Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malayka77

problemy z facetem

Polecane posty

Gość Mloda zona...
U mnie też na początku była sielanka, kochany, miły, a teraz same problemy.. Jesteśmy małżeństwem już trochę czasu i czasami myślę, gdzie ten człowiek którego pokochałam... Nie ma go, bo to była tylko gra, tylko sprawianie dobrego wrażenia, żeby mnie zdobyć.. A potem wyszło szydło z worka.. I na początku to też był związek na odległość, takie związki nie są dobre, bo nie poznasz do końca drogiego człowieka.. Twój facet rzeczywiście nie zachowuje się w porządku, traktuj go jakiś czas tak jak On Ciebie, może wtedy zrozumie co robi nie tak.. A jeszcze jedno nie mysłałaś o tym żebyście zanim weźmiecie ślub razem zamieszkali? To jest dobry sprawdzian dla związku i często odpowiedź czy jest sens w tym tkwić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mini 86
no właśnie nie ma to jak pomieszkać razem...nawet dłużej niż przez rok...wtedy dopiero widać co nam jeszcze może nie odpowiadać u drugiej osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swędzi-uszy
i ty i on macie po części rację ty się narzucasz, a on to olewa z tym "przekreślaniem" związku głęboko bym się zastanowiła miałam ostatnio okazję porozmawiać z dwoma takimi "narzeczonymi" jeden 2 lata z dziewczyną, drugi 4 narzeczone...ale najlepsze, że oni w ogóle nie planują z nimi życia ot, taki wybryk młodości kobiety podchodzą inaczej do związku jestem ciekawa ile razy do niego zadzwoniłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Młoda żono pisałam już " mieszkalismy ze soba przez rok i było nawet ok..zdarzały sie rozne momenty, ale nie kłocilsmy sie duzo i nie o takie bzdety jak teraz". Mam wrażenie że teraz jest 100 razy gorzej niż jak ze sobą mieszkaliśmy. Czasem mnie wkurzał, ale byłam na niego troche 'skazana' bo wynajmowalismy razem mieszkanie w miescie gdzie studiowalam. Poza tym, jak były jakies nieporozumienia, to rozwiązywaliśmy je na bieżąco. Nawet jak był foch i on portafił wyjść trzakając drzwiami, to potem było buzi i juz sie godzilismy. On jest bardzo wrażliwy a jednocześnie nerwowy...nie bylo latwo, ale wiem ze pracowal nad soba. Raz np.kolezanka zachwalala Avatara tak bardzo ze kiedy wrocilam powiedzialam mu ze musimy isc. A on na to po chamsku ze nie mamy kasy w tym miesiacu i zebym sobie to wybila z glowy. Pamietam jak chciało mi sie ryczec..no bo to w sumie nie taki majatek, ale trudno. Na drugi dzien przeprosil,przyniósł mi bilety na Avatara i na koncert....I wez tu zrozum?Ale moze ta chęc pracowania nad soba skonczy sie po slubie tak jak w Twoim przypadku...?I juz nic nie zostanie z tego zwiazku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie uważam się za osobę naiwną...naprawdę staram się na to spojrzec realnie i zrobic tak, zebym potem nie zalowała swoich decyzji. Dzieki Wam wszytskim:) piszcie co myślicie, chętnie poczytam o Waszych opiniach i doświadczeniach. Tymczasem musze lecieć;) Jest jescze mały dylemat..jak się do soboty nie dogadamy, to pojde sama na wesele (jestem starsza) ale wiem, ze on nie bedzie z tego zadowolony, bo nie lubi gocia ktory jest starszym i który lubi mnie zaczepiac...;)Jego strata...dobrze mu tak;P Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaskalabowa
nie uwazam ze zwiazki na odleglosc sa zle, moj ma sie swietnie po 15latach bycia razem. 4 Lata jezdzilismy do siebie, wieciej on do mnie i na cale weekendy. Przychodzil piatek to po pracy wsiadal w autobus i jechal 100 km. Przez4 lata nie widzielismy sie tylko 2 weekendy bo mialam egzaminy. Mieszkalismy pozniej 7 lat i dopiero wzielismy slub. Da sie ale obojgu MUSI zalezec. Nie wiem czy twojemu az tak zalezy ale przekonasz sie jak teraz nie bedziesz sie odzywac i zobaczysz co on zrobi. Nie win sie za smsa, cokolwiek nie napisalas to byly twoje uczucia ktore trzeba glosno mowic. Moj maz ostatnio byl Tydzien u tesciowej, remontowal mieszkanie. Poklocilismy sie przez tel, on tez jest bardzo nerwowy a ja impulsywna co mnie wnerwi to pisze w smsie. Rozpetalam wojne i nie dzeonilam 3 dni. Przyjechal 100 km zeby to wyjasnic.I po godzinie wrocil remontowac dalej. Daj czas twojemu i trztmaj sie swojej wersji, nie odpuszczaj. Jak teraz to zrobisz nie bedzie sie z Toba liczyl wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak...teraz między nami trwa próba sił. Zadzwonił...kretyn:/Tylko że wcale nie wydawal sie skruszony, a ja nie moglam wtedy rozmawiac, bylam z kolezanka i bateria zaczela mi pikac. Powiedzialam ze zadzwonie pozniej- nie odebral.Wylaczylam wiec telefon. Rano dostalam smsa, ze czekal uwaga....'godzine,za długo'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm hm hm ....
