Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kochani prosze o rade :(

Próbowałam sie pozbierać ale nie umiem. Jak to jest . jak wymazać pamięć?

Polecane posty

Wiesz, nikt, kto nie jest w Twojej sytuacji, nie wie, co jest w tej chwili dla Ciebie najlepsze. Wiem, ze z punktu widzenia naszych rodzicow to sa zupelnie blache problemy, ale to my to odczuwamy, przezywamy i dla nas w tej chwili to jest najwazniejsze. Niestety, ale kazdy musi to przezyc po swojemu. Nikt Ci nie powie, kiedy przestaniesz sie tak strasznie czuc. Ja ten najgorszy czas mialam przez tydzien, ale dla mnie to nie jest pierwsza taka sytuacja. Potem przez miesiac tez wszystko sie do niego odnosilo, chociaz probowalam cos robic. Dopiero teraz chyba jakos tak nie tylko mysle o nim, robie rozne rzeczy... Nie przejmuj sie mama. Przezyj to po swojemu, ale wiedz, ze najlepiej dla Ciebie bedzie, jezeli sie zajmiesz czymkolwiek zeby nie myslec ciagle o Nim. Powodzenia! i taka moja rada: poczekaj z odezwaniem sie do niego, az przestaniesz byc tak ciagle smutna. Zeby taka rozmowa miala sens, potrzebujesz chociaz odrobine dystansu. Trzymaj sie! Kazdy cos takiego kiedys przezywa, ale chodzi o to, zeby jakos sie podniesc, zeby znalezc nowy sens w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh tak dla niej mój smutek jest niezrozumiały, powód tym bardziej. U mnie jest to pierwszy poważny zawód miłosny... Odezwę się do niego pod koniec miesiąca, więc jeszcze trochę czasu na ochłonięcie mam :) pod koniec miesiąca gdyż później pewnie już go nie zobaczę, nigdy. A podniosę się na pewno, wiem, że nasze życie może w ciągu chwili zmienić się o 180 stopni, ale jeszcze nie teraz... jeszcze nie potrafię. Dziękuję za ciepłe słowa jinx83 ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade.
Sory że tak sie wetnę, ale jestem ciekawa czy macie tak, że ogarnia Was jakieś przeczucie że bedzie ktoś nowy, że może być jeszcze dobrze, że jeśli np. nowy facet miałby wszystkie zalety co ex, plus mniej wad, i z wyglądu byłby podobny/ładniejszy to mogłybyście być szczęsliwe? bo ja kiedys tak miałam, w sumie dawno, ale teraz czuję, że nikt mi go nie zastąpi, chocbym nie wiem jakeigo anioła spotkała... chociaż mówią że nie ma niezastąpionych. poza tym człowiek jest na etapie poszukiwań przed związkiem, po , a ja od paru miesiecy zachwouje sie i czujęjakbym znalazła... to chyba jakas paranoja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że się wcinaj, wtedy dyskusja jest ciekawsza:) Ja po moim pierwszym ukochanym, tym 6 lat temu myślałam, że już kogoś takiego nie spotkam. Wszystkie moje kolejne doświadczenia zdawały się to potwierdzać. Poznawałam kogoś, ale zawsze się okazywało, że jakoś do siebie nie pasujemy, że coś jest nie tak... aż poznałam M., czyli mojego obecnego ex.. On właśnie był z wyglądu bardzo podobny, ale pasował do mnie jeszcze bardziej. Czy to znaczy, że nie wierzę już, że poznam kogoś takiego? I tak i nie. Nie wiem, czy warto czekać na ideał, ale na pewno nie warto brać pierwszego lepszego. Na razie nie jestem gotowa na nikogo, przynajmniej tak teraz myślę, ale wiem, że z czasem, jak człowiek jest sam rok, dwa lata, to jakoś tak wszystko się zmienia. Każdy może być na swój sposób wartościowy. Każdego faceta podziwiałam za coś innego i właśnie tak powinno być. W każdym człowieku można znaleźć coś ciekawego, a czy to się okaże wystarczające, żeby stworzyć związek, to się jeszcze okaże, jak się jest ze sobą. Myślę, że dużo też zależy od nas. Od tego, czy same wiemy, czego oczekujemy od związku, od faceta i co możemy dać od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
