Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Głodna po weselu.

Czy wam też zdarza się wrócić głodnymi z wesela?

Polecane posty

Gość lina malina
na każdy stół przypadały 2 dzbanki napoi, sok i cola, potem to już tylko wodę przynosili, wódkę rozlewali kelnerzy, nie było butelek na stole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtamojtammm
Chyba przesadzacie. Jak idę na imprezę do klubu, to nie jem nic pół dnia, żeby jakoś wyglądać :P Potem bawię się całą noc i dopiero koło 4-5 wsunę kebaba wracając z imprezy. Jak dla mnie na weselu wcale nie musiałoby być jedzenia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mzykant z zespołu MUZYKANTYne
Na weselach pracuję ponad 20 lat więc już trochę ich widziałem. Jedna prawidłowość sprawdza się w 100% - im ładniejszy lokal tym jedzenie bardziej podłe. Piękny lokal to najczęściej przynoszą wielki talerz, a na nim sałata, ozdóbki, galareta i kotlet wielkości złotówki. Niby wielki talerz ale do jedzenia nic nie ma. O praktyce "stół dla orkiestry gratis" nie wspomnę. Wiem ja mam pracować na weselu a nie jeść ktoś zaraz napisze, ale ja na sali często jestem 16-20 godzin to mam prawo być głodny. Ten stolik gratis wygląda tak. Cokolwiek dają na ten stół jak już wchodzą goście na salę - wcześniej nie ma nawet co się napić jak jedziemy 400km do lokalu i rozkładamy sprzęt przez 2-3 godziny (oświetlenie sprawdzenie akustyki itp.). Jedzenie dostajemy na koniec przerwy kiedy już trzeba grać a nie jeść. W niektórych lokalach nie dostajemy talerzy i sztućców przez kilka godzin (stół jest zastawiony jedzeniem ale nie ma go jak jeść- rękami?). Parę razy poważnie zastanawiałem się nad zamówieniem pizzy - jestem człowiekiem a nie robotem po kilku godzinach ciężkiej pracy(bo taka właśnie ta praca jest jak ktoś chce to robić dobrze a nie odwalać robotę) po prostu muszę coś zjeść o piciu nie wspomnę. I nie mówię tu o piciu alkoholu - nigdy nie wróciłem pijany z wesela na którym pracowałem. Rozmawiałem wielokrotnie z filmowcami, fotografami, ludźmi z innych zespołów - trzeba by zrobić ranking lokali do których lepiej nie jechać na wesele. Zaręczam że w lokalach gdzie jest źle to klienci też za dobrze nie mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja.,.,.,.,.
co do tych gratisów dla orkiestry to lokale czasami sobie nieźle nabijają na tym. Biorą całą sumę za talerzyk albo troszkę mniej, a na ich stoły dają całe "nic". Przecież orkiestra nie będzie się kłócić, potem są takie akcje że zamawiają sobie pizze albo coś do jedzenia. Mój znajomy gra w takim zespole. Mówił że raz zamówili sobie pizzę po kryjomu żeby wiochy nie robić i któryś z ojców ich zauważył i opieprzył tych w kuchni. okazało się że było normalnie zapłacone za orkiestrę, kamerzyste i fotografa, a dostali właśnie jakieś przekąski na stół które im poszły zamiast pierwszego obiadu a potem nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też gram na weselach.
