Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dla szukającego

o miłości mądrze

Polecane posty

Gość dla szukającego
ech, i musiało publicznie wyjść - nie pamiętam jak się całuje :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
"Dziekuję za miły akcent na koniec dnia." hmm, połechtało :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałem
Ciekawe kogo? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałem
ostatni wpis! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doni czka
występujesz przeciwko naukom Kościoła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
jeszcze tylko odpowiem szukaniu i też idę lulu :P "Katolicyzm narzuca jedynie słuszną kolejność: koleżeństwo-sympatia-zauroczenie-przyjaźń-małżeństwo- seks. Taka formuła bardzo częśto się nie sprawdza z jednego powodu: Otóż człowiek (najczęściej mężczyzna) jest w stanie pokonac wiele etapów na drodze do spełnienia, do seksu. Zakochany desperat ożeni się z dziewicą, by w końcu "legalnie" zakosztować seksu, czyli ostatniego etapu miłości w ujęciu katolickim." katolicyzm WSKAZUJE, nie narzuca. Chodzi o to, że człowiek może być szczęśliwy, przestrzegając przykazań, to są wskazówki - zauważ: jest nie cudzołóż jak i nie zabijaj. Nie zabijaj chyba nie podważasz jako zły przykład... ale wiem, o co Ci chodzi - nie lubisz gotowych recept, pokory wobec autorytetu (tu: Biblii/Boga), wolisz mieć własne zdanie w tej kwestii.. Mnie cudzołożenie nie przyniosło wiele dobrego, poza chwilami szczęścia, i wcale lepiej nie poznałam partnera/ów (wychodzę na rozpustnicę :P ) a wg katolicyzmu/chrześcijanstwa seks to dodatek, a nie fundament. owszem, służacy rozmanażaniu i pielegnowaniu bliskości, ale gdy jest ośrodkiem uczucia , gdy na nim uczucie się buduje (a tym jest rozpoczęcie od nagości), to można się tylko pomylić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
"Ciekawe kogo? " idealnie by było, gdyby NAS :P zgodnie z tym co wyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"katolicyzm WSKAZUJE, nie narzuca." Jako katoliczka, spróbuj z tej wskazówki nie skorzystać... napiętnowanie grzechu nieczystości przedmałżeńskiej potrafi w takiej sytuacji zniszczyć całą radość z przeżywania miłości przez duże "M", której uzupełnieniem jest przecież seks. Nie neguję kolejności wskazywanej przez Kościół, bo jest ona jakby wzorcowa, idealistyczna. Ale jest to jednak tylko jedna z wielu możliwości. Moje osobiste wartości mieszczą otwartość w tym temacie. Nie mieści się w nich zdrada i na nią nie ma zgody, niestety. Tłumaczenie prozą życia czy przypadkiem jest w tym zakresie bardzo krótkowzroczne i wygodne. Ale do zdrady prowadzi cały szereg wcześniejszych zdarzeń i zaniedbań. Jestem za tym, aby odpowiednią uwagę poświęcić na bieżącą pracę nad związkiem. Tak, aby o wiele wcześniej reagowac na pojawiające się nieporozumienia. co w efekcie daję duże prawdopodobieństwo, że ten końcowy etap, w postaci zdrady nie dojdzie do skutku. Natomiast sam seks nie jest fundamentem, choć bez niego trudno wyobrazić sobie dobrze funkcjonujący związek. I powtarzam, że nie ma znaczenia, że od seksu zaczęła się znajomosć, albo pojawił się w po jakimś czasie czy dopiero jako zwieńczenie, np. po ślubie. Najwazniejsze jest to, żeby seks nie przeszkadzał w tworzeniu relacji na wielu poziomach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
"choć bez niego trudno wyobrazić sobie dobrze funkcjonujący związek." to już problem naszej wspólczesności, ociekającej seksem - serio, muszę tego wyrazu użyć jestem katoliczką od niedawna, z agnostyczki wyszłam w tę stronę, bo religia chrześcijańska zainteresowała mnie użytecznością dla człowieka. Sensem jej jest poświęcenie, cierpienie... Przecież nie da się bez cierpienia wyuczyć w sobie empatii - tak jak trudno miłość zacząć od seksu, to jest wtedy czysta loteryjka, bo nie znam kolesia dobrze, a znim sypiam i się przywiązuję (rekacja bio-chemiczna organizmu, odpowiednie hormony itepe). Zwłaszcza z pktu widzenia kobiety to niebezpieczne, bo to my z brzuchem zostajemy. To służąca człowiekowi religia, nastawiona na recepty na jego szczęście. Zresztą, jak mawia mój znajomy, człowiek zawsze coś