Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cięzka sprawa eee

jak się zachowujecie mamy?

Polecane posty

Gość cięzka sprawa eee

jak wasze pociechy są chore?? ,jesteście spokojne i opanowane?czy raczej bardzo zdenerwowane i nie potraficie na niczym skupić uwagi .Mam na mysli przeziębienia ,grypy,katary ,kaszle ale tez powazniejsze infekcje jak zapalenie płuc itp..Ja zawsze panikuję jak córka jest chora i chudnę 2 kg bo z nerwów nic nie jem ,chciałabym się nauczyć takiego wewnętrznego spokoju..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierealne:))
ja mam pięciolatka i każdy kaszelek mnie przeraża:) szczeście że prawie nigdy nie choruje ale nie zapeszam:)) mąż jest bardziej opanowany i rozsadny, szczęscie że zawsze jest jak jest potrzebny:)) kiedys jak mój mału rozciął głowe to myslałam że zemdleje, a tatus opanował sytuację i jeszcze poratował spanikowana i zapłakana mame:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erfwrefewf
Mam chęć wyrzucić córkę przez okno i sprawić sobie nową. Nosi mnie ze złości, cierpliwości mi brakuje. A najchętniej zabrałabym psa i poszła sobie w siną dal. Na szczęście moja mała (2 lata) chorowała dotąd tylko raz. Przeziębień nie liczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erfwrefewf
O, a u nas jak się coś stanie dziecku, to mąż stwarza dodatkowy problem. Krzyczy, denerwuje dziecko chociaż niby ze strachu o nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cięzka sprawa eee
u nas też jest nerwowa atmosfera,kłótnie ,krzyki a to na pewno w niczym nie pomaga.Moja 4 latka właśnie poszła do przedszkola i zaczyna się pokasływanie...a ja już cała drże ,strach mnie paraliżuję .Chyba nie potrafię się zachowywać w sytuacjach stresowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierealne:)
zalezy od faceta, mój mąż zawsze zachowuje zimna krew, jak rodziłam naszego synk atrwało to kilkanascie godzin, a on był tak opanowany i tak cierpliwy cały czas tylko plecki masował głaskał i wysłuchiwał jak mnie to boli jak rycze i jak mam dość :)) teraz to się z tego śmiejemy, ale wtedy był przerazony i jednoczesnie na skraju wytrzymałosci nerwowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Syn ma 9 miesięcy, był chory raz, za to poważnie. Jak miał 3,5 miesiąca to z zapaleniem płuc wylądował w szpitalu. Ja z nim, bo był na piersi. Na początku bardzo się denerwowałam, no bo wiadomo - takie małe dziecko, zmiany w płucach, szpital, antybiotyk dożylny... Ale w szpitalu widziałam jak robi mu się lepiej i przestałam się tak denerwować. Zresztą byłam jedną z nielicznych matek, które pod pokojem zabiegowym nie płakały słysząc płacz swojego dziecka przy zakładaniu wenflonu. Po prostu wytłumaczyłam sobie, że to się zdarza i jakoś musimy to przeżyć. Widziałam, że mój spokój najbardziej synowi pomaga, więc starałam się być spokojna. A mąż to w ogóle jest oaza spokoju w naszej rodzinie, mało co jest w stanie go wytrącić z równowagi i nigdy nie panikuje w sprawie syna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cięzka sprawa eee
a reszta mam jak sobie radzi w takich stresujących sytuacjach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Jeśli ja zaczynam się denerwować, to zawsze uspokaja mnie mąż. Ale nie panikuję z byle powodu jeśli chodzi o synka i on tez z byle powodu nie płacze. Jak się wywali przy wstawaniu to pochlipie 10 sekund i po sprawie, w czasie szczepień się uśmiecha, co najwyżej się skrzywi, jak zęby szły to też nie było problemów :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Miał być uśmiech, a wyszła mi skrzywiona paszcza :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem spokojna. teraz akurat maly ma temp., katar i kaszel ale ja sie nie martwie. szkoda mi go ale to tylko choroba i jeszcze napewno nie jedna przed nami. wyleczy sie. raz panikowalam ale to nie byla choroba tylko stracil przytomnosc z przegrzania, ja myslalam ze to juz koniec i panikowalam strasznie. raz wylam jak byl chory. mial rowno miesiac i podwyzszona temp. tu gdzie mieszkam w takiej sytuacji u tak malego dziecka pobieraja plyn z kregoslupa do badania (bolesne). bylam na korytarzu i wylam. jak sie przewroci czy uderzy