Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość choralA

Jestem chora psychicznie - nie umiem się wyleczyć

Polecane posty

Gość choralA

Mam 28 lat. Jestem w związku 3 lata. Mój narzeczony ma 36 lat. Jest dobrym człowiekiem choć ma też mnostwo wad. Nie mieszkamy ze sobą. Celem jest wspólne zamieszkanie za rok w jego stronach. Od 2 lat, mimo że bardzo go kocha, to traktuję go bardzo źle. Kontroluję, sprawdzam, szantażuję, zastanawiam się co robi w każdej chwili, krzyczę kiedy przez dłuższy czas się nie odezwie, wmawiam sobie różne głupie rzeczy, które on mógłby robić. Wyzywam go, przeklinam, nie szanuję... Kiedyś taka nie byłam, ufałam bardzo, nie kontrolowałam, nie awanturowałam się. Było tak jak powinno być, tak mi się wydawało. Ale też nie było dobrze, bo on w tamtym czasie zdradzał mnie emocjonalnie, jeśli tak można to nazwać. Prosił o szansę więc ją dostał, ale ja od tych 2 lat jestem tak znerwicowana, że chyba niedługo kopnę w kalendarz. Nie potrafię znieść myśli, że to mogłby się powtórzyć, choć on cały czas powtarza mi że nic takiego miejsca mieć nie będzie, że nie po to mi się oświadczał,żeby zdradzać mnie. Ale dla mnie to tylko pierścionek, wciąż nie czuję się pewna. Do tego odległość, na którą nie chciałam się zgodzić, ale to był jego wybór. Strasznie to wszystko przeżywam, a on ma mnóstwo do mnie cierpliwości, jednak wiem że jeszcze prawie rok będę musiała się tak męczyć, a nie wiem jak dam sobie z tym radę. Wytrzymałam już tyle, ale teraz chciałabym się już poddać i od niego odejść, pomimo że kocham. On jednak mi na to nie pozwala. Tak to nie powinno wyglądać. Czasami powtarzam sobie, że dam sobie radę, że nie mogę tak myśleć, że muszę zająć się swoją pasją... ale nie mogę, nie umiem sobie z tym poradzić. To ciągle siedzi w mojej głowie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dekoldcsx
poczekaj na jacka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziorraaa
No i sie nie zmienisz raczej :) To zawsze bedzie w tobie siedziało. Uważasz, ze jak facet zdradzi, to ponownie tego nie zrobi? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Czasami sie sobie dziwie, ze tak bardzo mogłam się zmienić przez jednego faceta. Takie problemy zawsze były mi obce. Jak jesteśmy ze sobą to jest naprawdę fantastycznie, nie mam takich myśli, jest bardzo miło, ale przecież częściej się nie widzimy, a wtedy to jest katastrofa i ciągle kłótnie. Chciałabym znać sposob by przestać tak się zadręczać. Znam jeden - rozstanie, ale czy nie dałoby się inaczej?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Jeśli to nie jest zaburzenie osobowości, albo poczatek jakiejś choroby psychicznej to może coś z hormonami? Niemożliwe żebyś miała cały czas PMS.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mysle ze nie
nie jestes chora, zauanie ktore stracilas kiedys do niego,to byl pewien przelom,zmienilo cie to i dlatego teraz tak reagujesz. mysle ze w tym zwiazku sie juz nie zmienisz,bo to w tobie siedzi.chcesz sie uwolnic? to odejdz, znajdz partnera ktoremu zaufasz na czysto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałaś że boisz się, że coś mogłoby się powtórzyć. Czego się tak naprawdę obawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie tez zmienil facet
Kiedyś byłam oazą spokoju. Jestem w podobnym wieku i zaczynaja mi puszczać nerwy. Bo bardzo się na nim zawiodłam. Potrafię wybuchnąc złościa aż sama sie sobie dziwię. Czasami siebie nie poznaję. Nigdy taka nie byłam. To złe doświadczenia nas tak zmieniają. Jednorazowy wyczyn nic nie zmieni, ale jak coś ciągle trawa, to efekt zawsze jakis jest. I to zaskakująco nieciekawy. Zdradę wybaczyć, to dopiero sztuka. Będzie trudno. Musisz mu wybaczyć i postarać sie zapomnieć, inaczej zrobisz ze swojego życia piekło. A to praktycznie początki waszego wspólnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Tego ze zacznie mnie oszukiwac. Tez myslalam o tym, ze juz nie uwolnie sie od tego i jedynym ratunkiem jest rozstanie, ale ani ja ani on tego wlasciwie nie chcemy. On chyba mnie w ogole nie rozumie, czesto sie denerwuje kiedy mowie co czuje, albo w ogole juz nie zwraca na to uwagi. Nie dziwie mu sie wcale, ale on nigdy nie byl w takiej sytuacji, nie daje mu powodow by mi nie ufal, nie zrobilam nigdy nic za jego plecami. Czasami chcialabym by poczul to samo co ja, to by mnie choc troche zrozumial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Niby wybaczylam, ale zapomniec nie potrafie, choc juz nie boli jak kiedys. Jednak to ze mieszkamy tak daleko od siebie powoduje, ze nie potrafie byc spokojna, nie potrafie nie myslec. Chcialabym zajac sie soba, swoim zyciem, rozmawiac z nim o tym co robimy kazdego dnia, bez zalu, krzykow i pretensji. Ja jestem bardzo zmeczona, to juz 2 lata sie ciagnie, a ja jestem w tym samym punkcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wkońcu napisz
to czego nie wybaczysz ? bo nie rozumiem, piszesz cos o zdradzie emocjonalnej,odleglości czyli co? znalazł sobie powierniczkę blisko siebie czy co? ty chyba rzeczywiście jestes chora psychicznie, ech szkoda faceta,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wkońcu napisz
acha i jeszcze jedno ! nie pisz wybaczyłam bo wygląda na to ,że nie wybaczyłaś , to pewne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Przez rok czasu utrzymywal kontakt przez internet, skype i telefon z kilkunastoma kobietami. Byly zdjecia (tez te obrzydliwe) byly telefony w nocy, wiadomo pewnie o czym, byly pikantne rozmowy na gg. Do dzisiaj niektore rozmowy neistety pamietam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@choralA Jeśli dalej tak reagujesz to powiedz, myślisz że będziecie w przyszłości szczęśliwi? Straciłaś zaufanie do niego, to zrozumiałe. Minęło trochę czasu. Zaufanie nie wróciło ... i co dalej? Zastanów się proszę jeszcze czy kiedykolwiek zaufasz innemu facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Czy jedno zdarzenie moze miec tak wielki wplyw na czlowieka? Tak go zmienic? Tak pograzyc? Nie wiem czy zaufam komukolwiek i boje sie swojej przyszlosci. Bylam taka radosna, taka optymistycznie zawsze nastawiona do zycia, szczesliwa i pewna energii a teraz to czuje sie jak 60 latka, bez zycia. Jak jestem z nim to jest bardzo dobrze, czuję się inaczej, ale jak tylko wyjeżdża to jest tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtedy jak Cię oszukał, poczułaś się zraniona. Dalej "pielęgnujesz" to zranienie. W przebaczeniu nie chodzi o "zapomnienie". Chodzi o to - wybaczam Ci, nie rób tego więcej - ja dalej będę Cię kochać. Czy kochasz go teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wcale Ci się nie dziwię
To znaczy dziwę się, ze dalej z nim jesteś... Z kilkunastoma kobietami? A skąd wiesz czy jakbyś tego nie odkryła, to by się nie przespał w realu z jakąś? Moim zdaniem, co za buc! To wcale nie małą sprawa, która ma prawo dręczyć Ciebie. A jak to odkryłaś? Co się działo potem? Jak on się zachował? Młoda jesteś, możesz sobie znaleźć kogoś odpowiedniejszego... Czy myślisz, ze jak się do niego przeprowadzisz, to podejrzenia znikną? Przecież nie będziecie razem non stop. Moim zdaniem rozstanie, takie odpocznienie Twoje od tego wszystkiego byłoby najlepsze.Musisz nabrać dystansu, odnaleźć siebie sprzed tych dwóch lat i dopiero wtedy zobaczysz czy chcesz do niego wrócić. A rozstaliście się po ujawnieniu? Jeśli tak, to na jak długo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli ktos stracil zaufanie
to nie ma milsoci juz, moze chciec przebacyzc ale to niemozliwe zaufac tak samo ponownie, wiec gdzie tu milosc? wybaczam ci i kocham cie dalej? bzdura, nie ma juz tej samej milosci i nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wcale Ci się nie dziwię