oj pierwszy lepszy...własnie sie bałam tego powiedzenia i dlatego też zerwałam z exem myślac że tak mało przeżyłam...jak ja żaluje tego, boje się że oprócz siebie unieszczęśliwiłam też jego :( skoro drugi był lepszy od pierwszego to może trzeci będzie jeszcze lepszy? ja trafiałam i trafiam na samych dupków, mam też spore i wygórowane wymagania...tylko mój ex sprostałby...w dodatku jak czytam tematy "facet nie chce sie oswiadczyc" to widzę, że miłość chyba jest rzadkością...jak można z kimś być nie mając porozumienia, z moim ex mogłam rozmawiać o wszystkim...nie rozumiem ludzi którzy są ze sobą wiele lat i wstydzą się mówić o swoich potrzebach ... i obawiam się ,że trafie na faceta z którym nie bede sie czuła do końca swobodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od dziś, od teraz przechodzę na tryb pozytywnego myślenia. Co do waszej dyskusji o innych, kolejnych to jeszcze nie potrafię się w tej kwestii wypowiedzieć. Pozytywne myślenie - start :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka821
Dziewczyny myslalam ze moj nastepny post bedzie dotyczyc tego ze rzucil sie na kolana i mnie blaga zebym do niego wracala,a ten skuwysyn przyjechal dzisiaj zeby mi rzeczy oddac i ode mnie wziazc klucze i przyjechal z nowa baba!!!Po prostu nie wierze w to,mam ochote sie zabic,jak najblizszy mi czlowiek,ktoremu ufalam w 100%,bardziej niz sobie, mogl mi taki cios ponizej pasa zrobic.Jak przyjechal to mowie mu "czesc" polozyl mi te rzeczy przy garazu i jescze wielce mi powiedzial zebym otworzyla garaz to mi pomoze rzeczy wniesc,wniosi i pyta sie jak bylo za granica,ja mu mowie ze ok ze chyba bede tam miala prace,jak zesmy skonczyli z tymi rzeczamiPozniej mu mowie ze jescze chce z nim pogadac i zadac pare pytan,a on mowi ze nie chce ran rozdrapywac,zaczyna odchodzic ja mu na to ze chociaz ze wzgledu na te 5 lat by okazal troche szacunku i pogadal,zatrzymal sie a ja mu na to czemu do konca udawal ze wszystko jest ok,po co te spotkania rodzinne ,czemu tak plakal przy rozstaniu,czemu zadawal pytania co ja bym w nim zmienila,czy jak by jemu cos sie stalo to bym go opuscila,po co to wszystko.A on mi odpowiedzial ze od 2 lat mi niby dawal sygnaly zebym sie zmienila,ze on ma prawo do szczescia i ze jest z kims,a ja mu na to ze tak mu ufalam,ze jak mogles mnie zdradzic, on na to ze to nie zdrada bo nie jestesmy 3 tyg ze soba i ze moze szybciej go znienawidze.Ja wiem ze ta lampucera i tak nie jest jego baba,bo wiem na 100% ze byl na tych wakacjach na ktore mielismy razem jechac sam te 2 tygodnie,nie mial kogo wziazc na moje miejsce,a w tydzien na pewno jej nie poznal,bo nawet nie ma gdzie,nigdy nie mial poza tym nawet zadnych kolezanek.Mysle ze dlatego to zrobil zeby mnie to jak najbardziej ubodlo i zeby mnie zranic,zebym sobie nie robila zadnych nadziei,tym bardziej ze ja z nim nie chcialam spac w jednym lozku,nawet na wyjazdach spalam czesto osobno,przez to jego chrapanie ,ale widocznie koledzy sie z niego smiali ze co z niego za facet jak baba mu ucieka do innego lozka,nie czul sie moze mezczyzna mimo ze obydwoje mielismy male libido i sami sie zastanawialismy nad tym ze to dziwne ze mlodzi ludzie sie tak rzzadko kochaja tym bardziej ze na poczatku bylo czesciej.Ale jak mozna byc takim lajdakiem,jak wtedy sie ze mna rozstal kulturalnie ,a tu mi taki cios ponizej pasa zrobil.Moze myslal idiota ze go nadal bede prosic zeby dal nam jeszcze szanse,ale ja nie mialam takiego zamiaru, w ogole sie