Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość idiotkakretynka

mój poród...

Polecane posty

Gość idiotkakretynka

2 tyg. temu urodziłam. po cesarce na sali poporodowej mój ukochany przez 2 h pisał smsy nad moją głową do wszystkich znajomych, że się syn urodził. następnie stwierdził, że idzie do szpitalnianej kawiarni maile pisać. jak zadzwoniłam po prawie 3 h, gdzie jest, to dowiedziałam się, że kończy myć auto na myjni - elegancko środek i zewnątrz, nie jakiś szybki program. no ale przynajmniej jakoś doczekał aż mi znieczulenie puściło. przecież nie będzie siedzieć ze mną i się nudzić, skoro może coś pożytecznego zrobić. to, że ja byłam po operacji, że dochodziłam do siebie nie miało najwyraźniej najmniejszego znaczenia... w międzyczasie pielęgniarka pilnująca na poporodowej robiąc mi zastrzyk stwierdziła do mnie, że mój m to taki chyba zdystansowany jest i na zimno wszystko bierze. nie był to zresztą jedyny niepochlebny komentarz o nim od obcej osoby, który usłyszałam w szpitalu. dalej było tylko lepiej. musiał zrobić 2 pępkówki, nie jedną. nie miałam na ten temat wcześniej nic do gadania. po prostu tak sobie wymyślił i już. mimo moich tłumaczeń, żeby poszedł się bawić tydzień później, gdy będziemy już w domku z synkiem, bo może będzie musiał mi pomóc w szpitalu, bo to moja pierwsza ciąża, nie wiedziałam jak będę sie czuć po itd.... na drugi dzień w szpitalu, jak na złość zepsuła mi się komórka. było więc zajebiście bo leżałam na sali sama. drugie łóżko miał wykupione on, ale nie spędził z nami ani jednej nocy. generalnie był raczej wtedy, co goście. druga pępkówka przypadała na noc, po której wychodziłam. rozumiecie? 3 noce, 2 pępkówki. wypisali mnie oczywiście kilka godzin wcześniej niż było to przewidziane, więc siedziałam spakowana i czekałam, aż sie wreszcie pojawi. spakowałam się oczywiście sama, mimo rany i to nie standardowej wielkości, tylko takiej od pachwiny do pachwiny (były komplikacje podczas zabiegu, musieli poszerzać) zresztą sama zajmowałam się synkiem cały ten czas... generalnie wypisana byłam o 10.30, mogliśmy być koło 12 w domu, ale byliśmy po 17, bo najpierw odsypiał imprę, potem okazało się, że przyjechał do szpitala taksówką, a auto zostawił gdieś w mieście. czekałam więc kolejną godzinę, aż wróci sie po auto. co tam, że było wtedy mega-zimno. on miał zamiar z tymi wszystkimi betami i noworodkiem brac taksówkę, a potem przesiadać się do naszego auta, przepinać fotelik przy kilku stopniach i wietrze. dla niego luzik. jak wróciliśmy do domu, czekał na nas mega sajgon w domu. było tak brudno (nie wyrobił się z remontem łazienki, więc bałagan był typowo budowlany, nic nie ogarnięte) i zimno - dom totalnie wyziębiony, bo jadąc na imprezę zapomniał zamknąć okno koło pokoju dziecięcego. nie miał nawet przygotowanej dmuchawy, żeby szybko nagrzać. synek w międzyczasie zrobił kupę, ale ja nie miałam go jak nawet wyjąć ze śpiworka tak było zimno. cóż, mój ukochany nie poszedł jej szukać do piwnicy, tylko przebrać się, umyć itd. wtedy właśnie puściły mi nerwy, DOPIERO WTEDY za co później usłyszałam jak mówi przez telefon do kogoś ze znajomych, że jestem nienormalna. wracając do tematu, przywiózł nas i pojechał z powrotem do miasta, bo była niedziela i musiał iść do kościółka. efekt był taki, że zostawiona sama z noworodkiem, po cięciu, żeby się położyć do łóżka, musiałam sama sobie najpierw kanapę rozłożyć. w domu nie było zakupów, więc na następny dzień na śniadanie, obiad i kolację jadłam stare bułki, które kupił w szpitalnym kiosku. i na koniec - po dwóch dniach, jak wreszcie wybrał się wieczorem na zakupy poprosiłam, żeby kupił mi w aptece plastry/opatrunki na ranę po cesarce - bo przez 48 h, od wyjścia ze szpitala nie zmieniałam opatrunku. no więc wrócił wieczorem z nową szczotką do kibla i kubeczkiem na szczoteczki z castoramy do nowej łazienki, ale do apteki już nie zdążył wstąpić... opatrunek zmieniłam po 3 dniach.... i on sie dziwi, że wczoraj oddałam mu pierścionek zaręczynowy. dzięki Bogu nie jesteśmy małżeństwem. generalnie zresztą, on nie wie o co mi chodzi, gdyż czepiam sie "spraw mało ważnych", "strzelam focha bez powodu" i jestem "pojebana".... gdyby nie 2-tyg. synek i to że muszę być dla niego silna, strzeliłabym sobie chyba w łeb, a tego gnoja zabiła. gdybym wiedziała, że tak będzie wygladać ciąża (picie i imprezy), poród (jw.) i połóg ( w zeszłym tyg. zdążył być 3 x na tenisie ("on musi odreagować po pracy bo zwariuje"), dla synka juz nie miał tyle czasu.....), nigdy bym się nie zdecydowała na zakładanie z nim rodziny (dziecko było planowane)... to nie jest prowokacja, jest mi po prostu okropnie ciężko i musiałam się gdzieś wygadać... