Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ukujali

Koszmar- dziecko.

Polecane posty

Gość iwonasdasd
zacofane kwoki na tym forum przesiaduja :/ nie przejmuj sie tepymi babami, ja wrocilam do pracy gdy moj synek mial dwa miesiace. tez pracowalam po 10 godzin plus soboty i co drugie niedziele w zakladzie przetworstwa. ciezka fizyczna praca. po powrocie do domu myslalam tylko o tym zeby sie polozyc i zasnac. nie mielismy za co zyc wiec na mnie spadlo utrzymanie domu. wiktor w grudniu bedzie mial dwa lata. doslownie skacze ze szczescia gdy wracam do domu, przytula sie- jest kochanym dzieckiem. o dziwo nie ucieka z krzykiem na moj widok, nie placze jak sugeruja te pozal sie boze matki teresy. do tego tak samo traktuje meza. dla niego nie ma znaczenia kto go usypia, kapie, zabawia. traktuje nas tak samo. czasem gdy spojrze na rodziny w ktorych dziecko wyrywa sie ojcu i caly czas musi byc pilnowane/noszone przez matke szczerze im wspolczuje. nie widzialam pierwszych krokow syna, za to slyszalam jego pierwsze slowo- mama :D poczatki zawsze sa trudne. ja mialam 21 lat gdy urodzilam, maly tez plakal bez przerwy a my razem z nim. w moim przypadku praca byla przymusem, ale gdybym dzisiaj miala wybierac - nianczenie dziecka, czy praca nie zmienilabym decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do iwonasdasd
nie chcę cię martwic ale efekty widać dopiero po latach, ja mam dziecko już szkolne, gdy go urodziłam byłam młoda i głupia- ważniejsza była kariera, już na macierzyńskim latała do pracy!.... i powiem szczerze że niby super sobie radziłam i niby wszystko godziłam, ale teraz niestety mam słabszy kontakt z tym dzieckiem.... zdecydowanie dużo gorszy niż z młodszym, z którym spędziłam prawie 2 lata w domu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonasdasd
moze dlatego ze mlodsze dzieci sa zwykle faworyzowane przez rodzicow. oczywiscie sami zainteresowani nigdy sie do tego nie przyznaja, ale np. u mnie w domu mama zawsze odnosila sie cieplej do mlodszej siostry. a gdy piec lat temu urodzila brata-swiata poza nim nie widzi. tak to juz jest, ze jedno dziecko wychowuje sie kosztem drugiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukujali
Przed chwilą zamówiłam chustę. Przynajmniej będę mogła ogarnąć trochę w domu, mąż za to twierdzi że nie będzie biegał z kokonem jak jakiś kangur. Gdy moja kariera zawodowa zaczęła nabierać tempa, okazało się że jestem w ciąży. Do pracy chodziłam aż do rozwiązania i zgodnie z planem miałam wrócić do zawodu po 3 miesiącach. Jednak nie daję rady psychicznie. Nie każdy ma anielską cierpliwość tak jak Wy drogie mamusie. Długo pracowałam na to co osiągnęłam, to co mam napawa mnie dumą i nie chciałabym tego stracić. Bezczynne siedzenie w domu zawsze doprowadzało mnie do szału. Mam dosyć wybuchową naturę, o czym niejednokrotnie (i boleśnie) przekonał się mój mąż i nie chcę przerzucać swoich frustracji na domowników. Pracując mam wyrzuty, że zostawiłam niemowlę w domu (co zresztą wypominają mi w pracy na każdym kroku), gdy otwieram drzwi pierwsze co robię to biegnę do syna wziąć go na ręce, nacieszyć się jego zapachem...jednak już po kilkunastu minutach to wszystko mija. Uświadamiam sobie, że mam masę rzeczy do zrobienia. Wiem, że nie dam zrobić połowy z tego co zaplanowałam, wiem że gdy odłożę małego na chwilę zacznie wyć i trzeba będzie go