Głodnymi, to pół biedy. Kiedyś młodzi wpadli na fantastyczny pomysł, by ludzi uraczyć "owocami morza". Jeden z gości skusił się na małże. Wziął do ręki, i zaczyna jeść. Na przeciwko jejmość, tak na oko w granicach 180 kilogramów żywej wagi najpierw robiła się coraz bardziej blada, blada, blada, aż wreszcie ;-) Paw poszedł, bez przesady na jakieś 3 metry. Na wszystko! Takim łukiem. Na sąsiadujących z wielką damą gości, na te małże na talerzu, w ogóle na cały stół dokoła. I tu się zaczął problem. To było tuż po obiedzie. Kelnerki wniosły wszystkie możliwe zakąski (z tymi owocami morza również), a tu na wszystkim ślady wymiocin. Kilka osób, najbardziej pobrudzonych, po prostu musiało się zmyć (szczególnie pobrudzonych na włosach), kilka wyraźnie straciło apetyt i przestali jeść. Wesele rozeszło się właściwie tuż po północy. Podejrzewam, że i z tego wesela większość wróciła głodna. Ale teraz wiem, że siły zwrotne, na jakie może sobie pozwolić żołądek są niesamowite. Aż mi się nieprzyjemnie robi, jak sobie tamtą sytuację przypomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem, że połowa z was
idzie na wesele nażreć się i opić toć to w kopertę się dało to się wymaga cuda wianków :D zal mi was naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety coraz częściej wracam głody z weselich. Zamiast treściwyego żarła po staropolsku daja jakieś ładnie wyglądające przystawki i nowoczesne dania, którymi nijak sie najeść. Zamiast dużo i tlusto to mało, zdrowo i ładnie podane a przeciez talerz to nie obraz w Luwrze zeby go podziwiać. I jak tu potem przyjąć literka wódzi jak na stole zamiast golonki w bigosie leżą jakies winogrona, sushi czy inne lekkostrawne wydziwiadła :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najedzonapoweselu
Nie wiem czemu wszyscy tak psioczą na ładne miejsca, w tym roku byłam na dwóch weselach-w pałacyku pod Krakowem i w typowym domu weselnym w świętokrzyskim. I w pałacu jedzenie było pyszne, ilościowo jak najbardziej OK, przy tym elegancko podane. A w domu weselnym prawie nic nie zjadłam, dojadłam w nocy w domu, obiad był okropny, a potem było tylko gorzej. I sposób podania też daleki od ideału. Najgorsza była herbata, jakaś najtańsza Minutka, z plasterkiem cytryny tak cienkim, jakby go nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie rozumiem tych wszystkich, którzy wypisują tutaj, że na wesele nie idzie sie po to, żeby się napic i nażreć... to w takim razie po co?? Podejrzewam, ze jakieś 70% gości chodzi na wesela, "bo wypada"; jakieś 20%, żeby dobrze zjeść; a pozostali zeby sobie potańczyc i się pobawić.. żeby potańczyc i sie pobawić, to idziesz na dyskotekę, czyż nie tak?? Tam jedzenia nie dają.. żeby dobrze zjeść, idziesz do restauracji a jeżeli chcesz połączyć jedno z drugim, to wybiera się spośród: bale, wesela, imprezy okolicznościowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jednak na wesele nie idzie
sie ( w moim przekonaniu) dla jedzenia, Ocztywiscie wolalabym,zeby jedzenie byli wg mego gustu. Ale ile mozna zjesc, zwlaszca wieczorem! Mnie dzwi, ze pol Polski sie odchudza, na grubasy rzuca sie kalumnie, akto na tych weselach sie obzera? Chudzielce tez! Dla mnie jedzenia na weselu jest po prostu za duzo, jestem w stanie zjesc tyle, co normalnie na kolacje,z 1/10 proponowanych canm czyli malo - a mam nadwagę! Cos tu nie gra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jednak na wesele nie idzie
chodze na wesela, bo nie chce odmawiac tym, ktorzy mnie zapraszaja i widocznie im zalezy na moim towarzystwie. Tym bardziej, jesli to bliscy ludzie, to dla samego faktu bycia z tym kims w waznej chwili. A jedzenie- niby co ciekawego? Jak sie idzie na dobry obiad do restauracji, to mniej wiecej to samo sie je, czym sie podniecac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale fura żarcia się marnuje
A ludzie nie są zadowoleni. Chyba w tym problem. Nie w tym, żeby było dużo, ale żeby było smacznie i pod jakiś uniwersalny gust. Bez wymyślania, czy gotowania w ilościach przekraczających zdrowy rozsądek. Wystarczą potrawy uniwersalne, takie co to każdemu smakują. Pierś z kurczaka nie musi być nadziewana pomarańczami i smażona w miodzie. Chyba o to chodzi tym, co tu piszą, żeby zamiast wyrzucać jedzenie, załatwić go może mniej, ale za to żeby każdy coś znalazł na stole dla siebie. A głodomory na weselach się zdarzają i rzeczywiście, czasem trzeba więcej kotletów zaplanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kontort.
ja nie zaprzeczam, że idę na wesele żeby się świetnie pobawić i jednocześnie zjeść coś smacznego (używam wódki weselnej, ale w małych ilościach). Jakby nie było na stołach jest wódka i większość osób tą wódkę pije (nie zawsze z umiarem), dlatego musi być jedzenie, w innym wypadku wesela kończyły by się przed północą. Moim zdaniem ważną rzeczą są przystawki, często niestety byle jakie. Na ostatnim weselu w tym sezonie była chyba tylko jedna sałatka, nie dość, że jedna, to zakończyła się mało weselnym posiedzeniem w toalecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze mnie taki tancerz jak z koziej dupy trąba więc jak juz baaardzo chce potańczyc to ide do klubu gdzie nikt mnie nie zna i nie komentuje moich nieudanych podrygów. Na weselu każdy każdego obcina i potem latami się ciągną komentarze. Pierdziele nie potrzebuje żeby moje wygubasy byly dokumentowane przez kamerzystę ... :O Więc tańce odpadają. Pogadać mogę w knajpie przy browarku a nie na weselu przekrzykując się z gwiazdorami spiewającymi "złoty krążek" albo inne hity typu "cudownych rodziców mam". ja ide się nażreć i uchlać i gdyby nie to, że poprostu wypada to bym spędził ten wieczór zupelnie gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorabiam na weselach
Powiem tak . Wesela wiejskie ,warunki pracy ciężkie, bo mała kuchnia, brak sprzętu. ale wszystko świeże , pachnące.Nie żałują niczego. Smażymy na świeżym oleju, używamy dobrych majonezów itd. Drogie lokale ? Sprzęt w kuchni super, ale olej po frytkach używany do mięs,często cedzimy przez sito. Majonezy koszmar, wszystko ogólnie nie zjadliwe , a nadrabia się dekoracjami na talerzu.Schab, rybe czy coś panieruje się kilka razy aby był duży i gruby. Wiejski rosół na różnych mięsach, w drogich lokalach na porcjach rosołowych i kościach wołowych. A powiem jeszcze ,że pracuje (bo nie mam wyjścia) w takim lokalu ,gdzie segreguje się to co zbieramy z talerzy . Później mięso, kiełbasy których nie dojedli goście walimy do bigosu, fasolki po bretońsku, a resztki rosołu zlewamy do wiadra przez sito i szef ma galat. Mój szef to mistrz recyklingu, jestem psychicznie wykończona pracując tam. Tam się nic nie marnuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem Was w ogole
zawsze myslalam, ze na wesele idzie sie po to, zeby swietowac razem z para mloda rozpoczecie ich zwiazku, a tu sie dowiaduje, ze wiekszosc z Was idzie sie nawpierniczac jak dizkie swinie :O litosci, czy Wy jedzenia w domu nie macie? ile mozna zjesc przez jedna noc? na wszystkich weselach, na jakich bylam, moim zdaniem bylo co najmniej dwa razy zbyt duoz jedzenia, jakies cieple posilki co dwie godziny - kto tyle je? czy na co dzien tez co 2h napychacie sie jakimis kotletami, pieczeniami i bigosami? ja akurat mam tak, ze na weselu zjadam "na wejscie" podawany obiad, zwykle go nawet nie dojadam, bo najczesciej to dwa solidne dania + deser (deseru juz w ogole nie ruszam, bo nie mam miejsca w zoladku), potem ewentualnie za kilka godzin zjem jakiegos banana, ale rzadko, a reszte czasu sie bawie, szkoda czasu na mielenie geba i bezsensowne rozpychanie flakow, ludzie :) aha, i pije dosc sporo (to zaden powod do dumy, tylko chce zwrocic uwage na to, ze wcale niekoniecznie trzeba zjesc 5 polmiskow zarcia, zeby zoladek nie wariowal przy wodce), ale non-stop tancze i nie jestem pijana. Ktos pisal, ze jak idzie na balety, to cala noc nie je, i dopiero nad ranem zapodaje sobie kebaba :) - a ja w 99% przypadkow wyjsc na disco nawet bez kebaba potrafie tanczyc non stop do 5 rano, wytrzymujac na kilku drinkach, naprawde nie samym zarciem czlowiek zyje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty wyzej
ty nie zarciem, ale widac piciem zyjesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty wyzej
i akurat jedzenie do zycia jest potrzebne, a picie nie koniecznie. Ale skoro dla Ciebie jedzenie nie jest wazne, a wodka. To skomnetujmy wodke. Co jesli bylaby nie do picia? Po pierwsze ciepla, po drugie jakaś melinowa? Byłabys w 7 niebie? jakby ci jakies scierwo do picia podali? pewnie, ze bys narzekala. Tak i ludzie mahja prawo narzekac na niesmaczne jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja swoje lata mam
I owszem, zatańczę od czasu do czasu, ale mam prawo też coś zjeść, co by mojej wątrobie nie zaszkodziło. A co ciekawe, to ja mam inne wrażenia właśnie z wesel robionych po remizach. Kuchnia mała, to i rosół przesolony od nadmiaru kostek rosołowych, sos do pieczeni z torebki, a schab, widać że kupowany na promocji w markecie, bo nawet po umyciu go w ludwiku jeszcze pachnie nieświeżością. Nie jest to reguła, ale dużo weselnych kucharek kradnie, wynosi produkty, nadrabiając właśnie kilogramami panierki, też cedzi olej, a zamiast robić na świeżych produktach, po prostu wali przyprawy z proszku i inne sztuczne smaki. Skąd wiem - moja wątroba mi to mówi, ona wyczuwa glutaminian sodu od razu i daje znać. Bo ludzie nieuczciwi są w każdej grupie, podobnie jak się zdarzają uczciwi właściciele restauracji (w sumie produkty nie są aż tak drogie przy cenie talerzyka), tak zdarzają się nieuczciwe kuchary weselne i dlatego trzeba pytać ludzi, którym wesele dany zespół kucharek robił. Żadne tam wpisy na forach, niech powie, komu gotowała, poda namiary, jak była dobra, to chętnie ją pochwalą. Jak odwaliła fajans, to wiadomo, że referencji żadnych nie ma i będzie się tajemnicą zasłaniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka_Kaśka28
Mój brat gra na weselach. Jak obstawiali wesela na okolicznych wioskach gdzie zaprasza się pół wsi to mówili że tam wiekszośc gości nie przepuszczała żadnego obiadu, nie wazne co się działo i nie ważne ile tego jedzenia podano. Raz trafiło im sie wesele gdzie przez całą imprezę po pierwszym tancu nikt w ogóle nie tańczył. Trudno mi sobie to wyobrazić że przez całe wesele nikt. Wiadomo po co ludzie poszli. Tak sobie myślę że wesele jest po to żeby potańczyć, wypić, dobrze zjeść i komentarze typu 'idziecie na wesele tylko powto żeby się nawpierdalać" są bezsensowne. Przeciez nie idę na wesele tylko po to żeby się gapić na stół. Idę po to żeby pobawić się, wypić za zdrowie młodych i żeby tez zjeść. Państwo młodzi w końcu tez zapłacili za to żebym coś zjadła. Zgadzam się że na weselu powinny być różne potrawy, zazwyczaj robi sie koło 5 posiłów więc nie widze problemu żeby jeden posiłek to był jakis tradycyjny schabowy z ziemniakami, drugi cos lekkostrawnego jeszcze inny coś wymyślnego a nie wszystko na jedno kopyto. Ok 1 czy 2 osoby moga czasem wyjśc głodne z wesela ale mi by troche głupio było zrobic wesele z którego wiekszośc wyszłaby głodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka_Kaśka28
