Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ogórkolubna

Jak spędzacie tegoroczne wakacje mając malutkie dzecko ?

Polecane posty

Mój synek do samozajmujących się sobą nie należy niestety- nieraz wole zapakować go i gdzieś jechać bo wtedy chwilę się zajmie a w domu głupawki można dostać, lata jak sazalony od szuflady do szuflady, a to głowe do piekarnika wsadzi, a to do lodówki, a to telewizor będzie rozbierał....Na spacerze w wózku chwila spokoju,m w samochodzie tez;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość he eoi e ooooooooooooo
I w sumie dziecku powyzej roczku, jak jednego dnia zamiast obiadu zje kanapki, tez nic sie nie stanie. Zreszta jak zje obiad w jakims lokalu, to tez ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
No właśnie, jak jest starsze, to nie musi być tak wszystko na tip-top, wręcz nawet wskazana jest czasem improwizacja, żeby się nauczyło elastyczności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
beacisko, u nas też non stoper od szuflady do szuflady, głowa w pralce,. ręce w piekarniku,:-) Ale na spacerze też nie lepiej - od razu chce wychodzić z wózka, wszędzie podejść, wszystko dotknąć, goni gołębie w parku, grzebie w płycie kanalizacyjnej, drapie łapkami w ziemii, podchodzi pod krawężniki chodnika prawie że na jezdnię, chce wejść to tu to tam, włazi do sklepów, chcąc zamykać czy otwierać drzwi, zaczepia wszystkich, podchodzi do każdego,no po spacerze to też niezłe zmęczenie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bellisimma
Ktoś tu trafnie napisał że jak ktoś zawsze wyjeżdżał, to i będzie z dzieckiem wyjeżdżać, a jak ktoś zawsze siedział w domu to z dzieckiem tym bardziej będzie mu ciężko się zorganizować. I nie mam na myśli tu dzieciństwa, ale okres dorosłości. W dzieciństwie tylko kilka razy byłam u babci ok. 100km ode mnie. Za to jako dorosła osoba wyjeżdżałam bardzo często i wiedziałam, że jak pojawi się dziecko, to będzie z nami podróżować ;) Przed ciążą co miesiąc byłam weekendowo w górach, mieszkam od nich ok. 120km, albo nad jeziorem pod namiotem. Kiedy pojawił się synek na świecie, pierwszy raz wyjechał z nami w góry jak miał 6m., i tak praktycznie co miesiąc gdzieś z nami wyruszał w Polskę :) Czy to góry, czy jezioro. Dwa razy w roku wyjeźdzamy z nim na dłuższy urlop tydzień w Tatrach, potem tydzień nad morzem. W domu młody nie usiedzi 5min. w jednym miejscu, a na wyjazdach potrafi w nosidle wspinać się z nami po górach i po 7-8h. Moja koleżanak, którą nie raz namawiałam na wypad w góry, zawsze odpowiada że jej dzieci nie wytrzymają, że nie dadzą rady. Zawsze coś :P Ona jedzie raz w roku z nimi za granicę i to wszystko, potem mi mówi że mi zazdrości, że my tak potrafimy się zorganizować i co rusz gdzieś wyjeźdzamy. Mówię, nic trudnego trzeba tylko chęci, to ta znów kręci głową i wymyśla 100powodów, że to, ze tamto... Ona nigdy nie jeździła pod namiot, w góry, nad jeziora, zawsze się kisili w domu. Zatem stąd wniosek: jak ktoś tak się nauczył, to się nie ma co dziwić że będzie cały rok siedzieć w domu, a szczyt jego wyczynu to wyjazd raz w roku gdzieś za granicę, albo i wcale. Kwestia chęci i organizacji. Aaaaa ktos tu pisał, że ma nieznośne dziecko i że na bank będzie też nieznośne na wyjeździe, pytam skąd ta pewność?? Skoro nie wyjechałaś nigdy nigdzie to nie możesz wiedzieć jak na takim wyjeździe będzie reagować dziecko. Druga sprawa jak ktoś przez 2-3 lata siedział z dzieckiem w domu, nigdzie nie wyjeźdzał to zapewne dziecko może być rozbite (choć wcale nie musi), bo to coś nowego, nowe otoczenie, klimat. Wystarczy pojechać raz, potem za jakiś czas znowu, dziecko należy oswajać z wyjazdami, to w końcu przy 2-3-4 wyjeździe nie będzie problemu. Nie od razu Kraków zbudowano. To samo np. ze spaniem z dzieckiem od małego, jak się go nagle przeniesie do jego łóżeczka po roku czy dwóch to też będzie bunt, ale trzeba konsekwencji i wszystko małymi kroczkami a sukces murowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
