mini monia 0 Napisano Październik 11, 2011 Zastanawiam się od jakiegos czasu czy ze mna wszystko jest ok. Nie potrafię się kompletnie dogadać ze swoim facetem. Na początku było cudownie...jak to zazwyczaj bywa. Ale od kiedy przeprowadziłam się do niego, to jest jakiś dramat. To co dla mnie jest czarne dla niego jest białe i jest w ciężkim szoku, że ja myslę i twierdzę inaczej. Kłocimy o każdą głupotę. On narzeka, że przestałam sie angażować w prawy domowe, nie sprzątam, nie wykazuje żadnej inicjatywy, żeby coś w naszym mieszkaniu zmienić a przeciez to kobiety zazwyczaj urzadzają i dbają o dom. Myśle, sobie, cholera albo on jest czubem albo ja. Przeciez tyle razy mówiłam "chodź pojedziemy kupic karnisz to zawiesze firanki od razu będzie przyjemniej" i zawsze słyszę, że teraz nie mamy kasy, albo najpierw trzeba pomalować ściany więc dałam spokój. Doszło do tego, że zamknęłam się w sobie, przestałam z nim rozmawiać, bo każde moje słowo konczyło się aferą. Kiedy milczę też jest źle, są pretensję, że wsiadam do samochodu i na pytanie "co tam w pracy. jak minął dzień?" odpowiadam -ok. Mysle sobie, no dobra, to zacznę znowu z Tobą rozmawiać... i znowu powtarza się schemat. Jak zwykle wychodzę (i słysze od niego), że jestem niedojrzała, że prowwadze z nim rozmowy jak nastolatka (mam 26lat on 31) itd. Niczego nie moge zrbic w domu sama, o niczym zadecydowac nawet o kupnie ręczników czy dywaników do łazienki (już się nauczyłam, że jak podejmuję takie decyzje sama, to później muszę zwrócić towar do sklepu) on musi wszystko kontrolować, na wszystko musi być jego zgoda. Z kolei kiedy pytam "Misiu, a może kupimy takie albo takie..." to z oburzeniem mówi mi,że to przecież ja jestem kobietą w dodatku podobno dorosła i żebym mu nie zawracała głowy.... i po czyms takim to jaaaaa czuję się jak czubek!!!!!! Dziewczyny przysięgam,że kiedyś byłam laską tryskająca energią i humorem a dziś..... Pewnie powiecie "zostaw go" i będziecie miec rację,ale mnie samotność tak strasznie przeraża. (oczywiście wszystkie koleżanki jakie miałam to już dawno straciłam) Na sama myśl,że znowu bedę sama w sylwestra (dosłownie sama, jedna jedyna w pustym mieszkaniu) to ogarnia mnie panika. Czy ja jestem normalna, mam wrazenie, że kwalifikuję sie do leczenia.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach