Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ania5545

Nie umiem sobie pomoc

Polecane posty

Nie umiem sobie pomoc, zycie w kotle i nie umiem z niego wyjsc. Boje sie. Zyje z mezem, ktory mnie nie kocha ani ja juz niego, z facetem, ktory nie wytrzyma jak nmie nie ochrzani za cos. Jedynym moim szczesciem jest corka i praca. Tam mnie doceniaja, awansuja, duzo zarabiam... i ide do domu tylko dla niej.... ten tyran czepia sie wszystkiego, co zle zrobilam, co gdzie nie tak odlozylam, czy zamknelam drzwi od szafy czy nie.....do tego (zaraz powiecie, ze to moja wina) mam okolo 7 kg nadwagi i usilnie staram sie schudnac - ale ciagla wpadam w pulapki - nie jadania i chudniecia i potem rzucania sie na jedzenie.... dawno juz nie jadlam normalnego obiadu.... zaczynaja mi wlosy wypadac garsciami. Nie umiem sobie pomoc. Boje sie. Nie mam nawet z kim pogadac, bo po pracy lece do domu bo "robota czeka". Nie musze wspomiec, ze maz w niczym nie pomaga...nie moge zwierzyc sie znajomym, bo mamy wspolnych i nie bede robila zametu.... Ale sama nie potrafie sobie pomoc. Kiedy to sie skonczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis o 5 rano mialam "awanture", bo zle domknelam drzwi.... Co ja z nim robie? Dlaczego nie potrafie wziac dziecko, spakowac sie i wyjsc z domu? Kiedy to sie zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Aniu - rozmowy na forum mogą być pomocne ale lepsza była by rozmowa z psychologiem. Jeśli żyjesz w toksycznym związku z tyranem, to jedyna odpowiedź jaka przychodzi mi do głowy to daj sobie spokój - ale życie nie jest takie proste. Za mało napisałaś - czy chcesz ratować małżeństwo? czy on wie o twoich uczuciach ? czy jest wam potrzebna terapia małżeńska? itd itp , pytań są tysiące tak jak tysiące związków które mają problemy. Wiem coś o życiu z takim człowiekiem, ale moja historia nie może być dla ciebie przykładem bo ty to ty a ja to ja i związek jest inny i okoliczności. Jakiej pomocy oczekujesz? Piszesz, że nie możesz sobie pomóc - na czym ma polegać ta pomoc? Czego chcesz od życia ?? Znasz odpowiedź na te pytania?? Bo treść twojej wypowiedzi jest dosyć jednoznaczna - jeśli nie kochasz i on nie kocha dlaczego jesteś z nim jeszcze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to nie jest proste, zazwyczaj boimy się zmiany - nawet najgorsza rzeczywistość jest znana i oswojona i chocby była nawet nie do zniesienia to przynajmniej wiemy na czym stoimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocna_lampka
On się wścieka, bo więcej od niego zarabiasz. Jest nieudacznikiem i na Tobie wyładowuje swą frustrację. Jemu trzeba pomóc, nie Tobie. A jak się nie da, to rzuć go w diabły, bo długo tak nie pociągniesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem Ci tak - najwięcej płacimy nie za to co zrobiliśmy ale za to czego nie zrobiliśmy. Pomyśl o tym. Pozdrawiam Cię cieplutko dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z nocną lampką - to może być przyczyna - znam to z autopsji :) i teraz już naprawdę dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki za cieple slowa.... saam nie wiem co chcialabym juz od zycia. Na pewno zeby sie zmienil a jak nie to zeby szybko znalazl sobie kochanke i odszedl.... mowil mi wiele razy, ze to zrobi i ciale nic... Jest mi ciezko. Zarabia mniej wiecej tyle samo co ja, ale strasznie wydaje - praktycznie ja staram sie oszczedzac, bo wydaje z szybkocia taka ze nie nadazam.... oboje mamy dobre pensje i ciagle na dlugach. On nie widzi w tym problemu..,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co pensje splacam prawie cala karty kredytowe, ktora ja prawie wcale nie urzywam....ale jak cos powiem, to awantura wiec juz nic nie mowie i place.