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże współczuje Ci bardzo ale myslę ze bez niego będzie ci lepiej bo najwidoczniej nie za bardzo kocha Cię ani dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten Twój facet jest kompletnie nie odpowiedzialny albo po prostu to kompletny frajer. Ja bym go wyjeb... z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crazy-angel
a wiecej tego nie moglas napisac:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę, że może daj
mu szansę. Porozmawiaj z nim, powiedz co Cię w nim wkurza i czego od niego oczekujesz. Bo może za wcześnie przekreślasz wasz związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvcfdrftyuiolknjkhujfgdfseds
dziecko to cudowny dar .ale moglas wczesniej przemyslec czy chcesz je miec z takim KRETYNEM!!!!!!!!!!!!!! mimo wszystko wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nooooooo właaaaaaaaaśnieeeeeee
Ja pincolę... Dziewczyna... :( Dobra. Czyje jest to, gdzie mieszkacie i czy to dom czy mieszkanie czy co? Jak z papierami, na kogo to jest, na kogo papiery za remont? Kto dawał kasę na remont, czy pracowałaś przedtem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nasturcjaa
idiotkokretynko oczywiście dowiedziałaś się jaki on jest dopiero teraz po urodzeniu mu dziecka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia w końcu pracująca
Aż mi mowe odebrało.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marilenka
Trzymaj się dziewczyno, ciężko masz, ale teraz przynajmniej masz dla kogo żyć. Bądź mocna, jesteś dziecku potrzebna. Nic o chłopie nie powiem, bo czuje że jak coś powiem to nie będą miłe słowa, aż mnie nerwy poniosły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i tak dużo cierpliwości dałaś
Kiurna, mnie by szlak jasny trafił na drugi dzień. Ja mogę zrozumieć, że pępkowe robi, ale jest do tego czas i pora. Mój robił to jak byłam w szpitalu, ale ja rodziłam sn, nie byłam nacięta, zero komplikacji, ogólnie cud miód i orzeszki, więc spoko, miał prawo i przyzwolenie, no ale to było inaczej. Dom miałam wysprzątany na błysk, nie żeby sam taki pisuś , glancuś, ale zaprzągł siostrę i jeszcze jedną kuzinę i się kobiety spisały. Na stole czekał na mnie bukiet kwiatów. No zakupki to ni ejego mocna strona, więc to przyszło potem, ale dałam listę i spoko, znalazło się wszystko, co trzeba. W takiej sytuacji jak twoja, zrypałabym do stóp do głów po przekroczeniu progu domu. Po prostu w głowie się nie mieści, żeby tak egocentrycznie potraktować narodziny dziecka. Ważne było to, że w JEGO zyciu coś się zmieniło, ale ty i dziecko, to tak w tle. Ja pierdziu. A co on po tym jak oddałaś pierścionek powiedział? Jakas pozytywna dla ciebie reakcja, czy zlewka ? Bo jak zlewka i jeszcze utyskiwanie, to nie wiem kobieto po co gnoja trzymać. Tylko bajzel ci robi w domu. Po co ci taki bezuzyteczny ktoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzutuzut
cholerenie przykre trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U mnie to samo
Ja się normalnie zagotowałam jak to przeczytałam!!!Jakby mi mój taki numer wykręcił to szybko bym go pogoniła.I nie maco liczyć że się zmieni,bo w najważniejszych a zarazem najtrudniejszych dla ciebie chwilach olał cię totalnie.Wolał pić z kolegami niż być z tobą i cieszyć się synem. Nic więcej nie napiszę bo bym bo zbyt brzydkie mi słowa się pchają na język. Porażka Współczuję ci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U mnie to samo
