Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dwudziestosześcioletnia

Jak zdobyc sie na odwage by odejsc, by zakonczyc malzenstwo gdy sa dzieci...

Polecane posty

Gość dwudziestosześcioletnia

9 lat razem, 7 w małżeństwie mam wątpliwości czy to bardziej milosc czy przyzwyczajenie? Ciągle sie kłócimy... Niby mi na nim zależy, ale wkurza mnie swoja osoba. Swoim zachowaniem, brakiem szacunku do mnie i dzieci spowodował, ze straciłam ochotę na sex z nim. Wkurza mnie gdy mnie dotyka, całuje... Siedzę i plącze, bo boje sie odejść, boje sie, ze bede żałowac, boje sie zobaczyć go z inna, boje sie reakcji dzieci (malych)... Jestem tchórzem, boje sie, tak bardzo sie boje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htrhy65ju5
moze sprubuj separacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
no ale czego się boisz? napisz konkrety na razie napisałaś że boisz się zobaczyć go z inną - a dlaczego? przecież straciłaś ochotę na seks z nim, wkurza cię gdy cię dotyka, całuje... to już coś boisz się że będziesz żałować - ale czego? nieudanego związku w którym więcej cierpisz niż masz radości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwudziestosześcioIetnia
Nie podszywać się to jest poważny problem... 2 dni temu on mnie uderzył z całej siły w ramię, potem popchnął...Co ja mam robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnfsdahfjks
musisz sobie przetłumaczyć że masz 1 życie, czas biegnie szybko i nikt Ci nigdy nie zwróci tych lat które oddajesz komuś bez miłości i szacunku... musisz też być pewna na 100% że nie chcesz już próbować i naprawdę nie czujesz już nić więcej poza przyzwyczajeniem ( nie oszukujmy się, ze względu na dzieci jakieś resztki sympatii pozostaną ale TO NIE JEST TREŚĆ I PODSTAWA ZWIĄZKU !) dlatego że jeśli już podejmiesz decyzje o rozstaniu i zaczniesz budować spokój ON jednym zdaniem typu 'spróbujmy jeszcze raz' , albo 'mamy przecież dzieci' zburzy cały twój świat jeszcze raz... i wreszcie...KOBITKI UWIERZCIE WRESZCIE że to jakaś bzdura trwać w czymś pustym tylko dlatego że są dzieci, w takiej rodzinie i tak będą nieszczęśliwe i z takiego niby bycia nić nie wyniknie poza oszukiwaniem siebie i sąsiadów jaką jesteśmy kochającą rodziną, bez sensu.... odwagi życzę, mi się udało, może i tobie też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfhgfdjshf
przeczekanie to drugie imię większości kobiet w tym kraju, a potem jest płacz po nocach i żal do losu że się zmarnowało życie, pomyśl....komunia niby coś aż tak zmieni?? jeśli masz mu dużo do zarzucenia to nad czym myślisz?? tym bardziej że to ma być tylko czasowa rozłąka, bo nad rozwodem to tak jak wyżej ktoś napisał trzeba być pewnym... swoją drogą...nie jest cudem bycie miłym i kochającym na pokaz bo chrzciny, bo urodziny bo komunia...to nie ma być kaprys a stałość...cały czas powinno być po prostu spokojnie, normalnie i czule, wtedy od czasu do czasu nawet konflikty można mądrze pokonać a tu czytam że ty masz niezły kocioł....hm....twoje życie kobieto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie podszywac sie prosze l to nie I :P No właśnie chyba jeszcze resztkami sil go kocham, bo przecież jestem o nigo zazdrosna, albo boje sie, ze bede... Gdy zaczynalismy zwiazek on nie pracowal, nie mial nic, glownie dzieki mojej pomocy osiagnelismy duzo, maz duzo zarabia, ja tez nie zle, ale ja nie pracuje na pelen etat, bo dzieci trzeba zaprowadzic do szkoly i odebrac. Na chwile obecna nasze dzieci maja wszystko czego zapragną, boje sie, ze ja nie bede w stanie tego wszystkiego im zapewnic, boje sie uslyszec, ze z tata bylo lepiej, bo np mieli to czy tamto... Nigdy nie bylam materialistka, ale wiem ile mnie kosztowało wyrzeczeń, wysilku, aby zyc pod względem finansowym tak jak zjemy teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja opinia ....