U nas też próba sił. Po tym, jak w niedziele spóźnił się na pociąg, żeby mnie odprowadzić. Dzwonił wieczorem coś tam głupio się tłumacząc, powiedziałam, że oddzwonię i jak dotąd nie zadzwoniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dobrze...niech trochę pomyśli. Oki moj dzwonil...kilka razy. I pisal, ale nie byly to mile smsy. Powiedzial, ze jesli chce z nim zerwac po tym co sie stało to żebyśmy się spotkali i porozmawiali w cztery oczy i zebym mu oddala pierscionek skoro tak. Odpowiedzielam mu no to tak jak on mi "to nie koncert życzeń" i powiedzialam ze nie ma problemu, moge mu go jutro wysłać pocztą. HA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego się nie spodziewał widocznie..bo ja wiem doskonale na co on liczy...ze sie spotkamy i mnie udobrucha i że będzie górą bo zrzuci na mnie winę. Dzwonił później i opierdzielał mnie, że wiecznie cos mi nie pasuje, ze mi sie nie podoba, ze chce go zmieniac pod siebie. Nie dałam sie ogłupić...teraz pisze i przeprasza za wszystko. Pyta czy może przyjechac, obiecuje poprawę i prosi żebym go nie odtracała bo beze mnie nie da rady i jesli chce to przestanie sie spotykac z kolegami itd itd. I co teraz?Nie mam pojęcia...bo jak sie pogodzimy to prawdopodobnie niewiele sie zmieni jak zawsze i bedzie potem to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mini 86
a ile już razy obiecywał poprawę i rozstanie z kumplami...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzewko jablkowe
Malayka...czytam, i smieszy mnie to troszke, przepraszam...zwiazek nie polega na jakis grach...jezeli chcesz aby facet cie wysluchal, nie odgrywaj sie za jego dziecinne zachowanie, ale badz t osoba dorosla, siadz i porozmawiaj z nim bez krzykow, wyzwisk, nerwow...jezeli on nie zrozumie o co chodzi, to nie widze sensu w tym zwiazku, ok, 2 lata minely, ale przeciez to sie nie skonczy, jezli obydwoje sie odgrywacie, zloscicie, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie również to śmieszy..wiem że to beznadziejne, tylko że to śmiech przez łzy, bo juz nie mam siły do tego. Wyobraź sobie że póki nie zrobie takiej rozróby jak on i się nie "odegram" to on nie zrozumie że to nie przelewki to ma to gdzieś. Jak chce "porozmawiać normalnie" to on mówi że się czepiam, przesadzam, zaczyna być chamski i odwraca kota ogonem jak dziecko. Najlepsza reakcja jest niestety na mój atak i kiedy się zastanawiam czy to ma jeszcze sens. Wtedy jest słuchanie, potakiwanie i obiecywanie że wszystko się zmieni. Póki go nie postawie pod ścianą nie ma o czym mówić/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzewko jablkowe
no to chyba juz sobie sama odpowiedzialas....ze czas z tym skonczyc! rozejsc sie....jestes zmeczona, tak nie powinno byc...wiem, ze bedzie ciezko ale to nie jest zycie. daj szanse na poznanie kogos, kto bedzie cie rozumial, bez robienia takich podchodow, nic nie jest idealne, fakt, ale zwiazek tak nie powinien wygladac, to jest moja opinia, ja bym sie rozeszla, jezeli juz wszystko probowalas, i przyznajesz zejuz masz dosc, to juz jest znak, ze to jest koniec, oddaj pierscionek, nie kontaktuj sie, zacznij na nowo....ile masz lat? nie wiem czy wspomnialas....nie lam sie trzymac cos na sile, nie ma sensu, to sie rozpadnie i tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On jest strasznym uparciuchem a ja nie potrafię się zamknąć..fakt. Ale kurcze nawet taka banalna rzecz np:'kochanie widze że już chyba trzeba umyć samochód'.