Mogę jeszcze spytać po ile macie lat? Może on po prostu nie dorósł do roli ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ło jezu dziewczyno. Wspolczuje. Moj caly czas siedzial ze mna w szpitalu i pomagal, sam przewijal dziecko, w ogole gdyby nie on to bym sobie nie poradzila chyba. Zrobil pepkowke, owszem, jak wyszedl ode mnie o 21 to o 22 spotakl sie z kumplami, ale juz o 11 nastepnego dnia byl przy lozku w szpitalu. Dom posprzątany na błysk (a mamy ponad 150 metrow), posciel zmieniona, wszystko dla malego przygotowane. ja sie tylko polozylam do lozka a on wszystko robił. Tak tylko my mamy - 32 i 36 lat i juz raczej doroslismy do roli rodzicow. A tu wyglada mi to na faceta takiego kolo 20-tki. jakiegos smarka chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamama27
autorko wierze i wspołczuje - ja też byłam po cc - i u mnie to właśnie mąż zajmował sie dzieckiem kiedy ja próbowałam wstać i jakoś funkcjonować - to on pierwszy karmił butelką jak nie miałam pokarmu, nawet przewijał on pierwszy raz... dobrze zrobiłaś - jak teraz jest taki to potem bedzie jeszcze gorzej - stresy, problemy, przytłaczająca odpowiedzialność, zmęczenie - mój mąż jest super a zdarzają sie nam kłótnie i nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziorraaa
spróbuj z nim pogadać, jest strasznie niedojrzały, ale może zmądrzeje w końcu to też jego pierwsze dziecko i nie potrafi się odnaleźć ale opierdol mu się należy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjść
pogadać- tak rozmową z debilem wszystko załatwisz. to jest marna prowokacja, ubajerzone za bardzo. zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idiotkakretynka
sorry, że dopiero teraz odpisuję, ale opieka nad noworodkiem zobowiązuje... dzięki za wszystkie słowa otuchy. naprawdę dzięki, bo już mi się wydawało, że może ja jakas inna jestem... nie jesteśmy gówniarzami - on ma 40 lat, ja 30. jesteśmy razem od 6 lat i przez ten czas nie raz przekonałam sie, że jest mega-egoistą, ale od czasu ciąży już po prostu oczy ze zdumienia przecieram. dodam, że on już ma prawie dorosłą córkę z pierwszego małżeństwa i wielokrotnie powtarzał mi, że cholernie żałuje, że tak zmarnował pierwsze 5 lat jej życia. to był u niego czas jednej wielkiej imprezy, na dziecko nie starczyło już czasu. zawsze podkreślał, że drugi raz nie popełni takiego błędu, ale widać nadzieja matką głupich. odwaliło mu kompletnie, koledzy i ich zły wpływ (zwłaszcza tych bez zobowiązań) zrobił swoje. to nie sa jedyne przegięcia jakich się dopuścił. ciąża była masakrą - przynajmniej raz na tydzień upijanie się tak do spodu. nigdy ze mną nie został, gdy się żle czułam. on po prostu szedł do knajpy z chłopakami, ja zostawałam sama w domu. nawet nie dzwonił, żeby sprawdzić czy żyję i wszystko dobrze. wracał o 3, 4 nad ranem. gdy się dobrze czułam miałam do wyboru, albo siedzieć sama w domu, albo iść z nim "bo on musiał odreagować po całym tygodniu". oczywiście nie było szans, żebym wytrzymała do nocy, więc po 2, 3 h sama wracałam do pustego domu. on zostawał się bawić. myślałam - chce się wyszumieć ostatnie miesiace zanim się synek urodzi, ale jak w 9 mies. mimo moich próśb, żeby nie pił te ostatnie 4 tyg nie zbastował, zaczął się hardcore. mieszkamy pod miastem, na taksówkę nie ma co liczyć, najbliższy szpital masakra, a on stwierdził, że jak coś się stanie to najwyżej po pijaku będzie mnie wiózł do mojego szpitala ale przestać pić nie zamierza. no nie opadła by Wam szczęka? bo ja nie wierzyłam w to co słyszę. 2 tyg. przed porodem oczywiście on pił, ja spałam w domu - przebudziłam się o 2 w nocy bo wydawało mi się, że ktoś się włamuje. cóż, tylko 2 h zajął mu powrót do mnie. oczywiście był kompletnie zalany, mimo że na następny dzień obiecał rano zawieźć mnie na umówione ktg do szpitala. takich sytuacji było naprawdę sporo... może zrozumiałabym sytuację, gdybym się zapuściła w ciąży. ale ja w 2 tyg. po porodzie mam 3 kilo nadwagi, ani jednego rozstępu i generalnie ciąża mi bardzo służyła... i cały ten temat to naprawdę nie jest prowokacja. choć takie komentarze bardzo mi się podobają, bo to tylko dowodzi, że on jest jednak palantem jakich mało, skoro ludziom się w głowach nie mieści takie zachowanie. ktoś się tu pytał, jak zareagował wczoraj. oczywiście