Właśnie. Co najwyżej można budować wszystko od nowa. Ale coś mi się wydaje, że facet przeszedł nad tym do porządku dziennego i irytują go odczucia autorki, bo przecież nie zamoczył, to nic się nie stało, nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli ktos stracil zaufanie
nawet od nowa sie nie da. to juz nie bedzie uczucie ''pierwszej swiezosci'' ,nic nigdy nie ejst od nowa bo swiadomosc zostala zatruta tym co sie zdarzylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morenka./
Moim zdaniem, powinnaś poszukać sobie innego faceta. Miałam podobną sytuację, myślę że facet nadal to robi, łatwy, tani, anonimowy ,,niby seks,, przez internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Czasami juz sama nie wiem co znaczy kochac, ale wydaje mi sie ze kocham, skoro brakuje mi go, skoro wciaz z nim jestem, skoro tyle poswiecam. Odkryłam to w brzydki sposób, bo włamałam się do jego komputera. Zrobilam to tak nagle, jakby cos mi mowilo zrob to w koncu. Wiedzialam i czulam bardzo mocno ze cos tam znajde. Nie chce nawet o tym myslec. Nie rozstalismy sie. On plakal, prosil i blagal. Nawet zaangazowal swoja rodzine bym mogla mu przebaczyc i dac szanse. Usunal wszelkie kontakty, mialam dostep do wszystkiego, zmienil numer telefonu. Powiedzmy ze przekonal mnie, ale wciaz cos tam we mnie siedzi. Ja nigdy juz mu nie zaufam tak jak ufalam kiedys, nigdy nie bede go szanowala, nigdy nie bede dla niego taka ciepla, mila i kochana jak wczesniej. Moja milosc, jaka ona by nie byla, ukrywam gleboko w srodku, nie uzewnetrzniam juz uczuc w stosunku do niego, nawet oswiadczyny nie wplynely na mnie jakos budujaco, a myslalam ze tak bedzie. Chcialabym odejsc, choc on nie przyjmuje w ogole tego do wiadomosci, ale nie wiem czy z kim innym bedzie inaczej. Czy przez to doswiadczenie zyciowe nie bede szufladkowac kazdego faceta, sprawdzac i kontrolowac? Obwaiam sie ze juz taka pozostane:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A mnie sie wydaje
że kontrolę nad Tobą i to absolutna, to sprawuje on... Boisz się go zwyczajnie. Jak możesz nie odejść, bo on nie przyjmuje tego do wiadomości??? Czyli, gdyby się zgodził na rozstanie, to byś już z nim nie była. Moje zdanie, skończyć jak dwie moje koleżanki w podobnych sytuacjach, czyli bardzo źle, jeśli z nim zostaniesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
Nie mam powodow sie go bac. Przeciez tak naprawde nie chce sie z nim rozstac i tylko pisze, ze to jedyne sluszne rozwiazanie. Pomimo ze mowie mu co czuje i co chce zrobic to on powtarza, ze chce byc ze mna, ze kocha i chce spedzic reszte zycia. Moze mna manipuluje. Nie wiem. Tak, moglabym powiedziec koniec i nie odzywac sie juz wcale, ale co z tego, skoro on by pisal, dzwonil, przyjezdzal... Nie przeprowadze sie, nie zmienie pracy, nie zmienie numeru telefonu. Tak czy siak kontakt by byl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale możesz powiedzięc, że nie
chcesz się rozstać na zawsze, tylko na trochę odpocząć od siebie, bo musisz sama ze sobą dojść do siebie. Myślę, że to by ci się bardzo przydało i wile wyjaśniło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
Problem jest w Tobie, nie w nim. Możesz się rozstać, ale problem pozostanie i będzie podobnie z każdym następnym. TY powinnaś zacząć pracować NAD SOBĄ. I nie sądzę, żeby to on Cię zmienił. Czasami druga osoba wyzwala w nas emocje - stany, które zawsze w nas były, ale nieświadome.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choralA
W poprzednim, rowniez dlugim zwiazku, nie mialam takich problemow, nie zachowywalam sie tak, bylam zupelnie inna. Wiem ze powinnam zaczac pracowac nad soba, ale kompletnie nie wiem jak. Probowalam wiele razy, ale nic nie osiagnelam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×