do niego nie odzywalam.Przeciez to najgorsze lajdaki sie nawet tak nie zachowuja ,nie mam slow ,cala sie trzese,nie wiem jak ja to przezyje i czy kiedykolwiek po takim zachowaniu komus zaufam:((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani proszę o radę.. Niestety, ale różne rzeczy z możemy ocenić tylko z perspektywy czasu. Dopiero po kilku takich doświadczeniach uczymy się, co warto cenić, a czym nie ma co się przejmować. Ja naprawdę długo żałowałam, że tamto pierwsze nie wyszło. To nie było tak, że pierwszy był dobry, a drugi jeszcze lepszy, bo pomiędzy nimi było kilku, którzy w ogóle się do niczego nie nadawali. Był ten, co wyjechał do innego miasta (w sumie może najlepszy z nich wszystkich). Był taki, który przez ponad pół roku zagadywał ciągle, nic nie obiecywał, a ja myślałam, że dąży do czegoś poważnego. Były jakieś próby, które właściwie nie wiem, czemu nie wyszły, chyba żadna strona się wystarczająco nie starała... Był wreszcie 10-miesięczny toksyczny związek, gdzie się kłóciliśmy, on niby kochał, był naprawdę idealnym kochankiem, ale potem się obrażał, strzelał fochy jak baba, przez co ja nie potrafiłam go pokochać... dużo różnych doświadczeń.. Ale przez to wszystko czegoś się nauczyłam, wyciągnęłam wnioski i myślałam, że wreszcie jestem gotowa, że wiem, jak należy postępować w związku, a tu taka niespodzianka: była z dzieckiem.... Ja też się obawiam, że trudno mi będzie znów znaleźć kogoś, z kim się tak będę dogadywać, ale wiem, że nie jest to niemożliwe. A poza tym najważniejsze jest to, żeby nie uzależniać swojego życia od facetów. Pisałam już o pasjach, zajęciach, przyjaciołach. To dzięki temu wszystkiemu można żyć normalnie i nie przejmować się... olka821... wiem, to musi być strasznie przykre. Jeden z tych facetów, też w pewnym momencie potraktował mnie tak.. zimno, olał mnie. Spotkaliśmy się trochę przypadkiem, a trochę nie do końca i on podszedł, zaczął rozmawiać z moją siostrą którą znał, a mnie zupełnie olał.. To nie jest przyjemne, ale takie coś powoduje, że się leczymy, że już wiemy, że trzeba iść dalej. Pamiętam, jak się wtedy poczułam, to było strasznie przykre.... ale pomogło, zajęłam się sobą, a nie rozmyślaniem o nim. Dla mnie problemem jest teraz to, że mój ex ciągle jest gdzieś w moich myślach, ciągle nie mogę uwierzyć, że to taki definitywny koniec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka821 wiesz ta jego nowa to jest zapchanie pustki, klin klinem. Zachował się okropnie, ale Ty możesz być z siebie dumna, bo zachowałaś się z klasą. A on to drań. Trzymaj się kochana, ja wierzę, że po burzy wychodzi słoneczko i wiesz nasze niedługo dla nas zaświeci. ;* Dziewczyny zapisuje się na drugi kierunek studiów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratulacje, tufinka! Właśnie o to chodzi, zacząć coś nowego, jakieś nowe wyzwania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. Czytam ten wątek od jakiegoś czasu, więc pozwolę się dołączyć. Jestem w podobnym wieku, 20 lat.... Myślę, że dużą różnicę robi też to, kto kogo zostawia. Zawsze ja byłam osobą, która kończyła daną znajomość. Zimą to ja zostałam odtrącona. Totalnie, bez odpowiedzi na żadną z moich wiadomości... Syndrom odrzucenia jest jeszcze gorszy, bo mimo wszystko czuję, że ja robiłam wszystko co w mojej mocy, a i tak nam się nie udało. Minęło pół roku. I naprawdę, zapominam coraz bardziej (choć w myślach pojawia się do dziś). Od czytania tego wątku powróciłam do niego w myślach na nowo... aż dzisiaj mi się śnił, co pogorszyło mój nastrój od rana.... Poradzić sobie jest z tym naprawdę trudno. Najgorsze jest to, że naprawdę nie ma recepty! Ja myślałam, że jest ok. Wchodzę na forum BACH mam wrażenie, że jednak stoję w miejscu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yetya