wiesz....ja znam kilka kobiet które z różnych przyczyn są same z dziećmi i pracują i dają radę, łatwo im nie jest ale to nie jest niemożliwe,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jfhgfdjshf - poplakalam sie czytajac Twojego posta... Masz duzo racji, ja to wiem, ale to nie jest wcale taka łatwa decyzja do podjęcia :( Nie jest strasznie, bo przecież pracuje, nie pije, nie pali, czasem jest miły jak coś potrzebuje, przeważnie jesli chce sexu, a gdy odmawiam to słyszę, ze "niezłe ziółko ze mnie"... Bo przeciez jak nie chce to pewnie zdradzam. Ja naprawdę lubie sex i nawet teraz mi go brakuje, ale jak maz sie dobiera to mi ochota przechodzi, bo przypominam sobie jak od sie przed godzina do mnie odezwal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli masz jeszcze siłę i namówisz Męża może terapia małżeńska ? Jeśli dobrze poszukasz i znajdziesz sprawdzonego terapeutę - jest szansa na poprawę. Napisz o co się kłócicie ? Czy jeśli podam Ci jakieś ćwiczenie, zadanie do zrobienia z mężem - myślisz, że go da się namówić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blueeyes32 - wolalabym tutaj na forum :) Jacku - o wszystko, a w szczególności o jego zachowanie, o brak szacunku, o to jak traktuje dzieci, w jaki sposób sie do nich odzywa, o przekleństwa kierowane do dzieci, ale nie tylko do dzieci, również do mnie. Zwracam mu normalnie uwagę, a on odpowiada ''wypchaj sie''. Od 2 miesięcy prawie nie sypiamy (2 razy) odstawiłam go na bok, teraz ja przestałam być mila, trzymam go na dystans i go olewam. Zaczął sie zmieniać, byc miły, masuje mi plecy, a wcześniej gdy go o to poprosiłam byla zaraz kłótnia, bo on ciagle musi cos dla mnie robic (mamy 2 dzieci opiekuje sie nimi, zaprowadzam, odbieram ze szkoly,pracuje, dokształcam sie, zajmuje sie domem: pranie, sprzątanie, gotowanie, nauka z dziećmi, wyjscia na plac zabaw), nie mam sily aby sama wszystko zrobić, wiec gdy go poproszę, aby wykąpał mlodsze dziecko to juz jest powod do kłótni. Teraz robi mi kolacje nawet sie mnie nie pytajac, ale ja wiem, ze to wszystko na chwile. On widzi, ze mnie traci i dlatego sie stara, a ja nie chce cale zycie chodzic naburmuszona, aby moj maz byl dla mnie mily. Musze powtarzać po 100 razy aby cos zrobil, w koncu robie to sama, bo jak zwroce po raz kolejny uwage jest halas. Na dodatek jak on twierdzi to ja zapewnie mu rogi doprawiam i jaka to ja wiecznie niedobra... Dzwoni kilka razy dziennie do mnie i pyta co robie - sprawdza mnie, nie zawsze moge w pracy odebrac. Poradnia małżeńska odpada... Przeprowadziłam tysiące rozmów, ale skutek chwilowy niestety... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.....a
Hmmm... U mnie kochana jest trochę inaczej. Mąż tylko pracuje bo ja się do tej pory uczyłam i miałam rentę pp tacie. Mamy dziecko 4 letniego synka ja mam 25 lat. Nigdy nie pracowałam bo nie miałam komu powierzyć opieki nad małym a mąż ma taką prace że wyjeżdża w delegacje. Mówi że ja nic nie robie nie jestem zmęczona bo przecież po czym. Wiem że on pracuje al ma czas na swoje hobby jakim jest motocykl i łowienie ryb ami to już nic nie wolno. ALbo nie ma czasu na pujście gdzieś ze mną raz na jkis czas albo jest zbyt zmęczony. A przecież jesteśmy młodzi i możemy czasem wyjść potanczyć. Mój stosunek po urodzeniu dziecka się zmienił bo cigłe obowiązki zmęczenie zajmowanie się małym domem powodowało że wieczorami marzyłam o tym aby iść spać a on wiadomo co chciał... Teraz jakoś nie wiem nie pociąga mnie tak jak kiedyś, nie tęsknie jak wyjeżdża nie spędzamy z esobą czasu, ale mimo wszystko chyba nie umiała bym inaczej życ ani zaryzykowac i być samą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela

Też tak mam. Mam dość,a nie umiem odejść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×