od nowa uspokajać. Dzisiaj mąż miał pilne sprawy do załatwienia, więc zostałam sama. I tak godzinę siedziałam kołysząc Javiera i robiąc obiad. Potem go wykąpałam, ubrałam, nakarmiłam, uśpiłam. Zdążyłam przygotować sobie kąpiel i płacz. Wyszło na to, że siedziałam w łazience z wózkiem przy wannie i myłam się kołysząc małego noga. Wrócił mąż, zjadł. Nastawiłam pranie, uprasowałam kilka rzeczy i przejęłam małego bo moja druga połówka też potrzebuje snu. W piątek wieczorem szanowny małżonek wyjeżdża do Wawy i znowu pewnie zapakuję małego w samochód i przejadę się do teściowej, żeby pospać chociaż te pięć godzin przez weekend. Jestem wyrachowaną, zimną, profesjonalistką która w wieku 30 lat nie wykazała jakiejkolwiek chęci posiadania dziecka. Jednak zaszłam w ciążę, urodziłam ślicznego chłopca i staram się to wszystko pogodzić. Nie porównujcie mnie ze sobą, nie każdy marzy o gromadce dzieci i dopóki nie będziecie zmuszone przejechać 100 km z dzieckiem żeby móc przespać się choć kilku godzin dopóty wasze obelgi będą znaczyły dla mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Temat uważam za zamknięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podkolanowka
Nie wiem, co niektorzy maja z tym 'nauczylas brania na rece, to masz'. I ze niby od tego, ze paru gosci pare razy wzielo go na rece - dziecko sie nauczylo, ze tylko nosic i nic innego :O Bzdury. Tak male dziecko po prostu chce miec kontakt. I tyle. Jedno bardziej, drugie mniej. Na poczatku wiecej, potem coraz mniej. Przeciez to jest sympatyczne. Jak rece omdlewaja - mozna kupic chuste. Dziecka nie da sie przytulac ZA DUZO :O Nie da sie tym 'rozpiescic'. Dotykiem buduje sie wiez. Nie wiem, co to za pomysly, zeby takiemu maluchowi racjonowac kontakt cielesny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podkolanowka
Nastawienist dla mnie calkowicie obce, nie umiem sie z nim w zaden sposob zidentyfikowac. Nie bardzo rozumiem, jak to tak biologicznie jest mozliwe (ten caly instynkt macierzynski, hormony itp), no ale jak widac jest. Nie potepiam, tylko tego dziecka mi jest troche szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To, ze nastawienie jest dla
kogos obce wcale nie znaczy, ze jest zle. Matka pisze, ze brak jej cierpliwosci do placzacego dziecka, za to ojciec ja ma. Wiec ona wraca do pracy a ojciec jest na wychowawczym. A coz w tym dziwnego, jak dla mnie normalna sprawa. Rodzicow jest dwoje, sa sobie rowni przeciez lepiej ze dzieckiem zajmuje sie ktos kto sobie z tym na dana chwile lepiej radzi. Ojciec rownie dobrze zajmuje sie dzieckiem jak matka. Jedyne czego ojciec nie potrafi to nakarmic piersia w calej reszcie jest rownie dobry. ktos slusznie zauwazyl, ze gdyby to byl mowa o facecie, ktory pracuje po 10 godzin a pozniej jeszcze pomaga matce to bylby wychwalany pod niebiosa, ale skoro to jest na odwrot, to kobieta oczywiscie jest zla, pozbawiona instynktu i w ogole trzeba psy na niej wieszac. Taki sposob wybrali i im z tym dobrze, i nikomu to nie szkodzi z wyjatkiem tych ktorym w glowie sie nie miesci ze kobieta moze nie miec ochoty byc kura domowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To, ze nastawienie jest dla
A dziecka nie ma co zalowac. Ma dwoje rodzicow, ktorzy go kochaja i opiekuja sie nim najlepiej jak potrafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ot zleciały się idealne