To i ja się dołączę do tych lamentów :( Moje rozstanie miało miejsce ponad 2 tygodnie temu, od tego czasu zero kontaktu. Nie chce mi się pisac dlaczego doszło do rozstania, było to po prostu zmęczenie materiału, dużo kłótni, ciągła szarpaninia. On w końcu miał chyba tego dość, poddał się, postanowił odciąć sie ode mnie zupełnie :( A ja umieram, umieram dziewczyny. Zapisałam sie do psychiatry, żeby przepisał mi jakieś leki, bo dosłownie NIE MAM SIŁY ŻYĆ. Ja bez niego nie umiem żyć, po prostu nie wyobrażam sobie dalszego życia. Boli, to tak strasznie boli ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 tygodnie to jeszcze bardzo wcześnie... wiadomo, boli najbardziej. Potem już jest "lepiej", ale np ja cały czas nie mogę znieść myśli, ze to on mnie zostawił... może brzmi to próżnie, ale wtedy już całkowicie spada poczucie własnej wartości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej dziewczyny tyle nas, złamane serca krwawią... arosse ja sobie nie wyobrażam nawet jak Ty się przez te pół roku trzymałaś, ale czasem chyba tak jest, że nachodzi nas jakaś myśl i wraca to wszystko od nowa... Ja proponuję umawiać się na randki, tak samej dla siebie, żeby znowu poczuć się fajną, atrakcyjną dziewczyną - ja mam właśnie taki plan, bo kurde nic nam nie brak, takich możemy mieć z dziesięciu :) yetya też nie miałam sił żyć... nie wiem czy teraz mam tą siłę. Ale rozumiem Cię, kłótnie, kłótnie i w końcu coś pęka. Ja staram się myśleć, że poznam kogoś lepszego, ewentualnie mu się trybiki naprawią, ale to taka tylko dygresja :) Domyślam się, że czytałaś ile u mnie minęło, nie pocieszę Cię bo dalej boli,. A teraz może napisze co u mnie, otóż on poszedł na wesele z koleżanką, tak my wszystkie wiemy co to za koleżanki ;) otóż jestem zła i jest mi przykro, myślałam, że popłaczę się dziś na środku miasta... otóż dalej jakaś nadzieja się we mnie tli więc spytałam czy się spotkamy jak wróci. A on gorzej niż papież żeby o audiencje u niego prosić, no do czego to doszło. ;) Czy się zobaczymy? Mam nadzieję, nie odpuszczę tak łatwo, ma jaja podjąć taką decyzję, to znajdzie jaja żeby powiedzieć mi to w oczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Były randki były... :) Ale wciąż porównywanie do tamtego i cały czas poczucie, że ci inni to nie to. Ech.... Naprawdę, czasami lepiej kogoś nie spotkać. Tyle razy sobie myślałam, że może ile dalej byłabym teraz w życiu, gdybym go nie spotkała i nie składała się do dziś. Tufniko, póki jest szansa walcz o spotkanie! Ja bym za takie dała dużo, ale nigdy nie miałam jednak okazji (nie ma nic gorszego niż sms bez odpowiedzi, a jak się widzi z drugą osobą działa to zupełnie inaczej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
arosse tak chcę się spotkać, bo mam świadomość, że rozmowa w oczy wygląda inaczej, poza tym ile razy ja się z nim kłóciłam przez telefon a na żywo wyglądało to potem zawsze inaczej, spróbuję, tylko jak on się uprze czegoś to ciężko go od tego odwieść :) wiesz jakieś pozytywne wibracje mi wysłałaś, dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i mnie to cieszy :) Czas się wspólnie powyciągać z tych dołków. Ja wiem, że już na 100% nic z tego nie będzie, pora raz na zawsze się z tym uporać. Przyjąć z pokorą, że życie łaskawe nie jest. "Kto z miłości nie umarł, nie potrafi żyć". Może te bolesne doświadczenia, pomogą później stworzyć coś wyjątkowego? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