to tez nie dramatyzuje. z rok temu lecial na oslep i przewrocil sie tak ze trafil w kant naszego lozka pomiedzy oczami. krew zaczela sie lac ciurkiem. ja calkiem spokojnie wzielam lod zeby przytamowac, natomiast moj maz zaczal panikowac. na ogol on tez jest bardzo spokojny tylko akurat wtedy nie mial pojecia co sie stalo, myslal ze on sobie zeby powybijal (mial cala buzie tez zalana). ja wychodze z zalozenia ze jesli to nie jest nic powaznego to nie ma co panikowac i wprowadzac dodatkowo nerwowej atmosfery. dzieci choruja, kalecza sie i nie da sie tego uniknac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swderfty6u7i89
Ja jestem mamą 5 i 3 latków. Podczas drobnych przeziębień jestem spokojna, opanowana i nie stresuje się. Ale jak już coś poważniejszego typu angina, wysoka gorączka to już jestem w stresie. Myślę ciągle o dziecku, nie mogę się skupić. I nie wyrabiam z nerwów gdy nie chce przyjmować leków ! A mój Mąż spokojny. Jak coś się dzieje niedobrego to od razu bierze dziecko i jedzie na pogotowie skontrolować ( wieczór/noc) żebym mogła spokojnie noc przespać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość D.BillI
cały czas pamiętam jakie to uczucie widząc rodzica-opokę we łzach i w rozsypce, więc nie panikuję zazwyczaj i uśmiecham się, żeby pokazać dziecku, że wszystko jest ok...raz mi się zdarzyło, że się porządnie przestraszyłam jak syn zaniósł się tak, że stracił przytomność, ale byłam wtedy w ciąży,a chłop wykazał się przytomnością umysłu poza tym nie dopuszczam do siebie myśli, że moim dzieciom może stać się coś złego...nie i już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezu... z tego co wiem katar i kaszel nie są śmiertelnymi chorobami... po co się tak stresować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czym się tu denerwować,kaszlem,katarem czy też gorączką ? By nie funkcjonowac przez jakis katar dziecka to trzeba miec cos chyba z glowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katary, przeziebienia itd to pikuś. Z tym sobie niexle radzę psychocznie, choć po dluzszym czasie jestem po prostu wycieńczona i znudzona. Moje dzieci non stop chorują. Zbnieram latem sile na caly rok ;) Natomiast jakieś ekstremalne sytuacje jak bardzo wysoka gorączka, ktorą trudno zbić, atak duszności, poważne wymioty itd nieraz trace nerwy, głównie przy kontaktach z lekarzami kiedy ktoś olewa mnie i moje dzieci, a ja widze ze powinnam dostać pomoc. I wtedy przestaję być miła, ale to niestety nieraz jedyne wyjście. Ostatnio K dostarcza mi wrazeń i wypróbowuje nową rolę pt pierwsza pomoc. Wczoraj rana cięta glowy i zaytrzymanie dość silnego krwawienia. W sumie myślalam, zę spanikuje, ale jestem z siebie dumna. Przerabialam też już wyciąganie marchewki z buzi krztuszącej się M i wiem, ze zachowam spokój nawet w najgorszych sytuacjach. Na chwile mnie mrozi a potem już reaguje jak blyskawica. Tylko wolalabym już nie mieć nigdy takich sytuacji! Bardzo bym chcialą ich nie mieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zenek53452345
Kiedy tylko moja pociecha poczuje się gorzej, defragmentuję ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ogole mnie to nie przeraza
tzn jak sie dzieje cos powaznego, to sie martwie, ale nie z powodu grypy, kataru czy innego przeziebienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja daję radę. Jestem spokojna i opanowana. Ale mój mąż to potrafi dac popis. U niego nawet najdrobniejszy katar powinien byc leczony antybiotykiem. Idzie ze mna i dzieckiem do lekarza i wymusza na lekarzu antybiotyk. Ja w koncu powiedzialam dosc. Skonczyly sie wizyty meza u lekarza, ale on i tak nie wierzy w skutecznosc moich sposobow i ciagle mnie starszy ze chce dzieciom krzywde zrobic. Teraz zmagamy sie z katarem i kaszlem u Leny. A on mi bredzi o zapaleniu pluc. Mowie mu aby poczytal, albo zadzwonil do lekarza i sie dopytal - nie,bo on wie lepiej !!! Wkurza mnie max !!! Teraz robie dziecku inhalacje z soli fizjologcznej a on ze dziecko czyms truje !!! Gowno zna sie ale zawsze najmądrzejszy ... ps. sam przy dzieciach nic nie zrobi, nawet lekarstwa nie poda bo sie boi !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×