skończyło się mega awanturą, zwyzywałam go od najgorszych, zapowiedziałam że dopilnuję żeby wszyscy nasi znajomi dowiedzieli się jak się zachowywał, bo nie zamierzam być dłużej lojalna wobec niego skoro jest takim sukinsynem (on ma świra na punkcie dobrego wizerunku). pewnie bym sie tak nie wściekła, ale to najbliższa mi osoba, która powinna być dla mnie największym oparciem w czasie porodu naszego wspólnego dziecka, a on komentował wczoraj całą tę sytuację, jakby urodzenie dziecka było jakąś totalną błahostką. normalnie dzień jak co dzień. oprócz tych komentarzy, które wyżej podawałam, usłyszałam jeszcze że "powinnam iść do psychologa, skoro z takich pierdół robię problem". no żesz ..... . i to mówi człowiek, z którym chciałam spędzić resztę życia, wychowywac dziecko, być na dobre i złe... a teraz moje drogie, które dotarłyście do tego miejsca moich wypocin - idźcie pocałujcie Waszych facetów i mocno się do nich przytulcie bo mogłyście trafić tak jak ja. jeszcze raz dzięki za słowa wspracie, już mi lepiej jak to z siebie wyrzuciłam. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanowie sie nad tym pocalunkiem ;) a tak szczerze mowiac to wspolczuje maga palanta- i co masz zamaiar teraz zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o zesz ty
Autorko slusznie zrobilas. Jestes dzielna,silna i podziwiam cie. Ssmutne ze ty i dziecko nie mozecie na niego liczyc ale bez niego chyba bedzie ci lepiej. Opieka nad niemowlakiem wymagaa sil a po co masz sie dodatkowo uzerac z nim i marnowac sily. Nie ty jedna traafilas na gnoja i nie ostatnia. Moja mama po narodzinach mojego brata o malo umarla by bo sama musiala dzwigac wiadro wegla na 1 pietro bo ojciec pil caly czas. Dostala silnego krwwotoku podczas pologu i ledwo ja uratowali a ojciec sie tym gowno przejal. Do tego nie dawal jej pieniedzy na zycie i musiala sprzedac obraczke i cala bizuterie zeby miec na mleko bo nie miala pokarmu. Przezyla jeszcze gorsze rzeczy az zmadrzala i pewnego dnia powiedziala -- mam dosc!!!!!! Zycze tobie i dziecku wszystkiego najlepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna-niz-wszystkie
historia niewesoła szkoda, że postanowiłaś mieć z nim dziecko, skoro wcześniej przekonałaś się, że jest egoistą Ale cóż, mleko się rozlało. Jest już zbyt dojrzały na to, żeby się zmienić. Sam raczej tego nie zrobi, a Ty opiekujesz się bobasem i raczej nad nim nie popracujesz z powodu braku sił. A kłótnie do niczego dobrego nie prowadzą. Jeśli wszystko spada na Twoje barki i jesteś w stanie to udźwignąć, to może pogon go. Rozstanie często zmienia ludzi. Może to da mu do myślenia, zobaczy co może stracić. A jeśli nic to nie da, to po co się męczyć? Łatwo pisać zostaw go, ale widać, że jesteś na skaju wyczerpania tym związkiem. Będziesz nieszczęśliwa i zgorzkniała jeśli nic nie zmienisz. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tylko
Naprawdę nie wierzę w to co przeczytałam. Nie będę tu umoralniać, ale Twój partner zachowuje się jak rozwydrzony 20-latek. Nigdy w życiu nie związałabym się z kimś, kto tak lekko traktuje życie. Radzę Ci zostaw dziada, bo to nie ojciec, tylko frajer do popitki. Gdybym była Twoją przyjaciółką czy siostrą i w dzień wyjścia ze szpitala zajechała do Twojego/Waszego domu i zobaczyła to co opisałaś i takie zachowanie ojca dziecka, to pierwsze co, to dostałby ode mnie po ryju, a potem zwyzywałabym Ciebie gdzie miałaś oczy do tej pory. Jakbyś go wywaliła z domu, to mogłabym Ci we wszystkim żebyś nie czuła tego upodlenia. Naprawdę włos się jeży na glowie jak się to czyta. Nie wydajesz się głupią, stąd tym bardziej się dziwię co z nim przez tyle lat robiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tylko
* ...to pomogłabym Ci we wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro. Ja bym od takiego goscia odeszla. Poradzisz sobie. ja sobie poradzilam z malutkim dzieckiem. Po porodzie zostalam samotna mama wiec wiem jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no facet jest chyba po rozwodz
dzie? No taki odpad - kurde po kimś.:( Pewnie go tamta kopnęla w dupe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×