(nie sprzątał w środku od miesięcy i mam zaschnięte błoto i piasek pod nogami)Jego odpowiedź: 'Nie, nie trzeba, jak ci coś nie pasuje to sama umyj'.O_o I tak odbija piłeczkę non stop ze wszystkim i ja nie umiem do niego dotrzeć.On rzucił studia dzienne i zaczął pracować, to było już dawno, ale wszyscy uważamy- jego rodzice,moi rodzice, znajomi i ja że teraz mógłby skończyć zaocznie, bo mogłoby mu to pomóc w prace itp itp no wiadomo...ale on mam wrażenie robi wszystkim na złość i mówi że mu to niepotrzebne. Pewnie cześć z was się z nim zgodzi ale ja uważam że nie zaszkodziłoby to na pewno i jemu tylko się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 25 lat i już mam jeden "poważny związek" za sobą...trwał 4 lata i miał być już na zawsze. Nie było takich kłótni, to był całkiem dojrzały związek, ale facet znowu zamknięty w sobie i brakowało w nim rozmowy. Kiedy ja wyszłam z inicjatywą "poważnego związania się" i spytałam czy mnie kocha a on odpowiedział "nie jestem ci w stanie na to teraz odpowiedzieć". Dlatego teraz mówię wszystko i staram się żeby oczekiwania obydwojgu były jasne...W tym związku też nie jest różowo jak widać, wiec zaczynam sie zastanawiac czy to cos ze mna nie tak....ale nie chce być z kimś na siłę, już wolę być sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASDJL
tak sie nie zachowuje facet ktory kocha!!!poprostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Pani, lub Pana z TAROTEM- to juz druga reklama tutaj, ale ja bardzo dziękuje, nie zamierzam z takiej pomocy korzystac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mini 86
ten tarot zjawia się chyba na wszystkich tematach :) A co do twoich problemów...chyba coś wspomniałaś że twój jest od ciebie młodszy...może właśnie jeszcze sam nie wie czy jest gotowy na poważny związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre sobieee
mialam podobnie, tez przez dwa lata dojezdzalam do swojego faceta i spedzalismy razem weekendy. ale w tygodniu czesto nie moglam sie do niego dodzwonic, chodzil z kumplami po kasynach, palili non stop trawke czasami brali cos mocniejszego, wdawal sie w bojki , nie wracal na noce do domu bo siedzieli cale noce w kasynie czy u kogos na chacie, wiem ze mnie kocha ale strasznie denerwowalo mnie jak nie moglam sie dodzwonic albo on mial zadzwonic a nie dzwonil... jak bylismy razem to bylo cudownie a jak sie rozstawalismy to sie klocilismy, zadnej pracy nie mogl utrzymac, teraz od kilku miesiecy mieszkamy razem za granica i jest cudownie ale on uwaza ze powinnismy wrocic bo tutaj z kasa nie zawsze jest dobrze a w zimie u niego w robocie bedzie przestoj. i nie wiem jak to bedzie, on znowu wroci do siebie do domu ja do siebie i bedziemy sie widzieli tylko w weekendy o ile tak nam praca pozwoli... dodam jeszcze ze ja nawet nie moglam nigdzie wyjsc bo strasznie zazdrosny, jak mowilam ze ja bede z kolezankami tez imprezowac cala noc to sie obrazal bo sie bal ze go zdradze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobre sobieee- czyli wychodzi, że trzeba miec faceta przy sobie i go pilnowac troszeczke coby głupot nie robil;)Kurcze, to nie za sympatycznie u Ciebie. Na usprawiedliwienie mojego powiem, że nie jest AŻ tak zle. Z tymi kumplami, to dowodów nie mam ale na 100 % nie ufam bo juz mu mówilam ze nie chce zeby palil, a raz wyczułam od niego i sie przyznal. Ci jego koledzy są od niedawna ale strasznie mi sie nie podobaja po tym jeszcze co on mi o nich mówil sam sobie u mnie nagrabil;)No bo chyba nikt nie bylby zadowolony jakby facet spedzal czas z gosciami ktorzy pala, pija, lażą na siłkę i co drugi ma zawiasy...On jest w moim wieku, ale czasem mysle, ze to jednak prawda z tym pozniejszym dojrzewaniem facetów jesli chodzi o psyche. A moze ja jestem troche inaczej wychowana, nie wiem. Czasem jest kochany- przynosi kwiatki bez okazji, mowi ze jestem fajna, sliczna, najfajniejsza na swiecie, wymysla wycieczki...a innym razem potrafi sie zesłościć i jest bardzo arogancki...oki lece pozdrawiam wszystkie dziewczyny które maja podobne problemy, trzymajcie sie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha do dobre sobie...a musicie wracac?Pasowałoby go jakos oderwac od tego towarzystwa...moze inne miasto, albo zamieszkacie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre sobieee