matki. Wy tylko anonimowo w internecie potraficie umoralniac, robic wyklad, ze zla matka ze spieprzyszła do pracy ze zostawila tego biednego męża w domu z dzieckiem? a co tylko kobieta musi siedziec w domu z dzieckiem a norma dla was jest ze mąż spieprza do pracy na 12 godz zeby nie slyszec ryku dziecka i waszego biadolenia? to jest dla was norma? a ojciec to co dzieckiem juz nie moze sie zając? Ja tez wrocilam do pracy kiedy moja corka miala 2 miesiacea mąz został z nią w domu - od czegos są tacierzyskie urlopy, a dlaczego by nie? moja tez dawała czadu, wyjąc w nieboglosy non stop, postanowilismy oboje ze wroce do pracy a ze moje dochody były 3 krotnie wieksze niz mąża wiec oplacało sie zebym to ja wrocila. Zarowno moj mąz jak i ja nie moglismy pomoc dziecku ona poprostu wrzeszczała, non stop i uwazacie ze mężczyzna nie umie podac leku od kolki, ze nie moze nosic dziecka? Bo co bo od tego jest tylko matka? Myslcie tak dalej a zawsze bedziecie wykorzystywane i bedziecie narzekac jak to macierzynstwo zrobilo z was niewolnice i cierpiętnice bo siedzicie w domu, bo macie dosc rutyny, jak sie pozwala zeby facet spierniczyl na 12 godzin bo nie ma ochoty z wami siedziec. Ilez ja sie nasluchalam narzekan mlodych mam ale same sa sobie winne jak nie potrafily "wychowac" wlasnego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamka 2
dziecko o ile nie jest chore, to domaga się bliskości. stosując taki zimny chów niestety tak to się nazywa, wychowasz dziecko, które nie będzie miało potrzeby mieć z Tobą bliższych relacji. Wymyślono teraz świetną rzecz takie nosidelka dla matki aby maluszek mógł być, czuć mame a mama mogla mieć wolne rece. o tym pomysl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnnnnnnnnnnnnnniio
to jest wkret bo przeciez kobiea po dwoch miesiach wrocic do pracy nie moze nikt nie przyjmnie do pracy kobiety na macierzynskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnnnnnnnnnnnnnniio
dobra ty ejstes autorko tematu, polazla pierdola do pracy i narzeka jaka biedna i zarobiona, po pierwsze to byl twoj wybor , po drugie dzieci czesto tak robia i faktycznie moga byc to tez kolki , moj syn tez ciagle chcial byc na rekach i nie wyolbrzymiaj sytuacji i nie rob z siebie cierpietnicy, pamietaj tylko ze jak cie kiedys w dupe kopna w tej twojej pracy to moze docenisz ze jest maz i dziecko wredna suko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
alez ujadacie jak wsciekłe psy ale w koncu gdzies musicie bo zamkniete z dzieckiem w domu nie macie gdzie upuscic troche jadu. W USA to norma ze matka wraca do pracy po 2 miesiacach a nie siedzi na dupsku sfrustrowana. I nie zauwazylam zeby tym dzieciom cos brakowalo a napewno sa duzo bardziej samodzielne niz taki przecietny polski 3-latek uwiązany mamusiej spodnicy ze smokiem w gebie. Ilez tu bylo tematow w stylu siedze z dzieckiem w domu sama, mąz w pracy, ze juz nie dam rady, ile lasek jęczy, stkęka ze nie ma pracy bo po wychowawczym nie ma do czego wracac, no coz wasz wybor teraz siedz w domu i nie narzekaj skoro taki wybralas uklad. i odrazu ze matka ktora wraca do pracy jest wyrodna a czemu ma byc uwiązana w domu a szanowny tatus to gdzie jest? a no szanowny mąz skonczyl swoja role na splodzeniu a teraz Ty kobieto siedz w domu i radz sobie sama w koncu ty jestes matką. Gratujue podejscia co poniekotrych. Przeraza mnie was horyzont wyznaczony granica blatu kuchennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
