Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nogogłaszczka

Życie życie jest nowelą... :P

Polecane posty

to żal się, tylko z sensem ;) może pogadaj z nim zamiast się boczyć, milczeć i pisać na kafe? może on wcale nie wie, o co chodzi? ot, baba ma focha, więc usuwa się w kąt i nie odzywa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale wie o co mu chodzi, bo chyba z 10 razy mu to tlumaczyłam :P Generalnie (tym razm) poszło o to, że jak pojechal na te 3 tygodnie, to wrócił w zeszłą sobotę wieczorem i od tego dnia dopiero dzić był pierwszy dzień(czyli w sumie od miesiąca), kiedy mogliśmy po prostu spędzić czas razem, spokojnie, kiedy nie musiałam się zrywać z rana i pędzić w świat. Więc jak tylko otworzyłam oczy zobaczylam go przy komputerze, a po chwili naburmuszony zabral rower i gdzieś polazł, to lekko mnie szlag trafil. Potem wrócił, coś burkną i znowu polazl. Wrócił jakieś 1,5 godziny temu. W miedzyczasie mu tłumaczyłam, że myślalam, że wreszcie, po miesiącu, będziemy mogli nie zrywać się rano, powylegiwać się chwilkę i na spokojnie zająć jakoś resztę dnia. To uznal, że jego to nie bawi i już, a jak chcę się wylegiwać, to proszę bardzo, on w domu gnić nie będzie, jak jest ładna pogoda. Dziwnym trafem w ciągu tygodnia, kiedy było piękne słońce, a ja siedziałam w robocie, to nie szkoda mu było marnować dnia na gnicie przed komputerem. Na co mi rzekł, że przecież DWA razy wyszedl z domu. No aż całe DWA razy w ciągu tygodnia! :D Za to jak już wrócił to spaghetti, które mielismy robić razem (tak wczoraj wspólnie zaplanowaliśmy), a zrobilam je sama, zjadl ze smakiem, ale nadal bez choćby jednego słowa. Kurna, aż sama się dziwię, że z takiej dupereli wychodzą takie awantury, ale on ma taki dar, że zawsze, kiedy zaczyna się od błahostki, to kończ się karczemną awanturą. Po prostu nieporozumień nie da się wyjaśnić, a drobnych problemów rozwiązać - trzeba stanąć okoniem i nawet jak wie, że nie ma racji (bo sam się później z siebie nabija), to na zlość będzie podkręcał atmosferę. Nic dziwnego, że byla kiedyś rzuciła się na niego z widelcem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapewne nikogo to nie obchodzi, ale i tak napiszę. A co! Dziś rano wychodząc do pracy obudziłam go uroczym "wstawaj, bo jest ładna pogoda i chyba nie masz zamiaru gnić w domu?! No wstawaj!" Na co zakrył się szczelniej kołdrą. Czyli dziś mu jednak nie szkoda dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gadałam. Pisałam w poście tam na górze co z tego wyszło. "Skoro on mnie nie zmusza, żebym jadła śledzie, to ja też nie mam prawa go zmuszać, żeby spędzał czas tak jak ja chcę". Niby logiczne. Ale poświęcenie godziny po tak długim czasie chyba nie jest jakimś specjalnym wyczynem. Ech... No ciekawe co to się będzie działo jak wrócę z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaa. No i jeśli chodzi o rozmowy to jest jeszcze taki problem, że zn nim się nie da spokojnie czegoś omówić. Zaczynam od delikatnych sugestii i próby spokojnej rozmowy, potem wszystko tak poprzekręca i reaguje taką agresją i irytującą postawą olewającą, że wychodzi z tego wielka afera, przez kilak ogdzin(albo dzień) się nie odzywamy i dopiero po odbębnieniu tych stałych punktów programu można spokojnie porozmawiać i wyjaśnić - i tedy okazuje się, że to nie problem. Niby już się przyzwyczajam do tego schematu, ale kiedy w ten sposób tracę czas, który miałam nadzieję spędzić razem w milej atmosferze, to lekko mnie trafia szlag.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×