o to chodzi ze nie musimy ,ale on uwaza ze skoro nie mozemy odlozyc za duzo to po co mamy tu siedziec, woli chyba wrocic do polski i znowu siedziec bez pracy... jak wrocimy do polski to jak znajdziemy oby dwoje prace to postawie mu warunek zebysmy razem mieszkali, nie chce znowu widywac sie tylko w weekendy... tutaj jest nam razem zajebiscie, nie musze sie martwic ze chodzi gdzies z kumplami, ma tutaj tez kolegow z polski z ktorymi sie widuje ale nie robi glupot. co do jarania trawki umowilismy sie ze bedzie jaral raz na tydzien , a robi to nawet rzadziej. a w polsce znowu koledzy beda go non stop namawiac.ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lallalalalallala
O jaaaaaaaa!:) Nie czytalam wszystkich postów, tylko kilka pierwszych autorki. I wiesz co autorko? Jak napisalas, ze wracalas od niego w nocy sama i NAGLE sobie uswiadomilas co to za zryta sytuacja, to mi sie cos przypomnialo, normalnie identyczne podejrzewam uczucie mna zawladnelo pare lat temu. Mianowice mialam chlopa, z ktorym tez na poczatku bylo fajnie, potem slabo, ale teaz probowalismy "ratowac" zwiazek. Raz pojechalismy na mecz do jego siostry i on chcial zostac na noc, bo mecz sie pozno skonczyl, a on sobie wypil i ogolnie nie chcialo mu sie wracac. Niby ok, ale bylam zla, bo zanim pojechalismy kazalam mu obiecac ze nie zostaniemy tam na noc (taki scenariusz byl do przewidzenia), tylko wrocimy do domu, oczywiscie obiecal, a jakze:) Wracajac do wieczoru po meczu, namowilam go w koncu zebysmy wracali, totez sie zebral hrabia z nadasana mina i wyszlismy z domu na kolejke. Zlewal mnie caly czas, obrazony na mnie okrutnie, ze w ogole smialam go zmuszac do tegoz wysilku:) No i tak szlam za nim (on ze 2 metry przede mna z fochem wielkosci wiezy widokowej), i patrze na niego.... i NAGLE :) to uderzenie w mojej glowie, co ja tu kuzwa robie z tym typem?! Patrze na niego, mysle; nie dosc ze wyglada jak totalny lump (po paru miesiacach zaczal klasc pelna olewke na to jak wyglada), w jakichs rozciagnietych dresach (ze ja mu pozwolilam tak wyjsc domu!), nieogolony, podpity... majn god!! To jeszcze na dodatek traktuje mnie jak powietrze i robi wielka łache, odzywajac się półgębkiem :/ A ja za nim latam jak popierdolona delikatnie mówiąc. Porażka. Było więcej sytuacji, które mnie przyprawiały o ból głowy. Na szczęście - zerwałam z nim :D Co prawda po 2 latach, ale się nauczyłam jednego - wiem napewno czego tolerować nie będę! A teraz mam chłopa co jest ok, dba o mnie, nie kłócimy się, kochamy, jest spox ;) Także myślę, ze nie wszystkie chłopy są takie same, może powinnas sie zastanowić ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lallalalalallala...jakos to czesto bywa (przynajmniej wg.moich obserwacji i doswiadczen)ze w dluzszych zwiazkach, w pewnym momencie faceci przestaja sie starac, tak jakby uwazali ze jestes juz tylko jego i wolno mu na wiecej niz to bylo na poczatku. Dlatego zerwalam swój pierwszy powazny zwiazek...DRODZY PANOWIE:my sie staramy i tego samego wymagamy od was. Wiadomo ze po kilku latach to nie bedzie juz to samo co na poczatku, ale to nie znaczy ze mozna sobie olewac dziewczyne bo i tak z wami bedzie, OTÓŻ NIE. Nikt nie jest niczyja wlasnoscia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok a jeśli chodzi o nas....dalismy sobie ostatnia szansę. Przynajmniej ja to tak pojmuje, bo bylam juz bliska zerwania. Byłam, ale nie potrafie sobie wyobrazic np tego ze sie wiecej nie zobaczymy. Obiecalismy sobie ze popracujemy nad naszym zwiazkiem. Mam nadzieje ze nie bede tego załowała:)dzieki za wszytskie opinie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosdtynna
fajna strona z artykułami na temat problemów w związkach: www.magnoli.pl/?tag=zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×