nnnnnnnnnnnnnnniio a co Ty myslisz ze wszystkie kobiety w Polsce pracuja na etacie spora częsc ma wlasne firmy i wracasz kiedy chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest problemem
ze kobieta wraca do pracy. Nie jest problemem, ze maz przejmuje obowiazki nad dzieckiem. Problemem jest niedojrzalosc matki, ktora ucieka do pracy bo dziecko okazalo sie byc inne niz chciala, bo sprawia klopot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
ale czasami naprawde juz trudno zniesc ciągłe wycie non stop, do tego brak snu, kazdemu pusczą nerwy i kazdy kto cos takiego przezyl to wie co to za koszmar, ciągle bujanie, nie mozna za przeproszeniem pojsc sie wysrac bo dzieciak sie drze. Przeciez to mozna jobla dostac. ale najłatwiej jest krytykowac ale prawda jest taka ze macierzynstwo to nie wizja z kolorowych czasopism, gdzie sliczne rozowe dziecko usmiecha sie do olsniewajacej wypoczetej mamusi a rzeczywistosc jest inna. Przeroslo to autorke widocznie ma mniej cierpliwosci swoja droga moj mąz ma identycznie tez jest o niebo bardziej cierpliwy niz ja. To dlaczego dziecko ma nie byc z ojcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojego syna na mleko krowie
autorko, wiem co czujesz...mój syn darł się bez przerwy do 3 miesiaca. nie wiem jak to się stało, ale po uływie 3 miesięcy krzyk odszedł jak ręką odjął...fakt małego bolał brzuszek po antybiotykach i brał leki osłonowe więc one mu pomagały, ale mały i tak się darł. miał tzw odruchy moro. rzucał rączkami, tak jakby bałs ię ze spada i próbował się czegoś złapać...poradziliśmy się pewnej połoznej i doradziła, zeby zakupić "magiczny kocyk" po powrocie od niej złapałam za kompa - allegro.pl i zamowienie posżło. po 3 dniach miałam to cudo w domu i zaczęłam owijać nim dziecko. REWELACJA!!!! jest bawełniany więc nie było mu za goraco, a było to w czasie ogromnych upałów. mały lubił po prostu być mocno poowijany, otulany...moze i na Twojego malucha owijanie by podziałało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest problemem
Sorella alez oczywiscie, ze moga nerwy puscic, mozna czuc sie niewyspanym, mozna miec dosc. Ale czlowiek dorosly i odpowiedzialny bierze na siebie KONSEKWENCJE swoich decyzji. Matka ma prawo (pelne prawo!) isc do pracy ale matka, ktora ucieka od dziecka bo sprawia problem jest niedojrzala. Bo jak sama napisalas "macierzynstwo to nie wizja z kolorowych czasopism, gdzie sliczne rozowe dziecko usmiecha sie do olsniewajacej wypoczetej mamusi". I z tego nalezy zdawac sobie sprawe! Zasatanawiam sie gdzie uciekanie kochajaca mama, kiedy zaczna sie bunty 2 latka. A bunty nastolatka? Mama znajdzie sie chyba w Afryce :D Myslec. myslec i jeszcze raz myslec...PRZED podejmowaniem decyzji. Brac pod uwage wszystkie scenariusze i zastanawiac sie czy da sie rade czy nie. A co bedzie jezeli w koncu tatusiowi rowniez "puszcza nerwy"? ;-) Dziecko bedzie sie wychowywalo pod okiem opiekunek? Smutna historia niedojrzalej kobiety, powinna byc przestroga dla wielu kobiet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
