz taką osobę, napisz na adres: anna.sb@op.pl, opowiem o szczegółach programu. Rozmowa nie jest zobowiązująca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc gosc

Zapomniałem jeszcze dodać, schemat działania zawsze ten sam. Wszystko "przydasie" nic nie wolno wyrzucić. Zrobienie czegokolwiek (np. pocięcie drewna na opał) kończy się po 15 minutach, bo nie można czegoś znaleźć (np. oleju do  piły). Wtedy zbieracz znika w czeluściach i zakamarkach i wraca po dwóch godzinach. I tutaj opcje są dwie: znalazł można coś robić dalej, nie znalazł - znaczy się ktoś ukradł (na pewno elektrycy, którzy byli 5 lat temu) albo ktoś z rodziny schował/wyrzucił - opcja że zbieracz weźmie po uwagę to, że położył gdzieś i nie może znaleźć odpada, bo zbieracz zawsze wie co i gdzie ma . Wtedy trzeba jechać do sklepu i kupić. Zguba oczywiście się znajdzie po kilku miesiącach na innej stercie. Ponadto broń bożę żebyście kiedykolwiek cokolwiek pożyczyli od zbieracza! Wypomni Wam to po 5 latach, że mu nie oddaliście, bo nie może znaleźć. Gdybyście oddali to na pewno by miał, bo zbieracz zawsze uważa, że wie co ma i gdzie ma. To czego nie oddaliście oczywiście znajdzie się po  kilku miesiącach na inne stercie, ale na to, że usłyszycie przepraszam nie macie co liczyć. Jakakolwiek próba podjęcia rozmowy o problemie kończy się 1) obrażaniem się 2) ucieczką 3) atakiem agresji i awanturą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×