arosse tak te nasze doświadczenia na pewno mają jakiś cel, w następnym związku człowiek będzie mądrzejszy przez co kolejny związek będzie lepszy, pytanie brzmi kiedy to nadejdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie w tym problem.... Mam wrażenie, że po tym odtrąceniu podwójnie potrzebuję uczucia i bliskości. Chyba chcę za bardzo być teraz w udanym związku... Brakuje mi dystansu i nastawienia, że co ma być to będzie, nic na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nom tak właśnie chyba to działa, że jak usilnie szukamy to perspektywy są kiepskie, obstawiam, że u Ciebie będzie to nagle z niespodziewanej strony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yetya
Najgorsze że mam dolegliwości fizyczne, strasznie w klatce piersiowej mnie boli i nie mogę oddychac, naprawdę jakiejś histerii dostaję. W dzień, w pracy jakoś się trzymam, ale jak przychodze do domu wieczorem, to leżę na łóżku i płaczę,ryczę, wyję. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie że kiedykolwiek jeszcze się zakocham, każdy inny facet NUDZI MNIE I OBRZYDZA. Ja chcę tylko mojego najukochańszego misia pysia, który był dla mnie dobry i kochał do szaleństwa, ale ja spierdoliłam tą miłość, zabijają mnie teraz wyrzuty sumienia i poczucie winy. I wspomnienia też mnie zabijają, gdzie nie pójdę, tam widze nas, całe miasto jest skażone nami ! Nie wiem czy on mi wybaczy to wszystko i czy jeszcze kiedykolwiek sie odezwie....... wolałabym żeby zostawił mnie dla innej, wtedy bym go znienawidziła i nie czuła takiego bólu. A tak to wiem, że wszystko moja wina.... umieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj yetya ja czuję tylko taką ciężkość na sercu, takie jak czuje się przed ważnym wydarzeniem. Znam te wyrzuty sumienia, też je mam, też chcę za kilka spraw przeprosić, ale powoli uświadamiam sobie także, że nie zawsze i on był wobec mnie fer, to ważne żeby zachować jakoś równowagę w tym bólu, na pewno i u Ciebie zdarzyły się takie sytuacje, w których on Cię zawiódł. Pamiętaj każdy z nas czasem coś psuje, jesteśmy tylko ludźmi i wiesz co jest piękne? Jesteśmy wspaniałymi osobami bo dostrzegłyśmy te nasze pomyłki i chcemy to naprawić. Teraz czas pokaże czy oni są wspaniali i potrafią wybaczać. Jeśli nie, to znaczy, że nie są jednak tacy fajni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzadko kiedy jest tak, że w związku jest tylko jedna strona winna... no chyba, że doszło do zdrady, ale patrząc na moich przyjaciół to i takie sytuacje nie zawsze są czarno-białe. Właśnie o to chodzi: uczmy się na swoich błędach i więcej ich nie popełniajmy. Ja w moim pierwszym "poważnym" związku popełniłam ten błąd, że przestałam być sobą, mieć swoje zdanie, chciałam tylko, żeby on był szczęśliwy. Wyciągnęłam z tego wniosek... yetya: ja przez pierwszy tydzień prawie nie mogłam jeść, byłam obojętna na wszystko, szłam gdzieś i zapominałam gdzie, schudłam 3 kg (które zresztą już wróciły z nawiązką). To nie była dla mnie pierwsza taka sytuacja i pewnie dlatego ta najgorsza faza trwała tak krótka, ale są kolejne. Potem powoli to zaczyna do człowieka docierać, co się stało, aż w końcu próbuje się zająć czymkolwiek. Im szybciej spróbujesz się zajmować swoimi sprawami, drobnymi przyjemnościami, tym lepiej. Jakieś nowe hobby, nowe wyzwanie, to jest coś, czego nam potrzeba. arosse, tufinka: to nic dziwnego, że randki nie pomagają.. każdy ma swoją