nie jest problemem nie zgodze sie z tym ze trzeba przewidywac wszystko, naprawde jestes w stanie przewidziec wszystko, wszystko? to jestes fenomemen ktory nie popelnia błedów powinnas sie zgloscic do badan naukowych bo to naprawde niewiarygodne. NIE DA SIE PORZERWIDZIEC WSZYSTKIEGO. Mnie tez macierzynstwo nieraz przeroslo, nie tak sobie to wyobrazalam i tez wrocilam do pracy zostawiajac męza w domu ale przeciez nie zostawilam dziecka samego sobie, byl z drugim rodzicem. A buntu dwulatka nie ma co porownywac do rozwrzeszczanego 2-miesieczniaka, ktoremu nic nie wytlumaczyc. 2-latek to troche cos innego nie widzisz roznicy? a co twoim zdaniem powinna zrobic Autorka zamknąc sie w domu z wrzeszczacym dzieckiem i myslissz ze w pewnym momencie nerwy by jej nie puscily? zamęczylaby sie, i depresja gotowa, widocznie mąz jest odporniejszy i lepoiej sobie z tym radzi i chwala mu za to. o to w tym chodzi rodzice maja sie uzupelniac i RAEZEM opiekowac sie dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość $^pmlokjnhb v
no dokladnei a co bedzie pozniej, Dziecko nie bedzie ciagle spalo i bedzie zawsze trzeba sie nim zajc , jakies to smutne , sa ludzi ktorzy kochaja dzieci a nie uciekaja prze dnim, a poza tym jak dziecko poplacze to nic mu od tego nie bedzie nei trzeba sie nad nim trzasc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głową do góry u
mam identyczne dziecko. Za tydzień skończy 3 miesiące. Też drze sie cały czas. Czasami są to kolki,czasami nie. Też brakuje mi cierpliowości i puszczają nerwy. Jestem z nią sama 10 godzin dziennie bo mąż pracuje. Jakoś daje radę,ale tęsknię za praca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest problemem
Nie Sorella, wszystkiego nie da sie przewidziec. Ale czlowiek madry chyba zdaje sobie sprawe, ze nie zawsze wszystko ulozy sie tak jak bysmy tego chcieli. Staram sie myslec nie tylko o planie A ale i o planie B ;-) Czasami zdarza sie, ze rodza sie dzieci chore :-( Co wtedy? Tez ucieczka? Smutne! Ja z moim mezem uzupelnialismy sie w opiece nad dziecmi. On, z przyczyn naturalnych nie mogl karmic piersia :D ale byl lepszy ode mnie w zabawianiu dziecka, zmienianiu pieluch. Przezylismy kolki starszego i bunty "nie z tego swiata" :D mlodszego. Ale....RAZEM! Zadne z nas nie ucieklo od zadnego problemu. W ogole zycie to nie tylko pasmo radosci, podskokow i uciechy to rowniez klopoty - zdrowotne, czasami finansowe, klopoty z dziecmi, z tesciowymi ;-) Ale jak rozumiem, dla niektorych rozwiazanie jest proste - ucieczka. Autorka, dopiero rozpoczela swoja przygode ;-) z macierzynstwem. I moga ja spotkac na tej drodze problemy o wiele wieksze niz ryk dziecka. Zastanowilabym sie nad tym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorella >> może i nie da się przewidzieć wszystkiego, ale to, że niemowlak może z różnych powodów wrzeszczeć chyba nie jest dla nikogo tajemnicą, którą odkrywa się dopiero po narodzinach dziecka??? no niestety, ale płaczącego malca uspokaja najczęściej noszenie, bo ma potrzebę bliskości i trudno mu przyzwyczaić się do życia poza brzuchem. a obowiązkiem rodziców jest tę potrzebę tulenia się zaspokoić. niemowlak najlepiej jednak czuje się przy mamie, bo zna jej głos, zapach i sposób poruszania się z czasów ciąży. pamiętajcie, że mowa tutaj o kilkutygodniowym niemowlaczku, dla którego mama to najbliższa i najlepiej znana osoba. i ma on w nosie jej dotychczasowe osiągnięcia zawodowe i potrzebę samorealizacji. nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podkolanowka