wierzy - Ty np. w nieistnienie Boga :) Pozdrawiam i idu spać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wszystko jest pieknie napisane, ale pozwole sobie sie zbuntowac troche. Milosc jest idea, jest pojeciem sztucznie stworzonym przez czlowieka, i moim zdaniem, nikt nie powinien sie czuc kompetentny do podawania jej definicji, bo milosc jest dla kazdej jednostki czyms innym, i nie mozna nikomu odbierac prawa do nazywania uczucia, ktore zywi do innej osoby miloscia, tylko dlatego, ze nie spelnia ono wymienionych w tych idealistycznych definicjach warunkow. Milosc jest uczuciem czlowieka, konkretnego czlowieka, i ten czlowiek, moze smialo powiedziec, ze kogos kocha, chocby tylko tym kochaniem nazywal umiejetniosc robienia przez druga osobe pysznych pierogow. A slowo "milosc" w wywodach zacytowanych na poczatku topiku, powinno sie zastapic wyrazeniem "godne traktowanie drugiego czlowieka". Zreszta, swieci, oraz Karol Wojtyla, moga sie na temat milosci do kobiety wypowiadac wylacznie teoretycznie. A jezeli juz musza, to powinni swoje teorie precyzowac do milosci do matki, dziecka, itd, a nie uogolniac na "milosc" w ogole, bo to zakrawa na ignorancje. moim skromnym zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
"Najwazniejsze jest to, żeby seks nie przeszkadzał w tworzeniu relacji na wielu poziomach." zgadzamy się więc tutaj :) a ryzyko, że jak się zacznie od seksu jest sporawe, więc kościół wskazuje na rozwagę. Czy to nie piękne i dobre, że seks ma służyć tworzeniu nowego życia? owszem, religie zawsze są idealistyczne, ale co nam grozi przestrzeganie... tylko tyle, że odejdą te osoby, które w naszej osobie nie widzą osoby, tylko element do seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
"A jezeli juz musza, to powinni swoje teorie precyzowac do milosci do matki, dziecka, itd, a nie uogolniac na "milosc" w ogole, bo to zakrawa na ignorancje. moim skromnym zdaniem. " we wstępie książki karol wojtyła podkreślił,że nie jest to praca w wyniku własnych doświadczeń, tylko z rozmów z wiernymi. W konfesjonale ludzie są szczerzy, mówią, co i jak czują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla szukającego
a co do idealistycznych warunków, niby wyżej wspomnianych, to czy tak nieprawdopodobne jest zachowanie wspomnianej przez Ciebie godności człowieka, pragnienie jej dobra nad swoje dobro? Tylko takie pojmowanie miłości może dać szczęście człowiekowi, bo Bogu wcale nie zależy na trudnym życiu człowieka, zachęcam do przyjrzenia się Ks. Rodzaju, ale analitycznie, szczegółowo, zdanie po zdaniu - zwł. momentu stwarzania ewy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czy to nie piękne i dobre, że seks ma służyć tworzeniu nowego życia?" Owszem, ale gdyby w całej świadomości istnienia seksu tylko do tego służył, by się rozmnażać, to albo zaniknąłby sam seks, albo byśmy mieli po kilkadziesiąt dzieci. A ponieważ seks i pożądanie nie są tylko drogą do powołania nowego życia, ale też integralnym elementem fizjologii czlowieka i naturalną potrzebą, to nalezy tak właśnie go traktować. Niezrealizowanie tej potrzeby albo odbija się niekorzystnie na równowadze funkcjonowania człowieka, albo musi znaleźć ujście w innej formie aktywności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "dla szukajacego" : moim zdaniem, jakiekolwiek proby kreowania definicji milosci, ktora mialaby byc obowiazujaca dla ogolu, sa nieporozumieniem. Ja nie mowie, ze te wskazowki sa zle. Oczywiscie ze tak powinno sie zyc, i wiele ludzi na tych definicjach slepo jedzie i wychodzi im to na dobre. Chodzi mi tylko o to, ze milosc jest uczuciem, ktore zyje w kazdym czlowieku wlasnym zyciem, i w kazdym ma ono inne oblicze. Definiowanie pojec, ktore sa niedefiniowalne z natury, prowadzi jedynie do deprecjonowania, w tym przypadku pojecia milosci, u innych, ktorzy nie spelniaja warunkow sztucznie wykreowanych definicji. To tak samo jakby wykreowac definicje smacznego jedzenia, a pozniej nasmiewac sie z tych, ktorym smakuje cos, co pod ta definicje nie podpada......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konik na bieguunach
mądre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×