drogę, ale ja myślę, że żeby kogoś nowego poznać, tak na serio, trzeba być na to gotowym. Trzeba się otworzyć na coś nowego, przestać traktować ex jako jedynego faceta na świecie godnego naszej uwagi. Jeżeli będziemy się spotykać z facetami na siłę, to nic nie da. Ja chyba doszłam do tego, że po prostu chcę pobyć ze sobą, zrobić coś nowego, a faceta dopiero jak poznam takiego, o jakim marzę. Nie musi być taki, jak mój ex, ale musi mieć coś, co mnie w nim zafascynuje, muszę zobaczyć, że jest wart mojego uczucia. Ja już nie chcę żadnych kompromisów. Próbowałam się docierać przez 10 miesięcy w nieudanym związku i widzę, że to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 widzę zmiana myślenia, hm akceptacja - mi do tego stanu jeszcze sporo brakuje. Ale cieszę się, że Ty już wkraczasz w nowy, lepszy etap :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak i nie... tzn. tak, zajmuję się sobą, mam naprawdę masę zainteresowań no i jakoś tak ostatnio ciągle się coś u mnie dzieje, ale.. ciągle wierzę, że to z nim byłabym naprawdę szczęśliwa, chociaż nie wykluczam, że kiedyś z kimś innym może będę. Trzymam się swojego postanowienia, tzn. czekam do grudnia i jeżeli mi nie przejdzie, zadzwonię do niego w urodziny. Teraz muszę coś zrobić, żeby czas mijał. Nie można być ciągle smutnym. Ostatnio absorbują mnie Mistrzostwa Europy w siatkówce i jak wygrywamy, naprawdę się cieszę:) o to chodzi, żeby mieć te momenty, cieszyć się chwilą. Chociaż.... tak naprawdę chciałabym mieć w życiu coś stałego, kogoś, na kim mogłabym polegać, wiedzieć, że zawsze będzie... ale cóż, nie można mieć wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm rozumiem, tak jak u mnie czekasz do tego jednego momentu żeby spróbować być może ostatni raz. heh też staram się zająć czymś myśli aby jakoś czas leciał, powtarzam sobie jego ulubione powiedzenie jak mantrę "będzie dobrze, dasz radę". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajcie... doznałam szoku. Po prawie półrocznym braku kontaktu, pozostawiania moich wiadomości bez odpowiedzi, on dzis wyslal mi zaproszenie na facebooku.... Wiadomo, kiedyś mieliśmy siebie wzajemnie w kontaktach, ale po jego olewaniu usunełam go. I to jakis czas temu. Co to za zmiana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm pozytywna zmiana :) może był ciekawy co u Ciebie po takim czasie słychać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak naprawdę po samym zaproszeniu na Fb trudno coś stwierdzić.. może zatęsknił, ale może tylko pomyślał, że już Ci przeszło i że możecie być znajomymi... Człowiek zawsze chce mieć nadzieję, tak jak ja mam nadzieję, że on też trochę tęskni, jeżeli zostawił nasze wspólne zdjęcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
arossse- to super że Cie dodal to znajomych, może powinno sie do tego podchodzić sceptycznie, ale ja bym sie cieszyla ;) yetya - cholera mam zupełnie to samo! każdy facet mnie obrzydza... co dziwne, jak byłam z moim to troche mnie olewał i chciałam poznawać innych facetów,marzyłam że spotkam lepszego:o ale teraz spotykając innego czułabym jakbym zdradzała... :o nawet zrezygnowałam ze spotkania z dawnym chlopakiem bo mnie to odpycha... nawet nie mam ochoty na spotkania i rozmowy ze znajomymi... siedze na kafe i śmieje sie z topików offermy :D a co do studiów, to niezly pomysł, chcoiażja z jednymi nie wiem jak wyrobię,ale od stycznia poszukam pracy ;) póki co hobby, internet w chwilach słabości ..alkohol (lyczek wódki a pomógł na tydzien ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×