Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mkmk

kiedy przestaliscie wierzyc w milosc?

Polecane posty

22.. potem znów uwierzyłam: 28 i znów się zawiodłam... wierzę, że jest, ale może nie każdy ją spotka.. albo nie na zawsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość jest piękna. W życie z jednym człowiekiem do śmierci też wierzę, ale wiem że to nie jest łatwe. Ale da się :) P.S. Mam 39 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w wieku 32
lat po zdradzie i upokorzeniu jakim doznałam od męża po 10 latach małżeństwa. Jednak dwa lata temu w wieku 40 lat po raz kolejny ale tak bardzo jak nigdy dotąd poczułam motyle w brzuchu, serce walące ze szczęścia na odgłos dzwonka telefonu i niesamowite szczęście rozlewające się po całym ciele. Zakochałam się z wzajemnością i chociaż już nie wierzę w miłość do tzw. grobowej deski to jednak jestem szczęśliwa i chcę cieszyć się tym szczęściem i dbać o nie chociaż nauczona doświadczeniem nie za wszelką cenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plote 5/10
Niektorzy ludzie przestaja wierzyc w milosc za sprawa swojej ignoracnji i niczego wiecej. A to dlatego, ze wiekszosc osob, szczegolnie tych mniej rozgarnietych, interpretuje milosc na swoj sposob i przypisuje jej cechy ktore nie naleza do jej definicji. A przeciez "milosc" ma swoja definicje i ta definicja nie wspomina nic o tym, ze milosc musi byc raz na zawsze i ze nigdy nie mija. A wbrew przeciwnie......I to jest normalne, ze im mniej wiemy, tym wiecej nas dziwi i tym bardziej sie bulwersujemy, kiedy to, co nam sie wydawalo, okazuje sie zupelnie czyms innym niz sobie wyobrazali....dlatego, zeby sobie zaoszczedzic niepotrzebnych rozczarowan, dobrze jest wiedziec zamiast naginac pewne definicje pod siebie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka i owaka
ja miałam jakieś 22-23 lata kiedy stwierdziłam, że w zasadzie nie ma mężczyzny którego mogłabym pokochać tak na zawsze i tak ogromnie. Kilka lat później urodziłam synka...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli, można stracić wiarę w Miłość, ale można ja również na powrót odzyskać. To bardzo optymistyczne !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martinez87
Ja mam 24 lata, od 2 lat miotam się jak ślepa w związku z mężczyzną do którego jestem przywiązana bo mam a raczej miałam nadzieje że na poczuciu bezpieczeństwa i wzajemnego zrozumienia też można zbudować dobry związek. ale to chyba za mało. zawsze pozostaje ten niedosyt, bo brakuje czegoś. takiej iskierki która to wszystko napędza. sama już nie wiem. na razie jestem na etapie tłumaczenia sobie że mam DOPIERO 24 lata i gdzieś jest ktoś kto da mi to coś i nie będę musiała nic udawać. Ale jestem raczej realistką a to raczej zaprzeczenie romantyzmu. mimo wszystko gdzieś głęboko w środku jeszcze naiwnie wierze. życie nie może być aż tak beznadziejnie chu.owe i niesprawiedliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@martinez87 Kryzys w wieku 24 lat może przewrócić Ci cały świat. To normalne, że w tym wieku może Ci się zawalić cały światopogląd w 5 minut. Z wiekiem (po kolejnym kryzysie) będzie łatwiej. Wczoraj znajoma mi powiedziała, że kryzys jest niezbędny żeby pójść dalej coś zmienić. Wiec, co zmienisz u siebie teraz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@noniestety No to nigdy nie jest za późno żeby zacząć. Po drugie - co to za życie jakbyśmy nie dostali miłości i nie umieli jej dawać ? Nuda i smutek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życie NIE JEST sprawiedliwe.. ale to nie znaczy, że nie można gdzieś znaleźć szczęścia... może.. niektórzy znajdują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm............................
A mi się wydaje, że ci wszyscy "niewierzący" w miłość tutaj na forum - to młodzi (większość ok.20lat) idealiści, dla których miłość to jakieś motylki srylki, bieganie po łace w poszukiwaniu kwiatów polnych dla ukochanej, pisanie romantycznych wierszych, słuchanie miłosnych, najlepiej nieszczęśliwych piosenek o miłości i wszystko takie "polukrowane". Wszyscy "wierzyli", że miłość sama spada z nieba, nie trzeba nic robić, nie trzeba jej pielęgnować, że zamiast szacunku do siebie lepiej tkwić w toksycznym związku ale z "prawdziwą" miłością. Takie Walterowskie to jest:) A miłośc to nie tylko stan. To często pot i wysiłek. A także szara codzienność, gdzie można po kilkunastu latach nadal liczyć na drugiego człowieka. Jego dobre słowo, wsparcie. Uczciwosć, szacunek, wierność, lojalnośc i ta iskra.. Iskra uczucia. Proszę nie mylić zauroczenia z miłością!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 6547476373
milosc to przede wszystkim dzialanie hormonow. taki rodzaj narkotyku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×