Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Cukierek Pomarańczowy

Zbyt biedna by miec chlopaka?

Polecane posty

Gość taki tam jeden___
No wiec chyba teraz widzisz, ze wiele sie nie zmienilo. W sumie, to rozumiem Twoj strach, chec walki o zwiazek jaki by on nie byl, bo to naturalny odruch. Ale patrzac z boku nie sposob nie zauwazyc, ze popelniasz blad. W sumie to podobne zachowania juz widzialem, ale u osob co najmnniej 5 lat starszych od Ciebie. Ty jeszcze jestes mloda, z ogromem okazji na poznanie kogos wartosciowego na reszte zycia. Jezeli Twoj chlopak jest w podobnym wieku, to moze sa jeszcze szanse, ze dojrzeje, ale ja za bardzo bym na to nie liczyl. Raczej wykorzysta Cie jeszcze przez jakis czas i On Cie zostawi. Przepraszam za szczerosc, nie pisze tego by Cie zdolowac, ale by przedstawic jak to wyglada "z boku", bo tlace sie w Tobie uczucie najwyrazniej na takie spojrzenie Ci nei pozwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liaszkaaa
Teraz to całkiem inaczej wygląda. Hmm.. za bardzo się strasz chyba.. jesteś za dobra.. a chłopak nie traktuje cię najlepiej. Musisz się szanować. Bo może i nie powinien na tym etapie znajomości od razu cię utrzymywać, ale od czasu do czasu mógłby ci cos małego zafundować skoro zna twoją sytuację - a on ma lepszą. U mnie tak jest. Jest mi ciężko ale chłopak stara się mi pomóc i czasem coś zafunduje. Jakąś cole, czy zapiekanki na kolacje.. małe rzeczy ale dużo wnoszą. Spróbuj znaleźć pracę. Ale taką, żeby ją pogodzić ze studiami. Może spróbuj z tą hostessą? To naprawdę całkiem niezły sposób zarobku. I jak już wyjdziesz na swoim to pokaż to swojemu facetowi! Kupuj sobie to i owo a jemu nie daj z tego nic - tak jak on ci nie daje. Nie wiem, pokaż jakoś pazura, rób mu tak jak on tobie robi. Po prostu mu za dobrze przy tobie i nie czuje potrzeby, że też powinien się starać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cukierek Pomarańczowy
Czyli, ze co? odegrac sie troszke i ignorowac jego potrzeby, tak samo jak on ignoruje moje teraz? Moze to i jakas metoda zeby go "wychowac". A hostessa to nie jest zly pomysl, slyszalam ze jak sie dobrze "ustawic" to i 200 zl za weekend mozna zebrac :P Na pewno bardziej to dochodowe niz roznoszenie ulotek.. tylko ze trzeba zainwestowac w ksiazeczke sanepidu, a przynajmniej by wypadalo, chyba? ;D Taki tam- No uczepilam sie go. Sama nie wiem czemu. Cos mnie po prostu nadal do niego ciagnie. Druga strona medalu to jest to, ze mimo ze nie mam 25 lat ani 30 raczej nie mam zludzen ze szybko kogos poznam- krag znajomych maly, raczej nie imprezuje zbyt duzo (jezeli juz to ze znajomymi, czyli krag zamkniety ;/) Do tego dochodzi to, ze jestem raczej.. niesmiala, sama raczej do nikogo nie "podbijam" bo nie wiem, czego sie boje, a jak juz jakis mnie "zechce" to nie jest to zupelnie moj typ. I teraz nie chce stracic chlopaka ktory akurat jeszcze jest "w zasiegu" oraz.. mimo wszystko mi sie podoba, mimo jego egoizmu, chamstwa, wszystkiego co zle. Chyba jestem zaslepiona. Gdybym byla 'sex bomb' i wyrywala wszystko co sie rusza to pewnie powiedzialabym z łatwoscia teraz "nie ten to lepszy". Ale jest mi trudno. ;/ Nie wiem jaka jest szansa, ze on przewartosciuje swoje zycie po raz kolejny, juz raz to zrobil, mniej wiecej po pol roku naszej znajomosci przestal byc mily i zaczelam odnosic wrazenie ze najwyzsza wartosc stanowia dla niego kumple... A nie ja. Moze juz wtedy go trzeba bylo olac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam jeden___
A myslalas co by bylo gdybyscie zamieszkali razem? W tym wieku i z takim stazem to juz calkiem normalne. Chcialabys z nim mieszkac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam jeden___
i jeszcze jedno, skad on ma kase? Sam na nia zarabia czy dostaje od rodzicow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cukierek Pomarańczowy
Myslalam, ale pewnie by sie "zeszło" kolejne 2-3 lata zanim bysmy ewentualnie razem zamieszkali bo jednak utrzymanie sie, oraz samo mieszkanie.. tanie nie jest.. Zwlaszcza w Wa-wie ;) musialabym juz miec stałą prace. On obecnie ma kase od rodzicow, oczywiscie. Troche popracowal, ale to raptem tydzien w wakacje. Szczerze mowiac chyba ja mam wiekszy ped do usamodzielniania sie i mieszkania razem, na swoim, niz on.. co nie swiadczy chyba najlepiej. Zupelnie jakby tak mu bylo najwygodniej na swiecie, jak jest teraz, ze mamusia posprzata, ugotuje, a on tylko przyjdzie zje, pogra na kompie wyjdzie na piwo, wroci o 2giej do domu. Tak mi to wyglada. Ale podobno faceci pozniej dorastaja. Nie mowie ze chce jakas mega rodzine zakladac, ale facet powinien byc odpowiedzialny chociaz za siebie, a on sie czasem zachowuje jakby koniecznie chcial sobie dziecinstwo przedluzyc. Czy bym chciala z nim mieszkac? sadze ze moglabym sprobowac z nim mieszkac, jezeli by nam nie wyszlo- trudno. Bo to jednak jest jakis sprawdzian dla pary. Gdyby kazal robic wszystko mi, jak wyrobnicy to nie zgodzilabym sie na to. Ale moze udaloby mi sie go "wychowac" bo np. do zmywania talerzy dal sie calkiem latwo przekonac i zmywal ladnie, gdy bylismy sami ;). Oczywiscie podzial obowiazkow zachowany ja robilam sniadanie, on zmywal. Moze gdybysmy zamieszkali sami musialby sie przystosowac, badz cos w tym stylu i po prostu na dluzsza mete bym go urobila. :) To sie czasami kobietom udaje, niektorym. Ale nigdy nie mozna byc pewnym. To, ze bysmy ze soba zamieszkali, nie rownaloby sie ze zaraz wezmiemy slub. On musialby sie wykazac, ze jest w stanie mnie wspierac rowniez w prowadzeniu domu. A rozliczenia, no tego sobie nie wyobrazam. Pewnie wszystko po polowie. Bo dziwne zeby sie gryźć o to komu sie kotlet nalezy, albo marchewka... ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×