No to małe szatanki macie :). Pocieszę Was, że to chyba jednak lepiej, niż dziecko bojące się wszystkiego, a znam takie, nie ma żadnej radości w tym dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
No oczywiście- nie wierzę, też jestem zdania, że kilkulatek to już spokojnie inaczej się obejdzie na wyjeździe, nie musi mieć obiadu ze słoika na godz. 14, przetrzyma wiele godzin w aucie, zrozumie już sporo, zje obiad w knajpie i dziwne by było z kilkulatkiem tak na tip top działać, ale takiemu, co jeszcze dobrze nie mówi, sika w pieluchy i nie zje w 100% tego,co dorosły ciężko podołać nie raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe moje się niczego nie boi i uśmiech od ucha do ucha jak jest w centrum uwagi i wszyscy patrzą tylko na niego, ale jak ma dużo wrażeń i juz jest przemęczony to potem ani soania nie ma, tylko marudzenie i płacz bez powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość he eoi e ooooooooooooo
Ogorkolubna---------Jako dziecko (juz niemowleta)ja i moj brat tez jezdzilismy nad jezioro, chodzilismy do lasu z rodzicami. Jak bylismy w podstawowce, to raz zima i raz latem robilismy z rodzicami wycieczke calodniowa do ZOO. A dwie z moich kolezanek z klasy, pochodzace z naprawde biednych rodzin, zbieraly caly sezon, najpierw jagody, potem grzyby, zeby miec na ksiazki. Wiec ja docenialam, co mam-tzn te wyjazdy. Potem 3 lata z rzedu jechalismy w wakacje na kolonie i zima na ferie (wyjazdy dla dzieci pracownikow PKP) i co? Na pyszalka nie wyroslam, docenialam te wyjazdy i nie szczycilam sie tym. Nie pochodze z bogatej rodziny, moj tata zarabial najnizsza krajowa, dlatego cieszylam sie, ze rodzice gdzies sa w stanie nas wyslac. Gdyby nie kolonie PKP to pewnie jedynie jezioro by mi zostalo albbo dwa razy latem nad morze. Dlatego ta teoria, ze dziecko, ktore czesto gdzies jezdzilo, wyrasta na pyszalka. Chyba tylko bronisz w ten sposob swoich racji, szukasz usprawiedliwienia, bo wiele dziewczyn napisalo, ze wyjezdzaja z dziecmi i nie stanowi to dla nich problemu. Ty nie jezdzisz-ok-Twoja sprawa i Cie nie oceniam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak sobie obseruje temat, ale w koncu musze cos napisac, bo mnie tkenlo ;) beacisko, u nas też non stoper od szuflady do szuflady, głowa w pralce,. ręce w piekarniku, Ale na spacerze też nie lepiej - od razu chce wychodzić z wózka, wszędzie podejść, wszystko dotknąć, goni gołębie w parku, grzebie w płycie kanalizacyjnej, drapie łapkami w ziemii, podchodzi pod krawężniki chodnika prawie że na jezdnię, chce wejść to tu to tam, włazi do sklepów, chcąc zamykać czy otwierać drzwi, zaczepia wszystkich, podchodzi do każdego,no po spacerze to też niezłe zmęczenie mam. to naprawde jste problem? Szuflady mozna zabezpieczyc, piekarnik trzba naucyzyc zeby nie ruszal i koniec, z glowa w pralce mu sie nic nie stanie. Goni goleie - na zdrowei, szybciej sie zmeczy. Grzebie w ziemi - miej przy sobie chusteczki i jak juz skonczy to wytrzyj mu reace, chce wchodzic dop sklepow - kategorycznie mow nie, a jak nie masz sily to idz z nim do jakiegos parku, gdize moze luzem polatac a ty nie musisz sie w kolko irytowac. Jakbym ja sie miala takimi gluypotami przy mojej dwojce przejmowac, to