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylvia2011 - nie mam czasu na psychologow - po pracy gonie po dziecko do przedszkola, potem obiad, sprzatanie, kolacja, sprzatanie, itp az to wieczora potem juz jest pozno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaluje ze za niego wyszlam, moglabym byc teraz szczesliwasza z kims innym... az moze bylam na kogos takiego skazana? Boje sie podniesc glowe i zaprotestowac w domu W pracy - wysokie stanowisko dyrektorskie Czy to nie smieszne? W pracy nawet nie zdaja sobie sprawy jaka jestem slaba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki, czytam Ale jesli uznam ze jest to i tak nie bede umiala nic z tym zrobic nie wiem co jest ze mna nie tak po prostu sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
przeczytaj całośc a w szczególności część dotyczącą zwiazków. A potem zastanów się, co robić. I głowa do góry- jesteś silną kobietą ale nawet silne kobiety mają prawo do chwili słabości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
a to Twoje powtarzane" boję się" i jedzenie kompulsywne to depresyjne objawy sa- jak tu jeszcze napiszesz , że budzisz się z niewiadomym strachem w środku nocy to już byłby komplet objawów- znajdź czas na zajęcie się sobą- depresja to nie przelewki-potrafi się nasilic właśnie wiosną i jesienią. Masz córkę, masz dla kogo być szczęśliwa. Stałe poczucie anhedonii czyli braku radości życia to bardzo niebezpieczny objaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
Aniu- w tym sęk że własnie mozna , i BARDZO CZĘSTO te silne osoby płaca wysoką cenę za to , że są silne ponieważ każdy uważa, że dadzą radę. Doczytaj artykuł i przemyśl go sobie.I spróbuj potem spokojnie zasnąc. Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tekla-kla
Aniu, jeśli nie ze względu na siebie - to na swoją córkę, odejdź od tyrana. Czy myślisz, że dziecko będzie szczęśliwe w takim domu? Czy nie boisz się, że twoja córka wychowując się w takim domu, sama będzie miała potem problemy? widzisz problem, ale boisz , potrzebujesz kogoś, kto popchnie cię do tej decyzji, może rodzina, przyjaciółka cię wesprze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomoglas mi zastanowic sie nad tym cos musze zrobic.... Forum to na poczatek, wygadac sie, poplakac. Co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tekla-kla - juz nie mam przyjaciolki - przestalam miec na to czasu Rodzina - pomoglaby psychicznie, ale daleko sa, mieszkamy za granica i jestesmu tutaj sami. Moge zadzwonic do rodziny, pogadac, ale czola wszystkiemu musze stawiac sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle by do niego pasowalo. To chyba nie oznacza ze psychopata 20-punktowe zestawienie PCL-R Harego oparte na 16-punktowej liście Cleckleya oraz omówienie pojęć w PCL-R: 1. WYGADANY O POWIERZCHOWNYM 2. WYBUJAŁE MNIEMANIE O SOBIE 3. POTRZEBA STYMULACJI albo SKŁONNOŚĆ DO NUDZENIA 5. STEROWANIE I MANIPULOWANIE 9. PASOŻYTNICZY TRYB 13. BRAK REALISTYCZNYCH, DŁUGOTERMINOWYCH 15. NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z 20 punktow to tylko 7 pasuje do niego, ale z drugiej strony spojrzalam ile pasowaloby do mnie i wydaje mi sie ze 0. Wiec moze cos w nim jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu chyba nie ma znaczenia tak naprawdę czy pasuje do niego 5, 7 czy 10 punktów, uwież mi jeśli jest tak źle jak piszesz to musisz podjąć zdreydowane kroki bo tracisz najważniejszą rzecz - czas. Czasu nie da się cofnąć. Szkoda zmarnowanych straconych lat na czekanie aż znajdzie sobie kochankę i odejdzie. Kiedy czytałam dzisiaj rano twoją historię to powiem szczerze, że poczułam ulgę, że ja jestem już prawie po tym wszystkim - prawie bo wiem że mam jeszcze wiele nie przepracowanych lekcji. Twoja historia to poczęści powtórzenie mojej. Cięzko pracowałam wychowując dwoje dzieci, podnosiłam kwalifikacje, przy tym "ogarniałam" rachunki zakupy, gotowanie obiadów, z każdej strony słyszalam pochwały i zachwyty, że taka zorganizowana, konsekwenta, uśmiechnięta. Z każdej strony tylko nie ze strony mojego byłego męża - on zawsze miał o coś pretensje - kobieta powinna według niego znać soje miejsce w szeregu. Jeden przykład - argument jakiego użył tłumacząc rodzinie czemu odszedł: "bo ja ciągle zapominałam zamknąć klapy od toalety. Jakbym go kochała to bym ją zamykała, bo on mnie tyle razy o to "prosił"". Straciłam wiele lat z dręczycielm i nie potrafiłam podjąć decyzji o odejściu - dokładnie tak jak ty modliłam się żeby sobie znalazł kochankę i odszedł, zajęłam się pracą założyłam własną firmę i dystans między nami był coraz większy - robiłam podświadomie wszystko żeby odszedł - żałuje teraz tych wszystkich lat straconych w beznadziejnym malżeństwie tylko dlatego że bałam się coś zmienić. Nie bój się każda decyzja będzie lepsza niż takie bierne oczekiwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc sylvia2011 No widzisz - w koncu od Ciebie odszedl - ja tez tego chce...nie jestem sama w stanie podjac taka decyzje... i ciagle te watpliwosci - ze juz bede sama, ze zrujnuje zycie naszego dziecka, ktore jest jeszcze na tyle male ze nie rozumie i kocha nas oboje, i boje sie ze bedzie mi dokuczal tak czy siak, a przede wszystkim, ze bedzie mi sie ja staral odebrac - przeciez nie mam swiadkow poza moja mama, ktorej sad moze nie uwierzyc i jego mama ktora go kocha nieograniczona miloscia (on jest "idealny") to wiec jak udowodnic w sadzie, ze bylo jak bylo. Mysle, ze go na wiele stac wiec wole zeby sam odszedl - chyba nie bedzie mial tyle tupetu, zeby odejsc do kochanki i chciec zabrac dziecko? Nie wiem, mysli mi sie klebia juz tak od co najmiej 2 lat.... I jeszcze jedno - wczoraj wieczorem powiedzial, ze przesadzil ta awantura o 5 rano o zle domkniete drzwi (bo powinny byc niedomkniete na 3 cm a nie na tyle ile ja zrobilam - nie wiem moze to bylo 10 cm....) On przeprasza od czasu do czasu, ale wiem, ze do nastepnego razu...... innym razem wloze do lodowki jedzenie w sloiku a nie w pojemniku i tez bedzie.... (takie cos juz bylo). Nigdy nie wiadomo co zrobie zle.... No i moja otylosc - cigle mowi, ze gbybym byla szczupla to bylby dla mnie dobry, bo to ze nie jestem wzbudza w nim frustracje i w inny sposob okazuje niezadowolenie..... Ja nie wiem co mam robic. Na poczatku - wygadac sie na forum.... a potem? zobaczymy dzieki za slowa, dzieki ktorym przemyslalam swoja sytuacje i wiem, ze nie jestem sama z takim problemem'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze przesadzam z tym odbieranie dziecka, ale naczytalam sie roznych historii na tym forum i tez o tym mysle. Sad mysle nie mialby powodow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mnie tak skolowal, ze ja teraz sama nie wiem kto jest tutaj zly... on zawsze ma dobra argumentacje - te zle domkniete drzwi, np - mowil, ze zimne powietrze z innych pomieszczen wejdzie a jak wiecej dokmniete drzwi, to mniej wejdzie... i tak ze wszystkim - czepia sie strasznie i ma dobre argumentacje i ja czesto sama nie wim czy jestem taka niedomyslajaca sie? co ze mna nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×