A jeszcze jedna kwestia, nie chodzi o to żeby sie napchać na weselu jak świnia ale czy ktoś z was zakłada idąc na wesele że nic nie zje? Chyba nie. Ja nie ukrywam że lubie dobrze zjeść. Jem często mniejsze porcje i praktycznie co 2, 3 godziny jestem głodna. Jeden posiłek podczas wesela to dla mnie mało. Niektórzy po jednym takim posiłku czują się zapchani ale znajda sie też tacy którzy zaraz będą głodni i nie dlatego że chcą się nażreć do syta za to co dali w kopercie ale dlatego że normalnie też tak jedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi znajomi w drodze powrotnej z wesela swojej kuzynki musieli wstapić do restauracji na obiad, bo byli tak głodni.. Specjalnie jechali ponad 500km na wesele (z noclegiem przed weselem), na weselu był tylko 2daniowy obiad, jakieś skromne przystawki, typu sałatka, ryba w galarecie, potem koło 22 podali kawę i ciasto na stól i do końca imprezy żadnego jedzenia. Mieli zostac na poprawiny, ale byli tą sytuacja tak zniesmaczeni, ze woleli wrócic do domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urszula z morenowej krainy
Jestem w takim wieku, że kilka razy do roku podążam na nie. Mięsiwa nie jem, ale na każdym dotychczas weselu zawsze jakieś bezmięsne dania bywały, głodna nigdy z wesela nie wyszłam. Jeżeli jedna potrawa mi nie odpowiadała [składnikowo, nie smakowo] sięgałam po inną. Nikt nie karze nikomu wszystkich dań weselnych jeść, po prostu trzeba wybrać te jadalne dla nas. Na kilku weselach spotkałam się z tym, że dla nie jedzących mięsa były o pewnej porze przygotowywane "na bieżąco" sałatki warzywne z produktów, które wybieramy sobie w/g własnych upodobań. Podane z 2 rodzajami sosów były wspaniałym daniem. O ciastach nie wypowiadam się, nie jem, ale uważam, że mieszanka różnych ciast jest ok. Każdy wybierze coś dla siebie. W mojej rodzinie są amatorzy rosołów, schabowych, ryb i sałatek. Wszystkich trzeba nakarmić, ale bez przesady!Zróżnicowane menu - ok, ale mieć pretensje, że nie każdy kąsek nam smakował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urszula z morenowej krainy
No, nie myślałam, że tak szybko zmienię zdanie. Moje wesele za rok, jesteśmy na etapie załatwiania tych najważniejszych spraw - porządny lokal, w którym nic nas nie zaskoczy. Wybraliśmy lokal w którym szefem kuchni jest męża brat i za jego namową zrezygnowaliśmy. Wynajęliśmy salę i kilka pokoi w pensjonacie. Nasze wesele będzie po sezonie, kuchnię nam udostępnią i możemy swoich kucharzy nająć. Ogólnie mój przyszły szwagier ma podobne odczucia jak autorka nicka "dorabiam na weselach" i nie chce być autorem menu, które całkowicie od niego nie zależy. On sam przygotuje ze swoją nadworną ekipą [żona, siostra i szwagierka], a podczas wesela podawać będą jego uczniowie. Koszt również niższy, w renomowanej restauracji 220 zł, a teraz 150, plus wynajęcie sali 2.000 zł. Wesele jest przewidziane na 120-140 osób. I tak się zastanawiam, co ja na tych weselach naprawdę jadłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahahahahahah
Zgadzam się że na weselu powinny być różne potrawy, zazwyczaj robi sie koło 5 posiłów widać, że należysz do tych co po północy jeszcze muszą się grubo nawpierdalać bo w końcu w kopertę się dało to się należy co nie?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfvbgfbdfbg
Ja nie mówię, że goście mają się obżerać na weselu ale zjeść coś muszą zwłaszcza jak jest długa impreza. Niektóre osoby specjalnie przyjeżdżają na wesele z drugiego końca Polski a tu dostają lichy rosół i ćwiartkę kotleta z zimnymi ziemniakami. No błagam, mi byłoby wstyd coś takiego zrobić i nie ma to nic wspólnego z "zastaw się a postaw się", wolałabym ograniczyć liczbę gości byleby tylko nikt głodny nie wyszedł. Nas nie było stać na wielkie wesele na 140 osób więc zaprosiliśmy do restauracji 35. Wiedzieliśmy kto nie je mięsa, kto ma jakieś problemy żołądkowe czy alergie i tak dobraliśmy menu żeby każdy dostał smaczny posiłek i nie wyszedł głodny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to możliwe żeby byli głodn
Niecały tydzień temu mieliśmy wesele. 4 dania gorące, deser, zimna płyta, ciasta 7 rodzajów, tort, napoje itd. Było tego mnóstwo i według mnie bardzo smaczne choć wiadomo że każdy ma inny smak. Z wesela zostało się tyle jedzenia że jeszcze do tej pory coś pozostało a już tyle dni jemy. A wiecie że i tak doszły nas słuchy że było mało jedzenia! Jak to możliwe że mało skoro tyle rzeczy pozbieraliśmy. Skoro było mało to dlaczego nam to zostało. Nawet mięsa, i inne ciepłe posiłki dostaliśmy bo zostały. Czy ludzie są po prostu złośliwi czy jest na to jakieś inne wytłumaczenie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z wesela nigdy nie wróciłam głodna, na wszystkich na ktorych byłam była masa jedzenie. ale pamiętam że jak mialam połowinki w liceum to wrócilam głodna na maxa. Mieliśmy w takiej restauracji i były 2 dania ciepłe na całą noc, do tego porcje maleńkie. Najpierw na wejscie ok 18 dali rosół w bulionówkach i na drugie mały kotlet z piersi, 2 ziemniaki surówka i dopiero o 1 w nocy na nasz stoł postawili skrzydełka z kurczaka. przy stole było nas ok 20 osób a postawili jeden półmisek tych skrzydełek wszyscy się rzucili ale i tak nikt sie nie najadł bo starczyło najwyzej po jednym. Masakra pamiętam że wtedy jak wróciłam z chłopakiem (obecnym mezem) z tych połowinek to robilam kanapki w nocy bo on był taki głodny że az go ssało :D u nas na weselu też było bardzo dużo jedzenia obiad+ 5 gorących dań. I tez dużo zostało, zabieralismy do domu. Ale ludzie chwalili że jedzenie bardzo dobre i róznorodne, że dużo wszystkiego i że nie można było przejesc. Za to mój wujek pijak ogłosił że wódki było za mało. A po weselu i poprawinach zostały nam ponad 2 kartony bo dużo mielismy kupione, ale to patologia i alkoholik tak że jemu wodki zawsze mało. A jeszcze wychodząc ukradł 2 wina ze stołu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to możliwe żeby byli głodn
U nas też prawie wszyscy zadowoleni ale kilka osób narzekało i nie wiemy czego brakowało ja jedzenie było urozmaicone zarówno dania gorące jak i zimna płyta. Obiad nie był serwowany tylko podawany na półmiskach i każdy jadł ile chciał i co chciał. Samym obiadem już człowiek mógł się najeść. 3 rodzaje mięs, ryba, ziemniaki, kluski, kulki frytki, surówki a przecież oprócz obiadu były jeszcze 3 kolejne dania gorące. Jak komuś nie smakowały dania gorące to były swojskie wędliny, sałatki i mogłabym tak wymieniać. Trochę nam przykro ale nie wiemy czy ludzie z zazdrości muszą coś czasem powiedzieć złego żeby dogryźć komuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×