bym bez kitu nigdzie z nimi nie wyszla. A mam blizniaki, ponad dwa lata, lataja ile wlezie i czesto maja odmienne zainteresowania: typu jedno chce zostac na placu zabaw, a drugie chce isc pozwiedzac okolice. I co, mam plakac z tego powodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Oj bellissima - jedno mis ię rzuciło w oczy - kiedyś mojemu mężowi wspomniałam, ze może wyjechalibyśmy jednak w te góry, zabrali małego w nosidło i wybrali się chociaż na Nosal albo Gubałówkę ? Sama nie wierząc w to, że się uda:-) A mąż puknął się w głowę " że co, z małym dzieckiem po górach się wspinać ? " że chyba oszalałam. Podobnie znajomi, jak wspomnieliśmy im, że mamy plan jechac w góry, kręcili głowami, że nie, z takim dzieckiem nie da się w góry, tak że nawet ja, miłośnik "niepodróżowania" z dzieckiem miałam chęć na góry i zaskoczyło mnie, jak niechętnie podchodzą do tego inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Najważniejsze, że macie zdrowe dzieci, wszystko jest mało ważne, jak ma się chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Oj Gryzeldo to nie takie proste, jak piszesz. Wszelkie zabezpieczenia szuflad i szafek syn umie otworzyć, rozpracował wszystkie ! Jak kategorycznie zabraniasz i mówisz nie wolno, odciągasz, to nie słucha , i tak wlezie tam ze 100 razy. Albo się rozpłacze i wyje jak obdzierany ze skóry. Jak coś zauważy i nie pozwolisz mu tam podejść, albo zabierasz go w inną stronę, niż on chce, to też w tył zwrot i on idzie w swoją stronę i nie chce tam, gdzie my.I standardowo ryk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Na pewno się da, nawet z kilku miesięcznym łazić nieco po górach...ale rozumiem też postawy, że dla kogoś to przesada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a juz usypianie 2,5 godziny o 20? sorki, ale sama sobie pod gorke robisz. Kapiel, i do wyra, ja sie obrabiam w max 45. min i finito. Dlaczego tak pozno kladziesz dziecko spac? A z jedzeniem to tez nie cuduj: nie chce, to niech nie je. Zglodnieje to zje. Jeszcze nikt z glodu przy pelnej lodowce nie umarl, zapewniam cie. Wiecej luzu, to wszyscy bedziecie bardziej zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Tak, najważniejsze że zdrowe, a podróże to nieważne. Co do pyszałków, ja nie napisałam, że to reguła dla wszystkich podróżujących, ale że tak się zdarza, tak że nie przekręcaj mej wypowiedzi, że ja generalizuję, że wszystkie podróżujące dzieci to pyszałki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i jak on tak ryczy, to mamusia mu ulega ;) prawda? kobieto, badz konsekwentna, jak raz zabronisz, to chocbys musiala z 1000 razy powtorzyc, to sie nie daj! A jak ryczy to tym bardziej. Jak dla mnie to juz sie dalas ustawic 1,5 rocznemu dziecku i on jedzie z toba jak chce. Nic dziwnego ze nie chcesz z nim nigdzie jezdzic, skoro cie zupelnie nie slucha i nie szanuje. Sorki. A do zabezpieczania szafek to uzywamy tego http://allegro.pl/ekspandor-linka-gumowa-guma-uchwyt-haczyk-i1736173539.html zachaczamy o skrajne uchwyty i nie ma szans, zeby dziecko to zdjelo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Czasem się zdarza, że dużo podróżujące dzieci poza Polską w szkole się popisuje gdzie było i drwi z tych, którzy nie jeżdżą, no ale dzieci tak mają nie tylko z tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Ja je kładę już o 20 stej , ale nim zaśnie to często gęsto 21 lub 22. Nie zaśnie Ci położone w łóżku, będzie skakać i ryczeć i cudować do północy. Trzeba go ululać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Oj, taki uchwyt to by raz dwa zdjął gryzeldo.On odbezpiecza zabezpieczenia, które wymagają specjalnych naciśnięć w odpowiednim miejscu. A poza tym ja nie miałabym jak tego założyć na moje szafy,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jacie, to wymysl cos, co sie uda zalozyc, no nie wierze ze 1,5 letnie dziecko cie przychytrzy! A ta gumke to wcale nie jest tak latwo zdjec, zapewniam cie :) to jest do zabezpieczania towaru na przyczepach, a nie gumka od majtek. No chyba ze masz malego Himena w domu. Co do kaldzenia spac: jak go nauczylas lulania, to do konca zycia go bedziesz lulac? Moze czas juz nauczyc samodzielnego zasypiania? Nie, poczekaj, juz wiem: to nie jest takie proste....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
i nikt mu nie ulega, zawsze konsekwentnie nie pozwalamy mu czegoś robić, ale i tak za 5 minut znajduje następną rzecz, której mu nie wolno i tak w kółko, wciąż zabranianie, a on swoje. Co nie oznacza że jak on chce walić czymś w szybę i zaryczy, to mu pozwalam, nie pozwalam, ale nie ma tak,że po setnym mówieniu nie wolno i zabranianiu on usłucha.Nie słucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
No ale kobieto, ja mam sobie szafy w pokoju dziennym pookręcać linkami, no pomyśl:-) I gdzie ja bym, te haki miała założyć, jak szafa nie ma żadnych uchwytów na krawędziach.Tylko ma okragłe gałki malutkie do otwierania drzwiczek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
zdziwiłabyś się, jak takie małe dziecko potrafi przechytrzyć, on otwiera wszystko po kolei, w życiu bym nie powiedziała, że zabezpieczenia szafek dla dzieci rozpracuje, a rozpracował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety dzieci sobie umieją wychować opiekunów-pół biedy jak jest tylko z mamą i tatą ale jak w grę wchodzi np babcia jeszcze, dla której płaczący wnuś to nóż w serce to juz wogole jest masakra;/ My usypiamy ok 19 - kładziemy się koło niego na lózku, spiewamy, gadamy, nieraz schodzi jeszcze z łóżka, to wtedy nic na siłę, ponosimy trochę albo damy jakieś żarełko i jeszcze raz kładziemy- sporadycznie zdarza się że o 20.00 jeszcze nie śpi... ale jak jest niewyspany to dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
mało tego, on po 21, koło 22 zaśnie, a już o 5 - 6 rano się obudzi !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
beacisko, fajnego masz synka, w ogóle ładna dziewczyna z Ciebie, ( ładniej Ci w ciemnych włosach )ale nie boisz się tak umieszczać tu tych zdjęć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Nie chce nikogo oceniać, wystrzegam się tego...Jedynie moja delikatna sugestia jest taka, że może ogorkolubna jakieś błędy wychowawcze popełniacie, może trzeba się bardziej zastanowić nad tym, popytać zaufane osoby jak one to widzą, obserwując was i wasze dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze Wam coś powiem- temperamentu dziecka się nie zmieni, można ciut go złagodzić i tyle.... rodzice mają dwójkę dzieci, dwójkę wychowują tak samo, a każde będzie inne....niestety...... a bzdety pisane w poradnikach się sprawdzają i owszem ale na dzieciach dających się ułożyć. Na mojego siostrzeńca poradniki działay do 2 lat a potem chciał na swoją mamę na policję dzwonić jak zabroniła mu wsadzać kabel do gniazdka;/ ryczał niesamowicie, wył, a cierpliwości mojej siostrze nie brakowało, ale znoszenie wycia przez tydzień, 24 godziny na dobę to nikt nie wytrzyma, i tak było chyba do 10 lat..... żadne psycholigiczne triki nie skutkowały jak coś było nie po jego mysli.... a jego młodsza siostra od urodzenia aniol wcielony- nie to nie i zajęła się czym innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×