Dlatego ja nie pisze, ze jej nastawienie jest zle, tylko dla mnie obce, niezrozumiale i tak - DLA MNIE osobiscie niezbyt pozytywne. Nie chodzi mi wdcale o to, ze MATKA idzie do pracy i zostawia dziecko z ojcem. To jest dla mnie tak samo dobre wyjscie jak to 'tradycyjne'. Chodzi mi o to, jak ona to opisuje. Dziecko wyje, to przed nim uciekla. OK, ojciec lepiej sobie z tym radzi. Moglaby siedziec w pracy 8 h, jak wczesniej, ale siedzi po 12 - chowa sie przed swoim dzieckiem. 'gdy otwieram drzwi pierwsze co robię to biegnę do syna wziąć go na ręce, nacieszyć się jego zapachem...jednak już po kilkunastu minutach to wszystko mija.' I jak mi ma byc tego dziecka nie zal? Moj maz , kiedy mial 9 lat, zapadl na jakas dziwna chorobe, ktorej lekarze tak do konca nie byli wstanie jakos zaklasyfikowac. Byl szpital, byly bolesne zabiegi, byly mysli o smierci u tak mlodego czlowieka. Ojciec Przy nim byl, trzymal go za reke, rozmawial, tez o smierci, skoro syna to zajmowalo. A mama - mama chodzila do kasyna. Bo sobie nie radzila z sytuacja. Nie moge oceniac, bo nie bylam w jej skorze i obym nigdy nie byla. Ale kto by temu dziecku pomogl, gdyby ojciec tez sobie nie radzil z sytuacja? A tutaj chodzi o zwykle darcie niemowlaka. OK, przyznam, ze autorka ma trudny egzemplarz. Ale tak czy siak - jej nastawienie mi sie nie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podkolanowka
Dlatego ja nie pisze, ze jej nastawienie jest zle, tylko dla mnie obce, niezrozumiale i tak - DLA MNIE osobiscie niezbyt pozytywne. Nie chodzi mi wdcale o to, ze MATKA idzie do pracy i zostawia dziecko z ojcem. To jest dla mnie tak samo dobre wyjscie jak to 'tradycyjne'. Chodzi mi o to, jak ona to opisuje. Dziecko wyje, to przed nim uciekla. OK, ojciec lepiej sobie z tym radzi. Moglaby siedziec w pracy 8 h, jak wczesniej, ale siedzi po 12 - chowa sie przed swoim dzieckiem. 'gdy otwieram drzwi pierwsze co robię to biegnę do syna wziąć go na ręce, nacieszyć się jego zapachem...jednak już po kilkunastu minutach to wszystko mija.' I jak mi ma byc tego dziecka nie zal? Moj maz , kiedy mial 9 lat, zapadl na jakas dziwna chorobe, ktorej lekarze tak do konca nie byli wstanie jakos zaklasyfikowac. Byl szpital, byly bolesne zabiegi, byly mysli o smierci u tak mlodego czlowieka. Ojciec Przy nim byl, trzymal go za reke, rozmawial, tez o smierci, skoro syna to zajmowalo. A mama - mama chodzila do kasyna. Bo sobie nie radzila z sytuacja. Nie moge oceniac, bo nie bylam w jej skorze i obym nigdy nie byla. Ale kto by temu dziecku pomogl, gdyby ojciec tez sobie nie radzil z sytuacja? A tutaj chodzi o zwykle darcie niemowlaka. OK, przyznam, ze autorka ma trudny egzemplarz. Ale tak czy siak - jej nastawienie mi sie nie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukujali
Chciałam z całego serca podziękować osobie, która poleciła nam kocyk do zawijania! Na początku Javier płacze jak zawsze, ale zawijamy go i wkładamy do utwardzanej chusty dla niemowląt.Po pół godzinie noszenia, odłożony nie wszczyna alarmu. Co prawda testujemy dopiero drugi dzień, ale w nocy przespał 2 godziny co jest prawdziwym cudem! Dzisiaj rano wychodziłam do pracy, w salonie mąż rozpalał w kominku a mały zadowolony kręcił się w kołysce. Mąż niedawno wyjechał, byliśmy na spacerze i teraz mały drzemie już od 40 minut! Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dobra, wracam do pracy. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×