Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieJestem Złaaaaa ....

Czemu moi rodzice jako jedyni mnie nie akceptują? Co jeszcze moge zrobić ?

Polecane posty

Gość nieJestem Złaaaaa ....

Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiemtak
co zyskasz a co stracisz materialnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie znam się na życiu itp. Nie widzę szans na poprawę, a raczej nasze stosunki idą w coraz gorszym kierunku. Już straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, nie wiem gdzie szukać jakiś wyjść by poprawić nasze relacje. Co robić? Poradźcie bo ja naprawdę chce by było lepiej. Mam 23 lata i bardzo mało pozytywnych kontaktów z rodzicami. Od lat miedzy nami się nie układa, a pogłębiło się to od kiedy skończyłam 18 lat - podejmowanie własnych decyzji + chłopak okazało się dla nich ciosem, przestałam być w miarę znośną córką(jedynaczką) ponieważ okazało się, że mogę decydować sama o sobie, a co najdziwniejsze mieć swoje zdanie ( zresztą i tak zawsze nie miałam racji) ze względu na swój dość wybuchowy charakter i wieczną chęć wyrażania swoich opinii często dochodzi między nami do kłótni (ojciec homofob i rasista, często unosi głos w rozmowie gdyż nie lubi sprzeciwów(stanowisko kierownicze), żeby okazać mi swoje poirytowanie na co ja mimo woli zawsze reaguję płaczem(jedyna osoba, która wzbudza we mnie takie emocje)oboje z matką mają odmienny niż ja punkt widzenia na świat, np. portale społecznościowe to dla nich abstrakcja, a to że ktoś ma konto na NK czy FC sprowadza go do kategorii "głupca") Starania matki przynajmniej doceniam, ojciec nawet nie stara się ze mną rozmawiać, wydaje mi się, że wszystko go we mnie irytuje, a w szczególności to, ze nie jestem chłopakiem(ukochanym, wymarzonym synem) Oczywiście nie jestem wzorem córki do naśladowania i sama sobie mam również wiele do zarzucenia, ale wiele to kwestia tego, że w dzieciństwie, najważniejsze było to, że mam mieć same piątki ( więc omijało mnie coś takiego jak obowiązki domowe). Wiele wzajemnie(szczególnie z ojcem) powiedzieliśmy sobie przykrych słów, również wiem, ze mama nie miała czasem ze mną lekko, ale jakoś odbijałam sobie na niej to, ze kiedyś to ona miała na de mną przewagę fizyczną i psychiczną. Wśród ludzi mam opinie zabawnej, rozgadanej, pogodnej osoby. Potrafię być organizatorką wielu rzeczy. Często słyszałam jak ktoś mówił moim rodzicom, że macie wspaniała córkę, albo że jestem świetną pociechą bo potrafię rozbawić każdego, powiedzieć coś co sprawia, że każdy się uśmiechnie. Oczywiście kiwali głową, ale tylko ja wiedziałam, że osoby u której uznania szukam najbardziej tego nie doceniają, nawet nie mogą dostrzec. Kiedyś miałam nadzieję,że jak stanę się dorosła osobą zaczną mnie szanować, ale okazuje się, że albo według nich jestem niedojrzała, głupia, albo nie zn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieJestem Złaaaaa ....
Wiadomo mieszkam z nimi wiec to jest ta materialna strona ale chciała bym znaleźć z nimi lepszy kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123

Ja mam podobna sytuacje tylko ze mam jeszcze rodzeństwo. Zawsze rodzicom pomagalam a oni mnie nawet nie pochwalili. Moje siostry nigdy nic nie pomogly a dzis sa uwielbiane przez rodzicow. Ja odeszlam od rodziny nie moge zniesc tego odrzucenia przez rodziców nigdy nic im zlego nie zrobilam a mimo to cierpie najbardziej. Zal mi jest moich dzieci bo dziadkowie nawet nie znajda chwili czasu aby sie pobawic z dziećmi. Natomiast z siostry dziecmi to caly czas sie potrafia bawić. Serce mnie boli  jak sobie o tym wszystkim pomysle ze nie zalezy im na mnie. Jak im mowie ze mnie to boli i jest mi przykro to matka wydziera sie na mnie i mówi mi ze mam cos z głową. Przestalam do rodziców dzwonic i przyjezdzac nie wpraszam sie już teraz wiem co czuja porzucone dzieci.Wnioskuje ze nasi rodzice sa poprostu nie nauczeni kochac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patologiczna rodzina

To juz jest Patologiczna Rodzina u mnie bylo podobnie  troche awantur bylo ale mnie chcieli zamknac w zakladzie psychiatrycznym i zebym wyszedl bez niczego takie balety sie dzialy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×